138. Pechowo choć spoko
Dziś jazda z Arkiem. Wyruszyliśmy przed 15. Było w miarę ciepło - do asfaltu jakieś 50 stopni albo troszkę więcej (w niektórych miejscach się topił skubany) Serwisówkami dojechaliśmy do Wierzchosławic i potem klasycznie przez Mikołajowice w kierunku Lubinki. Tempo na podjeździe spokojne, dałem czadu na zjeździe ale ktoś nie pomyślał jak tworzył segment i ustawił koniec kawałek za sklepem w którym się zatrzymaliśmy. Z 20 sekundowej przewagi zrobiło się ponad 20 minuty straty... życie. Jedziemy dalej na Zakliczyn i potem bokami na Piaski-Drużków. Tempo po płaskim dość mocne, Arek dziś nogę miał piękną ;) Odpoczynek na promie i lecimy na Tymową też bokiem. Na górze zauważam na liczniku 0km/h. Patrzę w dół - nie ma czujnika. No $#*@!@#% Niestety nie znalazłem go więc jadę dalej. Na krajówce w Tymowej dodatkowo łapie z tyłu gumę. Super. Zmieniam dętkę, razem z napompowaniem zajmuje mi to 13 minut jak to skrzętnie wyliczył Arek. Jedziemy dalej. Biesiadki, Łoniowa i już po płaskim na Dębno. Tempo bardzo mocne, kręcimy po zmianach choć to Arek dzisiaj się napracował najwięcej. Mi jednak zaczyna już brakować powoli sił. Trudno się dziwić. Ostatnio więcej niż dzień przerwy miałem w połowie Maja. Więcej niż 2 dni w Kwietniu. Ostatnie dwa miesiące to dwa dni bez rowera. A zrobić jazdę w pełni na luzie to u mnie nie da rady. Zawsze jakiś sprint się trafi :)
Zdjęcia ma Arek i nie wiem kiedy dostarczy :P
Zdjęcia ma Arek i nie wiem kiedy dostarczy :P
- DST 107.50km
- Czas 03:45
- VAVG 28.67km/h
- VMAX 76.00km/h
- Temperatura 34.0°C
- Podjazdy 785m
- Sprzęt Canyon Ultimate CF SL 9.0
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj