111. Need for speed
Po wczorajszych podjazdach dziś dla odmiany zupełnie płasko i w bardzo mocnym tempie. Zacząłem spokojnie i rozkręcałem się z minuty na minutę, w Jodłówce już leciałem 39-40km/h i tak było przez większość trasy. Trasa płaska i niezbyt ciekawa. Od Jodłówki cały czas na północ do Uścia Solnego, końcówka dość dziurawa. Od Uścia super asfalcik i leciało się pięknie. Przeleciałem przez centrum Szczurowej i po chwili byłem w Borzęcinie, gdzie trzeba było skręcić w prawo. Lekko wiało ale dziś wiatr na mnie nie działał :) Noga podawała doskonale, po każdym zwolnieniu na skrzyżowaniach wystarczyły 3-4 mocne depnięcia i na licznik wracała liczba 40. Trasę troszkę wydłużyłem, od Bielczy poleciałem na Wolę i Maszkienice do starej czwórki. Krajówką kilka km do Jastwi i tam ostatnie kilka kilometrów do Sterkowca. Przed przejazdem kolejowym zaplanowany koniec trasy. Wyszło prawie 64km i średnia prędkość 37,5km/h. Pobiłem swój rekord na 50km - 37,7km/h oraz zrobiłem nowy dystans godzinny - 38,16km. Super :)
- DST 63.70km
- Czas 01:41
- VAVG 37.84km/h
- VMAX 55.00km/h
- Temperatura 18.0°C
- Podjazdy 115m
- Sprzęt Canyon Ultimate CF SL 9.0
- Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 24 czerwca 2015
Kategoria Szosa
110. Sporo górek, test pętli
Mieliśmy jechać do Bochni bo tam się organizowali w peleton ale pogoda była jakaś niepewna. Więc pojechałem sobie sam po okolicy. Najpierw Brzesko, potem dojazd czwórką do Jadownik i Bocheniec. Po zjeździe wjechałem na wyznaczoną pętlę 30km z kilkoma podjazdami. Najpierw po chwili płaskiego podjazd do Gwoźdzca, szybki zjazd i łagodny ale długi podjazd do Jaworska, zakończony troszkę ostrzejszą końcówką. Po nim bardzo fajny zjazd do Łysej Góry i bezpośrednio po nim trzeci podjazd pod Godów. Krótszy ale bardziej stromy. Znów po nim ekstra szybki zjazd i jakieś 2-3km płaskiego przez Porąbkę. Na końcu czwarty podjazd pętli - Bocheniec. Po zjeździe koniec owej pętelki. Będzie do pokonania 3 razy. Następnie zrobiłem jedną pętlę po Porąbce i wróciłem na Bocheniec. Z Jadownik prosto do domu. Wyszło całkiem sporo metrów w pionie i całkiem niezłe tempo jak na taką trasę. Nogi jednak czuć :)
- DST 63.70km
- Czas 02:18
- VAVG 27.70km/h
- VMAX 82.00km/h
- Temperatura 18.0°C
- Podjazdy 942m
- Sprzęt Canyon Ultimate CF SL 9.0
- Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 23 czerwca 2015
Kategoria Szosa
109. Zimno i po deszczu
Po deszczu. Prawie to samo co wczoraj ale górą przez Dębno i 2, a nie 3 pętle. No i tempo znacznie wolniejsze. I na giancie :P
- DST 30.80km
- Czas 01:11
- VAVG 26.03km/h
- VMAX 58.00km/h
- Temperatura 15.0°C
- Podjazdy 152m
- Sprzęt Giant Cadex CFR2
- Aktywność Jazda na rowerze
108. Porąbka w mega tempie
Całkiem fajnie podaje ostatnio noga, więc padło znów na szybką płaską trasę. Padło oczywiście na Porąbkę. Tam 3 duże pętle i szybki powrót do domu. Średnia z powrotu 38km/h. Cała trasa 35,5km/h. Jest fajnie :)
- DST 33.50km
- Czas 00:56
- VAVG 35.89km/h
- VMAX 56.00km/h
- Temperatura 21.0°C
- Podjazdy 158m
- Sprzęt Canyon Ultimate CF SL 9.0
- Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 21 czerwca 2015
Kategoria Szosa
107. Poprawiony Bocheniec i 7000km w sezonie
