Niedziela, 14 czerwca 2015
Kategoria Szosa
101. Kom, a potem regeneracja na całego
Początek pod wiatr do Brzeska, a potem powrót na Sterkowiec z wiaterkiem na pełnej intensywności. Wpadł kom do kolekcji. Po tej próbie już do końca baaardzo wolne tempo. Poturlałem się do Porąbki i z powrotem. Regen :0 Dziś w miarę ciepło ale bez szału. Wczoraj było spoko ;D
- DST 36.50km
- Czas 01:25
- VAVG 25.76km/h
- VMAX 48.00km/h
- Temperatura 33.0°C
- Podjazdy 126m
- Sprzęt Canyon Ultimate CF SL 9.0
- Aktywność Jazda na rowerze
100. Na Małopolski Wyścig Górski w strasznym upale
Wybrałem się sam na metę 2 etapu MWG. Wyjazd w południe i już wtedy ponad 30 stopni w cieniu. Początek lecę dość szybko na Rzezawę, mijam Marcina, który wracał ze startu. W Rzezawie przecinam czwórkę i koniec płaskiego na dziś. Lecę już po hopkach do Bochni, a potem kawałek wojewódzką do Nowego Wiśnicza. W centrum skręt w prawo i lecę w kierunku Leszczyny. Tempo dość spoko, noga podaje nawet. Przez Łapanowem wylatuje mi z ręki bidon co burzy moją koncentrację :P Tymczasem z pomocą map docieram do Żerosławic i po chwili widzę już jak policja zabezpiecza pętlę po której jedzie dziś peleton. Jadę im na przeciwko, dość niepewnie bo mają z góry, a co chwila zakręt i nic nie widać. Najpierw mija mnie dwójka uciekinierów, a po chwili przetrzebiony peleton. Za nim kilka minut kolejna większa grupa.
Dojeżdżam do Jodłownika i lecę na Szczyrzyc. W strefie bufetu wpada torebka CCC i bidon nie wiem kogo. Zajeżdżam w końcu do Szczyrzyca, gdzie czekam na wyścig. Spora grupka kolarzy już na pierwszej z dwócg rund zrezygnowała z walki i siedzą gdzie popadnie przy wozach i busach drużynowych. Spotykam znajomego, gadamy chwilę o rowerach i tym podobnych. Lecę do sklepu po Pepsi i Tymbarka, a potem już czekanie na finish. Wygrywa lider całego wyścigu z 20 osobowej grupy. Na resztę nie patrzę tylko lecę tam, gdzie stoją samochody drużyn. Udaje się dostać bidon od CCC i RusVelo. Po chwili biorę się za powrót. Jeszcze na podjeździe znajduje jeden bidon, ale też nie wiem kogo. Trochę jest ciężko, kieszenie wypchane więc niczym pomocnik ładuje bidony pod koszulkę :D Powrót ciężki jak cholera. Do asfaltu niemal 50 stopni, cały czas hopki. Ratują mnie dwa żele, które dostałem od kolegi. Po całej wieczności docieram do Wiśnicza i tu jest już dobrze, bo blisko domu. Wreszcie upragniony finish i czekająca pepsi :)
Ciężki dzień, wielki upał, dużo hopek ale całkiem przyjemnie. 18 dzień z rzędu na rowerze...
Dojeżdżam do Jodłownika i lecę na Szczyrzyc. W strefie bufetu wpada torebka CCC i bidon nie wiem kogo. Zajeżdżam w końcu do Szczyrzyca, gdzie czekam na wyścig. Spora grupka kolarzy już na pierwszej z dwócg rund zrezygnowała z walki i siedzą gdzie popadnie przy wozach i busach drużynowych. Spotykam znajomego, gadamy chwilę o rowerach i tym podobnych. Lecę do sklepu po Pepsi i Tymbarka, a potem już czekanie na finish. Wygrywa lider całego wyścigu z 20 osobowej grupy. Na resztę nie patrzę tylko lecę tam, gdzie stoją samochody drużyn. Udaje się dostać bidon od CCC i RusVelo. Po chwili biorę się za powrót. Jeszcze na podjeździe znajduje jeden bidon, ale też nie wiem kogo. Trochę jest ciężko, kieszenie wypchane więc niczym pomocnik ładuje bidony pod koszulkę :D Powrót ciężki jak cholera. Do asfaltu niemal 50 stopni, cały czas hopki. Ratują mnie dwa żele, które dostałem od kolegi. Po całej wieczności docieram do Wiśnicza i tu jest już dobrze, bo blisko domu. Wreszcie upragniony finish i czekająca pepsi :)
Ciężki dzień, wielki upał, dużo hopek ale całkiem przyjemnie. 18 dzień z rzędu na rowerze...
