Wpisy archiwalne w kategorii
Szosa
Dystans całkowity: | 52767.71 km (w terenie 1.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | 1776:24 |
Średnia prędkość: | 26.90 km/h |
Maksymalna prędkość: | 90.40 km/h |
Suma podjazdów: | 435198 m |
Maks. tętno maksymalne: | 206 (101 %) |
Maks. tętno średnie: | 194 (95 %) |
Suma kalorii: | 134635 kcal |
Liczba aktywności: | 1013 |
Średnio na aktywność: | 52.09 km i 2h 03m |
Więcej statystyk |
Piątek, 31 lipca 2015
Kategoria Szosa
147. Dla odmiany górki
Dziś już totalna odwrotność niż wczoraj: pełno górek i totalny luz. Najpierw Bocheniec, a potem "przewyższeniowa pętla" czyli sekwencja: Gwoździec, Jaworsko, Godów, Bocheniec :) Na zjeździe z Bocheńca fajnie powiało i licznik pokazał 85,7km/h co jest rekordem na tej górce. W Gwoźdźcu magnes się przesunął i licznik zaczął pokazywać zero co mnie wybiło z rytmu :) Pod koniec ów magnes w ogóle zleciał z koła, ale udało mi się go odnaleźć na drodze. Ja to mam... Całość dość spokojnie, jedynie mocniej na premii lotnej w Porąbce, gdzie wykręciłem na płaskim 60,5km/h :) I jakoś tak wyszło, że nie zrobiłem ani jednej foty.
Tym samym udało się zrobić w Lipcu ponad 2000km. W roku mam już 9400km co już jest moim rekordowym wynikiem, a jeszcze Sierpnia nawet nie ma :D Kręcimy dalej, a jak :)
Tym samym udało się zrobić w Lipcu ponad 2000km. W roku mam już 9400km co już jest moim rekordowym wynikiem, a jeszcze Sierpnia nawet nie ma :D Kręcimy dalej, a jak :)
- DST 55.90km
- Czas 02:12
- VAVG 25.41km/h
- VMAX 85.00km/h
- Temperatura 22.0°C
- Podjazdy 866m
- Sprzęt Canyon Ultimate CF SL 9.0
- Aktywność Jazda na rowerze
146. 100km ITT - nawet szybko ;)
Nie chciało mi się ściągać lemondki więc dziś znów musiało paść na jazdę na czas :> Szybko obmyśliłem, że kilometrów coś mało w Lipcu więc lecimy setkę, a co. Wiatr straszny z zachodu, dziś dał popalić strasznie. Ruszyłem właśnie w jego kierunku, więc początek niemrawy i dość wolny. Powoli się rozkręcałem. Dopiero, gdzieś za Rzezawę prędkość wzrosła w miarę, średnia do tej pory 33,4km/h. W Krzeczowie odbijam na północ i jest trochę lepiej - teraz wieje z boku. Tempo wzrasta. Mijam węzeł Bochnia na A4 i kieruje się na Cerekiew. Tam, gdzie domy przy drodze to jest spoko, jak się trafiają pola to rowerem rzuca w stronę rowu strasznie. Docieram do Uścia Solnego i skręcam w prawo. W końcu kilkanaście minut raju: piękny asfalt i wieje w plecy. Cały czas pozycja leżąca na lemoncde i lecę sobie pod 43km/h. W Szczurowej kawałek znów na północ i znów rzuca ale po chwili tuż przed Wisłą skręcam znów w prawo i znów lecę z korzystnym wiaterkiem. Mijam Zaborów i kieruje się na Jadowniki Mokre. Tu mija 50km.
