Wpisy archiwalne w miesiącu
Maj, 2016
Dystans całkowity: | 1955.40 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | 74:16 |
Średnia prędkość: | 26.33 km/h |
Maksymalna prędkość: | 81.00 km/h |
Suma podjazdów: | 19897 m |
Liczba aktywności: | 28 |
Średnio na aktywność: | 69.84 km i 2h 39m |
Więcej statystyk |
116. i nocka
I jeszcze nocna jazda. Super pogoda, bardzo ciepło więc szkoda było nie skorzystać. Temperatura mocna się wahała w zależności od rzeźby terenu i innych czynników. Wystąpiła też dość silna inwersja. I tak: w porąbce było 16 stopni, a 170m wyżej na Godowie 20,5. Tak więc podjazdy super bo coraz cieplej, ale za to zjazdy trudne bo spadek o 4 stopnie w kilkanaście sekund to konkret. Poza tym super, podjazd na Godów przez las, zupełnie wkoło ciemno, przyuważyłem kilka zajęcy, koty, sarny i jeża :) Do tego piękny nocny dźwięk świerszczy oraz cudowny zapach lasu w niemal letnią noc. No po prostu bajka! Na szczycie Godowa chwila przerwy i kontemplacja panującej tam ciszy i spokoju. Ciesze się, że się wybrałem.
- DST 29.80km
- Czas 01:15
- VAVG 23.84km/h
- VMAX 52.00km/h
- Podjazdy 331m
- Sprzęt Canyon Ultimate CF SL 9.0
- Aktywność Jazda na rowerze
115. TT i wiatr, który mnie zniszczył
Padło na płaską czasówką bo podobno nie wiało mocno :P Ale niestety jak się okazało to wiało bardzo mocno. Początek jednak z wiatrem i leciało się nieprzyzwoicie lekko i szybko. Po 30 kilometrach ponad 38 na godzinę. Potem jednak zaczęły się schody w postaci właśnie wiatru. Droga Uście Solne - Szczurowa bardzo ciężko ale jeszcze dawało radę trzymać te 35-36. Potem coraz gorzej. Skróciłem trasę bo miało być sto, ale nie dałbym rady. Wróciłem przez Borzęcin. Udało się dowieźć wcale nie takie złe 34,6km/h.
- DST 84.20km
- Czas 02:26
- VAVG 34.60km/h
- VMAX 51.00km/h
- Podjazdy 182m
- Sprzęt Canyon Ultimate CF SL 9.0
- Aktywność Jazda na rowerze
114. Po koszulkę lidera :)
Już o 8:30 start i kierunek Skrzyszów, gdzie odbywał się Rajd Rowerowy. Zostałem zaproszony na wręczenie wygranej koszulki lidera Karpackiego Wyścigu Kurierów. Trasa do najkrótsza z możliwych czyli drogą krajową. Ruch dość mały także spoko. W połowie obwodnicy Tarnowa musiałem pokonać na przełaj nasyp i rów, żeby dostać się na drogę techniczną, która wylatuje w Skrzyszowie bo niestety Skrzyszów nie dorobił się zjazdu z obwodnicy :)
Dotarłem na miejsce, chwilę posiedziałem i w końcu rajd się zaczął. Na początek zostałem zaproszony na podium, gdzie z rąk dyrektora wyścigu oraz wójta gminy Skrzyszów odebrałem koszulkę :) Miło było słyszeć jak spiker mówił o mojej skromnej działalności w sieci propagującej kolarstwo :)
Po odebraniu nagrody przejechałem kawałek z uczestnikami rajdu, a potem pokierowałem się w stronę domu. Tym razem trasa już bardziej urozmaicona, początkowo nawet nieznane drogi. Jakoś nie było wielkiej mocy na górkach więc trochę spłaszczałem trasę, gdzie się dało. Ominąłem Lubinkę.
