Wpisy archiwalne w kategorii
ITT
Dystans całkowity: | 1694.79 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | 48:28 |
Średnia prędkość: | 34.97 km/h |
Maksymalna prędkość: | 80.00 km/h |
Suma podjazdów: | 5356 m |
Maks. tętno maksymalne: | 199 (98 %) |
Maks. tętno średnie: | 185 (94 %) |
Suma kalorii: | 600 kcal |
Liczba aktywności: | 39 |
Średnio na aktywność: | 43.46 km i 1h 14m |
Więcej statystyk |
32. Czasówka
Dzisiaj tylko czasówka. Wyjazd już po 15. Myślałem, że nie wieje ale trochę wiało. Przez to też pierwsza połowa dystansu to prawdziwa rzeźnia, w Borzęcinie myślałem, że w rowie skończę :) Ostatnie 7km wiatr lekko sprzyjał więc ratowałem średnią. Brakło kilkadzisiąt sekund do najlepszego czasu, ale to dobry prognostyk na dalszą część sezonu :)
- DST 20.50km
- Czas 00:33
- VAVG 37.27km/h
- VMAX 45.00km/h
- Temperatura 3.0°C
- Podjazdy 46m
- Sprzęt Giant Cadex CFR2
- Aktywność Jazda na rowerze
7. Jak w lecie
Niemal letni dzień. +13 stopni i zero chmur. Nawet wiatr mimo, że wiał to jakoś nie dawał zbytnio w kość. Niestety czasu dziś mało i dopiero o 15 wyjazd. Postanowiłem wykorzystać na maksa resztkę tego dnia więc padło na 20km czasówki i jakiś spokojniejszy rozjazd. Czasówka poszła nieźle, wykręciłem średnią prędkość 34,4km/h. Później już spokojniej pokręciłem po okolicy, padło na Biadoliny i Wole Dębińską. Bardzo, bardzo przyjemnie, niemal jak w lecie :)
- DST 37.60km
- Czas 01:12
- VAVG 31.33km/h
- VMAX 51.00km/h
- Temperatura 13.0°C
- Podjazdy 95m
- Sprzęt Giant Cadex CFR2
- Aktywność Jazda na rowerze
Listopadowa czasóweczka
Dla odmiany dziś mocna jazda i mocne tempo. Pojechałem swoją 20km płaską czasówkę. Tempo dalekie od najlepszego ale i tak dużo lepsze niż zakładałem. Udało się wykręcić średnią 34,7km/h (najlepsza 37,8km/h). Potem już spokojniej trochę okrężnie do domu, żeby ochłonąć i doklepać kilometrów. Zimno nawet nie było, bo przy takim ciśnięciu nie ma jak być zimno :)
- DST 33.00km
- Czas 01:01
- VAVG 32.46km/h
- VMAX 63.00km/h
- Temperatura 4.0°C
- Podjazdy 98m
- Sprzęt Giant Cadex CFR2
- Aktywność Jazda na rowerze
Kolejny kamień milowy zaliczony :P Bardzo szybkie 100km
Ja to mam tak dziwnie, że rekordowe treningi wychodzą prawie tylko wtedy, gdy ich nie planuje. Tak było z moimi czasówkami 20, 40, 60km. Tak było z genialną wyprawą na Słowację (>250km, a miało być tylko za Sącz 190km). Wyjątkiem od reguły było Zakopane, które zaplanowaliśmy dokładnie.
Dziś gdy wyszedłem za bramę z rowerem nie miałem pojęcia ile i gdzie pojadę. Pustka. Gorączkowo myślałem podczas włączania Stravy i resetowania licznika. I wymyśliłem: płaska trasa, do Zaborowa potem na Wojnicz przez Radłów przy okazji odwiedzając nowy wiadukt w Bogumiłowicach. Na 2km postanowiłem jednak się nie bawić z tempem tylko spróbować dowieźć ze 30km/h. Po 20km podniosłem poprzeczkę do 33 :) Gdzieś w połowie włączyłem tryb planowania i dorysowałem trasę tak żeby pykło 100km, bo docelowo miało być koło 70.
