Wpisy archiwalne w miesiącu
Kwiecień, 2013
Dystans całkowity: | 622.03 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | 13:02 |
Średnia prędkość: | 27.62 km/h |
Maksymalna prędkość: | 69.70 km/h |
Suma podjazdów: | 2900 m |
Maks. tętno maksymalne: | 197 (97 %) |
Maks. tętno średnie: | 166 (81 %) |
Suma kalorii: | 13936 kcal |
Liczba aktywności: | 18 |
Średnio na aktywność: | 34.56 km i 1h 51m |
Więcej statystyk |
Wtorek, 30 kwietnia 2013
Kategoria Szosa
Jasień, Biesiadki
Rano nici z jazdy z Szymonem bo wyglądało jakby miało lunąć i było chłodno. Natomiast późnym popołudniem ciepło i słonecznie więc sobie zrobiłem pętelkę. Korek jak cholera w Brzesku na rondzie...
#lat=49.950302883417&lng=20.64357&zoom=12&maptype=osm
#lat=49.950302883417&lng=20.64357&zoom=12&maptype=osm
- DST 42.80km
- Czas 01:32
- VAVG 27.91km/h
- VMAX 55.00km/h
- Temperatura 21.0°C
- HRmax 189 ( 93%)
- HRavg 155 ( 76%)
- Kalorie 1400kcal
- Podjazdy 220m
- Sprzęt Giant Cadex CFR2
- Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 29 kwietnia 2013
Kategoria Szosa
Wiatr
wiaaaaaaaało. I dlatego tylko tyle. Piernicze to ma być frajda :P
- DST 28.60km
- VMAX 55.00km/h
- Temperatura 25.0°C
- HRmax 188 ( 92%)
- HRavg 147 ( 72%)
- Kalorie 870kcal
- Podjazdy 30m
- Sprzęt Giant Cadex CFR2
- Aktywność Jazda na rowerze
po zmroku
24 stopnie już po zmroku, coś pięknego... nie wysiedziałem i musiałem znów poczuć letnią noc :) Krótka pętelka po okolicy.
Zrobiłem sobie 'przepałkę', 2km na maksa.
Zrobiłem sobie 'przepałkę', 2km na maksa.
- DST 11.80km
- VMAX 48.00km/h
- Temperatura 24.0°C
- Podjazdy 20m
- Sprzęt Giant Cadex CFR2
- Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 25 kwietnia 2013
Kategoria Szosa
Zaczynamy górki
Na dzisiejszą jazdę zaplanowałem już wczoraj kilka punktów: miało być tak: Złota, Czchów, Lipnica Murowana, Nowy Wiśnicz i powrót do Brzeska przez Kobyle. Ale pogoda oraz głównie dyspozycja dnia troszkę zweryfikowała ten plan.
Zaczęło się fajnie, wyruszyłem z pod domu lekko po godzinie 10 i od razu poczułem wiaterek... cóż. Znaną na pamięć w nocy o północy trasą dojechałem do Dębna, tam pierwszy podjazd do Porąbki Usz. Dość wolno, ale dziś nie nastawiłem się na trzymanie wysokich średnich.
Po podjeździe czas na zjazd i szkoda, że akurat wiało w twarz bo nie dało się satysfakcjonującej prędkości rozwinąć. Rozbujałem się do 67km/h ale pamiętam, że na tej górce półtora roku temu holendrem pod 60 się bujaliśmy z kolegami :D.
W Porąbce chwilka rozmowy (cały czas jadąc) z kolegą w aucie i już byłem w Dołach, gdzie asfalty są dziurawe, a dziury głębokie i okrutne (o czym się przekonałem w tamtym roku).
Po dołach minąłem Łoniową i tam skręt w prawo ostry podjazd do Biesiadek, zaczynający się kawałkiem całkiem stromej ścianki. Nie będę udawał, że nie cieszyłem się z posiadania koronki 28z :P jak się okazało dziś była nadzwyczaj przydatna. Podjazd do Biesiadek jest dość długi ale po dość ostrym początku w miarę się wypłaszcza i można sobie jechać dość spokojnie do góry. Na górze szybka fotka na rozwidlenie dróg i dalsza droga (ja pojechałem w lewo).