Jem banana co nie jest łatwe jak się próbuje utrzymać 38km/h :D Średnia już fajna - coś koło 36km/h z hakiem. Kolejny etap to jazda w kierunku Radłowa, jest nieźle choć znów wieje raczej z boku. Na szczęście las uspokaja wiaterek. Od Radłowa robi się momentami ciężko bo zawiewa już w twarz. Docieram jednak sprawnie do Wojnicza ze średnią 37,5km/h! Tu niestety totalna porażka - od Wojnicza jadę centralnie pod wiatr! Tragedia i masakra, na wylocie z Wojnicza prędkość pierwszy raz dziś spada poniżej 30km/h i nie chcę się podnieść. Płakać się chcę. Droga w prawo na Łopoń jest jak wybawienie, ale też nie jest różowo bo i tak kieruje się mniej więcej pod wiatr. Kombinuje co robić bo do domu nie da rady dojechać w tak mocnym tempie. Docieram do Biadolin, brakuje niecałej dyszki, więc na szybko wymyślam małą pętlę po BIadolinach ;) Wystarzyły dwa powtórzenia i w końcu na licznik wchodzi 100km. Średnia niestety spadła ale i tak jest mega! 100km w 2:41:47 daje średnią 37,1km/h. Jest to dla mnie super osiągnięcie :)
Jem banana co nie jest łatwe jak się próbuje utrzymać 38km/h :D Średnia już fajna - coś koło 36km/h z hakiem. Kolejny etap to jazda w kierunku Radłowa, jest nieźle choć znów wieje raczej z boku. Na szczęście las uspokaja wiaterek. Od Radłowa robi się momentami ciężko bo zawiewa już w twarz. Docieram jednak sprawnie do Wojnicza ze średnią 37,5km/h! Tu niestety totalna porażka - od Wojnicza jadę centralnie pod wiatr! Tragedia i masakra, na wylocie z Wojnicza prędkość pierwszy raz dziś spada poniżej 30km/h i nie chcę się podnieść. Płakać się chcę. Droga w prawo na Łopoń jest jak wybawienie, ale też nie jest różowo bo i tak kieruje się mniej więcej pod wiatr. Kombinuje co robić bo do domu nie da rady dojechać w tak mocnym tempie. Docieram do Biadolin, brakuje niecałej dyszki, więc na szybko wymyślam małą pętlę po BIadolinach ;) Wystarzyły dwa powtórzenia i w końcu na licznik wchodzi 100km. Średnia niestety spadła ale i tak jest mega! 100km w 2:41:47 daje średnią 37,1km/h. Jest to dla mnie super osiągnięcie :)
- DST 100.00km
- Czas 02:41
- VAVG 37.27km/h
- VMAX 49.00km/h
- Temperatura 21.0°C
- Podjazdy 316m
- Sprzęt Canyon Ultimate CF SL 9.0
- Aktywność Jazda na rowerze
145. Czasóweczka i rozjazd
Dziś wpadłem na pomysł zrobienia w końcu 6,6km czasówki Łoniowa - Dębno bo akurat wiatr zelżał i zawiewał raczej w plecy i w bok, a nie w twarz. Zamontowałem lemondkę, ubrałem kombinezon czasowy strój, buty, dorzuciłem do tego ochraniacze i rękawki coby zredukować zawirowania powietrza :P Wszystko co pozytywnie wpływa na głowę jest warte zachodu nawet jeśli efekty są niewidoczne...