- DST 128.00km
- Czas 04:50
- VAVG 26.48km/h
- VMAX 78.00km/h
- Temperatura 34.0°C
- Podjazdy 1367m
- Sprzęt Canyon Ultimate CF SL 9.0
- Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 12 czerwca 2015
Kategoria Szosa
99. Biesiadki loop, korek w Brzesku
Standardowa pętla. Do Brzeska jechałem bardzo szybko (trzeci najlepszy czas na kilkadziesiąt prób), ale wszystko poszło na marne w centrum bo korki straszne (piątek popołudniu). Po wydostaniu się leciałem już w miarę luźno, choć na krajówce jeszcze trzymałem się bliżej 40 niż 30 żeby mieć to za sobą. Po skręcie na Zawadę Usz. już spokojnie. Podjechałem pod Biesiadki powolutku, zjazd do Łoniowej tez bez świrowania. Potem to już płasko na Porąbkę, na Wolę i przez Maszkienice do domu. Upał niemiłosierny, 29 stopni w cieniu, super :D
- DST 41.90km
- Czas 01:31
- VAVG 27.63km/h
- VMAX 66.00km/h
- Temperatura 29.0°C
- Podjazdy 233m
- Sprzęt Canyon Ultimate CF SL 9.0
- Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 11 czerwca 2015
Kategoria Szosa
98. Test butów :D
Po długich bojach ze złym rozmiarem przyszły dziś buty. I ja dałem się opanować marketingowi i kupiłem Sidi w jedynym słusznym kolorze :) Różnica co by nie mówić jest znaczna w porównaniu do Shimano r088. Czuć zdecydowanie większą sztywność, najbardziej przy przyspieszaniu. Komfortem też sidi biją na głowę shimano. Bardzo ładnie dopasowane do stopy, ale nigdzie nie uciskają. No i są piękne ;)
- DST 30.00km
- Czas 01:10
- VAVG 25.71km/h
- VMAX 80.00km/h
- Temperatura 22.0°C
- Podjazdy 233m
- Sprzęt Canyon Ultimate CF SL 9.0
- Aktywność Jazda na rowerze
97. z lampami
Wyjechałem o 20. Do Porąbki jeszcze jasno, potem spacer z koleżanką i powrót już po zmroku. Wjechałem sobie na Bocheniec, który nocą jest magiczny :) Piękna letnia noc.
- DST 30.40km
- Czas 01:10
- VAVG 26.06km/h
- VMAX 53.00km/h
- Temperatura 19.0°C
- Podjazdy 284m
- Sprzęt Giant Cadex CFR2
- Aktywność Jazda na rowerze
96. Od lenia do koma
Dziś jazda wyraźnie rozdzielona na 2 części. Najpierw było leniwie i bez sił. Pogoda jakaś taka kiepska. Pojechaliśmy na hopki w rejonach Wiśnicza. Wpadła też ściana w Chronowie. Tu się spiąłem i udało się zrobić koma. Ogólnie jednak jechaliśmy wolno, a ja to nawet zabezpieczałem momentami tyły i traciłem po kilkanaście metrów. Wróciliśmy do Brzeska przez Porębę. Po chwili przerwy w centrum ruszamy w kierunku domu ale Marcin zaproponował skręcenia na Bocheniec... Po namyśle zgodziłem się. Tempo ze strony Marcina poszło naprawdę mocne, i wykręciliśmy swoje najlepsze czasy w tym roku (a Marcin w ogóle). Zjazd do Porąbki, tam zrobiliśmy 2 pętle i pojechaliśmy do czwórki. Teraz zrobiło się płasko i przy zachodzącym słońcu siły wróciły. Tempo ponad 30km/h i lecimy przez Perłę aż do końca Borzęcina. W Szczepanowie Marcin sugeruje, że rozprowadzi mnie na segment. Zgodziłem się. Do połowy podjazdu ładnie na kole, a potem już samodzielny sprint do końca i wpada kolejny tego dnia KOM. Ładnie :)
Był to 14 dzień z rzędu na rowerze :) i dość przypadkowo udało się przez te 14 dni zrobić 1007km.
Był to 14 dzień z rzędu na rowerze :) i dość przypadkowo udało się przez te 14 dni zrobić 1007km.