Po jeszcze dwóch małych hopkach w końcu upragniony zjazd przez Złotą i jak zauważyłem zrobili asfalt nowy w kilku miejscach :D. Tak więc zjechać przez Złotą można na ostrym gazie. Troszkę cieplej mi się zrobiło na jednym łuku jak mi spaliniarz wyjechał ale spokojnie go zdołałem ominąć. Wreszcie koniec drogi, skręt w lewo kilkaset metrów i byłem przy drodze głównej Zakliczyn - Jurków.
Tym razem skręciłem sobie w prawo w kierunku Jurkowa i spokojnie sobie podjechałem pod rondo właśnie w Jurkowie, na którym wybrałem kierunek Nowy Sącz, a także jak dumnie głosił znak Muszyna, Krynica Zdrój. Tak daleko jednak się dziś nie wybierałem i wkrótce potem odbiłem w prawo na dużo spokojniejszą dróżkę, która zresztą była ledwo przejezdna przez rozłożony rynek.
W Czchowie rozpoczął się mozolny podjazd, ale na szczycie czekał mnie cudowny widok! Kilka fotek pstryknąłem ale naprawdę foty z komórki nie potrafią oddać piękna niektórych miejsc.
Po kilku minutach ruszyłem dalej, zjazd cholernie ciężki bo po chwili dobrej drogi, zrobiło się nagle strasznie dziurawo i krzywo. Ręce na klamkach i slalomik i tak do końca. W końcu wyjechałem w miejscowości Iwkowa i pojechałem prosto w kierunku serpentyn. Najpierw jednak trzeba było do nich podjechać i to jak się okazało szło mi bardzo opornie. Gdzieś za Czchowem jakby mi prąd odcięło i nagle stwierdziłem, że po płaskim odcinku jadę na małym blacie, 20km/h.... Syndrom kapcia na całego, co chwila patrzyłem czy to, aby nie brak powietrza w kole, ale po prostu coś mi się podziało i cholernie ciężko mi było jechać. Chwilkę relaksu choć nie dla pleców na wspomnianych serpentynach, gdzie idzie nieźle poszaleć i zawitałem do Tymowej (chyba ;>)
Skręciłem w lewo, aby kontynuować drogę do Lipnicy i dalej do Wiśnicza ale po kilometrze czy dwóch wleczenia się postanowiłem, że zawracam. Nie dojechał bym do Wiśnicza dziś. Tak więc zawróciłem, dojechałem do krajówki i pojechałem na Brzesko. Jazda krajową 75'tką nie należał dziś do przyjemnych. W ogóle wolę raczej starą dobrą 4'kę bo tam pobocze 2-metrowe, a na 75'tce brak tego. Tak więc jechałem pod wiatr, tiry z na przeciwka tak zawiewały, że myślałem, że mnie w końcy przerwóci, nie lepiej było z tirami, które mnie wyprzedzały, bo nie dość, że większość robiła to dość 'ciasno', to też takie zawirowania robiły, że mało brakowało żeby wpaść pod koła...
W Uszwi skręciłem w lewo i postanowiłem kontynuować drogami lokalnymi. Tymi też dojechałem do samego Brzeska, gdzie zatrzymałem się tradycyjnie chyba na lodach (:P) i po kilku minutach przerwy pojechałem stałą trasą przez Mokrzyskę do domu.
Cóż tu można powiedzieć. Miało być inaczej ale w zasadzie jestem zadowolony tak czy tak. Dystans ok, podjazdy w miarę ok, nie ma co narzekać. Wiśnicz zostawiam na następny raz :). No i może w weekend coś się uda przekręcić w towarzystwie to będzie całkiem inaczej :).
No i jednak potrafię się rozpisać :D
Do usłyszenia :)
#lat=49.906638687592&lng=20.648895&zoom=11&maptype=osm
Zaczęło się fajnie, wyruszyłem z pod domu lekko po godzinie 10 i od razu poczułem wiaterek... cóż. Znaną na pamięć w nocy o północy trasą dojechałem do Dębna, tam pierwszy podjazd do Porąbki Usz. Dość wolno, ale dziś nie nastawiłem się na trzymanie wysokich średnich.
