Niedziela, 4 maja 2014
Kategoria Szosa
Do Tarnowa na metę KWK
Jednak majówka wyszła totalnie rowerowa :) W Piątek 133, wczoraj 77, a dziś 65km.
Dziś pojechałem do Tarnowa oglądnąć finish 6 etapu i całego wyścigu kurierów. Aby dostać się do Tarnowa wykorzystałem drogi serwisowe wzłuż A4. Świetny sposób żeby się dostać właśnie w rejony Tarnowa. Gorzej było po zjeździe bo trzeba było się przedostać przez dziurawe i ruchliwe Moście. Do tego jakiś geniusz postawił zakaz jazdy rowerów, bo obok biegnie """""ścieżka dla rowerów""""". hehe, jak to się mówi żal.pl. Zwykły chodnik z piachem, szkłem i co chwile zmieniający poziomy (jak jest wjazd to się obniża). Więc po kilku minutach popieprzyłem zakaz i jechałem drogą.
W centrum rowerem byłem pierwszy raz.
Peleton przyjechał w całości, fajnie się było pokręcić wśród ekip. Udało się zgarnąć 4 bidony do kolekcji :)
Powrót podobną drogą, jedynie trochę ominąłem Mościce.
Dziś pojechałem do Tarnowa oglądnąć finish 6 etapu i całego wyścigu kurierów. Aby dostać się do Tarnowa wykorzystałem drogi serwisowe wzłuż A4. Świetny sposób żeby się dostać właśnie w rejony Tarnowa. Gorzej było po zjeździe bo trzeba było się przedostać przez dziurawe i ruchliwe Moście. Do tego jakiś geniusz postawił zakaz jazdy rowerów, bo obok biegnie """""ścieżka dla rowerów""""". hehe, jak to się mówi żal.pl. Zwykły chodnik z piachem, szkłem i co chwile zmieniający poziomy (jak jest wjazd to się obniża). Więc po kilku minutach popieprzyłem zakaz i jechałem drogą.
W centrum rowerem byłem pierwszy raz.
Peleton przyjechał w całości, fajnie się było pokręcić wśród ekip. Udało się zgarnąć 4 bidony do kolekcji :)
Powrót podobną drogą, jedynie trochę ominąłem Mościce.
- DST 65.00km
- Czas 02:32
- VAVG 25.66km/h
- VMAX 48.00km/h
- Temperatura 15.0°C
- Podjazdy 185m
- Sprzęt Giant Cadex CFR2
- Aktywność Jazda na rowerze
Debiut w zawodowym peletonie, tak jakby ;)
Ależ dzień wyszedł super. Kolarska przygoda życia chyba :D
O 13 ruszyłem z domu ubrany dziś w długie spodnie i z waitrówką bo zimno i pochmurno. Przez Lewniową dostałem się do Tymowej na trasę dzisiejszego etapu Karpackiego Wyścigu Kurierów. Jako, że dojechałem prawie 50min przed czasem to postanowiłem pojechać im na spotkanie. Policji już było wszędzie sporo, droga zabezpieczona, jechało się super. W Lipnicy trochę się zagiąłem pod górkę bo w rynku ludzi już sporo więc trza się pokazać :P
Dojechałem do Muchówki, gdzie był usytuowany bufet. Stanąłem sobie z boku przywitałem się z jakąś zagraniczną ekipą, i chwilę potem od miłej pani otrzymałem cały zestaw bufetowy dla zawodnika :) Trafił się bidon z dośc ciekawym napojem, kilka żeli, banan :D
Niedługo potem przejechała ucieczka i zaraz na nimi peleton. Chwilę potem ruszyłem za nimi, po drodze zgarniając kilka bonusów zostawionych przez kolarzy :) (żele, batony).
