Informacje

  • Wszystkie kilometry: 56790.11 km
  • Km w terenie: 26.50 km (0.05%)
  • Czas na rowerze: 78d 16h 57m
  • Prędkość średnia: 26.68 km/h
  • Suma w górę: 463798 m
  • Więcej informacji.
baton rowerowy bikestats.pl

Moje rowery

Szukaj

Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy piotrkol.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Wpisy archiwalne w kategorii

>1000m

Dystans całkowity:11196.75 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:427:09
Średnia prędkość:26.21 km/h
Maksymalna prędkość:90.40 km/h
Suma podjazdów:144042 m
Maks. tętno maksymalne:206 (101 %)
Maks. tętno średnie:168 (82 %)
Suma kalorii:36084 kcal
Liczba aktywności:86
Średnio na aktywność:130.19 km i 4h 58m
Więcej statystyk
Piątek, 2 maja 2014 Kategoria >100km, Peleton, Szosa, >1000m

Wokół jeziora Rożnowskiego na początek Maja

Pierwsza 'majówkowa' jazda i kto wie czy nie ostatnia. Już teraz jak to piszę, jestem po burzy, a deszcz pada w najlepsze. Temperatura spadła do 11 stopni i podobno przez kilka dni bardzo nie wzrośnie...

Większość dnia była jednak z goła inna. Rano bezchmurne niebo i przed 11 ruszyłem do Brzeska na spotkanie z kompanami dzisiejszej pętli. Brzesko maksymalnie zakorkowane, jakiś kociokwik zupełny, trzeba było manewrować pomiędzy chaotycznie porozrzucanymi samochodami... Razem z Szymkiem udało nam się jednak opuścić metropolię i bokami ruszyliśmy w kierunku Lipnicy, gdzie spotkać mieliśmy Grześka. Jazda do Lipnicy dość spokojna, Szymek walczył z piszczącymi łożyskami, a mi psikusa w dalszym ciągu płatały pedały/bloki, które przy silniejszym szarpnięciu wypinają się :/

W Lipnicy oglądnąłem sobie zabytkowy kościłół z XII (?) wieku i po kilku minutach dołączył Grzesiek i mogliśmy jechać dalej. 
Za Lipnicą skręciliśmy na Rajbrot, kawałek zjazdu i płaskiego. Potem skręt na Wojakową i dostaliśmy nauczkę od wiatru. Jechało się kiepsko, choć pomógł długi zjazd do samej Porąbki Iwkowskiej. Potem jazda przez Kąty i wyjechaliśmy przy głównej drodze w Łososinie Dolnej niedaleko lotniska, gdzie akurat startował samolot z szybowcem. 

Przerwa na sklep i potem zjazd z krajówki na fajne pagórkowate drogi wokół jeziora Rożnowskiego. W Tabaszowej kapitalny zjazd z fajowymi winklami, udało się wyciągnąć 79,5km/h :P Ogólnie sporo hopek i podjazdów w tamtych rejonach. Fajne tereny, zero ruchu i dobre szosy, no i widoki ładne. 

Potem pojehcaliśmy kawałek krajówką do m. Wielogłowy, gdzie skręciliśmy w kierunku Gródka nad Dunajcem. Na początku spory podjazd ale za to potem dość fajny zjazd na sam dół do poziomu jeziora. 

W Gródku znów mała przerwa na sklep i po szybkiej coli ruszyliśmy dalej. Spotkaliśmy dziewczyny, które śmigały do Sącza, ciekawe czy się wyrobiły przed burzą z gradobiciem i ulewnym deszczem, który nawiedził Sącz i okolice...

W Bartkowej Posadowej kolejny większy podjazd i zjazd do m. Bujne, gdzie znajduje się jedna z najgorszych nawierzchni jaką miałem okazję jechać :) Po minięciu tej jednej wielkiej dziury kilka kilometrów normalnej dobrej drogi do aż do Zakliczyna ale dziś z mocnym czołowym wiatrem, więc się na zmianach trochę pozaginaliśmy. 

