Informacje

  • Wszystkie kilometry: 56790.11 km
  • Km w terenie: 26.50 km (0.05%)
  • Czas na rowerze: 78d 16h 57m
  • Prędkość średnia: 26.68 km/h
  • Suma w górę: 463798 m
  • Więcej informacji.
baton rowerowy bikestats.pl

Moje rowery

Szukaj

Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy piotrkol.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Wpisy archiwalne w kategorii

>100km

Dystans całkowity:13250.78 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:487:54
Średnia prędkość:26.74 km/h
Maksymalna prędkość:88.50 km/h
Suma podjazdów:126573 m
Maks. tętno maksymalne:206 (101 %)
Maks. tętno średnie:168 (82 %)
Suma kalorii:51027 kcal
Liczba aktywności:109
Średnio na aktywność:121.57 km i 4h 33m
Więcej statystyk
Niedziela, 17 kwietnia 2016 Kategoria >100km, Peleton, Szosa

77. Awaria opony

Ruszyliśmy we trzech na Wiśnicz. Wiało niesamowicie mocno. W Wiśniczu wybuchła mi przednia opona. Włożyłem 3 łatki tam gdzie dziura i założyłem z powrotem. Zapasowa dętka okazała się dziurawa ale na szczęście Marcin też miał zapas więc mi dał. Z Wiśnicza prosto do domu, gdzie wymieniłem całe przednie koło. Pojechaliśmy dalej, tym razem Na Godów, a potem już płasko na Wojnicz i Wierzchosławice. Powrót przez Dwudniaki, gdzie trafił się kilometrowy odcinek "białej drogi" niczym na Strade Bianche. Lało pół godziny po powrocie. 



  • DST 122.00km
  • Czas 04:45
  • VAVG 25.68km/h
  • VMAX 63.00km/h
  • Podjazdy 958m
  • Sprzęt Canyon Ultimate CF SL 9.0
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 16 kwietnia 2016 Kategoria >1000m, >100km, Peleton, Szosa

76. Lubinka i okolice

Dzień wykorzystany na maksa. O 10:20 ruszam do Brzeska po część do samochodu, więc wpada na początek niemal 20km. Od razu po przyjeździe zmieniam ciuchy i muszę się spieszyć znów do Brzeska na zbiórkę. Dziś spotykamy się we czterech i szybko pada hasło "Lubinka". Mi pasuje, bo chcę obczaić lepiej te tereny przed Karpackim Wyścigiem Kurierów. Kierujemy się na serwisówki i choć jest pod wiatr to jedzie się całkiem sympatycznie. Po zjeździe przebijamy się przez Mikołajowice do Zgłobic i zaczynają się pierwsze hopki. W Szczepanowicach zamiast jechać tradycyjnie to skręcamy w prawo na Dąbrówkę Szczepanowską. Przyznaje, że jechałem tamtędy dopiero pierwszy raz i droga zrobiła na mnie duże wrażenie. Bardzo przyjemny zjazd, a potem spokojne trasa wzdłuż Dunajca. Docieramy do Janowic, gdzie robimy przerwę w sklepie i po chwili kierujemy się na wspomnianą Lubinkę. Tyle, że boczną drogą. Po długiej przerwie w sklepie idzie mi strasznie ciężko z początku, nogi pieką niemiłosiernie i koledzy odjeżdżają na kilka minut. 



Na szczycie szybki wyjazd pod cmentarz z I wojny światowej oraz ciekawy pomink i okopy. Wpada więc kilkaset metrów terenu :P Na horyzoncie zaczynają zbierać się chmury więc kierunek dom. Zanim jednak na dobre zaczynamy jazdę to Marcin łapie gumę i schodzi kilka minut zanim samochód dostarcza nowy rower ;) Potem już cała naprzód. Szybko orientuje się, że korzystnie zawiewa więc od samego szczytu Lubinki robię atak na zjeździe. Szybko rozkręcam do 60km/h, zaczynają się serpentyny ale droga wyprofilowana jest genialnie i nie schodzę ani razu ponieżej 50km/h. Na wyjściu z jednego zakrętu rozkręcam nawet do 70km/h. Potem jest już dość prosto ale mniejsze nachylenie i trzeba włożyć sporo sił w napędzanie i utrzymywanie 50km/h. W sumie 6 kilometrów zjazdu o śr. nachyleniu 3% udaje się pokonać w 6:37 co daje średnią prędkość 54,8km/h. Na końcu wyprzedza mnie motocykl i dostaje kciuka w górę :) Może za te winkle z wychylonym kolanem? Albo za trzymanie >50km/h na wypłaszczeniu? Nie wiem :) 