Jechało się oczywiście przyjemnie, gdyby było inaczej to tempo by takie nie weszło. Porwałem się trochę z motyką na słońce z tymi 100km bo miałem 500ml picia i jeden baton. hyhy. Nie ma co wiele pisać o początku, kilometry leciały, ja sobie ładnie leżałem na kierownicy i jechałem. Przed Radłowem w lesie krótki fragment z plagą małych muszek :/ szarańcza istna.
Drogi puste, nawet główne. W Bogumiłowicach zaliczyłem wspomniany wiadukt. Dość ciekawie zrobiona droga pod torami. Od Wojnicza jechałem już krajówką. W między czasie padały nowe rekordy: 70km - 33,15km/h, 80km - 33.1km/h. Niestety źle zrobiłem dodając Brzesko do trasy, bo straciłem tam masę czasu. z 33.15 po 5km jazdy po mieście spadło do 33.01km/h :/ Trzeba było ostro się spinać wracając krajówką.
Żeby stykło te 100km zrobiłem malutką pętelkę w Dębnie. Na zjeździe napatoczył się jakiś gówniarz na rowerze: jadę z górki 45km/h, a koleś na rowerze z na przeciwka wykonuje gwałtowny skręt na mój pas, cały czas patrząc na mnie. Zagotowałem się lekko, na ile zdążyłem na tyle go zwymyślałem i pomachałem wiadomym palcem, koleś patrzył zawistnie cały czas. Niezły osobnik :D
W Maszkienicach dopada mnie BOMBA. nie dobrze. Coraz ciężej utrzymać prędkość, widzę, że muszę jeszcze pokombinować z trasą bo brakuje kilometrów. Jadę więc po Sterkowcu, na końcu zawracam i męcze pod górę do Szczepanowa. Potem zamiast skręcić do domu muszę jeszcze dorzucić 3km. Czyli 1.5km i nawrót. Robię tak co do metra i pod bramą domu na liczniku mam 100.1km :)
Nieoczekiwanie w taki sposób bije swój rekord czasu na 100km. Całkiem fajnie :)
Dziś gdy wyszedłem za bramę z rowerem nie miałem pojęcia ile i gdzie pojadę. Pustka. Gorączkowo myślałem podczas włączania Stravy i resetowania licznika. I wymyśliłem: płaska trasa, do Zaborowa potem na Wojnicz przez Radłów przy okazji odwiedzając nowy wiadukt w Bogumiłowicach. Na 2km postanowiłem jednak się nie bawić z tempem tylko spróbować dowieźć ze 30km/h. Po 20km podniosłem poprzeczkę do 33 :) Gdzieś w połowie włączyłem tryb planowania i dorysowałem trasę tak żeby pykło 100km, bo docelowo miało być koło 70.
Jechało się oczywiście przyjemnie, gdyby było inaczej to tempo by takie nie weszło. Porwałem się trochę z motyką na słońce z tymi 100km bo miałem 500ml picia i jeden baton. hyhy. Nie ma co wiele pisać o początku, kilometry leciały, ja sobie ładnie leżałem na kierownicy i jechałem. Przed Radłowem w lesie krótki fragment z plagą małych muszek :/ szarańcza istna.
Drogi puste, nawet główne. W Bogumiłowicach zaliczyłem wspomniany wiadukt. Dość ciekawie zrobiona droga pod torami. Od Wojnicza jechałem już krajówką. W między czasie padały nowe rekordy: 70km - 33,15km/h, 80km - 33.1km/h. Niestety źle zrobiłem dodając Brzesko do trasy, bo straciłem tam masę czasu. z 33.15 po 5km jazdy po mieście spadło do 33.01km/h :/ Trzeba było ostro się spinać wracając krajówką.