Trasa cały czas zamknięta więc jechało się genialnie, w Lipnicy znów zrobiłem sprinta tym razem było z górki ;)
Wjechałem pod Tymową, gdy minąłem mnie motor policyjny. Patrzę za siebie, a tam ze 300m za mną kilkunasto osobowa grupka! Takiej okazji nie mogłem przegapić! Zacząłem się rozpędzać i przed wypłaszczeniem kolarze mnie złapali. Nie wiele myśląc siadłem na koło, choć żeby nie było jaj nie siadłem normalnie na koło ale jednak 1-2m za ostatnim kolarzem. I tam sobie jechaliśmy ponad 40km/h po tych cholernych dziurach w Tymowej :P Dojechałem tak z nimi do krajowej 75 i postanowiłem jechać dalej a co :D WIęc aż do ronda w Jurkowie dalej z nimi, dopiero za rondem zaczęli mi uciekać ale ja i tak skręciłem w bok na Złotą.
W sumie 7,5km jazdy w zawodowym peletonie :D Bidon i kilka innych fantów zebranych
Powiem, że nie łatwo było z tym wszystkim (obwieszony byłem torebkami takimi jak dostają na bufetach) utrztymac koła ale się kurde udało :D Fantastyczna sprawa.
Od Złotej do domu spokojnie, na koniec zaczęło mocno padać ale jakie to ma znaczenie?? :) Załuje, że nie wziąłem pulsometra bo podejrzewam, że osiągałem wartości kosmiczne ;)
O 13 ruszyłem z domu ubrany dziś w długie spodnie i z waitrówką bo zimno i pochmurno. Przez Lewniową dostałem się do Tymowej na trasę dzisiejszego etapu Karpackiego Wyścigu Kurierów. Jako, że dojechałem prawie 50min przed czasem to postanowiłem pojechać im na spotkanie. Policji już było wszędzie sporo, droga zabezpieczona, jechało się super. W Lipnicy trochę się zagiąłem pod górkę bo w rynku ludzi już sporo więc trza się pokazać :P
Dojechałem do Muchówki, gdzie był usytuowany bufet. Stanąłem sobie z boku przywitałem się z jakąś zagraniczną ekipą, i chwilę potem od miłej pani otrzymałem cały zestaw bufetowy dla zawodnika :) Trafił się bidon z dośc ciekawym napojem, kilka żeli, banan :D
Niedługo potem przejechała ucieczka i zaraz na nimi peleton. Chwilę potem ruszyłem za nimi, po drodze zgarniając kilka bonusów zostawionych przez kolarzy :) (żele, batony).
Trasa cały czas zamknięta więc jechało się genialnie, w Lipnicy znów zrobiłem sprinta tym razem było z górki ;)
Wjechałem pod Tymową, gdy minąłem mnie motor policyjny. Patrzę za siebie, a tam ze 300m za mną kilkunasto osobowa grupka! Takiej okazji nie mogłem przegapić! Zacząłem się rozpędzać i przed wypłaszczeniem kolarze mnie złapali. Nie wiele myśląc siadłem na koło, choć żeby nie było jaj nie siadłem normalnie na koło ale jednak 1-2m za ostatnim kolarzem. I tam sobie jechaliśmy ponad 40km/h po tych cholernych dziurach w Tymowej :P Dojechałem tak z nimi do krajowej 75 i postanowiłem jechać dalej a co :D WIęc aż do ronda w Jurkowie dalej z nimi, dopiero za rondem zaczęli mi uciekać ale ja i tak skręciłem w bok na Złotą.
W sumie 7,5km jazdy w zawodowym peletonie :D Bidon i kilka innych fantów zebranych
Powiem, że nie łatwo było z tym wszystkim (obwieszony byłem torebkami takimi jak dostają na bufetach) utrztymac koła ale się kurde udało :D Fantastyczna sprawa.
Od Złotej do domu spokojnie, na koniec zaczęło mocno padać ale jakie to ma znaczenie?? :) Załuje, że nie wziąłem pulsometra bo podejrzewam, że osiągałem wartości kosmiczne ;)
- DST 77.50km
- Czas 02:52
- VAVG 27.03km/h
- VMAX 64.00km/h
- Temperatura 12.0°C
- Podjazdy 790m
- Sprzęt Giant Cadex CFR2
- Aktywność Jazda na rowerze
Wokół jeziora Rożnowskiego na początek Maja
Pierwsza 'majówkowa' jazda i kto wie czy nie ostatnia. Już teraz jak to piszę, jestem po burzy, a deszcz pada w najlepsze. Temperatura spadła do 11 stopni i podobno przez kilka dni bardzo nie wzrośnie...