Po podjeździe czas na zjazd i szkoda, że akurat wiało w twarz bo nie dało się satysfakcjonującej prędkości rozwinąć. Rozbujałem się do 67km/h ale pamiętam, że na tej górce półtora roku temu holendrem pod 60 się bujaliśmy z kolegami :D.
W Porąbce chwilka rozmowy (cały czas jadąc) z kolegą w aucie i już byłem w Dołach, gdzie asfalty są dziurawe, a dziury głębokie i okrutne (o czym się przekonałem w tamtym roku).
Po dołach minąłem Łoniową i tam skręt w prawo ostry podjazd do Biesiadek, zaczynający się kawałkiem całkiem stromej ścianki. Nie będę udawał, że nie cieszyłem się z posiadania koronki 28z :P jak się okazało dziś była nadzwyczaj przydatna. Podjazd do Biesiadek jest dość długi ale po dość ostrym początku w miarę się wypłaszcza i można sobie jechać dość spokojnie do góry. Na górze szybka fotka na rozwidlenie dróg i dalsza droga (ja pojechałem w lewo).
Po jeszcze dwóch małych hopkach w końcu upragniony zjazd przez Złotą i jak zauważyłem zrobili asfalt nowy w kilku miejscach :D. Tak więc zjechać przez Złotą można na ostrym gazie. Troszkę cieplej mi się zrobiło na jednym łuku jak mi spaliniarz wyjechał ale spokojnie go zdołałem ominąć. Wreszcie koniec drogi, skręt w lewo kilkaset metrów i byłem przy drodze głównej Zakliczyn - Jurków.
Tym razem skręciłem sobie w prawo w kierunku Jurkowa i spokojnie sobie podjechałem pod rondo właśnie w Jurkowie, na którym wybrałem kierunek Nowy Sącz, a także jak dumnie głosił znak Muszyna, Krynica Zdrój. Tak daleko jednak się dziś nie wybierałem i wkrótce potem odbiłem w prawo na dużo spokojniejszą dróżkę, która zresztą była ledwo przejezdna przez rozłożony rynek.
W Czchowie rozpoczął się mozolny podjazd, ale na szczycie czekał mnie cudowny widok! Kilka fotek pstryknąłem ale naprawdę foty z komórki nie potrafią oddać piękna niektórych miejsc.
Po kilku minutach ruszyłem dalej, zjazd cholernie ciężki bo po chwili dobrej drogi, zrobiło się nagle strasznie dziurawo i krzywo. Ręce na klamkach i slalomik i tak do końca. W końcu wyjechałem w miejscowości Iwkowa i pojechałem prosto w kierunku serpentyn. Najpierw jednak trzeba było do nich podjechać i to jak się okazało szło mi bardzo opornie. Gdzieś za Czchowem jakby mi prąd odcięło i nagle stwierdziłem, że po płaskim odcinku jadę na małym blacie, 20km/h.... Syndrom kapcia na całego, co chwila patrzyłem czy to, aby nie brak powietrza w kole, ale po prostu coś mi się podziało i cholernie ciężko mi było jechać. Chwilkę relaksu choć nie dla pleców na wspomnianych serpentynach, gdzie idzie nieźle poszaleć i zawitałem do Tymowej (chyba ;>)
Skręciłem w lewo, aby kontynuować drogę do Lipnicy i dalej do Wiśnicza ale po kilometrze czy dwóch wleczenia się postanowiłem, że zawracam. Nie dojechał bym do Wiśnicza dziś. Tak więc zawróciłem, dojechałem do krajówki i pojechałem na Brzesko. Jazda krajową 75'tką nie należał dziś do przyjemnych. W ogóle wolę raczej starą dobrą 4'kę bo tam pobocze 2-metrowe, a na 75'tce brak tego. Tak więc jechałem pod wiatr, tiry z na przeciwka tak zawiewały, że myślałem, że mnie w końcy przerwóci, nie lepiej było z tirami, które mnie wyprzedzały, bo nie dość, że większość robiła to dość 'ciasno', to też takie zawirowania robiły, że mało brakowało żeby wpaść pod koła...