Potem z Zakliczyna na Melsztyn, podjazd przez Gwoździec i już objechane setki razy tereny: Łoniowa, Porąbka. Od Woli już sam do domu, uciekając w samą porę przed burzą i deszczem :)

Dane z licznika, lekko się różnią od Stravy ;)



  • DST 133.80km
  • Czas 04:49
  • VAVG 27.78km/h
  • VMAX 79.00km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • Podjazdy 1600m
  • Sprzęt Giant Cadex CFR2
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 20 kwietnia 2014 Kategoria >100km, Szosa, Peleton, >1000m

Wielkanocna pętelka

Po Wielkanocnym śniadaniu o godzinie 13 zbiórka na świąteczną pętelkę. Wiatr wiał dość mocno ale większość trasy sprzyjał (!). Dziś było nas czterech więc się pięknie jechało. Najpierw pustawe Brzesko, i potem bokami przez Jasień i Porębę Spytkowską. Pierwszy atak na koma nastąpił na podjeździe w Porębie, skoczył Bartosz i ja. Niestety przegrałem o kilka sekund :P. Potem raczej spokojna jazda przez Chronów do Lipnicy Murowanej. Z Lipnicy zjechaliśmy sobie do Rajbrotu, tam hopka, gdzie skoczyłem ja solo, a potem zabawiłem się na zjeździe w ucieczkę ;) ot takie elementy ścigania całkiem przyjemne :)

Z Żegociny na Rozdziele ale nie podjechaliśmy do samej góry tylko odbiliśmy przed główną ścianką w bok. Okazało się, że po jakimś czasie takich ścianek było kilka zamiast tej jednej :P Po kilku większych hopach wyjechaliśmy w miejscowości Dobrociesz. Zaraz potem całkiem fajny podjazd po serpentynkach w Porąbce Iwkowskiej, a potem zjazd i kolejny podjazd do Czchowa. Za Czchowem odbiliśmy z głównej w bok na Lewniową. Na podjeździe do Biesiadek znów sobie skoczyłem, potem poczekałem na resztę i z Grześkiem poprawiłem :P Zjazd do Łoniowej dość szalony. Zaczął mocno Grzesiek, potem Szymek super rozprowadził i na samym końcu skoczyłem ja :) 

Przez Łoniową w miarę spokojnie, w Porąbce znów małe skoki, w pewnym momencie wyszedłem na zmianę, cisnę ile się da, obracam się za siebie, a reszta w tyle. I po co się tak męczyłem? :P

Na koniec szybko po czwórce do Brzeska, przez samo Brzeska rundka i już z Grześkiem do domu przez Jadowniki. 

Superowo wyszło, choć ujechałem się konkretnie. Nogi czuć cały czas :)

Trasa:




  • DST 108.50km
  • Czas 04:08
  • VAVG 26.25km/h
  • VMAX 78.00km/h
  • Temperatura 17.0°C
  • Podjazdy 1400m
  • Sprzęt Giant Cadex CFR2
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 5 kwietnia 2014 Kategoria >100km, Peleton, Szosa, >1000m

Galicja Road Maraton 2014 - beta :)

Dziś jazda we czwórkę po większej części trasy tegorocznej edycji maratonu w N. Wiśniczu. Pobudka bladym świtem o 7:50 i już od 8:20 wyjechałem na spotkanie Szymka w Brzesku. Pierwsze metry masakra, zimno totalnie :) Na szczęście do Mokrzyski lekko pod górę więc się rozgrzałem. Na tyle pocisnąłem, że w Brzesku byłem w 10minut (36km/h średnia).
Z Brzeska pojechaliśmy na Nowy Wiśnicz, gdzie spotkaliśmy się z 2 innymi kolegami z Bochni.