Większość dnia była jednak z goła inna. Rano bezchmurne niebo i przed 11 ruszyłem do Brzeska na spotkanie z kompanami dzisiejszej pętli. Brzesko maksymalnie zakorkowane, jakiś kociokwik zupełny, trzeba było manewrować pomiędzy chaotycznie porozrzucanymi samochodami... Razem z Szymkiem udało nam się jednak opuścić metropolię i bokami ruszyliśmy w kierunku Lipnicy, gdzie spotkać mieliśmy Grześka. Jazda do Lipnicy dość spokojna, Szymek walczył z piszczącymi łożyskami, a mi psikusa w dalszym ciągu płatały pedały/bloki, które przy silniejszym szarpnięciu wypinają się :/
W Lipnicy oglądnąłem sobie zabytkowy kościłół z XII (?) wieku i po kilku minutach dołączył Grzesiek i mogliśmy jechać dalej.
Za Lipnicą skręciliśmy na Rajbrot, kawałek zjazdu i płaskiego. Potem skręt na Wojakową i dostaliśmy nauczkę od wiatru. Jechało się kiepsko, choć pomógł długi zjazd do samej Porąbki Iwkowskiej. Potem jazda przez Kąty i wyjechaliśmy przy głównej drodze w Łososinie Dolnej niedaleko lotniska, gdzie akurat startował samolot z szybowcem.
Przerwa na sklep i potem zjazd z krajówki na fajne pagórkowate drogi wokół jeziora Rożnowskiego. W Tabaszowej kapitalny zjazd z fajowymi winklami, udało się wyciągnąć 79,5km/h :P Ogólnie sporo hopek i podjazdów w tamtych rejonach. Fajne tereny, zero ruchu i dobre szosy, no i widoki ładne.
Potem pojehcaliśmy kawałek krajówką do m. Wielogłowy, gdzie skręciliśmy w kierunku Gródka nad Dunajcem. Na początku spory podjazd ale za to potem dość fajny zjazd na sam dół do poziomu jeziora.
W Gródku znów mała przerwa na sklep i po szybkiej coli ruszyliśmy dalej. Spotkaliśmy dziewczyny, które śmigały do Sącza, ciekawe czy się wyrobiły przed burzą z gradobiciem i ulewnym deszczem, który nawiedził Sącz i okolice...
W Bartkowej Posadowej kolejny większy podjazd i zjazd do m. Bujne, gdzie znajduje się jedna z najgorszych nawierzchni jaką miałem okazję jechać :) Po minięciu tej jednej wielkiej dziury kilka kilometrów normalnej dobrej drogi do aż do Zakliczyna ale dziś z mocnym czołowym wiatrem, więc się na zmianach trochę pozaginaliśmy.
Potem z Zakliczyna na Melsztyn, podjazd przez Gwoździec i już objechane setki razy tereny: Łoniowa, Porąbka. Od Woli już sam do domu, uciekając w samą porę przed burzą i deszczem :)
Dane z licznika, lekko się różnią od Stravy ;)
Większość dnia była jednak z goła inna. Rano bezchmurne niebo i przed 11 ruszyłem do Brzeska na spotkanie z kompanami dzisiejszej pętli. Brzesko maksymalnie zakorkowane, jakiś kociokwik zupełny, trzeba było manewrować pomiędzy chaotycznie porozrzucanymi samochodami... Razem z Szymkiem udało nam się jednak opuścić metropolię i bokami ruszyliśmy w kierunku Lipnicy, gdzie spotkać mieliśmy Grześka. Jazda do Lipnicy dość spokojna, Szymek walczył z piszczącymi łożyskami, a mi psikusa w dalszym ciągu płatały pedały/bloki, które przy silniejszym szarpnięciu wypinają się :/
W Lipnicy oglądnąłem sobie zabytkowy kościłół z XII (?) wieku i po kilku minutach dołączył Grzesiek i mogliśmy jechać dalej.