W Zakliczynie spotkałem się z Marcinem, który kręcił w okolicy. Okazało sie, że ma problem - strzeliła Mu linka od przerzutki tylnej i został na przełożeniu 36x11. Tak więc postanowiliśmy omijać podjazdy i polecieć na Wojnicz. Tempo mocne po zmianach, choć zanim się rozgrzałem to momentami zostawałem z tyłu. Potem było coraz lepiej i pruliśmy często ponad 40km/h. W Brzesku przerwa, kolega załatwił linkę więc pojechaliśmy do Marcina ją od razu zamontować. Udało się dość sprawnie i wróciłem do domu.
Fajny dzień :)
Dotarłem na miejsce, chwilę posiedziałem i w końcu rajd się zaczął. Na początek zostałem zaproszony na podium, gdzie z rąk dyrektora wyścigu oraz wójta gminy Skrzyszów odebrałem koszulkę :) Miło było słyszeć jak spiker mówił o mojej skromnej działalności w sieci propagującej kolarstwo :)
Po odebraniu nagrody przejechałem kawałek z uczestnikami rajdu, a potem pokierowałem się w stronę domu. Tym razem trasa już bardziej urozmaicona, początkowo nawet nieznane drogi. Jakoś nie było wielkiej mocy na górkach więc trochę spłaszczałem trasę, gdzie się dało. Ominąłem Lubinkę.
W Zakliczynie spotkałem się z Marcinem, który kręcił w okolicy. Okazało sie, że ma problem - strzeliła Mu linka od przerzutki tylnej i został na przełożeniu 36x11. Tak więc postanowiliśmy omijać podjazdy i polecieć na Wojnicz. Tempo mocne po zmianach, choć zanim się rozgrzałem to momentami zostawałem z tyłu. Potem było coraz lepiej i pruliśmy często ponad 40km/h. W Brzesku przerwa, kolega załatwił linkę więc pojechaliśmy do Marcina ją od razu zamontować. Udało się dość sprawnie i wróciłem do domu.
Fajny dzień :)
- DST 115.50km
- Czas 04:05
- VAVG 28.29km/h
- VMAX 65.00km/h
- Podjazdy 690m
- Sprzęt Canyon Ultimate CF SL 9.0
- Aktywność Jazda na rowerze
113. Wokół Wiśnicza
Trochę niespodziewana trasa oraz dystans. Pojechałem sobie w kierunku Bochni przez Rzezawę. Dawno tam nie byłem. Potem bokami na Pogwizdów i tam zaczęły się większe hopki. Częściowo zaliczone szosy z wyścigu w Wiśniczu. Tereny dość ciekawe pod różnymi względami. Wyleciałem z Trzciany na Żegocinę ale nie kontynuowałem w kierunku Rozdziela, a skręciłem na Rajbrot. Od tego momentu wiatr w twarz więc łatwo nie było. Od Porąbki Iwkowskiej dość standardowo na Czchów, a potem to już Złota i znane tereny Łoniowej, Dębna do domu.
- DST 101.60km
- Czas 03:45
- VAVG 27.09km/h
- VMAX 66.00km/h
- Podjazdy 1087m
- Sprzęt Canyon Ultimate CF SL 9.0
- Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 26 maja 2016
Kategoria Szosa
112. Brzesko
Cały dzień przewalały się chmury i strach było jechać gdzieś dalej. Do tego zatrułem się czymś i noc + poranek kręciło mi się w głowie straszliwie, do tego bolał żołądek. Tak więc dopiero po południu pojechałem na krótką pętelkę. Starałem się jechać tam, gdzie widać było niebieskie niebo więc znalazłem się nietypowo w Brzesku. Postanowiłem wytestować zjazd z A4 w drugą stronę niż ostatnio. Potem w kierunku domu ale jeszcze dobiłem kilka kilometrów przez Łęki.
