Informacje

  • Wszystkie kilometry: 56790.11 km
  • Km w terenie: 26.50 km (0.05%)
  • Czas na rowerze: 78d 16h 57m
  • Prędkość średnia: 26.68 km/h
  • Suma w górę: 463798 m
  • Więcej informacji.
baton rowerowy bikestats.pl

Moje rowery

Szukaj

Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy piotrkol.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Wpisy archiwalne w kategorii

ITT

Dystans całkowity:1694.79 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:48:28
Średnia prędkość:34.97 km/h
Maksymalna prędkość:80.00 km/h
Suma podjazdów:5356 m
Maks. tętno maksymalne:199 (98 %)
Maks. tętno średnie:185 (94 %)
Suma kalorii:600 kcal
Liczba aktywności:39
Średnio na aktywność:43.46 km i 1h 14m
Więcej statystyk
Piątek, 21 sierpnia 2015 Kategoria >30km/h, ITT, Szosa, top

170. A może tak czasówka z wiatrem?

Tak mi się wymyśliło wczoraj po walce z wiatrem, że można by się zabawić bo stara czwórka leci prawie prosto jak w mordę strzelił akurat tak jak wieje od kilku dni wiatr. Wieczorem wbijam na Stravę - Dawid pomyślał podobnie i śmignął sobie do Krakowa robiąc fajne prędkości przy okazji. Tak więc przygotowałem rzeczy i do spania. 

Pobudka i pierwsze co to widzę, że nie wieje xD lol. Na szczęście zaczęło jak jadłem śniadanie. Pojechałem bokami tak jak pisałem w oddzielnym wpisie. Start w połowie obwodnicy Tarnowa. Od razu czuć, że to jest to: prędkość 45-50km/h spokojnie do utrzymania. Lecę sobie więc. Celem jest dotarcie do oddalonej o 40km Bochni w mniej niż godzinę. Martwią mnie ronda i światła ale zobaczymy jak to będzie w praniu. Obwodnica szybko się kończy i lecę już wylotówką z Tarnowa. Pierwsze światła luzik - zielone. Potem też spoko, choć przelatuje na żółtym, a następne wyłączone na szczęście. Przez mostem na Dunajcu jest z góry, wpada na licznik 75km/h. Jakiś Tir z przodu zwalnia bo radar więc go wyprzedzam z lewej strony :D W Mikołajowicach czerwone więc trzeba postać swoje... Szybko się zbieram i znów jest 45km/h. Dziś bez zwiedzania centrów miast czyli cały czas obwodnicami. Tą w Wojniczu lecę pierwszy raz na rowerze ale jest całkiem spoko. Potem kawałek wspinaczki za Wojniczem więc spadek prędkości do 33-37km/h. W Sufczynie na fuksie bo włącza się zielone tuż przed tym jak musiałbym zwalniać. Przez Dębno środkiem bo koleiny jak diabli ale lecę 50 więc spoko. Jadowniki spoko, w Brzesku lekko musiałem zwolnić ale bez zatrzymania. Na rondzie korek jak cholera ale rowerem można ładnie znaleźć luki i je wykorzystać ;) Znów kawałek podjazdu, jajowate rondo i ostatnia prosta do Bochni :P W Rzezawie wita mnie czerwone światło ale samochodów w zasięgu wzroku nie ma więc udaje, że nie zauważyłem i lecę dalej. Do Bochni wjeżdżam mając czas coś koło 56 minut więc kręcę dalej żeby rekord godzinny jakoś fajnie wyglądał. Wylatuje na Zieloną. Mija równa godzina, a na liczniku 42.9km. Miło.

W sumie nawet fajnie bo nie wiało aż tak jak w ostatnich dniach - jadąc do domu udawało się trzymać te 28-30km/h, a niby było pod wiatr. Także nie jest źle :D
  • DST 42.90km
  • Czas 01:00
  • VAVG 42.90km/h
  • VMAX 75.00km/h
  • Temperatura 19.0°C
  • Podjazdy 198m
  • Sprzęt Canyon Ultimate CF SL 9.0
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 2 sierpnia 2015 Kategoria >30km/h, ITT, Szosa, top

149. 20km ITT po raz niewiem który ;)

Nowość! Dziś nie wiało. No albo inaczej: prawie nie wiało. Decyzja mogła być tylko jedna - jadę się sponiewierać na czasówce :) Szybkie przygotowanie rowera i stroju, wypite espresso i wyjeżdżam. Na początek 20 minut rozgrzewki, które zleciały dość szybko. 

