Informacje

  • Wszystkie kilometry: 56790.11 km
  • Km w terenie: 26.50 km (0.05%)
  • Czas na rowerze: 78d 16h 57m
  • Prędkość średnia: 26.68 km/h
  • Suma w górę: 463798 m
  • Więcej informacji.
baton rowerowy bikestats.pl

Moje rowery

Szukaj

Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy piotrkol.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Piątek, 27 marca 2015 Kategoria Szosa

44. 5 koron i ucieczka

ICM bezlitosne: od południa coraz gorzej z pogodą. Więc wyjechałem po 9 (!). Wiało ale było ciepło jak w lecie. Udałem się w kierunku podjazdów. Tak więc najpierw na Porąbkę, tempo bardzo szybkie bo z wiatrem. Cały czas z wiatrem aż do Niedźwiedzy, gdzie zaczął się pierwszy podjazd i nastąpiła zmiana kierunku jazdy. Do tego czasu średnia 32km/h. Podjazd pokonany wolno. Przyatakowałem na zjeździe, niech sobie Grzesiek odbiera komy na podjazdach, zjazdy są moje :P Udało się wskoczyć znów na I miejsce :) Chwilę potem znów w górę, tym razem do Jaworska. Znów bardzo powoli, zjadłem sobie śniadanie przy okazji, a na górze zrobiłem kilka fotek bo widoki dziś ładne. Chmury juz się zbierały na horyzoncie...



Zjazd do Łysej Góry dośc powolny bo wiało centralnie w twarz. Bezpośrednio po nim kolejny raz pod górę. Godów. Było dziś tych podjazdów sporo :) Zjazd również bez napinki (wiatr). Zjechałem do Porąbki, tam jedna pętelka i w ostatniej chwili wymyśliłem, że targam po Godów jeszcze raz, tylko teraz z innej, cięższej strony :D Było ciężkawo ale dałem radę.



Na górze mokry byłem niczym w lecie :) Zjazd tym razem techniczny do Dębna, sporo zakrętów i piachu na wąskich drogach przez las i pola.



Znów Porąbka i na koniec podjazd pod Bocheniec, ale wariant rzadko używany, bo nie od kościoła ale z centrum Porąbki. Przed szczytem zaczęło kropić, więc się zebrałem do kupy i ruszyłem ostro w dół. Po drodze wyprzedzony samochód :P. Przeleciałem przez skrzyżowanie z czwórką i kilka km dziurawej drogi na Sterkowiec. Kropiło w dalszym ciągu więc znów waty szły w korbę :) Uskoki zrobione przez drogowców tym razem pokonane skokami, a nie zwalnianiem :P  Na koniec jeszcze hopka do Szczepanowa i dotarłem w samą porę bo 10 minut później drogi były już mokre :) 



  • DST 58.90km
  • Czas 02:12
  • VAVG 26.77km/h
  • VMAX 76.00km/h
  • Temperatura 18.0°C
  • Podjazdy 818m
  • Sprzęt Giant Cadex CFR2
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 26 marca 2015 Kategoria Peleton, Szosa

43. Lubinka rano

Poranny trening z Marcinem. Wyjechałem już o 9:15, na krótko + rękawki, które ściągnąłem w Jadownikach :) Spotkałem Marcina u podnóża Bocheńca. Dziś chłop miał nogę :) Pod Bocheniec prawie mnie urwał, ostatkiem sił zdołałem się utrzymać. Po zjeździe w miarę płasko do Niedźwiedzy i tam drugi podjazd - do Gwoźdzca. Też dość fajne tempo, też łatwo nie było, szczególnie na początku. Zjechaliśmy do Melsztyna i kawałek drogą główną, do Zakliczyna. Tam odbiliśmy na Janowice i w kierunku Lubinki. Pierwszy raz podjeżdżałem od tej strony, całkiem fajny podjazd. Jechaliśmy równo, ja czekałem czy Marcin zaatakuje ale nie zaatakował więc na szczyt wjechaliśmy równo. W połowie zjazdu krótka przerwa (jedzenie, foto) i ruszamy w dół w kierunku Zgłobic. Dotarliśmy do czwórki, śmignęliśmy na dół na most przez Dunajec i za nim odbiliśmy w prawo na Bogumiłowice. Postanowiliśmy wracać serwiskówkami od Wierzchosławic. Było ciężko bo pod wiatr, ale pojechaliśmy po zmianach i udało się wykręcić prawie 33km/h. Potem Biadoliny, Wokowice i Sterkowiec, gdzie rozjechaliśmy się w kierunku domów. Mi zostało tylko podjechać do Szczepanowa. 