- DST 37.10km
- Czas 01:19
- VAVG 28.18km/h
- VMAX 53.00km/h
- Podjazdy 295m
- Sprzęt Canyon Ultimate CF SL 9.0
- Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 24 maja 2016
Kategoria Szosa
111. Po dentyście
W południe dentysta. Ósemka powiercona i wyczyszczona ale i tak jest przeznaczona do usunięcia. Tyle, że usunięcie jej wiążę się z około 2 tygodniową przerwą (lub więcej) od jakiejkolwiek jazdy na rowerze więc nie ma szans żebym to robił teraz. Jeżeli nic się nie będzie działo to zrobię to po sezonie na spokojnie. Teraz jest ok, nic nie boli. Po powrocie szybko wyskoczyłem na rower bo straszyli burzami. Burz nie było oczywiście jak się okazało :) Zrobiłem krótką trasę na Godów. Czułem dość porządne zmęczenie więc szybko wróciłem do domu.
- DST 34.40km
- Czas 01:27
- VAVG 23.72km/h
- VMAX 79.00km/h
- Podjazdy 396m
- Sprzęt Canyon Ultimate CF SL 9.0
- Aktywność Jazda na rowerze
110. Niezbyt płaskie TT i 6000km
Kilka godzin po pętli było mi mało i założyłem lemondkę, aby zrobić sobie jakąś szybszą pętlę. Tym razem padło na pętla przez Złotą. Wiało trochę ale jechało się dobrze. Głównie w pozycji TT, ale nawet plecy i szyja dawały radę. W Brzesku wytestowałem świeżo otwarty dojazd do węzła autostrady A4. Później zaczęły się hopki za Jasieniem oraz w końcu podjazd w Biesiadkach. Zjechałem do Łoniowej i zaczęło się już dość płasko i odrabianie czasu straconego na podjazdach. W Porąbce jednak przerwa w sklepie, wypiłem sobie zimne Pepsi oraz zjadłem kitkata i poleciałem dalej. Dało kopa bo od sklepu do domu średnia 38km/h. Z całej trasy biorąc pod uwagę, że trochę przewyższenia było - też jestem zadowolony.
- DST 44.10km
- Czas 01:20
- VAVG 33.08km/h
- VMAX 63.00km/h
- Podjazdy 396m
- Sprzęt Canyon Ultimate CF SL 9.0
- Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 23 maja 2016
Kategoria Szosa
109. Rano
Nietypowo jak na mnie wyjechałem już o 8:45 rano. Pogoda jednak zachęcała bardzo - ciepło i słonecznie od samego rana. Na bardzo niskiej intensywności zrobiłem stałą pętlę przez Jaworsko. Tętno średnie jedno z najniższych odkąd jeżdżę.
- DST 49.30km
- Czas 02:05
- VAVG 23.66km/h
- VMAX 53.00km/h
- Podjazdy 495m
- Sprzęt Canyon Ultimate CF SL 9.0
- Aktywność Jazda na rowerze
108. Lubinka
We dwójkę z Marcinem. W teorii miało być zupełnie powoli i regeneracyjnie. Ale nie było.
Postanowiliśmy pojechać na Lubinkę i zahaczyć o sławną Golgotę, która to tak wymęczyła Kurierów na wyścigu, że niektórzy się poddali i popieprzyli dalsze ściganie.
Z początku lecieliśmy w miarę spokojnie, niestety po kilkunastu kilometrach zaczął odzywać mi się ząb (ósemka) i jak się okazało na każdym zjeździe lub odpuszczeniu tempa zaczynał rwać porządnie. Stąd z kilometra na kilometr nasze tempo rosło. Już w Gwoźdzcu Marcin podał mocne tempo na podjeździe, a ja jeszcze nie będąc w swoim rytmie, jedynie walczyłem o utrzymanie koła co się na szczęście udało. Od Melsztyna kawałek główną szosą, ale podałem sprinta ponad 50km/h i szybko minęło ;)
We Wróblewicach skręcamy w prawo w kierunku wyciągu narciarskiego. Czeka nas tu niemal 4 kilometry spoko podjazdu, który jedziemy w miarę szybko. Mijamy wyciąg i po chwili musimy zawrócić bo źle pojechaliśmy. Jedziemy chwilę przez las, cały czas hopki i w końcu wylatujemy na Lubince. Krótka przerwa i zjeżdżamy do Janowic. Długi zjazd, tempo odpuszczone i fatalne z tego powodu samopoczucie (ząb). Na szczęście wypłaszcza się i mogę znów nacisnąć mocniej na korby. Skręcamy w Janowicach w prawo i wracamy w kierunku Lubinki ale z innej strony.
