Wpisy archiwalne w kategorii
Szosa
Dystans całkowity: | 52767.71 km (w terenie 1.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | 1776:24 |
Średnia prędkość: | 26.90 km/h |
Maksymalna prędkość: | 90.40 km/h |
Suma podjazdów: | 435198 m |
Maks. tętno maksymalne: | 206 (101 %) |
Maks. tętno średnie: | 194 (95 %) |
Suma kalorii: | 134635 kcal |
Liczba aktywności: | 1013 |
Średnio na aktywność: | 52.09 km i 2h 03m |
Więcej statystyk |
Niedziela, 9 sierpnia 2015
Kategoria Szosa
156. 10000
Dziś cel jeden: dokręcić do 10000km
Pogoda niezła - przed południem było już 34,4 w cieniu. Od południa szła piękna chmura i nawet grzmiało ale poszło gdzieś bokiem. Dyszka stuknęła w Sterkowcu :) Kręcę dalej!
Pogoda niezła - przed południem było już 34,4 w cieniu. Od południa szła piękna chmura i nawet grzmiało ale poszło gdzieś bokiem. Dyszka stuknęła w Sterkowcu :) Kręcę dalej!
- DST 28.00km
- Czas 01:06
- VAVG 25.45km/h
- VMAX 50.00km/h
- Temperatura 34.0°C
- Podjazdy 202m
- Sprzęt Canyon Ultimate CF SL 9.0
- Aktywność Jazda na rowerze
155. Do Krakowa na TdP
Wybrałem się na czasówkę do Krakowa. Pierwszy raz w sumie na rowerze byłem w Krakowie, ale prędko tam nie pojadę bo katastrofa po takim mieście jeździć szosą.
Droga dość prosta: Do Bochni bokami przez Rzezawę i Krzeczów, a potem wskoczyłem na starą czwórkę. Już od Bochni wisiały znaki, że droga od Wieliczki do Krakowa zamknięta i objazd przez A4. Dzięki temu od Bochni do Wieliczki wyprzedziło mnie może z 10-15 samochodów. Coś niesamowitego, cała czwórka moja. Do Jechało się super bo zawiewało w plecy. W Bochni termometr pokazał przy asfalcie 50,5 stopnie, a powietrza 36 stopni. Miło. Jeszcze przed Wieliczką patrzą z na przeciwka jedzie dwójka gości na rowerach. Okazało się, że byli to dwaj kolarze Katushy na rowerach czasowych. Po cholerę pchali się tak daleko poza trasę? Nawet nie odmachali trzepaki jedne.
Dotarłem do stacji Lotos w Wieliczce, gdzie był nawrót czasówki. Ekipa kibiców była już na miejscu. Napełniłem przy okazji bidony i chwilę postałem ale postanowiłem jednak pchać się do rynku w Krakowie. Jako, że główna droga zamknięta to musiałem męczyć bokami. Ciężko bo drogi dziurawe. Jakoś jednak udało się dotrzeć do centrum. Na jakimś moście nawet zrobiłem koma na 100 osób lol. W rynku tragedia. Milion ludzi. Jak w końcu dotarłem na metę to się okazało, że jest 16:55 i za 5 minut muszę się kierować do domu :D Tak więc postałem 3 minuty zrobiłem fotę i ruszyłem Wielicką w stronę wylotu. W Wieliczce znów się zatrzymałem przy Lotosie żeby kupić tymbarka i pepsi. Oglądnąłem kogoś z Katushy i ruszyłem do domu. Jechało się trochę gorzej bo wiało w twarz. No i tyle razy się autem tędy jeździło lata temu, a nie pamiętałem że tyle hopek po drodze. Myślałem, że dziś będzie płaski dzień, a wyszło ponad 900m w pionie!
Od Bochni znów bokami. Poszło 7 bidonów dziś picia. Jedzenia tradycyjnie okrągłe zero. Jedynie rano jeszcze w domu jedna bułka.