  • DST 78.60km
  • Czas 02:48
  • VAVG 28.07km/h
  • VMAX 64.00km/h
  • Temperatura 18.0°C
  • Podjazdy 675m
  • Sprzęt Giant Cadex CFR2
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 25 marca 2015 Kategoria Szosa

42. Jakieś komy, w ogóle skąd? :0

Dziś od początku 'na krótko'. Cieszę się jak dziecko :) Niestety wiało (wielka niespodzianka). Wariant z podjazdami. Najpierw do Porąbki, potem od Dołów podjazd pod Godów. Początek mocny, w połowie odpuściłem, a w końcówce 'poszedłem wszystko'. Czas w stravie widocznie nie był wyśrubowany bo zdobyłem koma. Zjazd na maska po dziurach, jest to chyba dobra metoda mimo wszystko. Podjazd do Jaworska też dość mocno ale bez przesady. Zjazd przez Jaworsko wolny bo wiało centralnie w twarz. Dopiero po nawrocie na Gwoździec zaczęło zawiewać w miarę korzystnie. Podjazd do Gwoźdzca powolny, zjazd tak sobie i potem płasko przez Niedźwiedzę to Porąbki w miarę dobrym tempem. W Porąbce kilka dziwnych petelek, a nawet ósemek. Chwila przerwy i pojechałem w kierunku domu. Od czwórki do Sterkowca znów poszedłem wszystko i wyśrubowałem pięknie 3 kilometry segmentu do prędkości 47,8km/h. Reszta na luzie. Bez zdjęć. 
  • DST 56.10km
  • Czas 02:03
  • VAVG 27.37km/h
  • VMAX 67.00km/h
  • Temperatura 18.0°C
  • Podjazdy 571m
  • Sprzęt Giant Cadex CFR2
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 24 marca 2015 Kategoria Szosa

41. Krótko i na krótko :) 1000km w marcu :0

Ależ niesamowita pogoda dzisiaj, wyczekiwana od długich miesięcy! W cieniu 17 stopni, pełne słońce. Wyjechałem co prawda w rękawkach i nogawkach ale po jakimś czasie pozbyłem się ich. I było doskonale. Piękne uczucie jechać pierwszy raz po zimie 'na krótko'. Niestety czasu mało, więc pojechałem do Porąbki, zrobiłem tam bodaj 2 lub 3 pętle i zawróciłem. Na prostej Porąbka - Dębno mocniejszy atak i poprawiłem o sekundę segment, ale mimo wszystko nie jestem zadowolony z tego czasu. Pojechałem na Wolę D. potem do Sterkowca, na końcu nawrót i do domu. Ale się jechało....
Niniejszym osiągnąłem 1000km w Marcu. Nie do uwierzenia :)







  • DST 36.10km
  • Czas 01:25
  • VAVG 25.48km/h
  • VMAX 58.00km/h
  • Temperatura 17.0°C
  • Podjazdy 159m
  • Sprzęt Giant Cadex CFR2
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 21 marca 2015 Kategoria >100km, Peleton, Szosa, top

40. Dobczyce

Totalnie spontanicznie dziś. Plany były na 120km nad jezioro Rożnowskie ale na szczęście wyszło zupełnie inaczej. Dziś kolejny rekord brzeskiej grupy kolarzy - pojawiło się na siedmiu, a to w dalszym ciągu nie kompletny skład. Ruszyliśmy o 10 w kierunku Lipnicy Murowanej. Na początek kawałek krajówką, ale po kilku kilometrach już bocznymi drogami. Skręciliśmy na Borówną tak jak kilka dni temu przy okazji jazdy z Marcinem. W Lipnicy przerwa na naradę, Szymek miał problemy z bębenkiem/przerzutką więc chciał jechać sam na bardziej płaskie tereny. Decyzja nasza mogła być jednak tylko jedna - jedziemy z nim :) Padło na Dobczyce, w których jeszcze nie byłem. 