Przy sklepie jestem więc pierwszy i mam okazję pomachać do nieznanej ale bardzo sympatycznej dziewczyny na rowerze :) I już wiem, że na Lubince będę musiał pojawiać się częściej hehe :) 



Tymczasem ciemne chmury zaczynają robić wrażenie i mimowolnie trzymamy dobre tempo w kierunku Zakliczyna. Chwila jazdy główną szosą, więc lecimy po zmianach ale po chwili znów boczne drogi do Gwoźdzca. Na podjeździe zabawa w kotka i myszkę we trójkę i ostatecznie Adrian atakuje w samej końcówce i zgarnia premię górską. Lecimy dalej po znanych na pamięć terenach. Od Dębna już we dwóch, a po chwili zostaje sam i pokonuje ostatnie 3km do domu. Po 3, może 4 minutach zaczyna padać :) 

  • DST 126.80km
  • Czas 04:41
  • VAVG 27.07km/h
  • VMAX 65.00km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • Podjazdy 1012m
  • Sprzęt Canyon Ultimate CF SL 9.0
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 13 kwietnia 2016 Kategoria >1000m, >100km, Szosa

73. Rozdziele

Od rana słońce! To zmiana bo od Piątku lało więc niewiele myśląc szybko zaplanowałem setkę. Dziś trzeba było wrzucić więcej podjazdów więc postanowiłem jechać na przełęcz Widomą w miejscowości Rozdziele. Ruszyłem standardowo w kierunku Porąbki, tempo dość mocne od początku. Bez przesady ale tak lekko ponad 30 na płaskim trzymałem. Pierwszy podjazd to ten do Złotej, pokonany bez problemów. Trochę niepokoiły mnie zbierające się chmury ale nie odłożyłem je na bok i jechałem dalej. Trasa jak to u mnie - bocznymi drogami więc nie miałem wiele do czynienia z samochodami. Zajechałem do Lipnicy Murowanej, szybki przejazd przez centrum i lecę na Rajbrot. Za Lipnicą zauważyłem, że na hopce zrobili w końcu nowy asfalt więc pocisnąłem do góry i jak się okazało wyszarpałem o sekundę koma, pokonując gościa z małopolskiego wyścigu górskiego z 2011 roku... Długo się ten kom trzymał :)

Na zjeździe do Rajbrotu spokojnie, minąłem fabrykę chrupek kukurydzianych Jura i wjechałem do Bytomska. Po chwili skręt na Żegocinę i zaczyna się podjazd. Na początek kilka kilometrów bardzo delikatnie pod górę, ale po minięciu centrum zaczyna się większe nachylenie. Końcówka podjazdu to już targanie na siłę po 17% ścianie do szczytu. A na szczycie krótka przerwa na pierwszy posiłek dnia i fotkę i lecę do Laskowej. Zjazd niestety wciąż nie ruszony i asfalt tragiczny. Z daleka majaczy na przeciwległej górze droga będąca częścią kultowego niemal podjazdu w Laskowej ze ścianą 30% (1km podjazdu o średnim nachyleniu 20%) ale dziś nie czas na próby wjechania.

Zamiast tego skręcam na Ujanowice i teraz czeka mnie dość płaska kilkukilometrowa przeprawa wzdłuż rzeki. Leci się dość fajnie i szybko wjeżdżam do Ujanowic, gdzie skręcam w lewo na Sechną. A w Sechnej znów chwila rzeźni i niemal 20% ścianki :) Na zjeździe idzie fajnie ale przed połową muszę zwolnić bo traktor. A szkoda bo na liczniku było już 85km/h i ponad połowa zjazdu przede mną... Następna atrakcja to podjazd w Połomie Małym po mini serpentynach. Jedzie się super przyjemnie takie coś. Potem już powrót do bardziej znanych dróg czyli Czchów, Złota i zjazd do Łoniowej. Jeszcze w Porąbce staje w sklepie bo brakło wody. Popijam spokojnie Pepsi i po chwili wracam do domu. 