Dojeżdżamy do początku podjazdu "Golgota". 1,5km o średnim 10% z około 20% ścianką w trakcie. Po szumnych zapowiedziach spodziwałem się czegoś cięższego, tymczasem było do przeżycia. Owszem, sztywno ale nie na tyle żeby tracić grunt pod przednim kołem, a znam conajmniej 3 podjazdy, gdzie takie cuda się dzieją. Tak więc nieco zawiedziony docieram na szczyt. Marcin na płaskim odjeżdża. Znów wylatujemy na Lubince i znów jedziemy w dół na Janowice. Tym razem z zębem jest jeszcze gorzej, aż się wyż chce...
Na dole przerwa w sklepie i robi się lepiej. Pije zimną pepsi, i zagryzam jakimś batonem. Siły i humor wracają i możemy jechać do domu. Decydujemy, że trochę się nam spieszy więc bez zbędnego pitolenia dajemy dość fajne tempo po zmianach. Najpierw długa zmiana Marcina, potem trochę i ja prowadzę. Lądujemy znów w Gwoźdzcu, ale podjazdy idzie sprawnie i szybko. Kontynuujemy dobre tempo, mi jedzie się szczerze mówiąc z minuty na minutę coraz szybciej i przez Porąbki i inne Doły lecimy momentami dobrze ponad 40km/h.
Potem kawałek przez Maszkienice i już obaj jesteśmy w okolicy domów. Mi zostaje jeszcze dokręcić 2,5km. Ostatnie 30km zrobiliśmy ze średnią 32,5, a były tam jakieś hopki oraz kawałek podjazdu. Ostatnie 10km to już przeszło 37km/h :) Fajnie.
Postanowiliśmy pojechać na Lubinkę i zahaczyć o sławną Golgotę, która to tak wymęczyła Kurierów na wyścigu, że niektórzy się poddali i popieprzyli dalsze ściganie.
Z początku lecieliśmy w miarę spokojnie, niestety po kilkunastu kilometrach zaczął odzywać mi się ząb (ósemka) i jak się okazało na każdym zjeździe lub odpuszczeniu tempa zaczynał rwać porządnie. Stąd z kilometra na kilometr nasze tempo rosło. Już w Gwoźdzcu Marcin podał mocne tempo na podjeździe, a ja jeszcze nie będąc w swoim rytmie, jedynie walczyłem o utrzymanie koła co się na szczęście udało. Od Melsztyna kawałek główną szosą, ale podałem sprinta ponad 50km/h i szybko minęło ;)
We Wróblewicach skręcamy w prawo w kierunku wyciągu narciarskiego. Czeka nas tu niemal 4 kilometry spoko podjazdu, który jedziemy w miarę szybko. Mijamy wyciąg i po chwili musimy zawrócić bo źle pojechaliśmy. Jedziemy chwilę przez las, cały czas hopki i w końcu wylatujemy na Lubince. Krótka przerwa i zjeżdżamy do Janowic. Długi zjazd, tempo odpuszczone i fatalne z tego powodu samopoczucie (ząb). Na szczęście wypłaszcza się i mogę znów nacisnąć mocniej na korby. Skręcamy w Janowicach w prawo i wracamy w kierunku Lubinki ale z innej strony.