Znów bardzo późny wyjazd. Na początek pojechałem do Brzeska, zobaczyć co słychać na dniach Brzeska - nic ciekawego, niejaki Bednarek występuje czy jakoś tak. Potem na Jadowniki i pojawił się plan zaatakowania Bocheńca. Do tej pory najlepszy czas 8:01 więc chciałem zejść poniżej tych 8 minut. O najlepszym czasie w ogóle narazie nie myślę, przede wszystkim najpierw trzeba porządnie wypocząć. Początek mocny, pierwsza połowa podjazdu dynamiczna i szybka, za połową zaczynają się schody bo nachylenie ostro rośnie. Niestety brakło trochę pary już na ostatniej prostej ale jak się okazało czas poprawiłem znacznie (7:48). Na górze przez moment było ze mną dość kiepsko ;D ale jakoś doszedłem do siebie i zjechałem do Porąbki zatrzymując się dwa razy na foty. Było też dość mokro więc żeby nie usyfić wszystkiego zjazd wyszedł wolniejszy niż podjazd (sporo wolniejszy). Z Porąbki już płasko i szybko. Do Biadolin, tam dwa razy wzdłuż torów w oczekiwaniu aż przejazd otworzą i przez Bielczę do domu. Tempo przyzwoite znów.
Wpada też 7000km w tym roku :)
Wpada też 7000km w tym roku :)
- DST 45.30km
- Czas 01:32
- VAVG 29.54km/h
- VMAX 51.00km/h
- Temperatura 14.0°C
- Podjazdy 317m
- Sprzęt Canyon Ultimate CF SL 9.0
- Aktywność Jazda na rowerze
106. Mocne tempo z podjazdem w tle
Cały dzień minął pod znakiem pracy. Na rower znalazł się czas dobrze po osiemnastej. Od początku mocne tempo, pokierowałem się na podjazd pod Godów w wariancie od starej czwórki przez Dębno. Jest to opcja najdłuższa dotarcia na ten szczyt. Tempo na podjeździe początkowo mocne, potem trochę odpuściłem. Cały czas obserwowałem piękną ale i groźną chmurę znajdującą się gdzieś w kierunku Tarnowa. Zjazd z Godowa jak zawsze mega szybki (max 80km/h). Na dole średnia prędkość wynosiła 29,5km/h i za cel obrałem sobie jak największą jej poprawę. Leciałem więc już po płaskim w trybie czasówki. Dojechałem do czwórki i kilka kilometrów nią przejechałem do Suczyna. Tam odbicie na Biadoliny i w dalszym ciągu mocno. W Biadolinach skręcam w kierunku Wokowic, pozostaje pokonać ostatnie kilometry do domu. Tempo wychodzi całkiem niezłe. Ostatnie 20km ze śr. 36,6, najlepsze 10km ze średnią 38km/h. Nie jest źle :)
szosowo ;D
szosowo ;D
- DST 34.50km
- Czas 01:03
- VAVG 32.86km/h
- VMAX 80.00km/h
- Temperatura 18.0°C
- Podjazdy 277m
- Sprzęt Canyon Ultimate CF SL 9.0
- Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 19 czerwca 2015
Kategoria Szosa
105. po deszczu
Wieczorem w miarę przeschło więc pojechałem na Giancie. Do Porąbki +2 pętle i z powrotem. Na stadionie trening osp przed zawodami pożarniczymi :p
- DST 28.30km
- Czas 01:01
- VAVG 27.84km/h
- VMAX 46.00km/h
- Temperatura 13.0°C
- Podjazdy 103m
- Sprzęt Giant Cadex CFR2
- Aktywność Jazda na rowerze
104. Maszt
Dziś w końcu troszkę większa grupka - było nas 4 i wyszła bardzo fajna trasa. Za cel obraliśmy miejscowość Chorągwica, w której znajduje się taki bardzo wysoki maszt na którym wisi mnóstwo anten :P W Jodłówce zgarnęliśmy Dominika i pojechaliśmy w kierunku Bochni. Trasy nie znałem więc zostawiłem nawigację jednemu z Marcinów ;) Ten pokierował nas różnymi fajnymi, bocznymi drogami. Ominęliśmy Bochnię od północy i wyjechaliśmy w Cikowicach. Stamtąd utrzymując całkiem dobre tempo pojechaliśmy na Kłaj, Targowisko i mając cały czas obok autostradę do miejscowości Staniątki.