Pojechaliśmy więc przez Rajbrot na Żegocinę, przez hopki na zmianę ze zjazdami. Pokierowaliśmy się na Tarnawę, przez chwilę po płaskim i z wiatrem utworzyliśmy pociąg i polecieliśmy niemal 50km/h. Coś pięknego...  W Tarnawie skręciliśmy na jakąś podejrzaną wąską drogę i oczywiście po 2 kilometrach owa droga się skończyła. Klasyka :) Wróciliśmy więc ten kawałek i jedziemy dalej. W okolicy odbywał się dziś jakiś rajd samochodowy bo minęliśmy sporo samochodów wyścigowych. Przed Łapanowem skręciliśmy na Raciechowice, tu całkiem sympatyczne kilka kilometrów drogi, i fajny podjazd pod koniec. Potem do samych Dobczyc zjazd. W centrum chwila przerwy, ustalenie dalszej trasy, szybko zjedzony batonik i ruszamy dalej w drogę. 



Na wylotówce skręcamy na Gdów i jedziemy kilka kilometrów główną drogą. Ruch raczej mały więc nie było źle. W Marszowicach za Gdowem odbijamy w bok na mniej ruchliwe drogi i jedziemy na północ w kierunku miejscowości Kłaj. Tu już tereny dość płaskie, tempo momentami szarpane, tu jakiś atak, tu totalny luz itd. :) Przelecieliśmy przez Kłaj i Stanisławice i pojechaliśmy na Proszówki. Potem już raczej standardowo na Bochnię, odbicie przed centrum na Rzezawę i w stronę domu. W Jodłówce odłączyliśmy się z Marcinem od reszty i pojechaliśmy na Okulice dokręcać do 150 :P 



Na kilka kilometrów zamieniliśmy się rowerami i pierwszy raz miałem okazję przejechać naprawdę porządnym pro rowerem. Różnica pomiędzy nim, a moim 20 letnim klasykiem kolosalna. Ciężko cokolwiek porównywać. W Canyonie wszystko działa szybciej, sztywniej, płynniej i lepiej. Każde depnięcie w korby to momentalne przyspieszenie, zmiana biegu trwa ułamek sekundy, sztywność piekielna, tłumienie nierówności kapitalne, wygoda na bardzo wysokim poziomie. Aż się płakać chce :P Ale może już niedługo i ja będę mieć swój własny pro rower :) 



W Bratucicach przerwa w sklepie na colę, a potem ruszamy na Rudy Rysie. Wpakowaliśmy się w drogę szutrową przez las. Jak wiosenne klasyki to wiosenne klasyki :) Potem na Przyborów, Łęki i do Szczepanowa. Marcin pojechał dalej, a ja dojechałem do domu. 
Piękny dzień, 15 stopni, słońce, długa ładna trasa, wyborne towarzystwo. Niczego więcej na szosie nie trzeba :)


.
  • DST 159.30km
  • Czas 05:40
  • VAVG 28.11km/h
  • VMAX 72.00km/h
  • Temperatura 15.0°C
  • Podjazdy 1089m
  • Sprzęt Giant Cadex CFR2
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 20 marca 2015 Kategoria Szosa

39. Kilka hopek samotnie...

No to dziś dla odmiany pojechałem całkiem sam. Kiedyś norma, a od jakiegoś czasu niezwykle rzadki przypadek. To bardzo cieszy, prawie zawsze znajdzie się ktoś chętny do jazdy. Nawet dziś gdybym poczekał godzinkę to mógłbym liczyć na towarzystwo ale zależało mi żeby pojechać troszkę wcześniej. 



Ruszyłem w stronę - uwaga niespodzianka - Porąbki :P Za Porąbką zjazd w lewo i kawał podjazdu na Godów. Bardzo dawno nie jechałem od tej strony. Zjazd do Łysej Góry, dość ostrożnie bo dziurawo. Bezpośrednio po zjeździe znów droga zaczęła się piąć w górę, tym razem w kierunku Jaworska. Na początku wyskoczyły z drogi dwa burki i mnie goniły, ale odpuściły po kilkunastu metrach. Na górze dość przyjemne widoki na okoliczne pagórki i miejscowości. 



Zjazd na Gwoździec za to bardzo mocno pokonany, jakoś tak spontanicznie rzuciłem się na koma :P Po zjeździe trzeba było trzymać prędkość na płaskim aż do końca drogi. Jak się okazało, udało się wskoczyć na czoło tabeli. Odpoczywałem na podjeździe przez Gwoździec. Na szczycie dłuższa przerwa między innymi na zdjęcie i potem wolniutki zjazd do Niedźwiedzy. Po kilku minutach przerwy, zrobiło się dość zimno. 