  • DST 109.50km
  • Czas 04:03
  • VAVG 27.04km/h
  • VMAX 85.00km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • Podjazdy 1517m
  • Sprzęt Canyon Ultimate CF SL 9.0
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 5 kwietnia 2016 Kategoria >100km, >30km/h, ITT, Szosa

65. Setka przed śniadaniem

Dziś odmiana. Założyłem lemondkę i poleciałem od rana na płaską, szybką setkę. Wiatr było mniejszy niż zazwyczaj. Jechałem bez śniadania i mając w kieszonce dwa małe batoniki więc nie wiedziałem jak to będzie :) Tempo mimo to dość wysokie od początku. O dziwo, nie odwykłem od pozycji TT i jechało się całkiem dobrze. Kilometry mijały zadziwiająco szybko. Tempo na początku wysokie. Aż do 50 kilometra ponad 36km/h średnio, ale później zaczęły się lekkie schody i zaczęło już spadać. To było jednak do przewidzenia więc jechałem swoje. W Wał Rudej przeszło przez myśl żeby skrócić trasę i wracać do domu ale jednak poleciałem na wprost zamiast skręcać i skracać ;) Ostatnie 30 kilometrów już trochę niekomfortowo ale jakoś szło. Udało się dowieźć ponad 34km/h i zejść grubo poniżej 3 godzin co bardzo cieszy. Do rekordu z lata brakło ponad 13 minut ale dopiero co zaczęła się wiosna, więc nie ma co przesadzać. 



  • DST 100.00km
  • Czas 02:53
  • VAVG 34.68km/h
  • VMAX 65.00km/h
  • Temperatura 25.0°C
  • Podjazdy 251m
  • Sprzęt Canyon Ultimate CF SL 9.0
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 3 kwietnia 2016 Kategoria >1000m, >100km, Peleton, Szosa

63. Piękne tereny

Super dzień na szosie. Zgadaliśmy się we czterech na dłuższy wypad w kierunku Ciężkowic i Tuchowa, aby lepiej poznać te tereny. Wyjechałem trochę wcześnie bo o 10:30 więc nie spieszyłem się zbytnio na miejsce spotkania. W Brzesku dość pusto więc trochę pojeździłem, aby zabić pozostałe 10 minut. Od samego początku na krótko, choć pierwsze kilometry były lekko chłodne. Z minuty na minutę jednak coraz cieplej. 



Ruszyliśmy lekko po 11 w kierunku Czchowa. Plan taki, aby trzymać się bocznych dróg, bo nie widzę żadnej frajdy w jeździe krajówkami, szczególnie w grupie. Jechaliśmy więc spokojnymi wsiami i było całkiem fajnie. W Lewniowej poznałem kilka nowych i bardzo przyjemnych asfaltów, na które trzeba będzie wrócić. 



W Jurkowie jeden z niewielu fragmentów drogi krajowej, ale tylko dlatego, że inaczej się nie da. 1 kilometr, a i tak cieszyłem się, że zjechaliśmy. A zjechaliśmy na prom do Piasków Drużków. Po nim kierujemy się na Dzierżaniny, i czeka nas kilka kilometrów delikatnego podjazdu. W grupie idzie jednak dobrze i dość szybko znajdujemy się na szczycie. Zjazd z początku fajny ale na końcu trzeba się pilnować bo droga zawiera sporo konkretnych dziur. 



Z Paleśnicy jedziemy na Jamną, w której robimy chwilę przerwy. Kawałek dalej czeka nas spora przeprawa przez błotnisto-żwirową drogę, ale na szczęście zamienia się ona po jakimś czasie w płyty betonowe i asfalt. Skręcamy na Falkową. Tutaj na szczycie czeka nas niesamowity widok i niemal 360 stopniowa panorama aż po horyzont. Widok naprawdę nieziemski! Chwilę po zjeździe sklep i pepsi :) 







Tymczasem wyjechaliśmy niemal w Sędziszowej i dla odmiany pojechaliśmy kilka kilometrów z wiatrem w "pociągu". Minęliśmy Ciężkowice i wylądowaliśmy aż w Tuchowie. Po krótkiej przerwie kierujemy się bokami w kierunku Zgłobic. Tereny znów bardzo ładne, drogi spokojne i sporo pagórków. Niczego więcej nie trzeba. W Zgłobicach przecinamy krajową czwórkę i lecimy na Zbylitowską Górę. Po małym zamieszaniu z objazdem trafiamy do Wierzchosławic i wlatujemy na serwisówki autostrady A4. Wieje lekko w plecy więc jedzie się super. 