Po chwili ruszyliśmy taką trasą jaką poleci w tym roku Galicja Road Maraton. Najpierw więc na Królowkę i w prawo na podjazd do Woli Nieszkowskiej. Potem zjazd do Sobolowa i kawałek dość płaski przez Cichawkę. Po zrobieniu 'pętli' wyjechaliśmy w Królówce i pojechaliśmy w kierunku Muchówki. Tam na wojewódzką 966 i super zjazd do Leszczyny. Z Leszczyny kolejny spory zjazd do Trzciany z jeszcze widocznymi na końcu wykrzyknikami z tamtego roku ostrzegającymi przez niewidcznym z daleka 90-stopniowym zakrętem w prawo. Miejsce dośc groźne można się pięknie z prędkością rzędu 70km/h wpieprzyć na parking przy kościele :D

Przed Zbydniowem ciężki podjazd. Zamiast 'płyt' czyli kilkuset metrowego odcinka z miejscami dochodzącymi do chwilowych ~27% w tym roku znalazł się minimalnie lżejszy ale sporo dłuższy podjazd. Chwilowe nachylenie też pod 25% podchodzi także naprawdę jest co podjeżdżać. 

Tak to wygląda:


Do Tarnawy trasa znów leci w dół ale już po chwili mamy kolejny jeszcze dłuższy podjazd do Starego Rybia. Tu też miejscami mamy nachylenia robiące wrażenie:



Ze Starego jedziemy po hopach do Nowego Rybia i tam zaczyna się dość długi fajny zjazd do Piekiełka. Właśnie w Piekiełku odpuściliśmy już jazdę po trasie wyścigu. Zaraz za tą miejscowością czeka uczestników bardzo ciężki podjazd do Pasierbca. Potem jest zjazd i lekko lecąca w dół szosa przez Laskową. My z Szymkiem właśnie tamtędy zaczęliśmy powrót do domu. Niestety już od jakiegoś czasu wiało w twarz więc zamiast lecieć 40 na luzie, 'lecieliśmy' 26 bardzo nie na luzie :P. 

Na tym etapie dopadł mnie lekki kryzys. W Łososinie Dolnej zrobiliśmy więc przerwę na sklep. Zafundowałem sobie kopa czyli pepsi + banan + pół czekolady iii ... było znacznie lepiej :). Na tyle lepiej, że dość ładnie dojechaliśmy do Jurkowa, a potem nawet dość sprawnie wjechałem pod Złotą. 

Na koniec już standard czyli Łoniowa, Porąbka, Dębno. Tu Szymek poleciał do siebie, a ja do siebie, jeszcze na koniec wykręcając na odcinku dębno - sterkowiec dobre 33km/h. :)

Tak więc oto najlepszy dystans tego roku, dość niespodziewanie bo jeszcze wczoraj nie widziałem co dziś będę jechał. Sporo przewyższeń, sporo kilometrów i bardzo sporo wiatru. Ujechałem się dość porządnie ale było bardzo fajnie. 










  • DST 152.00km
  • Czas 05:39
  • VAVG 26.90km/h
  • VMAX 76.00km/h
  • Temperatura 14.0°C
  • HRmax 199 ( 98%)
  • HRavg 150 ( 73%)
  • Podjazdy 1660m
  • Sprzęt Giant Cadex CFR2
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 30 marca 2014 Kategoria Szosa, >100km, >1000m

Serpentyny i Rozdziele czyli setka na koniec Marca

Ostatni weekend Marca zakończony porządnie. Pogoda poźno wiosenna, więc plan na coś dłuższego i górskiego. Ruszyłem więc do Złotej i tam pierwszy podjazd, jechało się bardzo fajnie choć czuć było, że wieje z różnych kierunków. Po Złotej zjazd do Lewniowej i po jej przejechaniu wyjazd na główną drogę. 