- DST 108.70km
- Czas 04:08
- VAVG 26.30km/h
- VMAX 78.00km/h
- Temperatura 21.0°C
- Podjazdy 923m
- Sprzęt Canyon Ultimate CF SL 9.0
- Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 8 czerwca 2015
Kategoria Szosa
95. Regeneracyjnie na cadexie
Zauważyłem, że w Canyonie zeszło powietrze z tyłu. Po napompowaniu trzymało ciśnienie ale postanowiłem nie ryzykować i pojechałem Cadexem. Krótka pętla do Porąbki i z powrotem bez podjazdów, bez szaleństw. Taka regeneracja... 21 stopni i było mi zimno :)
- DST 27.50km
- Czas 01:08
- VAVG 24.26km/h
- VMAX 42.00km/h
- Temperatura 21.0°C
- Podjazdy 102m
- Sprzęt Giant Cadex CFR2
- Aktywność Jazda na rowerze
94. Upalna masakra Ścianą w Laskowej
Generalnie ja to jestem jakiś dziwny bo im bardziej ekstremalne warunki do jazdy tym bardziej się napalam. Wyzwanie 40 pętli? banał, więc poczekałem aż przyszedł deszcz ze śniegiem i porywisty wiatr. Pierwszy raz samemu 200km? eee, trzeba dorzucić ze trzy tysiące metrów przewyższenia. Przehyba? trzy i pół tysiąca. 20 stopni i spokojny dzień? Wolę zostać w domu i posiedzieć na kompie :)
Dziś miało w końcu przekroczyć 30 stopni w cieniu, to sobie wymyśliłem zrobić te 150km i dorzucić kilka fajnych podjazdów bo przecież to dopiero dwunasty dzień z rzędu na rowerze :)
Ruszyłem dopiero jak się wyspałem czyli jakoś po 10. Już było przyjemnie gorąco :) Pojechałem na początek w kierunku Dębna, tempo przyzwoite, jechałem sam więc inny tryb niż w grupie: śpiewanie w myślach, komentowanie mojej jazdy w stylu panów z eurosportu (ale raczej brytyjskiego) i tak dalej. Przejechałem dość szybko przez płaskie tereny i dotarłem do podjazdu na Złotą. Potem boczne drogi, kawałek krajówki i wyleciałem pod serpentynami w Tymowej. Dziś podjechane w bardzo spokojnym tempie bez szaleństw.
Od szczytu sporo zjazdu i wkrótce minąłem Kąty. Znowu wybrałem boczne drogi i zjechałem sobie bezpośrednio obok lotniska w Łososinie. Dziś spory ruch samolotowy ale nie ma się co dziwić. Gorące powietrze to i warunki nośne pewnie świetne dla szybowców. Od lotniska jadę w kierunku Laskowej, i tu jest w miarę płasko. W centrum laskowej pierwsza przerwa na pepsi. Niedługo potem jestem już u stóp Podjazdu.
Mowa oczywiście o legendarnej niemal ścianie w Laskowej czyli kilometrowym podjeździe o średnim nachyleniu 20%. To nie jest problem, natomiast kilkadziesiąt metrów drogi z nachyleniem równym (bądź prawie równym, zależy od licznika) 30% już pewnym problemem jest :)
Zaczyna się ostro, wjazd w las i na dzień dobry ponad 20%. Jestem przygotowany więc jadę spokojnie, jeden zakręt bach 24%, zaraz drugi zakręt i zaczyna się zabawa. Nachylenie rośnie, przednie koło zaczyna odrywać od asfaltu, strasznie nieprzyjemne uczucie. Wstaje więc z siodła i wychylam się do przodu. Najgorszy fragment więc jadę slalomem. Niestety 30 metrów przed końcem robię zbyt ostry skręt i noga blokuje koło. Aby nie wypieprzyć na asfalt ratuje się wypięciem i zatrzymaniem. Koniec imprezy. Laskowa 2-0 Ja. Irytacja, bo przegrałem walkę w głupi sposób.
Zjeżdżam łagodniejszą stroną do Limanowej i jadę do centrum. Postanawiam kontynuować plan i pcham się na Kamienice. Czyli 8km podjazdu pod Ostrą. Najpierw jednak kupuje puszkę pepsi. Jest super zimna, ładuje ją pod koszulkę i ruszam, to będzie moja nagroda na szczycie :) Podjazd ciągnie się dość długo, ale nie jest bardzo stromy, więc swoim rytmem można sobie przyjemnie jechać. Dzisiaj oczywiście bez szaleństw, drogi do domu sporo, upał srogi... nie ma co. Na górze odpoczynek i ruszam w dół. Kilka minut przyjemności ze zjazdu, ale momentalnie jestem przy skręcie na Słopnice. Od razu po skręcie bach 17% pod górę :) Na szczęście nie trwa to zbyt długo. Nagrodą jest jakieś 10km cały czas w dół, ostro na początku potem bardzo delikatnie. Na odcinku stromym, poszalałem i nawet wpadł kom :) Potem spokojniej.