Lądujemy w Biadolinach skąd już tylko rzut beretem do domu. I tak wpada najdłuższy dystans roku. Tereny piękne, drogi fajne, ekipa super, dużo przewyższeń i doskonała pogoda. Super dzień :) 



  • DST 136.90km
  • Czas 05:17
  • VAVG 25.91km/h
  • VMAX 66.00km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • Podjazdy 1395m
  • Sprzęt Canyon Ultimate CF SL 9.0
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 28 marca 2016 Kategoria >100km, Peleton, Szosa

59. Północ w większej grupie

Wreszcie normalna pogoda :) Od rana dość ciepło i słonecznie. Umówieni byliśmy w kilka osób w centrum Brzeska na 11. Wyjechałem więc 10:35 żeby na spokojnie sobie dojechać. Przez pierwsze kilka minut było mi raczej zimno ale grzejące słońce i wysiłek szybko zrobiły swoje i przez myśl przeszło, że może, może uda się coś przekręcić na krótko trochę później... Krótko po 11 ruszyliśmy w 6 osób w kierunku północy. Tempo lajtowe, sporo rozmów, z niektórymi widziałem się pierwszy raz w tym roku chyba. 



Trasa tradycyjnie wiodła drogami jak najbardziej bocznymi żeby nie musieć zbyt dużo myśleć o samochodach więc jechało się bardzo przyjemnie. Minęliśmy Bielczę i znaleźliśmy się w ogołoconym jeszcze z liści lesie Radłowskim, gdzie napracował się z przodu Adrian. Tuż za lasem skręt w lewo i długa prosta do Wał Rudej. Tutaj atak na wyimaginowaną premię lotną, rozkręcenie do 50km/h i po chwili znów spokój. 



Tereny ładne, choć raczej nudnawe, ot płasko i dużo pól w zasięgu wzroku ale w grupie zawsze raźniej. Dojechaliśmy sobie do promu przez Dunajec, gdzie zdecydowałem pościągać rękawki i nogawki, a co, czas na pierwszą opaleniznę ;) Z jednego promu polecieliśmy w kierunku drugiego, tym razem o tyle ciekawego, że płatnego oraz przejeżdżającego przez miejsce, gdzie Dunajec wpada do Wisły. Dwie konkretne rzeki, więc miejsce dość ciekawe. 



Za promem przerwa w "Starym Młynie" ale był on zamknięty więc pojechaliśmy dalej na Koszyce. Zjechaliśmy z głownej drogi, aby pokonać tej odcinek bokami. Tym sposobem wjechaliśmy od Świętokrzyskiego, lub też "Kieleckiego" i co? Zaczęło piździć jak w kieleckim. Niestety. Pojawiły się też delikatne pagórki. 



W Koszycach znów przerwa i znów zamknięte wszystko więc lecimy na Szczurową. Pod wiatr, spory kawał drogi wojewódzkiej wśród pól, masakra. Odbiliśmy więc do centrum i bokami w kierunku Borzęcina, aby pochować się od wiatru w lesie i między zabudowaniami. Szło nawet nieźle, potem jeszcze gdzieś zrobiliśmy mini objazd przez Rudy Rysie i w Przyborowiu rozdzieliliśmy się, tzn. ja od reszty bo mieszkam trochę w innym miejscu od reszty. 



Kręciło się jednak bardzo fajnie w tej pogodzie więc jeszcze postanowiłem trochę dorzucić, sucha setka nie zadowoliła mnie ;) Padło więc na Godów, aby dorzucić metrów w pionie. Cały czas pod wiatr ale w Dębnie zaczął się podjazd i już tak nie przeszkadzało. Na szczycie szybki rzut oka na dość słabe warunki pod względem przejrzystości i lecę w dół. Teraz już mniej więcej z wiatrem aż do domu. Skończyło się na niezłych 131 kilometrach. Bardzo, bardzo udany dzień w super towarzystwie 4 kolegów oraz 1 koleżanki, która dała radę naszemu tempu i pobiła swój rekord na szosie. Jak to mawiają kolarze: chapeau bas!