Droga dość prosta: Do Bochni bokami przez Rzezawę i Krzeczów, a potem wskoczyłem na starą czwórkę. Już od Bochni wisiały znaki, że droga od Wieliczki do Krakowa zamknięta i objazd przez A4. Dzięki temu od Bochni do Wieliczki wyprzedziło mnie może z 10-15 samochodów. Coś niesamowitego, cała czwórka moja. Do Jechało się super bo zawiewało w plecy. W Bochni termometr pokazał przy asfalcie 50,5 stopnie, a powietrza 36 stopni. Miło. Jeszcze przed Wieliczką patrzą z na przeciwka jedzie dwójka gości na rowerach. Okazało się, że byli to dwaj kolarze Katushy na rowerach czasowych. Po cholerę pchali się tak daleko poza trasę? Nawet nie odmachali trzepaki jedne.
Dotarłem do stacji Lotos w Wieliczce, gdzie był nawrót czasówki. Ekipa kibiców była już na miejscu. Napełniłem przy okazji bidony i chwilę postałem ale postanowiłem jednak pchać się do rynku w Krakowie. Jako, że główna droga zamknięta to musiałem męczyć bokami. Ciężko bo drogi dziurawe. Jakoś jednak udało się dotrzeć do centrum. Na jakimś moście nawet zrobiłem koma na 100 osób lol. W rynku tragedia. Milion ludzi. Jak w końcu dotarłem na metę to się okazało, że jest 16:55 i za 5 minut muszę się kierować do domu :D Tak więc postałem 3 minuty zrobiłem fotę i ruszyłem Wielicką w stronę wylotu. W Wieliczce znów się zatrzymałem przy Lotosie żeby kupić tymbarka i pepsi. Oglądnąłem kogoś z Katushy i ruszyłem do domu. Jechało się trochę gorzej bo wiało w twarz. No i tyle razy się autem tędy jeździło lata temu, a nie pamiętałem że tyle hopek po drodze. Myślałem, że dziś będzie płaski dzień, a wyszło ponad 900m w pionie!
Od Bochni znów bokami. Poszło 7 bidonów dziś picia. Jedzenia tradycyjnie okrągłe zero. Jedynie rano jeszcze w domu jedna bułka.
- DST 125.80km
- Czas 04:43
- VAVG 26.67km/h
- VMAX 67.00km/h
- Temperatura 36.0°C
- Podjazdy 915m
- Sprzęt Canyon Ultimate CF SL 9.0
- Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 7 sierpnia 2015
Kategoria Szosa
154. Dwa podjazdy
To co zwykle + dwa podjazdy czyli pojechałem przez Biadoliny w stronę Łysej Góry. Podjechałem sobie na spokojnie Jaworsko. Na szczycie nawrót i zjazd z powrotem do Łysej. Tam podjazd na Godów też wolno. Na zjeździe za to szaleńcze tempo i udało się urwać sekundę na zjeździe, przez co lekko ponad kilometrowy zjazd mam pokonany ze średnią 76,2km/h :) Potem oczywiście pętelki po Porąbce oraz pepsi w sklepie......
- DST 47.30km
- Czas 01:56
- VAVG 24.47km/h
- VMAX 83.00km/h
- Temperatura 31.0°C
- Podjazdy 461m
- Sprzęt Canyon Ultimate CF SL 9.0
- Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 6 sierpnia 2015
Kategoria Szosa
153. Powrót do codzienności
A dziś to co zwykle. Do Porąbki, a tam cała seria różnych pętli oraz przerwa na Colę :D
- DST 40.00km
- Czas 01:32
- VAVG 26.09km/h
- VMAX 44.00km/h
- Temperatura 32.0°C
- Podjazdy 269m
- Sprzęt Canyon Ultimate CF SL 9.0
- Aktywność Jazda na rowerze
152. Do Sącza uciekając przed chmurą, a potem przed peletonem TdP
Wychodzi na to, że ja normalnie nie mogę obejrzeć wyścigu kolarskiego :) Zawsze coś ciekawego wyjdzie.