Żeby stykło te 100km zrobiłem malutką pętelkę w Dębnie. Na zjeździe napatoczył się jakiś gówniarz na rowerze: jadę z górki 45km/h, a koleś na rowerze z na przeciwka wykonuje gwałtowny skręt na mój pas, cały czas patrząc na mnie. Zagotowałem się lekko, na ile zdążyłem na tyle go zwymyślałem i pomachałem wiadomym palcem, koleś patrzył zawistnie cały czas. Niezły osobnik :D
W Maszkienicach dopada mnie BOMBA. nie dobrze. Coraz ciężej utrzymać prędkość, widzę, że muszę jeszcze pokombinować z trasą bo brakuje kilometrów. Jadę więc po Sterkowcu, na końcu zawracam i męcze pod górę do Szczepanowa. Potem zamiast skręcić do domu muszę jeszcze dorzucić 3km. Czyli 1.5km i nawrót. Robię tak co do metra i pod bramą domu na liczniku mam 100.1km :)
Nieoczekiwanie w taki sposób bije swój rekord czasu na 100km. Całkiem fajnie :)
- DST 100.10km
- Czas 03:01
- VAVG 33.18km/h
- VMAX 55.00km/h
- Temperatura 19.0°C
- Podjazdy 259m
- Sprzęt Giant Cadex CFR2
- Aktywność Jazda na rowerze
6,6km Time Trial
Czas 8:46, średnia 45,4km/h
Kilka dni przerwy, jechało się dobrze, wiatr był sprzyjający przez pierwsze 2km trasy, potem boczny. Postanowiłem odbić pierwsze miejsce na segmencie Łoniowa - Dębno. Jest to dość płaskie 6,6km drogi, po drodze 4 małe hopy. Średnie oscylowały na poziomie 34-36 dopóki pewnego dnia nie przejechał się tą drogą niejaki WujekG i przewrócił do góry nogami moje pojęcie o tym jak szybko można jechać tą drogą :P Kilka tygodni temu po wielu próbach pokonałem WujkaG robiąc średnią 43,2km/h. Kilka dni temu Grzesiek odpalił rakietę i zrobił 44,2 spychając mnie na 2 miejsce. Tak więc dziś walka o wszystko. Pierwsze 2km trasa biegnie tak jak wieje wiatr, więc średnia wysoka - 50,1km/h. Potem lekko skręcam i już nie dmucha w plecy. Hopki idą zaskakująco dobrze, do Porąbki udaje się utrzymać trochę ponad 47km/h. Potem niestety lekki kryzys i koniec końców na mecie średnia wynosi 45,4km/h. Super czas, choć tam jeszcze jest zapas na przyszłość ;]
Jak tu nie kochać szosy?
Kilka dni przerwy, jechało się dobrze, wiatr był sprzyjający przez pierwsze 2km trasy, potem boczny. Postanowiłem odbić pierwsze miejsce na segmencie Łoniowa - Dębno. Jest to dość płaskie 6,6km drogi, po drodze 4 małe hopy. Średnie oscylowały na poziomie 34-36 dopóki pewnego dnia nie przejechał się tą drogą niejaki WujekG i przewrócił do góry nogami moje pojęcie o tym jak szybko można jechać tą drogą :P Kilka tygodni temu po wielu próbach pokonałem WujkaG robiąc średnią 43,2km/h. Kilka dni temu Grzesiek odpalił rakietę i zrobił 44,2 spychając mnie na 2 miejsce. Tak więc dziś walka o wszystko. Pierwsze 2km trasa biegnie tak jak wieje wiatr, więc średnia wysoka - 50,1km/h. Potem lekko skręcam i już nie dmucha w plecy. Hopki idą zaskakująco dobrze, do Porąbki udaje się utrzymać trochę ponad 47km/h. Potem niestety lekki kryzys i koniec końców na mecie średnia wynosi 45,4km/h. Super czas, choć tam jeszcze jest zapas na przyszłość ;]
Jak tu nie kochać szosy?