Żeby tylko tak pogoda już została.... 
  • DST 131.60km
  • Czas 05:08
  • VAVG 25.64km/h
  • VMAX 78.00km/h
  • Temperatura 18.0°C
  • Podjazdy 798m
  • Sprzęt Canyon Ultimate CF SL 9.0
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 25 marca 2016 Kategoria >1000m, >100km, Peleton, Szosa

57. Setka. Ale dopiero druga w tym roku!

Nietypowy ten początek sezonu. Kilometrów więcej niż kiedykolwiek a wczoraj dopiero druga setka w roku. Taka minimalnie wymuszona. Pojechaliśmy z Marcinem i rano pogoda zapowiadała się wyśmienicie. Świeciło słońce i z minuty na minutę było coraz cieplej. Ruszyliśmy w kierunki południowe ażeby znów dać sobie popalić na górkach. Tempo ostrożne bo czuć było ponad 1300m w poprzedniego dnia. Przed Zakliczynem trochę po zmianach żeby szybko pokonać fragment głównej drogi. Marcin zaproponował Dzierżaniny więc z Zakliczyna jechaliśmy dalej na południe.

Niestety zupełnie nagle zebrały się chmury i zasłoniły słońce. Zerwał się wiatr i zrobiło się sporo chłodniej. Jak to mówią "cały misterny plan w pizdu" bo odechciało nam się jechać. Zjechaliśmy do Filipowic pod sklep. Zjedliśmy po 3 babeczki i morale trochę podskoczyły. Pojechaliśmy na prom do Piasków Drużków. Plan taki, że lecimy w okolicę domu i tam ewentualnie myślimy dalej. W związku z tym pojechaliśmy do Złotej i zjechaliśmy do Niedźwidzy, gdzie byliśmy rano. Zrobilśmy pętle przez Jaworsko i skończyły się większe górki. Na koniec dość mało brakowało więc dokręciliśmy mini pętelkę po Bielczy i to wystarczyło, aby osiągnąć ponad sto kilometrów w tym dniu. I znów wpadło powyżej 1000m w pionie co cieszy bardziej od kilometrów. Trzeba zbierać te górki :) 








  • DST 100.60km
  • Czas 03:52
  • VAVG 26.02km/h
  • VMAX 68.00km/h
  • Temperatura 5.0°C
  • Podjazdy 1177m
  • Sprzęt Canyon Ultimate CF SL 9.0
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 14 lutego 2016 Kategoria >100km, Peleton, Szosa

28. Pierwsza setka. W 5 osób

Pogoda idealna, warunki na drodze - trochę gorzej ale i tak dobrze. Wybraliśmy się w 5 osób w kierunku Lubinki. Zupełnie inna jazda w tak licznej grupie. Początek płasko serwisówką z bocznym wiatrem. Potem trochę pod wiatr ale w grupie jakoś szło :) Początek podjazdu pod Lubinkę zostałem lekko z tyłu ale przed połową dopadłem Marcina i Dominika. Marcin robił za pomocnika, a myśmy się wieźli na kole :P Dominik przyatakował w końcówce ale zdołałem utrzymać koło. Myślałem o ataku ale nie dało rady, Dominik za mocno ciągnął. Wjechaliśmy więc z takim samym czasem, po chwili Marcin, Adrian i Marcin.

Na górze chwila przerwy i pada decyzja, że lecimy jeszcze wyżej pod Jurasówkę. Niestety drogi bardzo mokre i usyfione więc dość szybko się wszyscy upapraliśmy. Na górze mijamy wyciąg, jeszcze czynny i lecimy wąską i mokrą drogą w dół. Widoki świetne, przejrzystosć była, więc widać było sporo górek i gór z Tatrami włącznie. Z Zakliczyna pojechaliśmy w kierunku promu w Piaskach Drużków, we trójkę trochę daliśmy w palnik i zrobiliśmy ucieczkę. Zeszliśmy się jednak w oczekiwaniu na prom. Śmieszna i ciekawa rzecz - płynąc promem minął nas płynący w poprzek Dunajca jamnik :D 

Z Czchowa do Złotej i tu ostatni podjazd dnia, ja tym razem w grupetto, na dole sklep i pierwszy raz w sezonie kupiłem żelki - niezawodny znak, że sezon się zaczął na dobre! Na koniec lekki dokręcanie po płaskim. W Brzesku wszyscy się rozjechaliśmy do domów. Ja skorzystałem z bocznych dróg, aby ominąć niezbyt przyjemną drogę w rejonie remontowanego wiaduktu kolejowego. 