Główną dojechałem do Tymowej i już po kilku minutach jeden z dwóch głównych podjazdów dnia czyli serpentyny. Dziś podjeżdżałem je dopiero drugi raz. Gaz poszedł od samego dołu i udało sie wskoczyć na drugie miejsce w klasyfikacji :). Zjazd do Iwkowej spokojnie, trochę dziur w Kątach i po chwili skręciłem na Rajbrot. Tu wiatr z całym impetem wiał w twarz, bardzo dużo sił straciłem na walce. 

W końcu dojechałem do Żegociny i już od tamtego miejsca zaczął się w zasadzie podjazd pod przełęcz Widomą w miejscowości Rozdziele. Z początku lekko pod górę ale stopniowo coraz stromiej aż na końcu porządny kawał 12% ścianki :)

Na górze krótka przerwa na jabłko i fotki i ruszyłem z powrotem w dół na Żegocinę. Minąłem zjazd na Rajbrt, z którego przyjechałem i pokierowałem się na Muchówkę. Tam w prawo na Lipnicę. Przed Lipnicą zauważyłem przede mną innego kolarza na szosie, po chwili go dogoniłem i po wymianie zdań okazało się, że kolega jest z bliskiej okolicy :)

We dwójkę dojechaliśmy aż do Brzeska jadąc przez Lipnicę, Chronów, Jasień. W Brzesku ja pojechałem w swoją stronę przez Jadowniki jeszcze na końcu lekko kombinując z dokręceniem. I wyszła stówka na koniec Marca :). 



Profil serpentyn:



Profil podjazdu do m. Rodziele:











  • DST 100.20km
  • Czas 03:50
  • VAVG 26.14km/h
  • VMAX 65.00km/h
  • Temperatura 17.0°C
  • HRmax 192 ( 94%)
  • HRavg 150 ( 73%)
  • Podjazdy 1250m
  • Sprzęt Giant Cadex CFR2
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 22 marca 2014 Kategoria >100km, Peleton, Szosa, >1000m

Bardzo wietrzna setka z Szymkiem

Poranna jazda (10) z Szymkiem. Początek i w ogóle więcej jak połowa trasy pod mocny wiatr, momentami tempo spadało poniżej 25km/h. Pojechaliśmy na Gwoździec, potem Melsztyn i główną do Zakliczyna. Cały czas główną prosto przez Bieśnik na Bartkową Posadową. Tam dość długi konkretny podjazd, a potem ciężki technicznie (koleiny) zjazd. Zobaczyliśmy bardzo atrakcyjnie prezentujące się jeziorko Rożnowskie, a zaraz potem trzeba było się skupić na kolejnym podjeździe ;)

Zjechaliśmy sobie na zaporę i potem już na Rożnów i Witowice. W Witowicach w prawo na główną drogę i prawie z wiatrem w kierunku Czchowa. Jako, że czułem się dobrze to postanowiłem odczarować przeklętą drogę i dałem całkiem mocną zmianę prawie do ronda w Jurkowie. Tam Szymek pojechał na Brzesko, a ja na Złotą. Ze Złotej już standardowo do domu, jeszcze na końcu dokręcając brakujące 350m :) Co ciekawe już w Czchowie wiedziałem, że do 100 mi braknie ale nie wiedziałem ile. Brakło właśnie 350m :P



























  • DST 100.60km
  • Czas 03:53
  • VAVG 25.91km/h
  • VMAX 63.00km/h
  • Temperatura 22.0°C
  • HRmax 181 ( 89%)
  • HRavg 141 ( 69%)
  • Podjazdy 1000m
  • Sprzęt Giant Cadex CFR2
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 23 lutego 2014 Kategoria >100km, Peleton, Szosa, >1000m

Bochnia, Rozdziele, Łososina

W końcu udało się przejechać suchym kołem :) Wraz z Szymkiem i Grześkiem przejechaliśmy dość ciężką pętle. Najpierw spotkałem się z Grześkiem w Sterkowcu i pojechaliśmy do Brzeska spotkać Szymka. Potem szybkie ustalenia co do trasy i ruszyliśmy w kierunku Jasienia. 