Ruszyłem z domu bardzo spokojnie w kierunku Łoniowej. Ponad 20km rozgrzewki, większość powoli ale kilka razy mocniej żeby rozkręcić nogę. Dojeżdżam na start, ostatnie przygotowania, zakładam rękawki i ruszam. Włączam stoper - cel poniżej 8:46 lub mówiąc inaczej - trzeba utrzymywać 46km/h lub więcej. Ruszam i widzę, że jest nieźle: na licznik spokojnie wchodzi 47-48km/h, jest wygodnie i przyjemnie. Pierwsza hopa pokonana z rozpędu, troszkę gorzej jest przed Porąbką, tu muszę zredukować i wstać z siodła na moment. Odrabiam jednak na krótkim zjeździe (53km/h) i lecę dalej. Cały czas super samopoczucie, w końcu nie przeszarżowałem na początku. Mijam Porąbkę i ostatnia długa prosta w Dębnie. Na koniec lekko dokręcam i wpadam na metę. Czas znacznie poprawiony: 8:29 czyli daje to prędkość średnią 46,9km/h. Piękna sprawa :)
Dalej jadę bardzo spokojnie żeby ochłonąć, ale nie od razu do domu, a na Jadowniki i Brzesko bo kilometrów mało. W Brzesku spory ruch ale w miarę sprawnie przedostaje się przez centrum i lecę w kierunku wjazdu na A4. Mijam rondo i robię sobie znów mocniejszy akcent na nieotwartej jeszcze obwodnicy Mokrzysk. Tu już dużo wolniej ale i tak poprawiam koma na 42km/h. Noga cały czas kręci dobrze, więc atakuje też podjazd w Mokrzyskach - sukces. I wreszcie zostają ostatnie 3km do domu, tempo takie żeby schłodzić organizm. Niezła jazda wyszła :)
Ruszyłem z domu bardzo spokojnie w kierunku Łoniowej. Ponad 20km rozgrzewki, większość powoli ale kilka razy mocniej żeby rozkręcić nogę. Dojeżdżam na start, ostatnie przygotowania, zakładam rękawki i ruszam. Włączam stoper - cel poniżej 8:46 lub mówiąc inaczej - trzeba utrzymywać 46km/h lub więcej. Ruszam i widzę, że jest nieźle: na licznik spokojnie wchodzi 47-48km/h, jest wygodnie i przyjemnie. Pierwsza hopa pokonana z rozpędu, troszkę gorzej jest przed Porąbką, tu muszę zredukować i wstać z siodła na moment. Odrabiam jednak na krótkim zjeździe (53km/h) i lecę dalej. Cały czas super samopoczucie, w końcu nie przeszarżowałem na początku. Mijam Porąbkę i ostatnia długa prosta w Dębnie. Na koniec lekko dokręcam i wpadam na metę. Czas znacznie poprawiony: 8:29 czyli daje to prędkość średnią 46,9km/h. Piękna sprawa :)
Dalej jadę bardzo spokojnie żeby ochłonąć, ale nie od razu do domu, a na Jadowniki i Brzesko bo kilometrów mało. W Brzesku spory ruch ale w miarę sprawnie przedostaje się przez centrum i lecę w kierunku wjazdu na A4. Mijam rondo i robię sobie znów mocniejszy akcent na nieotwartej jeszcze obwodnicy Mokrzysk. Tu już dużo wolniej ale i tak poprawiam koma na 42km/h. Noga cały czas kręci dobrze, więc atakuje też podjazd w Mokrzyskach - sukces. I wreszcie zostają ostatnie 3km do domu, tempo takie żeby schłodzić organizm. Niezła jazda wyszła :)
- DST 49.30km
- Czas 01:38
- VAVG 30.18km/h
- VMAX 53.00km/h
- Temperatura 22.0°C
- HRmax 191 ( 97%)
- HRavg 142 ( 72%)
- Podjazdy 300m
- Sprzęt Canyon Ultimate CF SL 9.0
- Aktywność Jazda na rowerze
144. Test licznika i zabawa w Porąbce