W Uszwi skręciłem w lewo i postanowiłem kontynuować drogami lokalnymi. Tymi też dojechałem do samego Brzeska, gdzie zatrzymałem się tradycyjnie chyba na lodach (:P) i po kilku minutach przerwy pojechałem stałą trasą przez Mokrzyskę do domu.
Cóż tu można powiedzieć. Miało być inaczej ale w zasadzie jestem zadowolony tak czy tak. Dystans ok, podjazdy w miarę ok, nie ma co narzekać. Wiśnicz zostawiam na następny raz :). No i może w weekend coś się uda przekręcić w towarzystwie to będzie całkiem inaczej :).
No i jednak potrafię się rozpisać :D
Do usłyszenia :)
#lat=49.906638687592&lng=20.648895&zoom=11&maptype=osm
- DST 76.70km
- Czas 03:11
- VAVG 24.09km/h
- VMAX 67.00km/h
- Temperatura 24.0°C
- HRmax 185 ( 91%)
- HRavg 150 ( 73%)
- Kalorie 2750kcal
- Podjazdy 710m
- Sprzęt Giant Cadex CFR2
- Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 24 kwietnia 2013
Kategoria Szosa
Na lody w przerwie od ogrodu
od 10 do 14:30 praca w ogrodzie. Potem wyjazd na lody do Brzeska, obiad i do 20:10 znów w ogrodzie :D Jest roboty sporo, ale lubię to :>
- DST 18.60km
- Temperatura 21.0°C
- Podjazdy 30m
- Sprzęt Giant Cadex CFR2
- Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 23 kwietnia 2013
Kategoria Szosa
takie tam rozkręcenie
Króciutko na rozkręcenie nóżki. Kilka mocnych sprintów, a tak to na luzie. Wyczyściłem przerzutkę tylną i hula pięknie i cichutko
- DST 22.60km
- VMAX 57.00km/h
- Temperatura 23.0°C
- HRmax 197 ( 97%)
- HRavg 143 ( 70%)
- Kalorie 650kcal
- Podjazdy 30m
- Sprzęt Giant Cadex CFR2
- Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 21 kwietnia 2013
Kategoria Szosa
Na meczyk
Na mecz w Porąbce. Masę kolarzy po drodze spotkałem, mimo, że jak na mój gust jest raczej chłodnawo.
- DST 22.10km
- Temperatura 15.0°C
- Podjazdy 60m
- Sprzęt Giant Cadex CFR2
- Aktywność Jazda na rowerze
Gwoździec, Demblin
Wczoraj był piękny dzień, ale dla mnie upłynął pod znakiem uczelni. Wyszedłem z domu o 6:30, a wróciłem o 19:45... Dziś sobie to odbiłem z kretesem i walnąłem seteczkę. Za cel obrałem najpierw kilka metrów podjazdów, a potem nową miejscowość: Demblin.
Więc najpierw wyruszyłem znanymi trasami na pętelkę po Gwoźdźcu i Jaworsku, a potem już prosto na północ przez BIadoliny, Waryś, Radłów. W Woli Radłowskiej pierwszy krótki postój i po kilku minutach ruszyłem dalej. Pierwsze 50 kilometrów upłynęło spokojnie, wiatr na szczęście nie był szczególnie mocny.
Po minięciu Jadownik Mokrych wjechałem na nieodkryte przeze mnie tereny. Troszkę koniec świata, bo wszędzie w zasięgu wzroku pola, pola i parę chałup... W Wietrzychowicach za to dość ładnie, centrum miejscowości niczego sobie. W Delikatesach uzupełniłem płyny i mogłem ruszać na Demblin.
Sam Demblin okazał się mało ciekawy. Ot miejscowość na mapie. Ale cel osiągnąłem i zaczęła się droga w stronę domu. Wiaterek zaczął lekko pomagać co miało znaczenie bo już nogi czułem :). Przez Zaborów i Borzęcin śmignąłem ~32km/h, w Borzęcinie stuknęła setka i już po chwili ostatnie kilometry, gdzie naprawdę miałem dość :). Wszystko mnie zaczęło boleć ale do domu pozostało ledwie 3-4 kilometry.