Za Lipnicą skręciliśmy na Rajbrot, kawałek zjazdu i płaskiego. Potem skręt na Wojakową i dostaliśmy nauczkę od wiatru. Jechało się kiepsko, choć pomógł długi zjazd do samej Porąbki Iwkowskiej. Potem jazda przez Kąty i wyjechaliśmy przy głównej drodze w Łososinie Dolnej niedaleko lotniska, gdzie akurat startował samolot z szybowcem.
Przerwa na sklep i potem zjazd z krajówki na fajne pagórkowate drogi wokół jeziora Rożnowskiego. W Tabaszowej kapitalny zjazd z fajowymi winklami, udało się wyciągnąć 79,5km/h :P Ogólnie sporo hopek i podjazdów w tamtych rejonach. Fajne tereny, zero ruchu i dobre szosy, no i widoki ładne.
Potem pojehcaliśmy kawałek krajówką do m. Wielogłowy, gdzie skręciliśmy w kierunku Gródka nad Dunajcem. Na początku spory podjazd ale za to potem dość fajny zjazd na sam dół do poziomu jeziora.
W Gródku znów mała przerwa na sklep i po szybkiej coli ruszyliśmy dalej. Spotkaliśmy dziewczyny, które śmigały do Sącza, ciekawe czy się wyrobiły przed burzą z gradobiciem i ulewnym deszczem, który nawiedził Sącz i okolice...
W Bartkowej Posadowej kolejny większy podjazd i zjazd do m. Bujne, gdzie znajduje się jedna z najgorszych nawierzchni jaką miałem okazję jechać :) Po minięciu tej jednej wielkiej dziury kilka kilometrów normalnej dobrej drogi do aż do Zakliczyna ale dziś z mocnym czołowym wiatrem, więc się na zmianach trochę pozaginaliśmy.
Potem z Zakliczyna na Melsztyn, podjazd przez Gwoździec i już objechane setki razy tereny: Łoniowa, Porąbka. Od Woli już sam do domu, uciekając w samą porę przed burzą i deszczem :)
Dane z licznika, lekko się różnią od Stravy ;)
- DST 133.80km
- Czas 04:49
- VAVG 27.78km/h
- VMAX 79.00km/h
- Temperatura 20.0°C
- Podjazdy 1600m
- Sprzęt Giant Cadex CFR2
- Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 30 kwietnia 2014
Kategoria Szosa
Biesiadki na koniec Kwietnia
Koniec Kwietnia i dziś dokręciłem do 696km w tym miesiącu. Brakło do założonych 750 ale nie martwi mnie to, jak narazie jestem na plus jeśli chodzi o plany.
Dziś wróciłem wcześniej z uczelni i udało się zrobić rundkę przez Biesiadki. Tempo całkiem przyzwoite, noga dość dobrze podawała. Poprawiłem średnią na podjeździe od DK94 do góry do Dębna (koło zamku i kościoła) na 27km/h, co kiedyś było dla mnie abstrakcją (taki czas) ...
Potem przez Porąbkę bokami, po tragicznych dziurach w Dołach i Łoniowej i wreszcie drugi podjazd właśnie do Biesiadek. Na górze przerwa na zdjęcia. Potem bardzo fajny zjazd na dół, dokręcone 68km/h i kontynuacja szybkiego tempa przez Zawadę Usz (40km/h).
Przekroczyłem DK75 co nie było łatwe, i przejechałęm hopę w Uszwi. Potem spokojniej bo zbliżał się podjazd w Porębie mój dzisiejszy cel bo parę dni temu ktoś mi odebrał tam KOMa :P Toteż na podjeździe bez oszczędzania i wykręciłem średnią 25,8km/h (podjazd ma 400m o średnim nachyleniu 6%).
Jazda przez Porębę i Jasień bez przygód, Brzesko totalnie zarąbane autami więc na rondzie wybrałem skręt na obwodnice i bez większego zastanawiania się pocisnąłem ostro. W połowie mija mnie samochód i słyszę "dawaj, dawaj!!' :) okazało się, że znajomi wracali z roboty :) Więc 'dałem' w palnik i poprawiłem średnią na 45km/h :)
Potem do domu przez obrzeża Brzeska, wzdłuż A4'ki i przez Mokrzyskę.
Spoko trasa, spoko pogoda (ale wiało i tak) i spoko tempo.