Po przyjeździe pełny serwis rowera. Zawierał na sobie dość pokaźną ilość błota. 









  • DST 101.10km
  • Czas 03:50
  • VAVG 26.37km/h
  • VMAX 64.00km/h
  • Temperatura 12.0°C
  • Podjazdy 953m
  • Sprzęt Canyon Ultimate CF SL 9.0
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 26 grudnia 2015 Kategoria >100km, Peleton, Szosa

275. Sto

W końcu konkret! Z Marcinem oraz przez pierwsze 40km z Anką. Pojechaliśmy na płasko, a wiało więc poprzestawiało nas konkretnie momentami :) Były jednak też momenty z wiatrem i lecieliśmy wtedy grubo ponad 40km/h :) W Niedzieliskach się rozdzieliliśmy i kontynuowałem z Marcinem. Pojechaliśmy do Szczurowej i potem spory kawał w teorii z wiatrem. W praktyce wiało przeważnie z boku... Dotarliśmy do Żabna. Tam przerwa na cpn'ie i dalej w kierunku autostrady. Trochę się jednak pogubiliśmy i wylecieliśmy dobre kilka kilometrów na wschód od miejsca gdzie chcieliśmy. Spodziewaliśmy się tablicy "Wierzchosławice", a tu patrzymy "Tarnów" :D Trzeba więc było polecieć przedmieściami i w końcu trafiliśmy na serwisówki. Tu niezły hardcore pod wiatr ale jakoś szło. Potem lekko okrężnie przez Wolę Dębinską i już byliśmy w Sterkowcu. Marcin pojechał w swoim kierunku, a ja w swoim i tak wpadło dość nieoczekiwanie 100 kilometrów na koniec roku. Ostatnie 3km na bombie hehe :) 






  • DST 102.40km
  • Czas 03:45
  • VAVG 27.31km/h
  • VMAX 51.00km/h
  • Temperatura 14.0°C
  • Podjazdy 347m
  • Sprzęt Canyon Ultimate CF SL 9.0
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 4 października 2015 Kategoria >100km, >30km/h, Peleton, Szosa

210. Do Żabna w grupie

Niespodziewana setka. Tym razem z Arkiem i Grześkiem wybraliśmy się w płaskie tereny. Dokładniej pojechaliśmy do Żabna. Trasa poprowadzona początkowo bocznymi drogami, jechaliśmy tak pół na pół - chwilami mocno po zmianach, chwilami luźno z rozmowami. Tempo więc "mieszane". W Biadolinach spotkaliśmy sporą grupę sakwiarzy. W Żabnie przerwa. Najpierw zakupy w sklepie, a potem podjechaliśmy do rynku, aby się posilić. Pepsi i żelki weszły jak trzeba :P Podyskutowaliśmy o kołach karbonowych i szytkach i ruszyliśmy z powrotem. Powrót drogą wojewódzką ale niezwykle spokojną. Najpierw mocno po zmianach pod wiatr, nie wiem jak reszta ale ja na zmianie podchodziłem pod 90-92% tętna, więc lekko nie było. W Borzęcinie po skręceniu w boczną drogę zaatakował Grzesiek, bo był tak segment. Na moje szczęście ruszył zbyt późno i koma mi nie odebrał. W Szczepanowie zdecydowałem, że jeszcze za mało kilometrów więc pojechałem dalej z kolegami. Dotarliśmy do Brzeska, gdzie jakimś cudem udało nam się pogubić nawzajem. Spotkaliśmy się na placu Kazimierza. Ja sobie kupiłem jeszcze loda, bo to już końcówka sezonu to trzeba korzystać. A potem już z samym Grześkiem wróciłem przez Jadowniki do domu. 
  • DST 102.80km
  • Czas 03:23
  • VAVG 30.38km/h
  • VMAX 56.00km/h
  • Temperatura 22.0°C
  • Podjazdy 343m
  • Sprzęt Canyon Ultimate CF SL 9.0
  • Aktywność Jazda na rowerze

Blogi rowerowe na www.bikestats.pl