Po chwili jazdy krajówką (28) wjeżdżam do Tymbarku, za centrum czeka mnie sektor brukowy ale na szczęście krótki. Przejeżdżam obok zakładów Tymbarku i po chwili kieruje się do Piekiełka. Od tego czasu rzeczywiście czeka mnie piekiełko. Dużo małych i średnich podjazdów. Raczej krótkich ale ze sporymi nachyleniami. I cały czas w kółko. W Rupinowie trzeci raz wpadam na pepsi, ale ciągle mi jej mało...
Po jakimś czasie robi się już dość ciężko, choć nie jest bardzo źle. Po prostu czuć w nogach dzień. Tempo lekko spada, ale wytrwale jadę raz w górę, raz w dół. Po długim czasie wita mnie Nowy Wiśnicz i orkiestra dęta :) Nie zatrzymuje się jednak tylko lecę w kierunku Uszwi. Tempo teraz całkiem fajne, mimo trudów udaje się trzymać lekko ponad 30km/h. Do Brzeska docieram bokami, a z Brzeska do domu przez Jadowniki. I koniec całkiem fajnej trasy.
Dziś miało w końcu przekroczyć 30 stopni w cieniu, to sobie wymyśliłem zrobić te 150km i dorzucić kilka fajnych podjazdów bo przecież to dopiero dwunasty dzień z rzędu na rowerze :)
Ruszyłem dopiero jak się wyspałem czyli jakoś po 10. Już było przyjemnie gorąco :) Pojechałem na początek w kierunku Dębna, tempo przyzwoite, jechałem sam więc inny tryb niż w grupie: śpiewanie w myślach, komentowanie mojej jazdy w stylu panów z eurosportu (ale raczej brytyjskiego) i tak dalej. Przejechałem dość szybko przez płaskie tereny i dotarłem do podjazdu na Złotą. Potem boczne drogi, kawałek krajówki i wyleciałem pod serpentynami w Tymowej. Dziś podjechane w bardzo spokojnym tempie bez szaleństw.
Od szczytu sporo zjazdu i wkrótce minąłem Kąty. Znowu wybrałem boczne drogi i zjechałem sobie bezpośrednio obok lotniska w Łososinie. Dziś spory ruch samolotowy ale nie ma się co dziwić. Gorące powietrze to i warunki nośne pewnie świetne dla szybowców. Od lotniska jadę w kierunku Laskowej, i tu jest w miarę płasko. W centrum laskowej pierwsza przerwa na pepsi. Niedługo potem jestem już u stóp Podjazdu.
Mowa oczywiście o legendarnej niemal ścianie w Laskowej czyli kilometrowym podjeździe o średnim nachyleniu 20%. To nie jest problem, natomiast kilkadziesiąt metrów drogi z nachyleniem równym (bądź prawie równym, zależy od licznika) 30% już pewnym problemem jest :)
Zaczyna się ostro, wjazd w las i na dzień dobry ponad 20%. Jestem przygotowany więc jadę spokojnie, jeden zakręt bach 24%, zaraz drugi zakręt i zaczyna się zabawa. Nachylenie rośnie, przednie koło zaczyna odrywać od asfaltu, strasznie nieprzyjemne uczucie. Wstaje więc z siodła i wychylam się do przodu. Najgorszy fragment więc jadę slalomem. Niestety 30 metrów przed końcem robię zbyt ostry skręt i noga blokuje koło. Aby nie wypieprzyć na asfalt ratuje się wypięciem i zatrzymaniem. Koniec imprezy. Laskowa 2-0 Ja. Irytacja, bo przegrałem walkę w głupi sposób.
Zjeżdżam łagodniejszą stroną do Limanowej i jadę do centrum. Postanawiam kontynuować plan i pcham się na Kamienice. Czyli 8km podjazdu pod Ostrą. Najpierw jednak kupuje puszkę pepsi. Jest super zimna, ładuje ją pod koszulkę i ruszam, to będzie moja nagroda na szczycie :) Podjazd ciągnie się dość długo, ale nie jest bardzo stromy, więc swoim rytmem można sobie przyjemnie jechać. Dzisiaj oczywiście bez szaleństw, drogi do domu sporo, upał srogi... nie ma co. Na górze odpoczynek i ruszam w dół. Kilka minut przyjemności ze zjazdu, ale momentalnie jestem przy skręcie na Słopnice. Od razu po skręcie bach 17% pod górę :) Na szczęście nie trwa to zbyt długo. Nagrodą jest jakieś 10km cały czas w dół, ostro na początku potem bardzo delikatnie. Na odcinku stromym, poszalałem i nawet wpadł kom :) Potem spokojniej.