- DST 6.60km
- Czas 00:08
- VAVG 49.50km/h
- VMAX 55.00km/h
- Temperatura 23.0°C
- Podjazdy 34m
- Sprzęt Giant Cadex CFR2
- Aktywność Jazda na rowerze
???
Cudów ciąg dalszy. Ruszyłem na jeszcze inną trasę, płaską znów. Sporo drogi na północ na początek i straszny wiatr właśnie z północy. Więc dlaczego jechałem 33-34km/h ?! Tydzień temu bym zdychał i włóczył się 23km/h. Nie rozumiem co się dzieje, ale cholernie mi się to podoba! W Szczurowej skręcam na Zaborów i wieje już tylko z boku. Tempo wzrasta. Postanawiam kręcić na dużych obrotach do 40km, a potem totalny luz. W Zaborowie skręt na południe i tu z wiaterkiem lecę około 40. W Borzęcinie segmencik więc dokręcam mocniej, cały czas koło 42 na godzinę. Potem już wolniej, zbliża się 40km, utrzymuje tempo na koniec sprint, gdzieś 100m na pełnym gazie. Udaje się rozkręcić na płaskim do 56km/h. Zatrzymuje się, średnia ponad 34km/h, szaleństwo. Potem tak jak sobie obiecałem zupełny luz, strzelanie fotek i odpoczywanie. Na koniec cpn i puszka pepsi.
Rower
Przejazd kolejowy w Biadolinach, widok w stronę Tarnowa
Wyremontowana droga wzdłuż torów.
Ale tylko kawałek :D
Jedzie 'kibel'
Jadę ja
Rower
Przejazd kolejowy w Biadolinach, widok w stronę Tarnowa
Wyremontowana droga wzdłuż torów.
Ale tylko kawałek :D
Jedzie 'kibel'
Jadę ja
- DST 40.10km
- Czas 01:10
- VAVG 34.37km/h
- VMAX 56.00km/h
- Temperatura 21.0°C
- Podjazdy 44m
- Sprzęt Giant Cadex CFR2
- Aktywność Jazda na rowerze
Dorzuciłem podjazd, a tempo dalej mocne :)
Szybki początek Września. Znów w planach co innego ale znów tempo samo z siebie było wysokie. Pomyślałem więc, że spróbuje upolować wysoką średnią mając w trasie większy podjazd. Owym podjazdem był Godów od Łysej Góry. Wiaterek był, nie jakiś tragiczny ale był.
Ruszyłem na Biadoliny, przy okazji obserwując prace wzdłuż linii kolejowej E30. Modernizacja dotarła i w moje okolice, wymieniono przy jednym torze słupy trakcyjne, a sam tor w obecnej chwili zostaje ściągany. Od Biadolin cały czas na południe, przeciąłem starą czwórkę i zaczęły się hopki w Sufczynie. Te jednak pokonane sprawnie. W Łysej Górze początek 2 kilometrowego podjazdu ze średnim nachyleniem 5%. Tempo bardzo mocne, w efekcie czego znacznie poprawiam swój czas i umacniam się na 1 miejscu na Stravie.
Miłą niespodzianką, o której dowiedziałem się od Marcina kilka dni temu jest nowy asfalt na początku zjazdu. W miejscu tym do tej pory zjeżdżało się wolniej niż podjeżdżało bo takie dziury były. Teraz gładki, świeży asfalcik :) Lecę więc na dół, jak zwykle brakuje przełożeń, młynek nieprawdopodobny i prędkość max na dole 80,3km/h. Po zjeździe skręcam na północ i jadę w kierunku domu przez Porąbkę. I tu następuje bardzo przykra niespodzianka. Z jakiegoś niewytłumaczalnego powodu drogowcy wysypali na dopiero co wyremontowany odcinek drogi przez Porąbkę drobne kamyczki. Jedzie się tragicznie, jest krzywo, rower wpada w wibrację, zwalnia, nie rozumiem co oni zrobili i po jaką cholerę jak było tak pięknie? Głupota.