Dojechałem sobie do Porąbki, tam znów przerwa, porozmawiałem sobie chwilkę z bardzo fajną koleżanką i ruszyłem do domu :) Jeszcze w Sterkowcu dłuższa przerwa na przejeździe kolejowym, ale po chwili byłem już w domu. 


.
  • DST 51.10km
  • Czas 02:00
  • VAVG 25.55km/h
  • VMAX 61.00km/h
  • Temperatura 11.0°C
  • Podjazdy 553m
  • Sprzęt Giant Cadex CFR2
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 19 marca 2015 Kategoria >100km, Peleton, Szosa

38. Trening z rana

Nietypowo bo jeszcze przed 10 zacząłem dzisiejszą jazdę. Wymusił to na mnie Marcin, z którym dziś przejechałem pętelkę :P Pobudka o 9 nad ranem, szybkie przygotowanie i 9:25 ruszam z pod domu. Początek ciężko bo dawało zimnem od podłoża. Na szczęście już w Jadownikach zdołałem się rozgrzać i nagle założona kurtka stała się niepotrzebna. Do Brzeska dojechałem chyba na czas, choć Marcin już czekał. Wspomnianą kurtkę upakowałem do kieszeni i ruszyliśmy bokami na Jasień. Po tym jak się przebudziłem i rozgrzałem to okazało się, że jest całkiem przyjemnie. Tempo trzymaliśmy niezłe, kilometry sobie leciały. Pierwszy większy wysiłek to podjazd na Skalnej, niby krótki ale dość trzyma. W efekcie lekka zadyszka :) Po zjeździe pokierowaliśmy się na Kobyle po niezbyt dobrej jakościowo drodze. Po kilku kilometrach odbiliśmy w lewo na Borównę. Czekał na nas dłuższy podjazd, jednak o w miarę łagodnym nachyleniu więc szło całkiem dobrze.   Drogi całkiem fajne - wąskie, boczne, zero ruchu, dookoła przyroda i śpiew ptaków :P



Zjechaliśmy tymczasem do Lipnicy i tu szybka decyzja, że śmigamy na serpentyny do Iwkowej. Najpierw trzeba było pokonać jeszcze podjazd w Tymowej, poszedł całkiem fajnie i nawet wykręciłem swój najlepszy czas na nim. Nie jest jednak kolorowo bo na Stravie daje to 49 miejsce. Dodać należało by, że całą czołówkę zajęli kolarze z Tour de Pologne oraz Karpackiego Wyścigu Kurierów :)  To tak na wymówkę. Zjazd przez Tymową kiepski, sporo dziur i kolein aż się zacząłem zastanawiać czy kiedyś ktoś to wyremontuje. I takie myślenie się chyba opłaciło bo przed chwilą wyczytałem, że może jeszcze w tym roku ruszy remont właśnie tej drogi. Hah. 



Dojechaliśmy do podnóża owianych sławą serpentyn i zaczął się mozolny podjazd. Tempo dalekie od rekordowego, ale i tak było szybciej niż ostatnio. Forma stale rośnie co cieszy :) Na górze przerwa na - w moim przypadku - śniadanie oraz kilka fotek i ruszamy w dół do Iwkowej. Jak zwykle szybki zjazd, coraz bardziej lubię zjazdy. Kilka hopek z rozpędu i już jesteśmy w centrum Iwkowej, gdzie czeka nas skręt w lewo i kolejne kilometry w górę. Znów bez zrywów, nogi było czuć w końcówce. Zjazd do Czchowa tym razem wolniejszy niż zwykle bo wplątało się w połowie auto. 



Od Czchowa kawałek krajówką i w Jurkowie odbijamy na Złotą. Złota czyli kolejny podjazd :) I kolejny raz bez spiny, bo i po co się spinać? Po zjazdach już względnie płasko, fajne tempo aż do Porąbki. Marcin oczywiście nie odpuścił Bocheńca :) Więc targaliśmy jeszcze ów Bocheniec. W sumie to dobrze :) Zjazd znów szybki, i już byliśmy na światłach przy, których rozjechaliśmy się w swoje strony. Mi pozostało przejechać przez Jadowniki na Sterkowiec, i do domu. Udało się zrobić ponad 1000m przewyższeń co mnie lekko zdziwiło :) 

  • DST 77.10km
  • Czas 03:00
  • VAVG 25.70km/h
  • VMAX 76.00km/h
  • Temperatura 9.0°C
  • Podjazdy 1036m
  • Sprzęt Giant Cadex CFR2
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 17 marca 2015 Kategoria Peleton, Szosa