Zaczynamy Majówkę czyli już od Soboty chłodny i deszczowy front :D
typowo.
Dziś wróciłem wcześniej z uczelni i udało się zrobić rundkę przez Biesiadki. Tempo całkiem przyzwoite, noga dość dobrze podawała. Poprawiłem średnią na podjeździe od DK94 do góry do Dębna (koło zamku i kościoła) na 27km/h, co kiedyś było dla mnie abstrakcją (taki czas) ...
Potem przez Porąbkę bokami, po tragicznych dziurach w Dołach i Łoniowej i wreszcie drugi podjazd właśnie do Biesiadek. Na górze przerwa na zdjęcia. Potem bardzo fajny zjazd na dół, dokręcone 68km/h i kontynuacja szybkiego tempa przez Zawadę Usz (40km/h).
Przekroczyłem DK75 co nie było łatwe, i przejechałęm hopę w Uszwi. Potem spokojniej bo zbliżał się podjazd w Porębie mój dzisiejszy cel bo parę dni temu ktoś mi odebrał tam KOMa :P Toteż na podjeździe bez oszczędzania i wykręciłem średnią 25,8km/h (podjazd ma 400m o średnim nachyleniu 6%).
Jazda przez Porębę i Jasień bez przygód, Brzesko totalnie zarąbane autami więc na rondzie wybrałem skręt na obwodnice i bez większego zastanawiania się pocisnąłem ostro. W połowie mija mnie samochód i słyszę "dawaj, dawaj!!' :) okazało się, że znajomi wracali z roboty :) Więc 'dałem' w palnik i poprawiłem średnią na 45km/h :)
Potem do domu przez obrzeża Brzeska, wzdłuż A4'ki i przez Mokrzyskę.
Spoko trasa, spoko pogoda (ale wiało i tak) i spoko tempo.
Zaczynamy Majówkę czyli już od Soboty chłodny i deszczowy front :D
typowo.
- DST 47.70km
- Czas 01:38
- VAVG 29.20km/h
- VMAX 68.00km/h
- Temperatura 21.0°C
- Podjazdy 340m
- Sprzęt Giant Cadex CFR2
- Aktywność Jazda na rowerze
A dziś płasko
Prognozy mówiły o okienku w godzinach rannych więc tak pojechałem. Dziś plan na płaską pętlę. Tak więc najpierw na Mokrzyskę, potem wzdłuż A4'ki i wyjechałem na drodze przez Jodłówkę do Bochni. Ten etap bardzo przyjemny bo ze sprzyjającym wiatrem. Dojechałem prawie do samej Bochni o skręciłem w prawo na Zieloną. Jadąc w górę czyli na północ wciąż wiatr raczej pomagał choć już nie tak jak wcześniej. Minąłem Gawłów i wjechałem do Ostrowa Szlacheckiego, który kojarzy mi się z bardzo długą i bardzo prostą prostą ;)
Potem Okulice i wciąż na północ do Uścia Solnego. Od tego momentu już pod wiatr w kierunku Szczurowej, prawie 7km drogą wojewódzką pod wiatr - średnia przyjemność. Na plus jednak znikomy ruch samochodowy. Pojechałem przez Szczurową na Rylową i Borzęcin, i właśnie w Borzęcinie skręt w prawo i dalej pod wiatr boczno przedni w kierunku Bielczy. Z Bielczy już najkrótszą drogą do domu.
Udało się dowieźć fajną średnią co nie było łatwe bo wywiało mnie porządnie.
Potem Okulice i wciąż na północ do Uścia Solnego. Od tego momentu już pod wiatr w kierunku Szczurowej, prawie 7km drogą wojewódzką pod wiatr - średnia przyjemność. Na plus jednak znikomy ruch samochodowy. Pojechałem przez Szczurową na Rylową i Borzęcin, i właśnie w Borzęcinie skręt w prawo i dalej pod wiatr boczno przedni w kierunku Bielczy. Z Bielczy już najkrótszą drogą do domu.
Udało się dowieźć fajną średnią co nie było łatwe bo wywiało mnie porządnie.