Pokonuje ten nieszczęsny odcinek, ładuje się na chwilę na krajówkę i po chwili zjeżdżam w bok na Sterkowiec. Tempo dalej mocne, średnia przekracza 33km/h. Do domu jadę lekko okrężnie przez Wokowice, na koniec ciężki fragment ok. kilometr lekko w górę, ale średnią utrzymuje :)
Znów bez zdjęć :0
Ruszyłem na Biadoliny, przy okazji obserwując prace wzdłuż linii kolejowej E30. Modernizacja dotarła i w moje okolice, wymieniono przy jednym torze słupy trakcyjne, a sam tor w obecnej chwili zostaje ściągany. Od Biadolin cały czas na południe, przeciąłem starą czwórkę i zaczęły się hopki w Sufczynie. Te jednak pokonane sprawnie. W Łysej Górze początek 2 kilometrowego podjazdu ze średnim nachyleniem 5%. Tempo bardzo mocne, w efekcie czego znacznie poprawiam swój czas i umacniam się na 1 miejscu na Stravie.
Miłą niespodzianką, o której dowiedziałem się od Marcina kilka dni temu jest nowy asfalt na początku zjazdu. W miejscu tym do tej pory zjeżdżało się wolniej niż podjeżdżało bo takie dziury były. Teraz gładki, świeży asfalcik :) Lecę więc na dół, jak zwykle brakuje przełożeń, młynek nieprawdopodobny i prędkość max na dole 80,3km/h. Po zjeździe skręcam na północ i jadę w kierunku domu przez Porąbkę. I tu następuje bardzo przykra niespodzianka. Z jakiegoś niewytłumaczalnego powodu drogowcy wysypali na dopiero co wyremontowany odcinek drogi przez Porąbkę drobne kamyczki. Jedzie się tragicznie, jest krzywo, rower wpada w wibrację, zwalnia, nie rozumiem co oni zrobili i po jaką cholerę jak było tak pięknie? Głupota.
Pokonuje ten nieszczęsny odcinek, ładuje się na chwilę na krajówkę i po chwili zjeżdżam w bok na Sterkowiec. Tempo dalej mocne, średnia przekracza 33km/h. Do domu jadę lekko okrężnie przez Wokowice, na koniec ciężki fragment ok. kilometr lekko w górę, ale średnią utrzymuje :)
Znów bez zdjęć :0
- DST 35.00km
- Czas 01:03
- VAVG 33.33km/h
- VMAX 80.00km/h
- Temperatura 21.0°C
- Podjazdy 249m
- Sprzęt Giant Cadex CFR2
- Aktywność Jazda na rowerze
60km indywidualna jazda na czas
Było już 20km, było też 40km. Padło więc na 60km. Nie miałem w planach czegoś takiego. Nawet jak wyjeżdżałem to stwierdziłem, że ciężko będzie bo zawiewało. Po kilkuset metrach pod wiatr, tempo zaczęło fajnie się ustawiać, pomyślałem, że jeśli tak będzie dalej to śmigamy płaską rundę na czas. Kilometr od domu plan sie więc wykrystalizował - jedziemy czasówkę na długiej trasie. Szybko obliczyłem, że pyknie 50-60km.