Start jak zawsze szybki bo pierwsza prosta leci lekko w dół. Rozkręcam rower do 47 i przechodzę do pozycji 'leżącej'. Plan był taki żeby pierwszą połowę przejechać 'spokojnie' czyli żeby było w miarę komfortowo. I tak właśnie było. Nowy asfalt w Łękach strasznie cieszy, tam był najgorszy fragment całej trasy. W Przyborowiu skręcam w prawo i lecę na Borzęcin. Teraz tu przypadł najgorszy jakościowo fragment, ale nie jest bardzo tragicznie. Cały czas ponad 40-41 udawało się trzymać. Stadion w Borzęcinie oznaczał, że połowa trasy już za mną. Nie było źle - czas na przełomie 13-14 minut. Od tego momentu jednak tak jak chciałem przestało być komfortowo :) Czyli zaczynamy zabawę. Miałem też wrażenie, że mimo wszystko ruchy powietrza występują, choć to może tak się wydaje przy 40km/h, nie wiem... Wylatuje z Borzęcina i teraz ciężki fragment - dłuuuuga prosta do Bielczy. Zawsze ciągnie się niesamowicie długo. Tymczasem tempo robi swoje - puls nie schodzi poniżej 180 (92%), w płucach pali, w gardle pali, nogi pieką, plecy bolą - generalnie mam to czego chciałem. Centrum Bielczy jest jak wybawienie choć przede mną ostatnie wyzwanie - prosta jak linijka droga o długości 2 kilometrów wśród pól. Katorga :) Tempo trochę niskie - 40-41km/h ale nie bardzo chce iść więcej. Wreszcie jest ostatni skręt w prawo i po nim ostatnie 400m. Tu idę już totalny full, bez patrzenia na cokolwiek - udaje się rozpędzić do 51km/h, tętno wskazuje 98% ale wreszcie jest meta! :D Czas świetny - 28 minut 58 sekund, sporo lepiej niż zakładałem (29:30). Średnia 41,6km/h na 20 płaskich kilometrach solo :)  




  • DST 20.10km
  • Czas 00:29
  • VAVG 41.59km/h
  • VMAX 51.00km/h
  • Temperatura 24.0°C
  • HRmax 193 ( 98%)
  • HRavg 185 ( 94%)
  • Podjazdy 27m
  • Sprzęt Canyon Ultimate CF SL 9.0
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 30 lipca 2015 Kategoria >100km, >30km/h, ITT, Szosa, top

146. 100km ITT - nawet szybko ;)

Nie chciało mi się ściągać lemondki więc dziś znów musiało paść na jazdę na czas :> Szybko obmyśliłem, że kilometrów coś mało w Lipcu więc lecimy setkę, a co. Wiatr straszny z zachodu, dziś dał popalić strasznie. Ruszyłem właśnie w jego kierunku, więc początek niemrawy i dość wolny. Powoli się rozkręcałem. Dopiero, gdzieś za Rzezawę prędkość wzrosła w miarę, średnia do tej pory 33,4km/h. W Krzeczowie odbijam na północ i jest trochę lepiej - teraz wieje z boku. Tempo wzrasta. Mijam węzeł Bochnia na A4 i kieruje się na Cerekiew. Tam, gdzie domy przy drodze to jest spoko, jak się trafiają pola to rowerem rzuca w stronę rowu strasznie. Docieram do Uścia Solnego i skręcam w prawo. W końcu kilkanaście minut raju: piękny asfalt i wieje w plecy. Cały czas pozycja leżąca na lemoncde i lecę sobie pod 43km/h. W Szczurowej kawałek znów na północ i znów rzuca ale po chwili tuż przed Wisłą skręcam znów w prawo i znów lecę z korzystnym wiaterkiem. Mijam Zaborów i kieruje się na Jadowniki Mokre. Tu mija 50km.