- DST 70.16km
- Czas 02:15
- VAVG 31.18km/h
- VMAX 49.00km/h
- Temperatura 20.0°C
- Podjazdy 95m
- Sprzęt Giant Cadex CFR2
- Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 25 kwietnia 2014
Kategoria Szosa
2 lokalne podjazdy
Czyli Col d'Bocheniec i Mont Godów ;) Najpierw więc w stronę Jadownik dobrym tempem. Podjazd od cięższej (jak dla mnie) strony czyli od krajówki w stronę Porąbku Usz. Moc od samego początku, ucieczka przed nieistniejącą grupą pościgową :p
Podjazd ciężki, bo z rodzaju tych, które zaczynają się w miarę luźno, potem jest stroma ścianka, zbawienne wypłaszczenie ale nagle zza zakrętu wyłania się główna, najstromsza ściana :) Nogi wołają o przerwę, pulsometr pokazuje wartości z kosmosu, a ściana nie odpuszcza ;)
Ok, nie jest tak źle, choć jak się ciśnie to podjazd dość ciężki. Po wjechaniu przerwa na foto i zjazd w dół. Kawałek płaski po Porąbce i chwilę potem druga góra: Godów. Inny profil: zaczyna się średnio sztywną ścianą, potem jest luzik i na koniec znów stroma ściana. Dziś ten podjazd podjechany bardzo powoli i spokojnie. Zjazd bardzo fajny, bo sporo zakrętów i hamowania. Potem cały czas w dół przez Dębno aż do krajowej czwórki (no teraz 94'ki). Powrót do domu przez Maszkienice, na koniec jeszcze pojechałem do Wokowic i zrobiłem kom'a na odcinku do Szczepanowa (lekko pod górę). Udało się zrobić 34 z hakiem średnią czym pobiłem kolegę Grześka (33,3km/h bodaj).
Oprócz tego kom oczywiście na pierwszym podjeździe, całkiem nieźle bo 3km podjazdu ze średnim nachyleniem 5% w 9:17 czyli prędkość średnia 19,5km/h :)
Podjazd ciężki, bo z rodzaju tych, które zaczynają się w miarę luźno, potem jest stroma ścianka, zbawienne wypłaszczenie ale nagle zza zakrętu wyłania się główna, najstromsza ściana :) Nogi wołają o przerwę, pulsometr pokazuje wartości z kosmosu, a ściana nie odpuszcza ;)
Ok, nie jest tak źle, choć jak się ciśnie to podjazd dość ciężki. Po wjechaniu przerwa na foto i zjazd w dół. Kawałek płaski po Porąbce i chwilę potem druga góra: Godów. Inny profil: zaczyna się średnio sztywną ścianą, potem jest luzik i na koniec znów stroma ściana. Dziś ten podjazd podjechany bardzo powoli i spokojnie. Zjazd bardzo fajny, bo sporo zakrętów i hamowania. Potem cały czas w dół przez Dębno aż do krajowej czwórki (no teraz 94'ki). Powrót do domu przez Maszkienice, na koniec jeszcze pojechałem do Wokowic i zrobiłem kom'a na odcinku do Szczepanowa (lekko pod górę). Udało się zrobić 34 z hakiem średnią czym pobiłem kolegę Grześka (33,3km/h bodaj).
Oprócz tego kom oczywiście na pierwszym podjeździe, całkiem nieźle bo 3km podjazdu ze średnim nachyleniem 5% w 9:17 czyli prędkość średnia 19,5km/h :)
- DST 30.10km
- Czas 01:10
- VAVG 25.80km/h
- VMAX 64.00km/h
- Temperatura 18.0°C
- Podjazdy 330m
- Sprzęt Giant Cadex CFR2
- Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 23 kwietnia 2014
Kategoria Szosa
Gwoździec, Jaworsko - stara pętla
Pogoda niewyraźna. Słońce mieszało się z chmurami, a jak wychodziłem to nawet kropiło. Potem jednak przez całą jazdę sucho. Najpierw w stronę Porąbki, dziś nietypowo pojechałem przez Jastew, kilka małych hopek i ładnych widoków. Potem w Dołach droga całkiem zamknięta i rozkopana totalnie więc objazdem trza było śmignąć. Potem była Niedźwiedza i początek podjazdu, który dziś zrobiłem bardzo szybko.