Początek trasy tak jak mówiłem pod wiatr, ale profil korzystny - lekko w dół większość czasu. Nie wiało też nie wiadomo jak mocno, więc bez większych trudności trzymałem 34km/h. Cel - 33-34km/h średnia. Pojechałem w kierunku Bochni, bocznymi drogami przez Jodłówkę, Rzezawę i Krzeczów. Przed samą Bochnią skręt w prawo i cel - Uście Solne przez Cerekiew. Teraz wiało z boku ale było to wybawienie po prawie 20km pod wiatr. Tempo wzrosło do 37km/h. Jedyną przeszkodą były spore fragmenty z bardzo słabą nawierzchnią.Dziur, wykruszeń w asfalcie multum. Były jednak też momenty z dobrym asfaltem.
Tak więc jechałem naprzód, tempo super, kilometry uciekały jak szalone na płaskiej, dość nudnej trasie. Szybko zajechałem do Uścia Solnego, z którego czekało mnie kilka kilometrów raju - bo z wiatrem. Do tego piękna, gładka szosa do samej Szczurowej. Tempo wzrasta naturalnie i jadę sobie w dolnym chwycie 41-43km/h. Odcinek przeleciał szybko i już byłem na rondzie przed Szczurową.
Od owej Szczurowej najcięższy etap dzisiejszej jazdy. Skręt w prawo i wiaterek taki mniej więcej boczny ale też z przodu. Ukośny, że tak to laicko określę :P Było bardzo ciężko. Pykło 50km, i po tych 50km licznik pokazywał 35,66km/h średniej. Miód, dużo więcej niż planowałem, ale naturalnie za cel obrałem utrzymać jak najwięcej z tej liczby. Po zjeździe na Przyborów do niekorzystnego wiatru dołączyła znów kiepska, wyboista droga. Chwila wolniejszej jazdy, po czym zaciskam zęby i cisnę w korbę. Na pewno nie dam się wydymać niecałe 10km przed metą ;)
Na koniec jedyny podjazd dnia, już w Szczepanowie. Podjazd prowadzący pod kościół. Krótki, ale mający swój pazur w postaci 15% w pewnym momencie. Podjazd poszedł tragicznie, niewiele ponad 20km/h. Na wypłaszczeniu jeszcze resztkami sił rozkręcam rower do 30. Zostaje ostatnie 500m, tu już nie ma co się szarpać, trzymam te 34 i przejeżdżam przez 'kreskę'. Średnia lekko spada przez te złe fragmenty, ale jest i tak świetna: 35,5km/h z licznika. Dystans równe 61km. Nie spodziewałem się, że mogę wykręcić taki czas na takiej pętli. Nie uważam siebie za mocnego kolarza, zresztą znam gości, którzy na takich pętlach zrobili by średnią dobrze ponad 40km/h (serio!). Ale dla mnie wynik fajny, przyjemnie wiedzieć, że przejechało się tak szybko :)
Początek trasy tak jak mówiłem pod wiatr, ale profil korzystny - lekko w dół większość czasu. Nie wiało też nie wiadomo jak mocno, więc bez większych trudności trzymałem 34km/h. Cel - 33-34km/h średnia. Pojechałem w kierunku Bochni, bocznymi drogami przez Jodłówkę, Rzezawę i Krzeczów. Przed samą Bochnią skręt w prawo i cel - Uście Solne przez Cerekiew. Teraz wiało z boku ale było to wybawienie po prawie 20km pod wiatr. Tempo wzrosło do 37km/h. Jedyną przeszkodą były spore fragmenty z bardzo słabą nawierzchnią.
Tak więc jechałem naprzód, tempo super, kilometry uciekały jak szalone na płaskiej, dość nudnej trasie. Szybko zajechałem do Uścia Solnego, z którego czekało mnie kilka kilometrów raju - bo z wiatrem. Do tego piękna, gładka szosa do samej Szczurowej. Tempo wzrasta naturalnie i jadę sobie w dolnym chwycie 41-43km/h. Odcinek przeleciał szybko i już byłem na rondzie przed Szczurową.