Za Jasieniem nowa dla wszystkich i słaba droga do Brzeźnicy. Dziur co nie miara i zamiast asfaltu - płyty. Wyjechaliśmy jednak cali w Brzeźnicy i potem na dół i z powrotem do góry na Bochnię. Ominęliśmy jednak centrum Bochni i pokierowaliśmy się na Pogwizdów. Kilka długich podjazdów, parę fajnych zjazdów...

W Woli Nieszkowskiej długa i stroma ściana, która tylko udawała asfaltową bo była zrobiona z dziur i kamyczków :) i na dodatek na szczycie zamieniła się w błotnistą leśną ścieżkę :D Trza było po tych kamyczkach zjechać na dół i tam Grzesiek złapał gumę. Więc przymusowy postój, udało się załatać dętkę i ruszyliśmy dalej.

Trasa wiodła, gdzieś przez Sobolów i Trzcianę, kawałek dość płaski, ale kolejne górki pojawiły się w m. Ujazd. Minęliśmy Kamionną, i wyjehcaliśmy w Żegocinie, a z niej zdecydowaliśmy udać się na Rozdziele. Grzesiek pognał przodem i tyle go widzieliśmy, a ja z Szymkiem własnym tempem wjechaliśmy do góry. Jak zawsze widoki z Rodziela obłędne :) Dość ciekawie wygląda stamtąd stacja narciarska Laskowa-Kamionna: wąski 'język' śniegu pośród wszechobecnej szarości i zieleni. 

Po zjechaniu z Rozdziela i skręceniu na Laskową zaczął się etap w teorii idealny: kilkanaście kilometrów lekko w dół... Ale jak w tamtym roku, góry dały się we znaki, chłopaki narzucili ostre tempo i po jakimś czasie zacząłem lekko odstawać. Do Łososiny nie było tragedii ale ta nastąpiła ZNÓW po wjechaniu na krajową 75. Jechałem tamtędy w grupie kilka razy i zawsze miałem tam problemy. To taka moja przeklęta droga. I tym razem, po jakimś czasie mnie odcięło, choć tym razem trzymałem przynajmniej 25km/h, a nie jak w tamtym roku 18km/h :P

Za rondem w Jurkowie skręciliśmy na Złotą, Szymek pojechał dalej, a ja z Grześkiem skręciliśmy na podjazd do Złotej. cóż mogę powiedzieć? normalnie pewnie koło 15km/h, dziś 7-8km/h....
Podjazd nie chciał się skończyć, a gdy to nastąpiło pojawił się nowy problem, zrobiło się przeraźliwie zimno. W ciągu kilku minut temp. spadła o kilka stopni (do około 3 stopni ledwie). Tragicznie się jechało. Grzesiek odbił na Godów żeby się rozgrzać, ja bym pewnie umarł po 10m kolejnego podjazdu.

W Porąbce zrobiłem sobie 3 minuty przerwy i to dużo dało, bo jako takie siły wróciły i udało się dojechać do domu tempem powiedzmy dopuszczalnym. 

Dość nieoczekiwanie super dystnas, masa metrów w górę i jak zawsze super wycieczka z chłopakami. Wytyrali mnie bezlitośnie ale było fajnie :)


























  • DST 125.40km
  • Czas 05:05
  • VAVG 24.67km/h
  • VMAX 67.00km/h
  • Temperatura 9.0°C
  • Podjazdy 1560m
  • Sprzęt Giant Cadex CFR2
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 9 lutego 2014 Kategoria Szosa, >1000m