Jem banana co nie jest łatwe jak się próbuje utrzymać 38km/h :D Średnia już fajna - coś koło 36km/h z hakiem. Kolejny etap to jazda w kierunku Radłowa, jest nieźle choć znów wieje raczej z boku. Na szczęście las uspokaja wiaterek. Od Radłowa robi się momentami ciężko bo zawiewa już w twarz. Docieram jednak sprawnie do Wojnicza ze średnią 37,5km/h! Tu niestety totalna porażka - od Wojnicza jadę centralnie pod wiatr! Tragedia i masakra, na wylocie z Wojnicza prędkość pierwszy raz dziś spada poniżej 30km/h i nie chcę się podnieść. Płakać się chcę. Droga w prawo na Łopoń jest jak wybawienie, ale też nie jest różowo bo i tak kieruje się mniej więcej pod wiatr. Kombinuje co robić bo do domu nie da rady dojechać w tak mocnym tempie. Docieram do Biadolin, brakuje niecałej dyszki, więc na szybko wymyślam małą pętlę po BIadolinach ;) Wystarzyły dwa powtórzenia i w końcu na licznik wchodzi 100km. Średnia niestety spadła ale i tak jest mega! 100km w 2:41:47 daje średnią 37,1km/h. Jest to dla mnie super osiągnięcie :) 
  • DST 100.00km
  • Czas 02:41
  • VAVG 37.27km/h
  • VMAX 49.00km/h
  • Temperatura 21.0°C
  • Podjazdy 316m
  • Sprzęt Canyon Ultimate CF SL 9.0
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 25 czerwca 2015 Kategoria >30km/h, ITT, Szosa

111. Need for speed

Po wczorajszych podjazdach dziś dla odmiany zupełnie płasko i w bardzo mocnym tempie. Zacząłem spokojnie i rozkręcałem się z minuty na minutę, w Jodłówce już leciałem 39-40km/h i tak było przez większość trasy. Trasa płaska i niezbyt ciekawa. Od Jodłówki cały czas na północ do Uścia Solnego, końcówka dość dziurawa. Od Uścia super asfalcik i leciało się pięknie. Przeleciałem przez centrum Szczurowej i po chwili byłem w Borzęcinie, gdzie trzeba było skręcić w prawo. Lekko wiało ale dziś wiatr na mnie nie działał :) Noga podawała doskonale, po każdym zwolnieniu na skrzyżowaniach wystarczyły 3-4 mocne depnięcia i na licznik wracała liczba 40. Trasę troszkę wydłużyłem, od Bielczy poleciałem na Wolę i Maszkienice do starej czwórki. Krajówką kilka km do Jastwi i tam ostatnie kilka kilometrów do Sterkowca. Przed przejazdem kolejowym zaplanowany koniec trasy. Wyszło prawie 64km i średnia prędkość 37,5km/h. Pobiłem swój rekord na 50km - 37,7km/h oraz zrobiłem nowy dystans godzinny - 38,16km. Super :) 







  • DST 63.70km
  • Czas 01:41
  • VAVG 37.84km/h
  • VMAX 55.00km/h
  • Temperatura 18.0°C
  • Podjazdy 115m
  • Sprzęt Canyon Ultimate CF SL 9.0
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 22 czerwca 2015 Kategoria >30km/h, ITT, Szosa

108. Porąbka w mega tempie

Całkiem fajnie podaje ostatnio noga, więc padło znów na szybką płaską trasę. Padło oczywiście na Porąbkę. Tam 3 duże pętle i szybki powrót do domu. Średnia z powrotu 38km/h. Cała trasa 35,5km/h. Jest fajnie :)



  • DST 33.50km
  • Czas 00:56
  • VAVG 35.89km/h
  • VMAX 56.00km/h
  • Temperatura 21.0°C
  • Podjazdy 158m
  • Sprzęt Canyon Ultimate CF SL 9.0
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 3 czerwca 2015 Kategoria >30km/h, ITT, Szosa

