Galicja Road Maraton 2014 - beta :)
Dziś jazda we czwórkę po większej części trasy tegorocznej edycji maratonu w N. Wiśniczu. Pobudka bladym świtem o 7:50 i już od 8:20 wyjechałem na spotkanie Szymka w Brzesku. Pierwsze metry masakra, zimno totalnie :) Na szczęście do Mokrzyski lekko pod górę więc się rozgrzałem. Na tyle pocisnąłem, że w Brzesku byłem w 10minut (36km/h średnia).
Z Brzeska pojechaliśmy na Nowy Wiśnicz, gdzie spotkaliśmy się z 2 innymi kolegami z Bochni.
Po chwili ruszyliśmy taką trasą jaką poleci w tym roku Galicja Road Maraton. Najpierw więc na Królowkę i w prawo na podjazd do Woli Nieszkowskiej. Potem zjazd do Sobolowa i kawałek dość płaski przez Cichawkę. Po zrobieniu 'pętli' wyjechaliśmy w Królówce i pojechaliśmy w kierunku Muchówki. Tam na wojewódzką 966 i super zjazd do Leszczyny. Z Leszczyny kolejny spory zjazd do Trzciany z jeszcze widocznymi na końcu wykrzyknikami z tamtego roku ostrzegającymi przez niewidcznym z daleka 90-stopniowym zakrętem w prawo. Miejsce dośc groźne można się pięknie z prędkością rzędu 70km/h wpieprzyć na parking przy kościele :D
Przed Zbydniowem ciężki podjazd. Zamiast 'płyt' czyli kilkuset metrowego odcinka z miejscami dochodzącymi do chwilowych ~27% w tym roku znalazł się minimalnie lżejszy ale sporo dłuższy podjazd. Chwilowe nachylenie też pod 25% podchodzi także naprawdę jest co podjeżdżać.
Tak to wygląda:
Do Tarnawy trasa znów leci w dół ale już po chwili mamy kolejny jeszcze dłuższy podjazd do Starego Rybia. Tu też miejscami mamy nachylenia robiące wrażenie:
Ze Starego jedziemy po hopach do Nowego Rybia i tam zaczyna się dość długi fajny zjazd do Piekiełka. Właśnie w Piekiełku odpuściliśmy już jazdę po trasie wyścigu. Zaraz za tą miejscowością czeka uczestników bardzo ciężki podjazd do Pasierbca. Potem jest zjazd i lekko lecąca w dół szosa przez Laskową. My z Szymkiem właśnie tamtędy zaczęliśmy powrót do domu. Niestety już od jakiegoś czasu wiało w twarz więc zamiast lecieć 40 na luzie, 'lecieliśmy' 26 bardzo nie na luzie :P.
Na tym etapie dopadł mnie lekki kryzys. W Łososinie Dolnej zrobiliśmy więc przerwę na sklep. Zafundowałem sobie kopa czyli pepsi + banan + pół czekolady iii ... było znacznie lepiej :). Na tyle lepiej, że dość ładnie dojechaliśmy do Jurkowa, a potem nawet dość sprawnie wjechałem pod Złotą.
Na koniec już standard czyli Łoniowa, Porąbka, Dębno. Tu Szymek poleciał do siebie, a ja do siebie, jeszcze na koniec wykręcając na odcinku dębno - sterkowiec dobre 33km/h. :)
Tak więc oto najlepszy dystans tego roku, dość niespodziewanie bo jeszcze wczoraj nie widziałem co dziś będę jechał. Sporo przewyższeń, sporo kilometrów i bardzo sporo wiatru. Ujechałem się dość porządnie ale było bardzo fajnie.
Z Brzeska pojechaliśmy na Nowy Wiśnicz, gdzie spotkaliśmy się z 2 innymi kolegami z Bochni.
Po chwili ruszyliśmy taką trasą jaką poleci w tym roku Galicja Road Maraton. Najpierw więc na Królowkę i w prawo na podjazd do Woli Nieszkowskiej. Potem zjazd do Sobolowa i kawałek dość płaski przez Cichawkę. Po zrobieniu 'pętli' wyjechaliśmy w Królówce i pojechaliśmy w kierunku Muchówki. Tam na wojewódzką 966 i super zjazd do Leszczyny. Z Leszczyny kolejny spory zjazd do Trzciany z jeszcze widocznymi na końcu wykrzyknikami z tamtego roku ostrzegającymi przez niewidcznym z daleka 90-stopniowym zakrętem w prawo. Miejsce dośc groźne można się pięknie z prędkością rzędu 70km/h wpieprzyć na parking przy kościele :D
Przed Zbydniowem ciężki podjazd. Zamiast 'płyt' czyli kilkuset metrowego odcinka z miejscami dochodzącymi do chwilowych ~27% w tym roku znalazł się minimalnie lżejszy ale sporo dłuższy podjazd. Chwilowe nachylenie też pod 25% podchodzi także naprawdę jest co podjeżdżać.
Tak to wygląda:
Do Tarnawy trasa znów leci w dół ale już po chwili mamy kolejny jeszcze dłuższy podjazd do Starego Rybia. Tu też miejscami mamy nachylenia robiące wrażenie:
Ze Starego jedziemy po hopach do Nowego Rybia i tam zaczyna się dość długi fajny zjazd do Piekiełka. Właśnie w Piekiełku odpuściliśmy już jazdę po trasie wyścigu. Zaraz za tą miejscowością czeka uczestników bardzo ciężki podjazd do Pasierbca. Potem jest zjazd i lekko lecąca w dół szosa przez Laskową. My z Szymkiem właśnie tamtędy zaczęliśmy powrót do domu. Niestety już od jakiegoś czasu wiało w twarz więc zamiast lecieć 40 na luzie, 'lecieliśmy' 26 bardzo nie na luzie :P.
Na tym etapie dopadł mnie lekki kryzys. W Łososinie Dolnej zrobiliśmy więc przerwę na sklep. Zafundowałem sobie kopa czyli pepsi + banan + pół czekolady iii ... było znacznie lepiej :). Na tyle lepiej, że dość ładnie dojechaliśmy do Jurkowa, a potem nawet dość sprawnie wjechałem pod Złotą.
Na koniec już standard czyli Łoniowa, Porąbka, Dębno. Tu Szymek poleciał do siebie, a ja do siebie, jeszcze na koniec wykręcając na odcinku dębno - sterkowiec dobre 33km/h. :)
Tak więc oto najlepszy dystans tego roku, dość niespodziewanie bo jeszcze wczoraj nie widziałem co dziś będę jechał. Sporo przewyższeń, sporo kilometrów i bardzo sporo wiatru. Ujechałem się dość porządnie ale było bardzo fajnie.
- DST 152.00km
- Czas 05:39
- VAVG 26.90km/h
- VMAX 76.00km/h
- Temperatura 14.0°C
- HRmax 199 ( 98%)
- HRavg 150 ( 73%)
- Podjazdy 1660m
- Sprzęt Giant Cadex CFR2
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
dystans piękny, szkoda że ten wiatr... W tym roku rozumiem też startujesz w Galicji ? :)
labudu - 04:42 niedziela, 6 kwietnia 2014 | linkuj
Komentuj