Górska jazda

Piękny wiosenny dzień. Jak wstałem było już ponad 10 stopni! Dziś trochę ambitniejsza trasa. Pojechałem zaraz po 12 w stronę Porąbki Usz. Warunki super, sucho, słonecznie, ciepło, i bez wiatru. Sprawnie dostałem się do Porąbki i potem jechałem dalej do Łoniowej. Tam odbiłem w prawo na podjazd do Biesiadek. Po wjechaniu na górę, kawałek po Biesiadkach i potem w dół na Lewniową. Wąskimi drogami przez ową Lewniową dostałem się do drogi głównej 75. 
Krajówką tylko kawałek, bo zaraz potem skręciłem w prawo w tajny skrót omijający nie lubiany przeze mnie podjazd do Tymowej. W zamian za to, wąska spokojna droga, która wylatuje już na szczycie owego podjazdu :). Zamiast na Lipnicę skręciłem w lewo na dół do Tymowej. Tam też jeden z większych podjazdów: serpentyny Tymowskie (Serpentyny) ;> Tak jakoś się ułożyło, że kilka razy nimi zjeżdżałem ale dziś po raz pierwszy je podjeżdżałem. Nawet nie było źle, spokojne tempo i bez problemu wyjechałem. 

Ciepło zrobiło się na zjeździe do Iwkowej. Przeliczyłem się na jednym ostrym długim zakręcie, gdzie w dodatku było mokro i o mały włos nie skończyłem w przeciwległym rowie... wyniosło mnie na samiutki kraniec drogi. Dobrze, że nic z naprzeciwka nie jechało...
Przez Iwkową i Kąty dość szybko i po chwili skręcałem w prawo na Wojakową. Przez Wojakową drugi długi podjazd (Wojakowa-Rajbrot), ale i tym razem bez tragedii pokonany. 

Za to potem bardzo przyjemnie kilka kilometrów w dół :) Trochę przed samą Lipnicą M. dziurawo ale to tylko kawałek. Potem kolejny podjazd za Lipnicą w stronę N. Wiśnicza. Przejechałem przez centrum Wiśnicza i skręciłem na Bochnię. Przed nią odbiłem w prawo na drogi osiedlowe i wyjechałem w Brzeźnicy. Stamtąd w dół na Łazy, gdzie przeciąłęm czwórkę i potem cały czas lekko w dół do Rzezawy. Z Rzezawy już blisko do domu przez Jodłówkę, serwisówkę wzdłuż A4'ki, i Mokrzyskę. Sił do dokręcenia jednak brakło i pozostało na 90km






  • DST 90.75km
  • Czas 03:31
  • VAVG 25.81km/h
  • VMAX 58.00km/h
  • Temperatura 10.0°C
  • Podjazdy 1000m
  • Sprzęt Giant Cadex CFR2
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 23 sierpnia 2013 Kategoria >100km, Szosa, >1000m

Duża pętla Bieszczadzka

Wybraliśmy się rodzinnie w Bieszczady. Na samym początku miałem z domu pojechać rowerem ale po takiej trasie mógłbym zdychać do końca pobytu i było by niefajnie. Więc pojechałem samochodem do miejscowości Smerek. W pierwszy dzień bez rowera ale za to trochę wspinaczki. W Piątek rano śniadanie i to po co przyjechałem: 110km pętelka po Bieszczadach :)

Już na starcie problem: plecaczek z aparatem bardzo przeszkadzał na plecach. Udało się go jednak umieścić na kierownicy i mogłem jechać dalej. Pierwsze 13 km masakra, odliczając kilkaset metrów zjazdu cały czas pod górę... Średnia po tych 13km wyniosła 16km/h :D. Ale za to widoki cudne.

Dopiero w Ustrzykach Górnych większy kawałek zjazdu, bez problemu 45km/h. Tendencja spadkowa drogi trwała aż, gdzieś do Procine, nie wliczając małych hopek super się jechało. W Procisne odbiłem na chwilę w prawo zobaczyć cerkiew i zaraz potem dalej w drogę.