W między czasie na horyzoncie pojawił się już cel naszej trasy - Radiowo-Telewizyjne Centrum Nadawcze Kraków-Chorągwice. Pojawiły się też mniejsze i większe hopki, a my skierowaliśmy się bardziej na południe w kierunku starej czwórki. Przecięliśmy ją na raty i pojawił się całkiem spory podjazd. W sumie niemal 5km pod górę. Tego się nie spodziewałem. Po pokonaniu podjazdu znaleźliśmy się już całkiem blisko celu. Sam maszt, cóż: wysoki :) Porobiliśmy pamiątkowe zdjęcia, zjedliśmy śniadanie/obiad/kolację i ruszyliśmy z powrotem inną trasą. Bardziej górzystą. Z góry widoki kapitalne na piękny Beskid Wyspowy.
Po chwili kawał niezłego zjazdu ale zakończony skrzyżowaniem z drogą wojewódzką więc trzeba było ostro hamować. Na dole minął nas gość z sakwami i bardzo osobliwie udekorowanym rowerze :) Pokierowaliśmy się bliżej starej czwórki, nawet kilka razy ją przecinając i jadąc nią kilka kilometrów. W Chełmie przerwa na sklep, czyli Pepsi oraz żelki :) i ruszyliśmy dalej w kierunku Łapczycy. Trochę zaczęło kropić więc od Łapczycy jechaliśmy już czwórką. Na obwodnicy Bochni poniosła mnie fantazja i dałem długą mocną zmianę na zjeździe i wypłaszczeniu utrzymując chwilę ponad 70km/h :) Od świateł w Bochni do świateł w Rzezawie tempo nadawali Dominik i Marcin i było naprawdę ostro.
Właśnie światła w Rzezawie nas zatrzymały. Tam w kierunku domu pojechał Dominik, a my po chwili czekania na trzeciego kolegę ruszyliśmy na Brzesko. Chwilę potem o mało nie zostałem z Marcinem rozjechany przez samochód, który wyjechał z podporządkowanej. Marcin minął się na centymetry ze zderzakiem, ja jechałem kilka metrów za nim i tylko gwałtowny unik w lewo uratował mnie przed spotkaniem z maską. I jak tak myślę, to dobrze kurde, że nic akurat nie jechało moim pasem na Brzesko... Choć może wtedy gówniarz w aucie nie wyjechałby prosto w nas.... Do Brzeska już na szczęście spokojnie, choć na podwyższonym ciśnieniu :P Na rondzie opuściłem kolegów i pojechałem w dół ulicą Leśną. Potem serwisówkami do Mokrzyski i ostatnie kilometry do domu.
W między czasie na horyzoncie pojawił się już cel naszej trasy - Radiowo-Telewizyjne Centrum Nadawcze Kraków-Chorągwice. Pojawiły się też mniejsze i większe hopki, a my skierowaliśmy się bardziej na południe w kierunku starej czwórki. Przecięliśmy ją na raty i pojawił się całkiem spory podjazd. W sumie niemal 5km pod górę. Tego się nie spodziewałem. Po pokonaniu podjazdu znaleźliśmy się już całkiem blisko celu. Sam maszt, cóż: wysoki :) Porobiliśmy pamiątkowe zdjęcia, zjedliśmy śniadanie/obiad/kolację i ruszyliśmy z powrotem inną trasą. Bardziej górzystą. Z góry widoki kapitalne na piękny Beskid Wyspowy.