37. Górki i sprint z wiatrem

Miałem nie jechać, ale wyciągnął mnie Marcin :) Tak więc 14:45 ruszam do Brzeska. Wieje strasznie, na wiadukcie mnie chciało zwiać. Ruszamy więc na górki. Na początek podjazd do Okocimia. Na rozgrzewkę. Zjechaliśmy do Jadownik i kolejny duży podjazd: Bocheniec. Tempo dość lajtowe. Zjazd do Porąbki, uzyskany max dnia: 72km/h. Decydujemy jechać od Porąbki na Gwoździec. Kilka kilometrów płaskiego, wiatr lekko przeszkadzał ale był bardziej boczny niż przedni. W Nieźdzwiedzy początek podjazdu do Gwoźdzca, sprawnie podjechaliśmy i zjechaliśmy powoli na dół. Powoli bo wiało w twarz. Po kilku następnych kilometrach znów w górę, tym razem do Jaworska. W połowie szybka przerwa na sklep i jedziemy dalej na szczyt. Zjazd fajny, ale też dość wolny dziś. Pozostało dojechać do starej czwórki. Jechaliśmy dość szybko po zmianach. Od czwórki za to, wiatr centralnie w plecy :D I zaczęła się zabawa. 8,8km do Brzeska pokonaliśmy jadąc po zmianach w 12 minut z groszami co dało prędkość średnią 43,2km/h :D Jechało się doskonale! W Brzesku skręciłem do siebie, na Jadowniki i Sterkowiec. I jakoś tak niespodziewanie wpadło 65km :0 hah. 


Zdjęcia tylko z rannego mycia :) 




  • DST 65.70km
  • Czas 02:27
  • VAVG 26.82km/h
  • VMAX 72.00km/h
  • Temperatura 12.0°C
  • Podjazdy 694m
  • Sprzęt Giant Cadex CFR2
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 16 marca 2015 Kategoria Peleton, Szosa

37. Trochę sam, a trochę nie

Piekielnie wietrzny dzień. Wyjechałem dopiero koło 14. Trasa bez niespodzianek: do Porąbki. Z Porąbki wdrapałem się na Godów od strony groty, na zjeździe z wiatrem osiągnięte 82km/h. Potem wróciłem tak samo do Sterkowca, i po chwili ruszyłem podobną trasą ale już z Marcinem. Zamiast na Godów to pojechaliśmy na Bocheniec. Ciężko szło, nogi piekły pod koniec mocno. Od Jadownik, Marcin pojechał do siebie, a ja bokami do siebie. Ciężki dzień do jazdy, bardzo porywisty wiatr. 

  • DST 56.50km
  • Czas 02:20
  • VAVG 24.21km/h
  • VMAX 82.00km/h
  • Temperatura 12.0°C
  • Podjazdy 543m
  • Sprzęt Giant Cadex CFR2
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 15 marca 2015 Kategoria Szosa, Peleton, >100km, >30km/h

35. Płasko po tygodniu przerwy

To był długi tydzień. W zeszłą Niedzielę w trakcie jazdy zepsuła mi się klamkomanetka. Na naprawę zeszło mi 3 dni ale jestem z siebie dumny. Internetowi eksperci nie pozostawiali wątpliwości: "tego się nie da naprawić", "Wymień ją, a najlepiej obie" (sic!), "jak ją rozkręcisz to już nigdy nie skręcisz". hehe. Gdy czyszczenie nie pomogło, nie pozostało mi nic innego jak ją jednak rozkręcić. Szybko okazało się, że pękła jedna ze sprężyn. Problemem było zdobyć taką sprężynę, a także dostać się do tej zepsutej w celu wymiany. Zdobyć nie zdobyłem, ale z pomocą przyszło imadło, gwóźdź i kawał drutu. Sprężyna wyszła jak nowa :P Klamkomanetkę rozkręciłem doszczętnie (duża ilość części posypała się po całym stole). Sprężynę wymieniłem i zacząłem składać klamkę z powrotem. Zajęło mi to dobre kilka godzin, ale w końcu po kilku nie udanych próbach - udało się. Mechanizm działa jak nowy, a ja zaoszczędziłem dwie stówki (nowy rower!). Jak wszystko zrobiłem to zaczęło lać i lało aż do wczoraj :)