Droga znów zaczęła lecieć lekko pod górę aż, gdzieś za Lutowiska, jakieś 9km podjazdu... Pikuś przy początkowych 13km :P. Na szczycie minęło mnie dwóch kolarzy, z którymi się mijałem od początku: Najpierw na samiutkim początku jak startowałem to przejechali. Chwilę potem widzę ich przy sklepie. W Ustrzykach jeden z nich mnie wyprzedził. Na dole ja jego bo tamtem czekał. Po chwili już obaj mnie znów wyprzedzili jak zdjęcia robiłem. Myślałem, że tyle ich widziałem ale w Lutowiskach jakimś sposobem znów mnie wyprzedzili jak jadłem batonika. Pojechałem więc za nimi. Jeden z nich miał lekkie problemy na podjazdach.

Przed czarną odpuściłem sobie ich kosztem robienia zdjęć. W Czarnej skręciłem w lewo, do Ustrzyk Dolnych było zbyt daleko jak na mnie w ten dzień.
Od Czarnej kolejny podjazd, nie tak długi (3km) ale dość stromawy. Na deser jednak ładny widoczek na szczycie :)Do Polany znów w dół, najpierw po serpentynach, a potem znów niby płasko ale jednak 35 nie schodziło z licznika ;)

Po kilkunastu kilometrach zjazdów i podjazdów byłem w Sakowczyku i zacząłem rozglądać się za sklepem. Same smażalnie ryb :P Sklep znalazłem jednak po odbiciu w lewo po dość ostrej ściance. Chwila przerwy na zrobienie izo i dalej w drogę. Kilkanaście kilometrów wzdłuż potoku oraz lasu, spokojną dróżką (tam wszystkie są w sumie spokojne ;)) Trochę zaczęło mnie pobolewać tu i tam, a krótkie ale częste hopki nie pomagały na zmęczone nogi.

W Dołżycy jednak odzyskałem na chwilę siły po było już nie daleko. Ale niestety pod górę prawie cały czas. Miałem jednak czas, reszta rodzinki było jeszcze w terenie więc się toczyłem 20 na godzinę :P Zajechałem na pole namiotowe ale zastałem tylko pusty namiot. Szybki telefon i muszę czekać do godziny na resztę i przedewszytkim ciuchy i wszystko inne... Więc krótka sesja foto przy strumieniu i trochę 'pustych' kilometrów po Wetlinie. Chwilka przerwy na loda i batona w sklepie i znów powolne toczenie się tam i z powrotem. Na koniec znalazłem jakąś drogę boczną z najstromszą tego dnia ścianą i tam sobie podjechałem. Było tam z 18% na bide :)

Dziś miało być więcej ale wróciliśmy już wczoraj ;P Ale pętla zaliczona, kilka gmin do kolekcji więc jest ok.







































  • DST 115.20km
  • Czas 05:28
  • VAVG 21.07km/h
  • VMAX 64.00km/h
  • Temperatura 19.0°C
  • HRmax 187 ( 92%)
  • HRavg 145 ( 71%)
  • Kalorie 4669kcal
  • Podjazdy 1800m
  • Sprzęt Giant Cadex CFR2
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 21 lipca 2013 Kategoria Szosa, Peleton, >100km, >1000m

Tymbark, Ostra Limanowska, mega kryzys x2

Kolejna w tym roku super wyprawa w grupie. O 10 ruszyliśmy z Szymkiem choć o mało nie zaspałem ;). Najpierw główną (75) trasą do Tymowej, gdzie zaczekaliśmy chwilę na Grześka. Potem przez Tymową w kierunku Lipnicy Murowanej. W Lipnicy przerwa na sklep i ruszyliśmy dalej na Muchówkę.

Jechało mi się całkiem przyjemnie, nawet gdzieś w okolicach Trzciany zaatakowałem na podjeździe i sobie odjechałem :P. Po chwili jechaliśmy trasą, którą biegła Galicja, m. in. Stare Rybie, gdzie był bufet i dalej aż do Piekiełka. Tam odbiliśmy na miejscowość Tymbark. Po kilku kilometrach rozpoczął się strasznie długi podjazd choć z początku trasa szła bardzo lekko pod górę. Mapa to pokazuje 20km podjazdu, nie wiem czy aż tyle było ale było dużo. Pod koniec droga biegła już bardzo wyraźnie do góry i trzeba było się namęczyć na najlżejszym przełożeniu żeby podjechać. Kilkaset metrów zjazdu i dalszy ciąg podjazdu już bezpośrednio pod przełęcz Ostrą koło Limanowej. Tutaj koledzy mi odjechali na kilka minut, a mi zaczęło odcinać prąd. Na szczycie Grzesiek poratował mnie kilkoma Hitami :D.