90. Pętla przez Biesiadki z nowym PB

Teoretycznie powinienem dziś był zrobić sobie coś luźnego, ale ochotę miałem znów pocisnąć mocniej. Padło na dawno nie jechaną pętlę przez Biesiadki. Szybko sprawdziłem jaki mam na niej najlepszy czas, następnie zrobiłem ściągę z międzyczasami w charakterystycznych miejscach, przykleiłem na górną rurę i ruszyłem. Początek pod wiatr, ale prędkość powyżej zakładanej, więc było ok. W Brzesku pierwszy pomiar czasu i mam minutę przewagi. Radość nie trwała długo bo na wyjeździe z Brzeska przeraźliwy korek, i straciłem wszystko z nawiązką. Po kilku minutach przedostałem się w końcu za miasto i trzeba było kręcić bardzo mocno żeby nadrobić stracony czas. Skręt z krajówki w Uszwi i na szczęście jest ciągle minuta lepiej niż czas z ubiegłego roku. Teraz już koniec z ruchem samochodowym ale za to zaczęło się robić pod górę. Podjazd w Biesiadkach podjechany żałośnie słabo ale zapas był zrobiony na płaskim - mimo wszystko noga podaje sporo lepiej niż rok temu z okładem. Rondo w Łoniowej, i tu mam 2 minuty z hakiem, więc jest spoko. Trochę odpocząłem na zjeździe i potem już prosto na północ w kierunku domu. Po płaskim całkiem fajnie, cztery dyszki dość często się pojawiały, wiaterek trochę pomagał :) Na zjeździe ze starej czwórki prawie 4 minuty przewagi. Potem na końcu jeszcze hopa w Szczepanowie i wjazd na metę. Pętla pokonana w czasie 1:11 ponad 2 minuty lepiej niż w Maju ubiegłego roku. Szkoda trochę korków w Brzesku, ale i tak powtórkę zrobię jak trochę się zregeneruje :) 



  • DST 40.60km
  • Czas 01:11
  • VAVG 34.31km/h
  • VMAX 65.00km/h
  • Temperatura 28.0°C
  • Podjazdy 230m
  • Sprzęt Canyon Ultimate CF SL 9.0
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 2 czerwca 2015 Kategoria >30km/h, ITT, Szosa, top

88. Jazda indywidualna na czas (20km) w końcu pełen sukces :)

EDIT: czas 29:55, prędkość średnia 40,3km/h. Bikestats kłamie bo nie liczy sekund do średniej, żal. 


Od rana upał porządny, o godzinie 11 było już 27 stopni i wtedy zauważyłem, że na horyzoncie pojawiły się ciemne chmury. Spojrzenie na drzewa - delikatny wiaterek, pada więc decyzja, że próbuje znów swojej walki z czasem na 20 kilometrach. Ubrałem się szybko i ruszam.

Po 500 metrach jestem już na starcie, początek lekko z góry więc rozpędzam rower do 48km/h i jadę. Już czuje, że będzie bolało ale jadę. W Wokowicach pierwsza trudność - skręt o prawie 180 stopni w lewo, patrzę czy nic nie jedzie z tyłu, zjeżdżam maksymalnie do prawej strony i wchodzę jak najszerzej się da. Po wyjściu ogień w korby i na licznik wraca 40km/h. Cisnę dalej, czuje, że lekko zawiewa. Mimo, że w plecy to oddał bym wiele żeby przestało, bo wiem, że od Borzęcina będę płacił za ten wiatr. Skupiam się jednak na dziurawych drogach w Łękach, noga podaje dobrze, cały czas ponad 42km/h, rower wręcz przelatuje nad dziurami :) Docieram do końca wsi, skręt w prawo na Borzęcin i po chwili od nowa dziurawo. Teraz już zawiewa z boku, prędkość delikatnie spada, ale cisnę. Na wysokości stadionu w Borzęcinie mija połowa dystansu, a na liczniku mam 14 minut, czyli nadrobiłem minutę, nie jest źle! Wiem, że ta minuta przyda się strasznie w końcówce.

Za centrum Borzęcina skręt w prawo i dopiero teraz zaczyna się walka. Długa prosta, pośród pól, a więc wiatr robi co chce. Zaciskam zęby, przyjmuje możliwie najbardziej opływową sylwetkę i jadę. Coraz mniej patrzę na asfalt, a coraz więcej w dół, w przednie koło. Czwórka opuszcza licznik, jadę teraz 38-39 na godzinę, ale pamiętam o zapasie minuty. W lesie przed żwirownią najcięższy fragment, trochę nawet krzyczę licząc, że to jakoś złagodzi cholerny ból wszystkiego. Wstaje z siodła bo jadę już 36km/h, tak nie może być. Rozkręcam do 39 nogi palą jak głupie. Centrum Bielczy jest dla mnie jak wybawienie. Skręcam w lewo na przedostatnią prostą. 2 kilometry beznadziejnej walki na totalnie odkrytej i prostej jak od linijki drodze. Wciąż zerkam na licznik i upływające sekundy, szybkie liczenie w głowie mówi mi, że będzie na styk i trzeba cisnąć. Przecież nie przegram tego kilometr przed końcem! W końcu nadchodzi ostatni zakręt w prawo i wpadam na prostą mety. Teraz już bez sentymentów - głowa w dół, i jadę wszystko. Wydaje mi się, że szlag mnie trafi, ale w końcu jest upragniony koniec. Toczę się jeszcze beznadziejnie na rowerze przez kilkadziesiąt metrów aż w końcu się zatrzymuje i jakoś zsiadam. Cyfry na liczniku nic mi nie mówią bo go nie zatrzymałem na mecie, więc szybko zrzucam plik na stravę (jak by wtedy coś poszło nie tak z rejestracją śladu to...). Chwila oczekiwania i jest! 29:55! Realizuje swój mały cel, robię 20 płaskich kilometrów solo poniżej 30 minut. W tamtym roku były to tylko mgliste marzenia :) Po chwili wracam do domu lekko okrężnie, żeby w miarę ochłonąć. 