Cały dzień czekałem dziś na kuriera. Przywiózł mi nowy licznik bo w sumie wolałem dołożyć 3 stówy i kupić coś fajnego niż bulić 90 zeta za sam czujnik do starej sigmy... Kupiłem sobie Sigmę Rox 6.0. Puls, kadencja i wysokość w jednym. Wszystko działa bardzo fajnie, obsługa jest intuicyjna - ogólnie super. Wyjechałem już chyba po 19 i zabrałem oświetlenie. Dopiero co przestało padać więc miejscami mokro. Pojechałem na Bocheniec, na zjeździe trzeba było uważać bo miejscami sporo wody. Na dole w Porąbce rzeka na drodze musiało dopiero co lać. Tak więc szybko usyfiłem rower. W Porąbce trochę się zabawiłem. Kilka interwałów, kilka sprintów, kilka pętli, kilka razy w jedną i w drugą stronę jedną drogą. Ludzie się dziwnie patrzyli pod koniec :) haha dobrze, że mnie nie widzieli jak w Marcu robiłem 40 pętli w deszczu i śniegu! Pod koniec zrobiłem sobie pętle na Dębno i górą znów do Porąbki i w końcu jak mi się znudziło to pojechałem do domu. Już się zbierały nowe chmury więc w sumie w samą porę zdążyłem bo chwilę potem zaczęło padać :)
- DST 54.40km
- Czas 01:58
- VAVG 27.66km/h
- VMAX 68.00km/h
- Temperatura 18.0°C
- Podjazdy 492m
- Sprzęt Canyon Ultimate CF SL 9.0
- Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 27 lipca 2015
Kategoria Szosa
143. Krótko i ucieczka przed ulewą
Późny dziś wyjazd. Standardowo do Porąbki, tam postanowiłem się upodlić na podjeździe pod Godów :) Na szczycie zaczęło kropić więc w łeb poszedł plan luźnej jazdy. W zamian za to od szczytu Godowa do domu czasóweczka :) Cały czas kropiło, momentami mocniej ale ciągle w normie. Leciałem sobie na lekkim zapieku. Niebiosa się otworzyły 250m przed domem więc w zasadzie uniknąłem totalnego zmoczenia i zasyfienia sprzętu. Od Godowa 10km ze średnią 42km/h, w sumie spoko.
- DST 28.70km
- Czas 01:00
- VAVG 28.70km/h
- VMAX 74.00km/h
- Temperatura 21.0°C
- Podjazdy 232m
- Sprzęt Canyon Ultimate CF SL 9.0
- Aktywność Jazda na rowerze
142. Wokół jezior
Dość spontaniczna jazda solo. Wyszło ciekawie, szybko i pagórkowato - tak jak lubię. Temperatura niecałe 20 stopni, wędrujące chmury i wiejący wiatr. Dość chłodno w sumie :0 Ruszam pół świadomie na Brzesko, nie jest to zbyt dobre po oznacza, że muszę przebranąć kilka kilometrów krajówką bez pobocza (DK75). No nic, jadę. Staram się trzymać mocne tempo żeby mieć to z głowy. Za Gnojnikiem dłuższy podjazd i w połowie zjazdu wreszcie opuszczam mało przyjemną drogę. Jadę na Tymową i w centrum odbijam na serpentyny do Iwkowej. W połowie spotykam Mateusza w samochodzie, który wręcza mi puszkę z napojem - super :) Rozmawiamy chwilę, kolega zapoznaje mnie z koleżanką i po chwili ruszam dalej. Miłe spotkanie :)
Przejeżdżam Iwkową i Kąty i po hopkach ląduje koło lotniska w Łososinie Dolnej. Ruch spory w powietrzu. Jadę na Ujanowice, a potem skręcam na boczną drogę do Tęgoborza. Omijam w ten sposób sporo kilometrów krajówki. Chwilę jednak muszę z niej znów skorzystać ale tylko kawałek do Kurowa. Tu czeka mnie całkiem ciekawy podjazd - 1,2km i średnio 9% ale ścianki podchodzące pod 17% :)
Na szczycie krótka przerwa i lecę dalej w dół do Gródka. Udaje się wykręcić koma na zjeździe, spoko. Na dole fotka jeziora i trza lecieć dalej. W Bartkowej-Posadowej jak zawsze walka z koleinami na drodze i potem z podjazdem, a jeszcze potem z dziurawym zjazdem i jeszcze bardziej dziurawym dojazdem do Paleśnicy :D ahh...