Po chwili kawał niezłego zjazdu ale zakończony skrzyżowaniem z drogą wojewódzką więc trzeba było ostro hamować. Na dole minął nas gość z sakwami i bardzo osobliwie udekorowanym rowerze :) Pokierowaliśmy się bliżej starej czwórki, nawet kilka razy ją przecinając i jadąc nią kilka kilometrów. W Chełmie przerwa na sklep, czyli Pepsi oraz żelki :) i ruszyliśmy dalej w kierunku Łapczycy. Trochę zaczęło kropić więc od Łapczycy jechaliśmy już czwórką. Na obwodnicy Bochni poniosła mnie fantazja i dałem długą mocną zmianę na zjeździe i wypłaszczeniu utrzymując chwilę ponad 70km/h :) Od świateł w Bochni do świateł w Rzezawie tempo nadawali Dominik i Marcin i było naprawdę ostro.
Właśnie światła w Rzezawie nas zatrzymały. Tam w kierunku domu pojechał Dominik, a my po chwili czekania na trzeciego kolegę ruszyliśmy na Brzesko. Chwilę potem o mało nie zostałem z Marcinem rozjechany przez samochód, który wyjechał z podporządkowanej. Marcin minął się na centymetry ze zderzakiem, ja jechałem kilka metrów za nim i tylko gwałtowny unik w lewo uratował mnie przed spotkaniem z maską. I jak tak myślę, to dobrze kurde, że nic akurat nie jechało moim pasem na Brzesko... Choć może wtedy gówniarz w aucie nie wyjechałby prosto w nas.... Do Brzeska już na szczęście spokojnie, choć na podwyższonym ciśnieniu :P Na rondzie opuściłem kolegów i pojechałem w dół ulicą Leśną. Potem serwisówkami do Mokrzyski i ostatnie kilometry do domu.
- DST 111.60km
- Czas 04:01
- VAVG 27.78km/h
- VMAX 72.00km/h
- Temperatura 20.0°C
- Podjazdy 981m
- Sprzęt Canyon Ultimate CF SL 9.0
- Aktywność Jazda na rowerze
103. Grupowo na Lubinkę
Wyjazd we trzech. Ruszyliśmy z Brzeska przed 15 w kierunku Tarnowa. Na początek boczne drogi i dojazd do serwisówek wzdłuż autostrady. Od samego początku mocne tempo, po zmianach ponad 30km/h. Nie wiem co nas wzięło. W Wierzchosławicach opuszczamy serwisówki i kierujemy się do starej czwórki przez Mikołajowice. Jedziemy kawałek czwórką żeby pokonać Dunajec i skręcamy w prawo w Zgłobicach. Po chwili zaczynają się hopki, wychodzę na zmianę i daje dość długą i mocną, choć dziś to Dominik był jak Tony Martin i pracował na czele bardzo mocno. Dojeżdżamy w końcu do głównej i zaczyna się podjazd pod Lubinkę właściwy. Najpierw Marcin nas rozpędza, potem chwilę Dominik ale zaraz wychodzę z koła i sam zaczynam walkę z podjazdem. Dziś jedzie mi się pod górę bardzo fajnie, więc tempo jest dość mocne. W sumie mogłem przycisnąć mocniej ale suma sumarum na szczycie melduje się z całkiem dobrym czasem.