  • DST 20.00km
  • Czas 00:29
  • VAVG 41.38km/h
  • VMAX 49.00km/h
  • Temperatura 27.0°C
  • Podjazdy 11m
  • Sprzęt Canyon Ultimate CF SL 9.0
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 19 maja 2015 Kategoria >100km, >30km/h, ITT, Szosa

78. 100km Indywidualna Jazda na Czas

Bardzo upalny od rana dzień (26,6 stopnia max), do tego dość parno i dość wietrznie. Czas miałem tylko koło południa i tylko chwilę więc na szybko ubzdurałem sobie, że spróbuje zrobić 100km poniżej 3 godzin. Szybko się ubrałem zalałem bidony (izotonik + woda), chwyciłem dwa batoniki oraz żela i ruszyłem. Trasę miałem zaplanowaną już dawno. Generalnie jak najbardziej płynnie i płasko. 

Początek dość szybki, plan był jechać na 33,5 ale 35 udawało się utrzymać bez bólu, więc tak też jechałem. Szybszy fragment za Rzezawą, potem zmiana kierunku na północny, wiatr wiał lekko z boku więc nie było źle. Pożerałem kolejne kilometry, cały czas dolny chwyt lub "wirtualna lemondka", gdy asfalt był gładki :P

Przed Uściem Solnym ciężki, dziurawy fragment ale na Canyonie przeleciałem to z uśmiechem na twarzy :) Następnie długi odcinek super drogi do Szczurowej, wiaterek minimalnie pomagał więc leciałem. W Szczurowej na rondzie w lewo i znów tak jakby na północ. Droga pośród pól, do tego na nasypie więc zrobiło się dość ciężko. Przed samym mostem na Wiśle prędkość już zaczęła spadać w dolne granicy 30km/h ale na szczęście most oznaczał skręt w prawo, zmianę kierunku jazdy oraz ukrycie się od wiatru pomiędzy zabudowaniami. Było więc ok. 

W Zaborowie skręt na Jadowniki Mokre, znów kiepska droga przez las ale 35 się trzymało. Po nawrocie znów ciężej, bo znów otwarta przestrzeń i wiatr w twarz, chyba najwolniejszy odcinek, ledwie 33km/h na 10 kilometrach do Wał Rudej. Potem nie było dużo lepiej, wiatr robił swoje, a droga od Radłowa do Wojnicza ciągnęła się strasznie.

Dotarłem jednak w końcu do centrum, skręt na Brzesko, wciągnąłem żela i został mi ostatni etap jazdy: krajówką od Wojnicza do Jadownik. Teren lekko pofałdowany, ale to co straciłem na nachyleniu w górę odzyskałem na zjazdach. Wiatr jakby ucichł, więc znów prędkości były powyżej planu. Dotarłem do Jadownik skręt w boczne drogi i ostatnia prosta do Sterkowca, gdzie wybiło 100 kilometrów. Zatrzymałem się, sprawdziłem czas: 100,3km 2:55 z sekundami, średnia 34,3km/h :D Pełen sukces. Ostatnie 3 kilometry do domu, tempem spacerującego człowieka ;)  

Cóż, fajnie czasem zabawić się w takie czasówki :) Zdjęć oczywiście nie ma..