Jakoś się dotoczyłem i dumny z siebie zakończyłem jazdę. Wyszło co najmniej nieźle: 111,5 km, średnio 27km/h i to mimo kilku górek na początku :). Pogoda był świetna, iście letnia: 22 stopnie, słoneczko, lekki wiaterek. Cud, miód, orzeszki :>
Jaworsko
Zjazd do Łysej Góry
mostek w Miechowicach Wilkich
Kościół w Wietrzychowicach
Gdzieś w Dołędze
Więc najpierw wyruszyłem znanymi trasami na pętelkę po Gwoźdźcu i Jaworsku, a potem już prosto na północ przez BIadoliny, Waryś, Radłów. W Woli Radłowskiej pierwszy krótki postój i po kilku minutach ruszyłem dalej. Pierwsze 50 kilometrów upłynęło spokojnie, wiatr na szczęście nie był szczególnie mocny.
Po minięciu Jadownik Mokrych wjechałem na nieodkryte przeze mnie tereny. Troszkę koniec świata, bo wszędzie w zasięgu wzroku pola, pola i parę chałup... W Wietrzychowicach za to dość ładnie, centrum miejscowości niczego sobie. W Delikatesach uzupełniłem płyny i mogłem ruszać na Demblin.
Sam Demblin okazał się mało ciekawy. Ot miejscowość na mapie. Ale cel osiągnąłem i zaczęła się droga w stronę domu. Wiaterek zaczął lekko pomagać co miało znaczenie bo już nogi czułem :). Przez Zaborów i Borzęcin śmignąłem ~32km/h, w Borzęcinie stuknęła setka i już po chwili ostatnie kilometry, gdzie naprawdę miałem dość :). Wszystko mnie zaczęło boleć ale do domu pozostało ledwie 3-4 kilometry.
Jakoś się dotoczyłem i dumny z siebie zakończyłem jazdę. Wyszło co najmniej nieźle: 111,5 km, średnio 27km/h i to mimo kilku górek na początku :). Pogoda był świetna, iście letnia: 22 stopnie, słoneczko, lekki wiaterek. Cud, miód, orzeszki :>
Jaworsko
Zjazd do Łysej Góry
mostek w Miechowicach Wilkich
Kościół w Wietrzychowicach
Gdzieś w Dołędze
- DST 111.50km
- Czas 04:07
- VAVG 27.09km/h
- VMAX 69.70km/h
- Temperatura 22.0°C
- HRmax 187 ( 92%)
- HRavg 153 ( 75%)
- Kalorie 3700kcal
- Podjazdy 380m
- Sprzęt Giant Cadex CFR2
- Aktywność Jazda na rowerze
Krótko na krótko :)
Wow, chyba oficjalny start letniego sezonu bo dziś pierwszy raz założyłem krótkie spodenki i koszulkę :D Czasu dość mało więc krótko ale szybko. Pętelka grzybowa bo przez Przyborów do Borzęcina,a potem przez Wokowice do domku.
Mały fail na finiszu bo zacząłem sprint na 500m przed kreską, a pary starczyło na 300m sprintu :P
Jestem bardzo zadowolony bo większą część trasy zawiewało w twarz, mimo to bardzo szybko pojechałem. Jutro chyba wypada odpuścić wykład i zrobić coś większego!
Zły autofocus, choć może po prostu dotyk artystyczny? :P
Mały fail na finiszu bo zacząłem sprint na 500m przed kreską, a pary starczyło na 300m sprintu :P
Jestem bardzo zadowolony bo większą część trasy zawiewało w twarz, mimo to bardzo szybko pojechałem. Jutro chyba wypada odpuścić wykład i zrobić coś większego!
Zły autofocus, choć może po prostu dotyk artystyczny? :P
- DST 20.27km
- Czas 00:38
- VAVG 32.01km/h
- VMAX 55.00km/h
- Temperatura 22.0°C
- HRmax 196 ( 96%)
- HRavg 166 ( 81%)
- Sprzęt Giant Cadex CFR2
- Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 14 kwietnia 2013
Kategoria Szosa
uzupełnienie, rozjazd
U mnie muszą się cyferki zgadzać ;)
- DST 2.20km
- Sprzęt Giant Cadex CFR2
- Aktywność Jazda na rowerze