Zjazd przez Gwoździec jak zawsze na początku ciężki bo droga fatalna, ale potem na lepszym odcinku super się sunie w dół. Na końcu wsi skręcam w lewo na oddalony o 13km Sufczyn. Wcześniej czeka tam podjazd do Jaworska dziś pokonany wariantem dwa czyli nie serpentynami, ale wzdłuż domów nową drogą wyremontowaną po tym jak się obsunęła.
Do Łysej Góry po tym jak oddali rok temu nowy asfalt zjeżdża się kapitalnie, wykręcona średnia zjazdu 59,8km/h, potem brak odpoczynku bo czeka mnie kolejny odcinek przez Łysą Górę, tym razem płaski sprinterski (1,9km). Udaje mi się pobić czas kolegi i wrócić na pierwsze miejsce (42,8km/h). Przez Sufczyn kilka hopek, potem światła na czwórce i przez Perłę na Biadoliny. W Biadolinach jeszcze jedna mała hopka. Zupełnie zapomniałem, że w Biadolinach robią rondo i droga jest także jak w Dołach zupełnie rozkopana. Trafia się więc troszkę przełaju, potem przed Bielczą skręcam w serwisówką wzdłuż A4'ki i dojeżdżam do Wokowic. Tu zauważam schodzące powietrze w tylnym kole. Pierwsza guma w 2014 roku i pierwsza na tych oponach. 10000km bez dziury więc nie zrobię jak kolega.
Pompuje raz i udaje się dojechać jakoś prawie pod dom. Ostatnie 250m na nogach bo powietrze schodzi zupełnie.
Zjazd przez Gwoździec jak zawsze na początku ciężki bo droga fatalna, ale potem na lepszym odcinku super się sunie w dół. Na końcu wsi skręcam w lewo na oddalony o 13km Sufczyn. Wcześniej czeka tam podjazd do Jaworska dziś pokonany wariantem dwa czyli nie serpentynami, ale wzdłuż domów nową drogą wyremontowaną po tym jak się obsunęła.
Do Łysej Góry po tym jak oddali rok temu nowy asfalt zjeżdża się kapitalnie, wykręcona średnia zjazdu 59,8km/h, potem brak odpoczynku bo czeka mnie kolejny odcinek przez Łysą Górę, tym razem płaski sprinterski (1,9km). Udaje mi się pobić czas kolegi i wrócić na pierwsze miejsce (42,8km/h). Przez Sufczyn kilka hopek, potem światła na czwórce i przez Perłę na Biadoliny. W Biadolinach jeszcze jedna mała hopka. Zupełnie zapomniałem, że w Biadolinach robią rondo i droga jest także jak w Dołach zupełnie rozkopana. Trafia się więc troszkę przełaju, potem przed Bielczą skręcam w serwisówką wzdłuż A4'ki i dojeżdżam do Wokowic. Tu zauważam schodzące powietrze w tylnym kole. Pierwsza guma w 2014 roku i pierwsza na tych oponach. 10000km bez dziury więc nie zrobię jak kolega.
Pompuje raz i udaje się dojechać jakoś prawie pod dom. Ostatnie 250m na nogach bo powietrze schodzi zupełnie.