Potem było już jednak lepiej i sobie ładnie leciałem do Zakliczyna z wiatrem bocznym. Od Zakliczyna standard - na Gwoździec, znienawidzony podjazd ale po nim już względnie płasko domety domu. Trochę się wkurzyłem bo miałem ochotę na przerwie w sklepie ale był czynny do 16. A podjechałem 16:04 :|
Jakoś jednak dojechałem i dopiero w domu nawpieprzałem się ciastek :D W sumie cały dzień na dwóch bidonach picia - zero jedzenia.
Przejeżdżam Iwkową i Kąty i po hopkach ląduje koło lotniska w Łososinie Dolnej. Ruch spory w powietrzu. Jadę na Ujanowice, a potem skręcam na boczną drogę do Tęgoborza. Omijam w ten sposób sporo kilometrów krajówki. Chwilę jednak muszę z niej znów skorzystać ale tylko kawałek do Kurowa. Tu czeka mnie całkiem ciekawy podjazd - 1,2km i średnio 9% ale ścianki podchodzące pod 17% :)
Na szczycie krótka przerwa i lecę dalej w dół do Gródka. Udaje się wykręcić koma na zjeździe, spoko. Na dole fotka jeziora i trza lecieć dalej. W Bartkowej-Posadowej jak zawsze walka z koleinami na drodze i potem z podjazdem, a jeszcze potem z dziurawym zjazdem i jeszcze bardziej dziurawym dojazdem do Paleśnicy :D ahh...
Potem było już jednak lepiej i sobie ładnie leciałem do Zakliczyna z wiatrem bocznym. Od Zakliczyna standard - na Gwoździec, znienawidzony podjazd ale po nim już względnie płasko do
Jakoś jednak dojechałem i dopiero w domu nawpieprzałem się ciastek :D W sumie cały dzień na dwóch bidonach picia - zero jedzenia.
- DST 111.80km
- Czas 03:44
- VAVG 29.95km/h
- VMAX 70.00km/h
- Temperatura 19.0°C
- Podjazdy 1358m
- Sprzęt Canyon Ultimate CF SL 9.0
- Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 25 lipca 2015
Kategoria Szosa
141. Ryzyk fizyk
Zaryzykowałem. Za oknem robiło się coraz ciemniej i wiało coraz mocniej ale poszedłem pojeździć. Po wyjściu widzę ciemny horyzont i pikne chmury. Wpakowałem się prosto w ich kierunku czyli pojechałem na Jadowniki. W centrum odbiłem na Bocheniec. Podjechany bardzo powoli, z prawej słychać było jak grzmi :) Po zjeździe lecę przez Porąbkę w kierunku domu. Mocny interwał w Dębnie i poprawiłem sobie czas na jednym odcinku. Reszta do domu to taka jazda tlenowa w granicach 30-32km/h.