Po chwili dojeżdżają koledzy i decydujemy jechać jeszcze kawałek w górę i zjechać alternatywną drogą, choć mnie kusi zjazd drogą główną :) Droga górą oferuje za to kilka fajnych widoków więc nie jest źle. Po zjeździe znów Dominik wychodzi na długą zmianę i ciśniemy 33-35 aż do Zakliczyna, gdzie wychodzę ja i Marcin na zmiany. Wracamy bardzo standardowo - do Melsztyna i potem podjazd do Gwoźdzca, tym razem dość spokojne tempo, za to Marcin atakuje i nie udaje mi się go dogonić. Na zjeździe próbuje uciec ale kolega jest czujny i pilnuje koła, nie ma lekko :) Zaczyna się płaskie, chwilę się zagapiłem i już Marcin kilkadziesiąt metrów z przodu. Próbuje zespawać ale nie ma z czego więc odpuszczam po 3 próbach. W Dołach zatrzymujemy się dłużej przy sklepie, gdzie omawiamy ważne tematy -filozofię, sens życia skarpetki rowerowe, kierownice, ramy, naklejki i tym podobne :) Po przerwie znów mocno, przelatujemy przez Porąbkę i Dębno i wjeżdżamy na krajówkę. Tu oddziela się od nas Dominik, a chwilę potem w Sterkowcu do domu kieruje się Marcin. Mi pozostaje podjechać hopkę w Szczepanowie i zjechać do mety. Koniec jazdy. Bardzo mocne tempo, spoko trasa choć trochę płaska i fajne towarzystwo.
Po chwili dojeżdżają koledzy i decydujemy jechać jeszcze kawałek w górę i zjechać alternatywną drogą, choć mnie kusi zjazd drogą główną :) Droga górą oferuje za to kilka fajnych widoków więc nie jest źle. Po zjeździe znów Dominik wychodzi na długą zmianę i ciśniemy 33-35 aż do Zakliczyna, gdzie wychodzę ja i Marcin na zmiany. Wracamy bardzo standardowo - do Melsztyna i potem podjazd do Gwoźdzca, tym razem dość spokojne tempo, za to Marcin atakuje i nie udaje mi się go dogonić. Na zjeździe próbuje uciec ale kolega jest czujny i pilnuje koła, nie ma lekko :) Zaczyna się płaskie, chwilę się zagapiłem i już Marcin kilkadziesiąt metrów z przodu. Próbuje zespawać ale nie ma z czego więc odpuszczam po 3 próbach. W Dołach zatrzymujemy się dłużej przy sklepie, gdzie omawiamy ważne tematy -
- DST 91.30km
- Czas 02:54
- VAVG 31.48km/h
- VMAX 67.00km/h
- Temperatura 19.0°C
- Podjazdy 564m
- Sprzęt Canyon Ultimate CF SL 9.0
- Aktywność Jazda na rowerze
102. Po dniu przerwy
W końcu po bodaj 18 dniach z rzędu na rowerze zrobiłem sobie przerwę. Trochę wymusiła ją pogoda - padało. I okazało się, że wieczorem aż mnie nosiło żeby pojeździć hah. Dzisiaj pogoda już w porządku choć było raczej chłodno, a na początku nawet zimno. Spotkałem się z Marcinem u stóp Bocheńca. Podjazd dość powoli dzisiaj choć wiaterek zachęcał żeby coś tam popróbować :P Wiaterek pomógł też na zjeździe i osiągnąłem dziś aż 84km/h. Pojechaliśmy sobie w prawo na Niedźwiedzę, kilka kilometrów względnie płaskich, a potem podjazd do Gwoźdzca. Na dole skręt na Jaworsko i znów długo pod górę. Tempo też luźne. Na zjeździe znów trochę dokręciłem ale wiało w twarz więc nic ciekawego się nie udało zrobić. Zaraz potem podjazd pod Godów, gdzie przycisnął Marcin. Ja zostałem sporo w tyle. Na końcu podciągnąłem tempo ale nie starczyło już czasu i sił żeby zespawać przed szczytem. Zjechaliśmy sobie technicznym zjazdem do Dębna i zaczęło się płaskie. Standardowo - do Borzęcina i stamtąd w kierunku domu bo czas gonił. Tempo po płaskim już całkiem fajne nawet pomimo kręcącego wiatru. Ogólnie całkiem spoko trasa. Po powrocie kolejna już zmiana łańcucha w Canyonie.
- DST 62.50km
- Czas 02:21
- VAVG 26.60km/h
- VMAX 84.00km/h
- Temperatura 18.0°C
- Podjazdy 704m
- Sprzęt Canyon Ultimate CF SL 9.0
- Aktywność Jazda na rowerze