- DST 49.10km
- Czas 01:44
- VAVG 28.33km/h
- VMAX 68.00km/h
- Temperatura 20.0°C
- Podjazdy 410m
- Sprzęt Giant Cadex CFR2
- Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 21 kwietnia 2014
Kategoria Szosa
Trzydzieści
Lany Poniedziałek ale na szczęście nie zostałem oblany. Krótka pętelka, wiatr wciąż mocno wieje, do znudzenia. Nawrót w Porąbce i do końca już z wiatrem w plecy albo lekko bocznym. Żeby nie było bezproduktywnie to się zagiąłem porządnie na odcinku Wola - Maszkienice i poprawiłem zdecydowanie średnią z 40,2 na 43,6km/h :D (2,7km) Reszta bardzo spokojna, czuć było to i owo po wczorajszej setce ;)
Trasa
i segment:
Trasa
i segment:
- DST 29.50km
- Czas 01:01
- VAVG 29.02km/h
- VMAX 65.00km/h
- Temperatura 20.0°C
- Podjazdy 320m
- Sprzęt Giant Cadex CFR2
- Aktywność Jazda na rowerze
Wielkanocna pętelka
Po Wielkanocnym śniadaniu o godzinie 13 zbiórka na świąteczną pętelkę. Wiatr wiał dość mocno ale większość trasy sprzyjał (!). Dziś było nas czterech więc się pięknie jechało. Najpierw pustawe Brzesko, i potem bokami przez Jasień i Porębę Spytkowską. Pierwszy atak na koma nastąpił na podjeździe w Porębie, skoczył Bartosz i ja. Niestety przegrałem o kilka sekund :P. Potem raczej spokojna jazda przez Chronów do Lipnicy Murowanej. Z Lipnicy zjechaliśmy sobie do Rajbrotu, tam hopka, gdzie skoczyłem ja solo, a potem zabawiłem się na zjeździe w ucieczkę ;) ot takie elementy ścigania całkiem przyjemne :)
Z Żegociny na Rozdziele ale nie podjechaliśmy do samej góry tylko odbiliśmy przed główną ścianką w bok. Okazało się, że po jakimś czasie takich ścianek było kilka zamiast tej jednej :P Po kilku większych hopach wyjechaliśmy w miejscowości Dobrociesz. Zaraz potem całkiem fajny podjazd po serpentynkach w Porąbce Iwkowskiej, a potem zjazd i kolejny podjazd do Czchowa. Za Czchowem odbiliśmy z głównej w bok na Lewniową. Na podjeździe do Biesiadek znów sobie skoczyłem, potem poczekałem na resztę i z Grześkiem poprawiłem :P Zjazd do Łoniowej dość szalony. Zaczął mocno Grzesiek, potem Szymek super rozprowadził i na samym końcu skoczyłem ja :)
Przez Łoniową w miarę spokojnie, w Porąbce znów małe skoki, w pewnym momencie wyszedłem na zmianę, cisnę ile się da, obracam się za siebie, a reszta w tyle. I po co się tak męczyłem? :P
Na koniec szybko po czwórce do Brzeska, przez samo Brzeska rundka i już z Grześkiem do domu przez Jadowniki.
Superowo wyszło, choć ujechałem się konkretnie. Nogi czuć cały czas :)
Trasa:
Z Żegociny na Rozdziele ale nie podjechaliśmy do samej góry tylko odbiliśmy przed główną ścianką w bok. Okazało się, że po jakimś czasie takich ścianek było kilka zamiast tej jednej :P Po kilku większych hopach wyjechaliśmy w miejscowości Dobrociesz. Zaraz potem całkiem fajny podjazd po serpentynkach w Porąbce Iwkowskiej, a potem zjazd i kolejny podjazd do Czchowa. Za Czchowem odbiliśmy z głównej w bok na Lewniową. Na podjeździe do Biesiadek znów sobie skoczyłem, potem poczekałem na resztę i z Grześkiem poprawiłem :P Zjazd do Łoniowej dość szalony. Zaczął mocno Grzesiek, potem Szymek super rozprowadził i na samym końcu skoczyłem ja :)
Przez Łoniową w miarę spokojnie, w Porąbce znów małe skoki, w pewnym momencie wyszedłem na zmianę, cisnę ile się da, obracam się za siebie, a reszta w tyle. I po co się tak męczyłem? :P
Na koniec szybko po czwórce do Brzeska, przez samo Brzeska rundka i już z Grześkiem do domu przez Jadowniki.
Superowo wyszło, choć ujechałem się konkretnie. Nogi czuć cały czas :)
Trasa:
- DST 108.50km
- Czas 04:08
- VAVG 26.25km/h
- VMAX 78.00km/h
- Temperatura 17.0°C
- Podjazdy 1400m
- Sprzęt Giant Cadex CFR2
- Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 17 kwietnia 2014
Kategoria Szosa
rozjazd
po czasówce.
- DST 6.20km
- Sprzęt Giant Cadex CFR2
- Aktywność Jazda na rowerze