- DST 25.40km
- Czas 00:56
- VAVG 27.21km/h
- VMAX 75.00km/h
- Temperatura 24.0°C
- Podjazdy 247m
- Sprzęt Canyon Ultimate CF SL 9.0
- Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 24 lipca 2015
Kategoria Szosa
140. Bez licznika ale za to jak :)
Dziś ponownie w konfiguracji roweru czasowego. Na początek spokojnym tempem przejechałem sobie trasę 20km czasówki, jedynie ostatni kilometr mocno. Potem poleciałem sobie na Dębno i długim podjazdem na Godów. Szybki zjazd do Dołów i lecę przez Porąbkę, dzisiaj jakoś bez całej pętli, jedynie połówka :P Przeciąłem czwórkę i naszła mnie ochota na segment Wola - Maszkienice czyli 2,7km płaskiego z kilkoma fajnymi zakrętami. Średnia kolegi do pobicia 48,7km/h z zeszłego roku. Licznika nie miałem więc potraktowałem to w taki sposób, że lecę na maksa ile dam radę :) Start bardzo ostry i o dziwo pod koniec pierwszej długiej prostej nie miałem dość jak zwykle więc cisnę dalej. Już to mówiłem ale z lemondką takie akcje to sama przyjemność. Pokonuje wiraże i ostatnia prosta lecę w trupa. Dokręcam jeszcze na mini zjeździe i koniec. Szybko zgrywam plik na stravę i nie wierząc własnym oczom okazuje się, że wskoczyłem na pierwsze miejsce wykręcając średnią 49,2km/h. W kategorii segmenty był to jeden z 3 głównych celów na ten sezon :)
- DST 47.20km
- Czas 01:37
- VAVG 29.20km/h
- VMAX 76.00km/h
- Temperatura 31.0°C
- Podjazdy 277m
- Sprzęt Canyon Ultimate CF SL 9.0
- Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 23 lipca 2015
Kategoria Szosa
139. W poszukiwaniu czujnika, problem ze stravą
Przed 10 poleciałem na Czchów szukać czujnika. Najpierw na Złotą, potem przez Jurków. Niestety nic nie znalazłem. Powrót podobną trasą. Nieprawdopodobny upał, przed 9 rano było 30 stopni w cieniu. W trakcie dnia przekroczyło 35 (w klatce meteo!). Na dodatek po aktualizacji strava zrobiła mi psikusa i wyłączyła rejestrowanie śladu w trasie. Super.
- DST 58.00km
- Czas 02:05
- VAVG 27.84km/h
- VMAX 67.00km/h
- Temperatura 34.0°C
- Podjazdy 500m
- Sprzęt Canyon Ultimate CF SL 9.0
- Aktywność Jazda na rowerze
138. Pechowo choć spoko
Dziś jazda z Arkiem. Wyruszyliśmy przed 15. Było w miarę ciepło - do asfaltu jakieś 50 stopni albo troszkę więcej (w niektórych miejscach się topił skubany) Serwisówkami dojechaliśmy do Wierzchosławic i potem klasycznie przez Mikołajowice w kierunku Lubinki. Tempo na podjeździe spokojne, dałem czadu na zjeździe ale ktoś nie pomyślał jak tworzył segment i ustawił koniec kawałek za sklepem w którym się zatrzymaliśmy. Z 20 sekundowej przewagi zrobiło się ponad 20 minuty straty... życie. Jedziemy dalej na Zakliczyn i potem bokami na Piaski-Drużków. Tempo po płaskim dość mocne, Arek dziś nogę miał piękną ;) Odpoczynek na promie i lecimy na Tymową też bokiem. Na górze zauważam na liczniku 0km/h. Patrzę w dół - nie ma czujnika. No $#*@!@#% Niestety nie znalazłem go więc jadę dalej. Na krajówce w Tymowej dodatkowo łapie z tyłu gumę. Super. Zmieniam dętkę, razem z napompowaniem zajmuje mi to 13 minut jak to skrzętnie wyliczył Arek. Jedziemy dalej. Biesiadki, Łoniowa i już po płaskim na Dębno. Tempo bardzo mocne, kręcimy po zmianach choć to Arek dzisiaj się napracował najwięcej. Mi jednak zaczyna już brakować powoli sił. Trudno się dziwić. Ostatnio więcej niż dzień przerwy miałem w połowie Maja. Więcej niż 2 dni w Kwietniu. Ostatnie dwa miesiące to dwa dni bez rowera. A zrobić jazdę w pełni na luzie to u mnie nie da rady. Zawsze jakiś sprint się trafi :)
Zdjęcia ma Arek i nie wiem kiedy dostarczy :P
Zdjęcia ma Arek i nie wiem kiedy dostarczy :P
- DST 107.50km
- Czas 03:45
- VAVG 28.67km/h
- VMAX 76.00km/h
- Temperatura 34.0°C
- Podjazdy 785m
- Sprzęt Canyon Ultimate CF SL 9.0
- Aktywność Jazda na rowerze