Zjazd w dół po torze wyścigowym świetny i moment potem już byliśmy w Limanowej, gdzie znów przerwa na sklep. W sklepie pani mnie zirytowała bo: "te Pepsi tylko w 4-paku" -_-
Wziąłem więc co innego, a ochotę miałem na pepsi...
Od Limanowej aż do ... Łososiny Dolnej czyli dobre 20-25 km droga szła lekko w dół, na początku w miarę trzymałem koło i lecieliśmy koło 40 na godzinę, ale potem znów sił zaczęło brakować i zwalniałem peleton :/. Szymon poratował mnie bananem i kilka kilosów było lepiej. Po wjeździe na 75'tkę juz katastrofa. Jechałem coraz wolniej... 30...26...25...22...21....20 łeeee. Minąłem kolegów, którzy czekali ale znów mnie za chwilę wyprzedzili i oddali się. Nie mogłem po prostu wykręcić więcej, coś okropnego. Poratował mnie nie jako korek bo trzeba było zwolnić i manewrować wokół samochodów (mogli by w jednej linii stać :|. Za rondem za parę km zjazd w lewo na Biesiadki. Tutaj apogeum kryzysu musiałem się na chwilę zatrzymać i odpocząć. Potem było troszkę lepiej, jakoś jechałem za kolegami. W Lewniowej odbiliśmy na Uszew i do głównej drogi, którą prosto do Brzeska pojechaliśmy. W Brzesku pożegnałem i Szymka i Grześka i pojechałem do domu.

Bez wątpienia dzisiejsza jazda była tą najtrudniejszą. Dwa razy dopadł mnie kryzys, ten drugi to już na maksa.
Dzięki dla Szymka i Grześka, że poratowali choć głupio mi było tak wstrzymywać ich :/ Na szczęście jakoś dojechałem i dopisuje całkiem klawy dystans 166,85km.




























-210713-tymbark-ostra/
  • DST 166.85km
  • Czas 06:10
  • VAVG 27.06km/h
  • VMAX 72.00km/h
  • Temperatura 24.0°C
  • HRmax 197 ( 97%)
  • HRavg 153 ( 75%)
  • Kalorie 5225kcal
  • Podjazdy 2000m
  • Sprzęt Giant Cadex CFR2
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 12 czerwca 2013 Kategoria >100km, Szosa, Peleton, >1000m

sam siebie zadziwiam...

Od Soboty mija 5 dni, a ja w tym czasie trzasnąłem 3 seteczki. heh. Dziś znów w doborowym towarzystwie późnym popołudniem po licznych zmianach planów przejechaliśmy w koło jezioro Rożnowskie. Koledzy dali ostry wycisk, na płaskim jak pociąg zrobiliśmy to wymiękłem i odpadłem:( Trochę głupio tak wstrzymywać resztę ale już nic poradzić nie mogłem. Na szczęście było to już pod sam koniec.

Dziś znów sporo górek, znów ponad 1000m przewyższeń :>. Średnia jak dla mnie bomba :)


Po opadach poziom Uszwicy jest spory:











Mapka
  • DST 127.40km
  • Czas 04:27
  • VAVG 28.63km/h
  • VMAX 72.00km/h
  • Temperatura 24.0°C
  • HRmax 194 ( 95%)
  • HRavg 155 ( 76%)
  • Kalorie 4000kcal
  • Podjazdy 1290m
  • Sprzęt Giant Cadex CFR2
  • Aktywność Jazda na rowerze

Blogi rowerowe na www.bikestats.pl