Od owej Szczurowej najcięższy etap dzisiejszej jazdy. Skręt w prawo i wiaterek taki mniej więcej boczny ale też z przodu. Ukośny, że tak to laicko określę :P Było bardzo ciężko. Pykło 50km, i po tych 50km licznik pokazywał 35,66km/h średniej. Miód, dużo więcej niż planowałem, ale naturalnie za cel obrałem utrzymać jak najwięcej z tej liczby. Po zjeździe na Przyborów do niekorzystnego wiatru dołączyła znów kiepska, wyboista droga. Chwila wolniejszej jazdy, po czym zaciskam zęby i cisnę w korbę. Na pewno nie dam się wydymać niecałe 10km przed metą ;)
Na koniec jedyny podjazd dnia, już w Szczepanowie. Podjazd prowadzący pod kościół. Krótki, ale mający swój pazur w postaci 15% w pewnym momencie. Podjazd poszedł tragicznie, niewiele ponad 20km/h. Na wypłaszczeniu jeszcze resztkami sił rozkręcam rower do 30. Zostaje ostatnie 500m, tu już nie ma co się szarpać, trzymam te 34 i przejeżdżam przez 'kreskę'. Średnia lekko spada przez te złe fragmenty, ale jest i tak świetna: 35,5km/h z licznika. Dystans równe 61km. Nie spodziewałem się, że mogę wykręcić taki czas na takiej pętli. Nie uważam siebie za mocnego kolarza, zresztą znam gości, którzy na takich pętlach zrobili by średnią dobrze ponad 40km/h (serio!). Ale dla mnie wynik fajny, przyjemnie wiedzieć, że przejechało się tak szybko :)
- DST 61.00km
- Czas 01:43
- VAVG 35.53km/h
- VMAX 46.00km/h
- Temperatura 24.0°C
- Podjazdy 97m
- Sprzęt Giant Cadex CFR2
- Aktywność Jazda na rowerze
40km czasóweczka wieczorną porą
Bardzo mocne tempo na mojej stałej pętli. Gdyby nie korki w Brzesku było by może jeszcze troszkę szybciej. Wpada z powrotem kom na podjeździe pod Biesiadki, z czego się niemiernie cieszę ;> Jestem zadowolony, pętla nie do końca płaska, a czas wyśmienity. Średnia z licznika 33,5km/h!
Jazda w długich ciuchach! dośc zimny dzień, ok. 14 stopni.
Jazda w długich ciuchach! dośc zimny dzień, ok. 14 stopni.
- DST 40.40km
- Czas 01:12
- VAVG 33.67km/h
- VMAX 55.00km/h
- Temperatura 14.0°C
- Podjazdy 232m
- Sprzęt Giant Cadex CFR2
- Aktywność Jazda na rowerze
Czasówka o zmierzchu i rozjazd po zmroku
Po zachodzie nie wiało i było przyjemnie ciepło. Postanowiłem spróbować sił w mojej 20 kilometrowej płaskiej czasówce. Najpierw chwila rozgrzewki i po chwili start. Jechało się bardzo dobrze, nawet po dziurawych odcinkach. Pierwsze 10km średnia 39km/h, druga połowa lekko wolniejsza. Ale i tak spora poprawa czasu. Z 34:22 na 32.28. Średnia prędkość: 37.8km/h :) Potem spokojny rozjazd. Skróciłem bo w pewnym momencie zobaczyłem fantastyczną chmurę szelfową. W chmurze kilka błysków, więc zdecydowałem skrócić trasę i pojechałem do domu. Niestety chmura poszła bokiem.
Początek chmury, jeszcze niezbyt groźnie wyglądała.
znów to samo :P
Początek chmury, jeszcze niezbyt groźnie wyglądała.
znów to samo :P
- DST 33.00km
- Czas 00:59
- VAVG 33.56km/h
- VMAX 53.00km/h
- Temperatura 22.0°C
- Podjazdy 98m
- Sprzęt Giant Cadex CFR2
- Aktywność Jazda na rowerze