Wybrałem się do Nowego Sącza zobaczyć na żywo metę czwartego etapu Tour de Pologne. Wyruszyłem o 14 żeby jeszcze zahaczyć w Chełmcu o bufet. Trasa standardowa dla mnie czyli jak najmniej krajówki kosztem wielu hopek. Po 15km podjazd w Złotej i tu zauważyłem, że za mną zrobiło się czarno. Bardzo imponująca chmura generująca dodatkowo grzmoty. Nie ciekawie. W jej towarzystwie jak się okazało jechałem aż do końca. Zjechałem do Tymowej na serpentyny. Tempo bardzo wolne, na każdym zakręcie spojrzenie na Brzesko - coraz ciemniej i coraz głośniej. Lekki strach mnie obleciał szczerze mówiąc :)
Na zjeździe dokręciłem ale dość szybko zaczęły się kolejne hopy i podjazdy. Najpierw do Łososiny, potem do Chomranic. Na koniec jeszcze Marcinkowice ale tu nie było źle. Po chwili od zjazdu byłem już przy trasie TdP. Kibiców bardzo dużo co cieszy. Pojechałem kilka kilometrów trasą w dość mocnym tempie ale żadnego bufetu nie znalazłem. Wybrałem więc w miarę puste miejsce i tam czekałem na peleton. Najpierw przejechała kolumna reklamowa, potem masa motocykli i samochodów vipów i w końcu pokazała się ucieczka z Bodnarem i Zielińskim oraz Litewskim kolarzem z Katushy.
Kilka minut potem na niebie pojawił się helikopter. Muszę powiedzieć, że na żywo taki wyścig robi wielkie wrażenie. Helikopter leciał sobie nisko i powoli nad peletonem, fajna sprawa. Okazało się, że dobrze wybrałem miejsce bo pod nogi ktoś z CCC rzucił mi bidon. Następny z AG2R kawałek dalej i też udało się go zebrać :)
Jak wszystkie auta przejechały ruszyłem ostro w kierunku Sącza. Wszyscy leźli i jechali chodnikiem. Po chwili miałem tego dość i wskoczyłem na drogę, bo nic nie jechało to co się będę męczył. Tempo wrzuciłem mocne żeby zdążyć przed pierwszymi pojazdami kolumny. Przekroczyłem rzekę i planowo chciałem zjechać z trasy i bokami udać się na metę. Ale w sumie nie było jak zjechać z trasy bo wszędzie barierki :D Nikt się nie czepiał więc jadę dalej. Postanowiłem, że lecę wyznaczoną rundą dopóki nie pojawią się pierwsze motocykle. Nade mną brama 5km - może się uda.
W taki przypadkowy sposób znalazłem się nagle na zamkniętej rundzie w centrum Nowego Sącza kilka minut przed kolumną wyścigową. Co to oznaczało? Że droga była cała dla mnie, a po bokach stało już i co najlepsze dopingowało mnie setki, a może nawet tysiące kibiców. Coś niesamowitego :) Prułem więc ponad siły, spojrzenie na licznik - tętno 197 czyli jednak maks nie wynosi 196 hehe :D Bulwarami wzdłuż Dunajca przeleciałem ze średnią lekko ponad 47km/h. Na codzień nie do zrobienia chyba w ruchu otwartym. 3km do mety. Kibice walą w bandy, robią foty, kręcą filmy, klaskają i wołają "dawaj, dawaj!!". Więc daje :D Emocje sięgnęły zenitu jak przejechałem pod "Flamme Rogue" - 1km do mety! Lekko pod górę, ale mimo to na liczniku 45km/h. Ostatni nawrót, biorę go szeroko i lecę w dół. 700m do mety, jakby tu zafiniszować?
Niestety nie było mi to dane bo w tym momencie podjechał do mnie sędzia na motocyklu i przegonił z trasy :) Cóż. Jednak co przejechał to moje, wspomnienia będą na długo :) Po finishu jeszcze dostałem jeden bidon Lampre od mechanika. Powrót do domu samochodem.