Dojeżdżamy do początku podjazdu "Golgota". 1,5km o średnim 10% z około 20% ścianką w trakcie. Po szumnych zapowiedziach spodziwałem się czegoś cięższego, tymczasem było do przeżycia. Owszem, sztywno ale nie na tyle żeby tracić grunt pod przednim kołem, a znam conajmniej 3 podjazdy, gdzie takie cuda się dzieją. Tak więc nieco zawiedziony docieram na szczyt. Marcin na płaskim odjeżdża. Znów wylatujemy na Lubince i znów jedziemy w dół na Janowice. Tym razem z zębem jest jeszcze gorzej, aż się wyż chce...
Na dole przerwa w sklepie i robi się lepiej. Pije zimną pepsi, i zagryzam jakimś batonem. Siły i humor wracają i możemy jechać do domu. Decydujemy, że trochę się nam spieszy więc bez zbędnego pitolenia dajemy dość fajne tempo po zmianach. Najpierw długa zmiana Marcina, potem trochę i ja prowadzę. Lądujemy znów w Gwoźdzcu, ale podjazdy idzie sprawnie i szybko. Kontynuujemy dobre tempo, mi jedzie się szczerze mówiąc z minuty na minutę coraz szybciej i przez Porąbki i inne Doły lecimy momentami dobrze ponad 40km/h.
Potem kawałek przez Maszkienice i już obaj jesteśmy w okolicy domów. Mi zostaje jeszcze dokręcić 2,5km. Ostatnie 30km zrobiliśmy ze średnią 32,5, a były tam jakieś hopki oraz kawałek podjazdu. Ostatnie 10km to już przeszło 37km/h :) Fajnie.
- DST 110.30km
- Czas 04:09
- VAVG 26.58km/h
- VMAX 73.00km/h
- Podjazdy 1430m
- Sprzęt Canyon Ultimate CF SL 9.0
- Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 21 maja 2016
Kategoria Szosa
107. Test pętli
Pojechałem wytestować nową pętle do robienia przewyższeń. Jest hit! 19,5km na których nie znajdzie się nawet 100 metrów płaskiego ;) Pętla zawiera w sobie 4 podjazdy, wszystkie 4 kategorii. Na początek Godów od Groty czyli 1,0km ze średnim nachyleniem 10%. Najsztywniejszy podjazd pętli. Po dojeździe na szczyt, następuje szybki zjazd do Łysej Góry. Bezpośrednio po dotarciu na dół zaczyna się drugi podjazd pętli - Jaworsko od Łysej Góry. Tym razem 1,6km ze średnim 6%. Tu jest lepiej, bo można jechać na komfortowej kadencji, a nie przepychać jak na "grocie". Zjazd serpentynami, chwila odpoczynku i pod koniec zjazdu skręt w lewo i trzeci podjazd. Jest to Jaworsko po płytach 2,8km i średnio 5%. Docieramy do szczytu i od teraz droga pokrywa się z wcześniejszą, tyle że jedziemy w drugą stronę. A więc szybki zjazd do Łysej i ponownie Godów (czwarty podjazd). Tutaj czeka nas 1,9km o średnim 5%. Po nim zjazd do Dołów i domknięcie pętli, a w zasadzie takiej trochę nietypowej ósemki ;) Tak jak mówiłem cała pętla to 19,5km i przewyższenie aż 522m (z licznika). W dość prosty sposób można sobie ponabijać metrów :) Już niedługo zresztą planuje zrobić pewien challenge związany z tą pętlą. Zobaczymy jak to wyjdzie!
Przejechałem więc ową pętlą. Test zakończony pełną satysfakcją. Potem pojechałem sobie na płasko okrężną drogą.
Przejechałem więc ową pętlą. Test zakończony pełną satysfakcją. Potem pojechałem sobie na płasko okrężną drogą.
- DST 55.90km
- Czas 02:19
- VAVG 24.13km/h
- VMAX 76.00km/h
- Podjazdy 902m
- Sprzęt Canyon Ultimate CF SL 9.0
- Aktywność Jazda na rowerze