Trasa na Stravie
  • DST 100.30km
  • Czas 02:55
  • VAVG 34.39km/h
  • VMAX 49.00km/h
  • Temperatura 26.0°C
  • Podjazdy 200m
  • Sprzęt Canyon Ultimate CF SL 9.0
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 9 maja 2015 Kategoria >30km/h, ITT, Szosa

71. 20km ITT

Zainspirowany drużynową czasówką na Giro sam dziś pojechałem sobie powalczyć z czasem. Warunki super bo po deszczu nie wiało. Krótka rozgrzewka i ruszam. Początek 20km trasy lekko w dół tak na zachętę. W Wokowicach najpierw prawy zakręt 120 stopni a bezpośrednio za nim skręt w lewo o prawie 180 stopni na Łęki. Trzeba wyhamować żeby się zmieścić. Przez Łęki lecę w granicach 39-40km/h, na dziurach minimalnie spada. Potem jest chwile lepiej ale droga Przyborów - Borzęcin do znów walka z dziurami. Wreszcie wpadam do Borzęcina, to już połowa dystansu, ale nie sprawdzam czasu, jadę ile sił w nogach. Za centrum skręt w prawo na Bielczę tutaj mini kryzys, prędkość spada do 37km/h, ale kilkadziesiąt sekund później jest już ok i przyspieszam. Przelatuje przez centrum Bielczy skręcam w lewo i czeka mnie "Prosta Prawdy". Tutaj można stracić wszystko. Dziś jest w miarę ok, 39 udaje się utrzymywać, ale jak tylko przekraczam 40 to robi się ciężko. Przed autostradą skręt w prawo i ostatnia prosta do mety. Wzrok w dół, wstaje z siodełka i cisnę ile zostało. Rzut oka na licznik jest 45, po chwili nawet 47km/h. Wreszcie wpadam na metę, ledwo się trzymam na rowerze, nogi pieką, płuca pieką, smak krwi w ustach, generalnie jest super :D Sprawdzam czas, jest mega poprawa z 32:28 na 30:46, jedynie lekkie ukłucie zawodu - brakło 6 sekund do zrobienia średniej 40km/h... Następnym razem może się uda, teraz wiem, że jest to możliwe :) Do domu na luzie. I tyle tej jazdy dziś. 
  • DST 20.40km
  • Czas 00:30
  • VAVG 40.80km/h
  • VMAX 49.00km/h
  • Temperatura 21.0°C
  • Podjazdy 11m
  • Sprzęt Canyon Ultimate CF SL 9.0
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 23 kwietnia 2015 Kategoria >30km/h, ITT, Szosa

60. Czasówka i wiatr

Dla odmiany płasko i z naciskiem na szybko. Nie wiem dlaczego tak wyszło, bo wiało dość mocno i zwykle jak tak wieje to uciekam na podjazdy. Dziś było inaczej i wyszło super, choć oddychałem rękawami :) No to na początek pod wiatr w kierunku Jodłówki, ciężko ale wiedziałem, że jak przetrzymam to będzie lepiej. Dolny chwyt, pozycja jak najbardziej aero i cisnę w korby. Po wieczności dojechałem do upragnionego skrętu w prawo i drogi przez las. Wiało z boku, ale dzięki drzewom było niemal bezwietrznie. Jechało się teraz bardzo przyjemnie, choć nie wiedziałem jak szybko - brak licznika (przesyłka 48 godzinna idzie już ponad 60 godzin...). Dziurawy odcinek za Okulicami bez problemów, Boże jak ten rower genialnie tłumi dziury, nie ogarniam ludzi, którzy jeżdżą od dawna na takim sprzęcie i mają czelność mówić, że drogi są tragiczne :P Cadexa niech spróbują, zobaczą co to znaczy dziura :D

Od Uścia Solnego autostrada. Prawie 7km z wiatrem po gładkiej szosie, sunęło się nieprzyzwoicie przyjemnie :D Wpadł kom oczywiście. Od Szczurowej troszkę słabiej, bo znów wiatr boczny ale nie było źle, choć powoli tu i tam zaczynało boleć, i pić się chciało okrutnie. W końcu zjazd na Przyborów, tu już domy osłaniały jako tako przed wiatrem. Z naprzeciwko mignął Grzesiek. Na koniec podjazd pod gazownie w Szczepanowie i wjazd na 'kreskę' :) Czas super, biorąc pod uwagę niezbyt kolorowe warunki. Jestem bardzo zadowolony! 

  • DST 46.70km
  • Czas 01:18
  • VAVG 35.92km/h
  • VMAX 50.00km/h
  • Temperatura 21.0°C
  • Podjazdy 115m
  • Sprzęt Canyon Ultimate CF SL 9.0
  • Aktywność Jazda na rowerze

Blogi rowerowe na www.bikestats.pl