Wybrałem się do Nowego Sącza zobaczyć na żywo metę czwartego etapu Tour de Pologne. Wyruszyłem o 14 żeby jeszcze zahaczyć w Chełmcu o bufet. Trasa standardowa dla mnie czyli jak najmniej krajówki kosztem wielu hopek. Po 15km podjazd w Złotej i tu zauważyłem, że za mną zrobiło się czarno. Bardzo imponująca chmura generująca dodatkowo grzmoty. Nie ciekawie. W jej towarzystwie jak się okazało jechałem aż do końca. Zjechałem do Tymowej na serpentyny. Tempo bardzo wolne, na każdym zakręcie spojrzenie na Brzesko - coraz ciemniej i coraz głośniej. Lekki strach mnie obleciał szczerze mówiąc :)
Na zjeździe dokręciłem ale dość szybko zaczęły się kolejne hopy i podjazdy. Najpierw do Łososiny, potem do Chomranic. Na koniec jeszcze Marcinkowice ale tu nie było źle. Po chwili od zjazdu byłem już przy trasie TdP. Kibiców bardzo dużo co cieszy. Pojechałem kilka kilometrów trasą w dość mocnym tempie ale żadnego bufetu nie znalazłem. Wybrałem więc w miarę puste miejsce i tam czekałem na peleton. Najpierw przejechała kolumna reklamowa, potem masa motocykli i samochodów vipów i w końcu pokazała się ucieczka z Bodnarem i Zielińskim oraz Litewskim kolarzem z Katushy.
Kilka minut potem na niebie pojawił się helikopter. Muszę powiedzieć, że na żywo taki wyścig robi wielkie wrażenie. Helikopter leciał sobie nisko i powoli nad peletonem, fajna sprawa. Okazało się, że dobrze wybrałem miejsce bo pod nogi ktoś z CCC rzucił mi bidon. Następny z AG2R kawałek dalej i też udało się go zebrać :)
Jak wszystkie auta przejechały ruszyłem ostro w kierunku Sącza. Wszyscy leźli i jechali chodnikiem. Po chwili miałem tego dość i wskoczyłem na drogę, bo nic nie jechało to co się będę męczył. Tempo wrzuciłem mocne żeby zdążyć przed pierwszymi pojazdami kolumny. Przekroczyłem rzekę i planowo chciałem zjechać z trasy i bokami udać się na metę. Ale w sumie nie było jak zjechać z trasy bo wszędzie barierki :D Nikt się nie czepiał więc jadę dalej. Postanowiłem, że lecę wyznaczoną rundą dopóki nie pojawią się pierwsze motocykle. Nade mną brama 5km - może się uda.
W taki przypadkowy sposób znalazłem się nagle na zamkniętej rundzie w centrum Nowego Sącza kilka minut przed kolumną wyścigową. Co to oznaczało? Że droga była cała dla mnie, a po bokach stało już i co najlepsze dopingowało mnie setki, a może nawet tysiące kibiców. Coś niesamowitego :) Prułem więc ponad siły, spojrzenie na licznik - tętno 197 czyli jednak maks nie wynosi 196 hehe :D Bulwarami wzdłuż Dunajca przeleciałem ze średnią lekko ponad 47km/h. Na codzień nie do zrobienia chyba w ruchu otwartym. 3km do mety. Kibice walą w bandy, robią foty, kręcą filmy, klaskają i wołają "dawaj, dawaj!!". Więc daje :D Emocje sięgnęły zenitu jak przejechałem pod "Flamme Rogue" - 1km do mety! Lekko pod górę, ale mimo to na liczniku 45km/h. Ostatni nawrót, biorę go szeroko i lecę w dół. 700m do mety, jakby tu zafiniszować?
Niestety nie było mi to dane bo w tym momencie podjechał do mnie sędzia na motocyklu i przegonił z trasy :) Cóż. Jednak co przejechał to moje, wspomnienia będą na długo :) Po finishu jeszcze dostałem jeden bidon Lampre od mechanika. Powrót do domu samochodem.
- DST 87.60km
- Czas 03:20
- VAVG 26.28km/h
- VMAX 68.00km/h
- Temperatura 0.0°C
- Podjazdy 939m
- Sprzęt Canyon Ultimate CF SL 9.0
- Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 4 sierpnia 2015
Kategoria Szosa
151. Jak codzień
To co zwykle. Na Bocheniec, potem miks pętli po Porąbce z podjazdem na Godów. Powrót przez Biadoliny i serwisówki.