Dziś udało zebrać się kilku kolegów i o 11:30 ruszyliśmy w trasę. Tym razem trochę nietypowo bo trasa płaska. Niestety dość mocno wiało, co jak się okazało dało nam się we znaki dość porządnie. Odkryte płaskie pola i te sprawy, masakra. Na początek pokierowaliśmy się na Bielczę. Wiało, więc raczej mało rozmów, a więcej jazdy w pociągu. Każdy ładnie, dawał zmiany i sprawnie dotarliśmy do lasu Radłowskiego. Zaraz za nim skręt w lewo i zrobiło się lepiej bo wiatr był bardziej boczny niż przedni. Tempo więc wzrosło powyżej 30km/h. Dotarliśmy do Jadownik Mokrych i tam skręciliśmy w prawo na Miechowice. Wybudowali tam nowy most nad potokiem. Oprócz tego dużo niczego - pola i droga między nimi. I wiatr. 



Przejechaliśmy przez centrum i dotarliśmy do promu. Tu chwila odpoczynku bo trzeba było chwilę poczekać. Po przeprawie promowej ruszamy dalej na Wolę Żelichowską. Jakiś totalny koniec świata. Nic tylko droga pośród pustych pól. Nawet samochodu nie spotkaliśmy ani jednego. Za to było sporo walki z wiatrem :D. Na szczęście dotarliśmy do drogi głównej i po chwili zmieniliśmy kierunek. Teraz wiało w plecy :) Tempo momentalnie zaczęło rosnąć. 30, 35, 38, 42, 45km/h i coraz szybciej :) Przy 45 zaatakowałem, Dominik siadł na koło, rozkręciłem do 52km/h, chwilę potrzymałem i odpuściłem. Pięknie weszło. Chwilę potem poprawił Adrian z Marcinem :) Bardzo szybko dotarliśmy do drugiego promu. O tyle ciekawy, że znajduje się w miejscu połączenia Dunajca z Wisłą. Nie dziwne więc, że za takie atrakcje trzeba było zapłacić - 2,50zł od osoby :P 



Po przeprawie szybko dotarliśmy do krajówki. Znów było z wiatrem, więc tempo szybkie. Po kilku kilometrach zjeżdżamy w bok, a żegna się z nami Adrian, który postanowił skrócić trasę z powodu choroby. My ruszyliśmy w kierunku miejscowości Bejsce po spokojnej bocznej drodze. Pojawiły się nawet jakieś małe hopki. Miejscowość gminna Bejsce sprawiła dość miłe wrażenie. Dobra droga, jakieś boiska, ładne sklepy i budynki firmowe. Widać dość dobrze skorzystali z jakiś funduszy na rozwój. Przez ową miejscowość przelecieliśmy dość szybko bo było z góry i już kierowaliśmy się na Koszyce. Przed wjazdem opuściliśmy województwo Świętokrzyskie.



Od Koszyc pojechaliśmy krajówką do Nowego Brzeska (17km). Na początek trafił się dość długi choć w miarę łagodny podjazd. Pojechał go mocno z Dominikiem na kole. Na zjeździe mocny atak, ale Dominik był czujny, wiało w plecy, czułem się super więc prędkości dość porządne, super sprawa. Kawałek dalej zatrzymaliśmy się i poczekaliśmy chwilę na resztę ekipy. Pozostało nam kilka kilometrów do Nowego Brzeska. Tam opuściliśmy krajówkę i pojechaliśmy w kierunku Bochni przez jednopasmowy most. 



Niestety zmiana kierunku oznaczała, że znów waliło wiatrem w twarz. Takie życie. W między czasie zatrzymaliśmy się w sklepie na pepsi/colę. Potem mocne tempo po zmianach na Bochnię przez Proszówki. Centrum tradycyjnie ominięte. Do Brzeska pojechaliśmy przez Rzezawę. Na koniec postanowiliśmy z Marcinem dokręcić trochę kilometrów, więc odwieźliśmy Dominika do domu. Przed samym domem zauważyłem, że braknie kilometra do równej liczby więc zrobiłem dwie pętle wokół rynku :P I pykło te 150km. Choć Strava zawaliła i policzyła 149,3km :0

  • DST 150.60km
  • Czas 05:01
  • VAVG 30.02km/h
  • VMAX 63.00km/h
  • Temperatura 10.0°C
  • Podjazdy 479m
  • Sprzęt Giant Cadex CFR2
  • Aktywność Jazda na rowerze

Blogi rowerowe na www.bikestats.pl