Po chwili jazdy krajówką (28) wjeżdżam do Tymbarku, za centrum czeka mnie sektor brukowy ale na szczęście krótki. Przejeżdżam obok zakładów Tymbarku i po chwili kieruje się do Piekiełka. Od tego czasu rzeczywiście czeka mnie piekiełko. Dużo małych i średnich podjazdów. Raczej krótkich ale ze sporymi nachyleniami. I cały czas w kółko. W Rupinowie trzeci raz wpadam na pepsi, ale ciągle mi jej mało...
Po jakimś czasie robi się już dość ciężko, choć nie jest bardzo źle. Po prostu czuć w nogach dzień. Tempo lekko spada, ale wytrwale jadę raz w górę, raz w dół. Po długim czasie wita mnie Nowy Wiśnicz i orkiestra dęta :) Nie zatrzymuje się jednak tylko lecę w kierunku Uszwi. Tempo teraz całkiem fajne, mimo trudów udaje się trzymać lekko ponad 30km/h. Do Brzeska docieram bokami, a z Brzeska do domu przez Jadowniki. I koniec całkiem fajnej trasy.
- DST 160.60km
- Czas 06:08
- VAVG 26.18km/h
- VMAX 78.00km/h
- Temperatura 31.0°C
- Podjazdy 2123m
- Sprzęt Canyon Ultimate CF SL 9.0
- Aktywność Jazda na rowerze
93. Szybko na Lubinkę
Udało się wykombinować 2 godzinki jazdy. Ruszyłem coś koło 13:40. Jak ruszałem kompletnie nie wiedziałem gdzie pojadę. Plan rodził się powoli i dopiero w Biadolinach wykrystalizował się. Postanowiłem przekręcić na Lubinkę i wrócić przez Zakliczyn. Początek płaski, więc szło dość szybko. Sprawnie dojechałem do Zgłobic i wkrótce droga zaczęła piąć się lekko do góry. Dyspozycja była dziś dość dobra i mimo sporego upału, tempo pod górę całkiem przyjemne. Nie wiedziałem, gdzie zaczynają się segmenty więc jechałem równo cały czas. Okazało się, że wystarczyło to na zajęcie 6 miejsca na 44 możliwych pod Lubinkę, czyli nie jest w sumie źle biorąc pod uwagę, że podjeżdżałem tam dopiero drugi raz. Na zjeździe też całkiem mocne tempo, sporo bardzo ciekawych zakrętów, asfalt w porządku i wpada 3 miejsce :) Mocne tempo kontynuowałem, dojechałem do Zakliczyna i potem klasycznie w kierunku Gwoźdzca. Na podjeździe lekko odpuściłem, ale i tak całkiem sprawnie wjechane. Potem to już klasyka, mocno w dół i od Łoniowej do czwórki po płaskim też przyzwoicie. W sumie 10km w średniej 37km/h fajnie wpłynęło na średnią całej trasy. Do domu wariantem przez Maszkienice. Ostatecznie wyszło całkiem ładnie :)
- DST 75.50km
- Czas 02:24
- VAVG 31.46km/h
- VMAX 68.00km/h
- Temperatura 28.0°C
- Podjazdy 569m
- Sprzęt Canyon Ultimate CF SL 9.0
- Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 5 czerwca 2015
Kategoria Szosa
92. Aktywna regeneracja
10 dzień z rzędu na rowerze, jakoś nie ma czasu żeby odpuścić choć dzień :P Dziś trochę się zmusiłem do bardzo spokojnego kręcenia, bo wczoraj czuć było lekkie zajechanie. Dziś wiało dość konkretnie, i było ciepło ale bez upału. Pojechałem najpierw przez Wokowice do Porąbki, tam zrobiłem pętlę i wróciłem do Dębna. Pokręciłem po Woli i wywiało mnie do Bielczy. Stamtąd do Szczepanowa i jeszcze krótkie kółeczko przez rynek żeby wyrobić 50km. Ot takie śmiganie :) Jutro raczej też spokój.
- DST 51.00km
- Czas 01:58
- VAVG 25.93km/h
- VMAX 61.00km/h
- Temperatura 21.0°C
- Podjazdy 230m
- Sprzęt Canyon Ultimate CF SL 9.0
- Aktywność Jazda na rowerze