- DST 45.90km
- Czas 01:46
- VAVG 25.98km/h
- VMAX 77.00km/h
- Temperatura 30.0°C
- Podjazdy 521m
- Sprzęt Canyon Ultimate CF SL 9.0
- Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 3 sierpnia 2015
Kategoria Szosa
150. Tour of Jasień oraz w końcu mu się udało...
Dziś trochę nowych terenów. Wybrałem się do Jasienia sprawdzić tamtejszy podjazd. Całkiem fajny i konkretny. Szkoda, że nie ma przejazdu na samej górze. Później pojechałem na Okocim, w Jadownikach też zwiedziłem nową górkę, a potem już standard czyli na Bocheniec. W tym momencie zaczęło padać. Najgorsza możliwa pora na deszcz to właśnie podjazd bo nijak nie idzie uciec. Wjechałem względnie na sucho, na zjeździe dawało ostro więc ostrożnie jechałem. W Porąbce już zaczęła woda lecieć z pod kół. Potem kilka minut przestało, tylko po ty by ze zdwojoną siłą lunąć na Woli Dębinskiej. Tu już padało bez litości i mam przez to buty mokre >:(
- DST 48.20km
- Czas 01:51
- VAVG 26.05km/h
- VMAX 75.00km/h
- Temperatura 25.0°C
- HRmax 192 ( 97%)
- HRavg 143 ( 72%)
- Podjazdy 679m
- Sprzęt Canyon Ultimate CF SL 9.0
- Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 2 sierpnia 2015
Kategoria Szosa
149b. rozgrzewka, rozjazd i brakujące kilometry...
Rozgrzewka i spory rozjazd a także kilka km z poprzedniego rozjazdu na 100km. Nie lubię jak mi się cyferki nie zgadzają......
- DST 34.65km
- Czas 01:51
- VAVG 18.73km/h
- VMAX 51.00km/h
- Temperatura 24.0°C
- Podjazdy 254m
- Sprzęt Canyon Ultimate CF SL 9.0
- Aktywność Jazda na rowerze
149. 20km ITT po raz niewiem który ;)
Nowość! Dziś nie wiało. No albo inaczej: prawie nie wiało. Decyzja mogła być tylko jedna - jadę się sponiewierać na czasówce :) Szybkie przygotowanie rowera i stroju, wypite espresso i wyjeżdżam. Na początek 20 minut rozgrzewki, które zleciały dość szybko.
Start jak zawsze szybki bo pierwsza prosta leci lekko w dół. Rozkręcam rower do 47 i przechodzę do pozycji 'leżącej'. Plan był taki żeby pierwszą połowę przejechać 'spokojnie' czyli żeby było w miarę komfortowo. I tak właśnie było. Nowy asfalt w Łękach strasznie cieszy, tam był najgorszy fragment całej trasy. W Przyborowiu skręcam w prawo i lecę na Borzęcin. Teraz tu przypadł najgorszy jakościowo fragment, ale nie jest bardzo tragicznie. Cały czas ponad 40-41 udawało się trzymać. Stadion w Borzęcinie oznaczał, że połowa trasy już za mną. Nie było źle - czas na przełomie 13-14 minut. Od tego momentu jednak tak jak chciałem przestało być komfortowo :) Czyli zaczynamy zabawę. Miałem też wrażenie, że mimo wszystko ruchy powietrza występują, choć to może tak się wydaje przy 40km/h, nie wiem... Wylatuje z Borzęcina i teraz ciężki fragment - dłuuuuga prosta do Bielczy. Zawsze ciągnie się niesamowicie długo. Tymczasem tempo robi swoje - puls nie schodzi poniżej 180 (92%), w płucach pali, w gardle pali, nogi pieką, plecy bolą - generalnie mam to czego chciałem. Centrum Bielczy jest jak wybawienie choć przede mną ostatnie wyzwanie - prosta jak linijka droga o długości 2 kilometrów wśród pól. Katorga :) Tempo trochę niskie - 40-41km/h ale nie bardzo chce iść więcej. Wreszcie jest ostatni skręt w prawo i po nim ostatnie 400m. Tu idę już totalny full, bez patrzenia na cokolwiek - udaje się rozpędzić do 51km/h, tętno wskazuje 98% ale wreszcie jest meta! :D Czas świetny - 28 minut 58 sekund, sporo lepiej niż zakładałem (29:30). Średnia 41,6km/h na 20 płaskich kilometrach solo :)
Start jak zawsze szybki bo pierwsza prosta leci lekko w dół. Rozkręcam rower do 47 i przechodzę do pozycji 'leżącej'. Plan był taki żeby pierwszą połowę przejechać 'spokojnie' czyli żeby było w miarę komfortowo. I tak właśnie było. Nowy asfalt w Łękach strasznie cieszy, tam był najgorszy fragment całej trasy. W Przyborowiu skręcam w prawo i lecę na Borzęcin. Teraz tu przypadł najgorszy jakościowo fragment, ale nie jest bardzo tragicznie. Cały czas ponad 40-41 udawało się trzymać. Stadion w Borzęcinie oznaczał, że połowa trasy już za mną. Nie było źle - czas na przełomie 13-14 minut. Od tego momentu jednak tak jak chciałem przestało być komfortowo :) Czyli zaczynamy zabawę. Miałem też wrażenie, że mimo wszystko ruchy powietrza występują, choć to może tak się wydaje przy 40km/h, nie wiem... Wylatuje z Borzęcina i teraz ciężki fragment - dłuuuuga prosta do Bielczy. Zawsze ciągnie się niesamowicie długo. Tymczasem tempo robi swoje - puls nie schodzi poniżej 180 (92%), w płucach pali, w gardle pali, nogi pieką, plecy bolą - generalnie mam to czego chciałem. Centrum Bielczy jest jak wybawienie choć przede mną ostatnie wyzwanie - prosta jak linijka droga o długości 2 kilometrów wśród pól. Katorga :) Tempo trochę niskie - 40-41km/h ale nie bardzo chce iść więcej. Wreszcie jest ostatni skręt w prawo i po nim ostatnie 400m. Tu idę już totalny full, bez patrzenia na cokolwiek - udaje się rozpędzić do 51km/h, tętno wskazuje 98% ale wreszcie jest meta! :D Czas świetny - 28 minut 58 sekund, sporo lepiej niż zakładałem (29:30). Średnia 41,6km/h na 20 płaskich kilometrach solo :)
- DST 20.10km
- Czas 00:29
- VAVG 41.59km/h
- VMAX 51.00km/h
- Temperatura 24.0°C
- HRmax 193 ( 98%)
- HRavg 185 ( 94%)
- Podjazdy 27m
- Sprzęt Canyon Ultimate CF SL 9.0
- Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 1 sierpnia 2015
Kategoria Szosa
148. Sierpień
No to lecimy z Sierpniem. Nie lubię go, bo zawsze przypomina, że to co najlepszego w lecie to już minęło. Teraz kierujemy się prosto w ciemność i zimno.....
No na szczęście zapowiadają falę upałów to nie jest tak źle, ale jednak smutno jak po 20 już ciemno.
Dziś dość typowo. Najpierw do Borzęcina i Bielczy - płasko. Potem na Godów żeby były metry w pionie. Zjazd z Godowa zjechany na zerowej kadencji, a i tak na dole 79km/h :) Potem pętla w Porąbce, chwila przerwy na stadionie, jakoś mnie wzięło na wspomnienia. Dziwnie, pół życia na tym boisku spędziłem, w lecie nie było dnia żebym tam nie był, a po przeprowadzce w 2012 ani razu już tak nie kopnąłem piłki... Po przerwie jazda zupełnie się nie układała więc wróciłem do domu.
No na szczęście zapowiadają falę upałów to nie jest tak źle, ale jednak smutno jak po 20 już ciemno.
Dziś dość typowo. Najpierw do Borzęcina i Bielczy - płasko. Potem na Godów żeby były metry w pionie. Zjazd z Godowa zjechany na zerowej kadencji, a i tak na dole 79km/h :) Potem pętla w Porąbce, chwila przerwy na stadionie, jakoś mnie wzięło na wspomnienia. Dziwnie, pół życia na tym boisku spędziłem, w lecie nie było dnia żebym tam nie był, a po przeprowadzce w 2012 ani razu już tak nie kopnąłem piłki... Po przerwie jazda zupełnie się nie układała więc wróciłem do domu.
- DST 46.70km
- Czas 01:48
- VAVG 25.94km/h
- VMAX 79.00km/h
- Temperatura 24.0°C
- Podjazdy 362m
- Sprzęt Canyon Ultimate CF SL 9.0
- Aktywność Jazda na rowerze