Wpisy archiwalne w kategorii
>100km
Dystans całkowity: | 13250.78 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | 487:54 |
Średnia prędkość: | 26.74 km/h |
Maksymalna prędkość: | 88.50 km/h |
Suma podjazdów: | 126573 m |
Maks. tętno maksymalne: | 206 (101 %) |
Maks. tętno średnie: | 168 (82 %) |
Suma kalorii: | 51027 kcal |
Liczba aktywności: | 109 |
Średnio na aktywność: | 121.57 km i 4h 33m |
Więcej statystyk |
rekordy!
Cóż za dzień. Wybrałem się z Szymonem na rower koło południa. Najpierw krajową czwórką pojechaliśmy do Tarnowa i na obwodnicy Tarnowa przeoczyliśmy zjazd. Dzięki temu wjechaliśmy do gminy Skrzyszów i mogę ją oficjalnie odhaczyć :).
Po zjeździe pojechaliśmy do Tuchowa, a stamtąd przez Lubinkę do Janowic. Następnie w Brzozowej ciężki, kręty podjazd ale udało się go podjechać z czego się cieszę niezmiernie :> i przez Polichty do Ciężkowic. Tam w prawo i pojechaliśmy do Jamnej, gdzie czekał nas kolejny trudny podjazd ale również tym razem przejechany mimo, że w nogach już 100km :). Po podjeździe karkołomny zjazd lasem, między dziurami, samochodami i kropiącym deszczem ;). Chwila grozy, gdy na samym końcu wyrzuciło mnie na zewnątrz na czołówkę z autem, ale udało się z tego wyjść.
Deszcz się rozpadał na dobre ale po kilkunastu minutach przeszedł. W Paleśnicy w lewo w kierunku Filipowic i Dunajca. Chcieliśmy pojechać na prom ale był akurat po drugiej stronie więc +6 km do mostu. Znów zaczęło padać i tym razem lało prawie do ostatnich metrów. Przez Czchów i Jurków główną drogą i w lewo na Złotą. Tu rozjechaliśmy się do domów, mnie czekał jeszcze podjazd do Biesiadek i potem już z górki i po płaskim do domu :)
Udało się pobić najdłuższą trasę o 20km i rekord wynosi teraz 153,7km, udało się również pobić rekord przewyższeń (1450m). Ponadto zaliczyłem kilka gmin do kolekcji (Tarnów, Skrzyszów, Ciężkowice, Pleśna, Gromnik, Tuchów).
No i widzę, że dystans miesięczny pobity: 1060km już :)
Podziękowania dla Szymona za jazdę, sam bym tyle nie przejechał, a i pogadać z kim było :) Mogę sobie życzyć więcej takich wyjazdów :)
#lat=49.884564849191&lng=20.842913798828&zoom=11&maptype=ts_terrain
Po zjeździe pojechaliśmy do Tuchowa, a stamtąd przez Lubinkę do Janowic. Następnie w Brzozowej ciężki, kręty podjazd ale udało się go podjechać z czego się cieszę niezmiernie :> i przez Polichty do Ciężkowic. Tam w prawo i pojechaliśmy do Jamnej, gdzie czekał nas kolejny trudny podjazd ale również tym razem przejechany mimo, że w nogach już 100km :). Po podjeździe karkołomny zjazd lasem, między dziurami, samochodami i kropiącym deszczem ;). Chwila grozy, gdy na samym końcu wyrzuciło mnie na zewnątrz na czołówkę z autem, ale udało się z tego wyjść.
Deszcz się rozpadał na dobre ale po kilkunastu minutach przeszedł. W Paleśnicy w lewo w kierunku Filipowic i Dunajca. Chcieliśmy pojechać na prom ale był akurat po drugiej stronie więc +6 km do mostu. Znów zaczęło padać i tym razem lało prawie do ostatnich metrów. Przez Czchów i Jurków główną drogą i w lewo na Złotą. Tu rozjechaliśmy się do domów, mnie czekał jeszcze podjazd do Biesiadek i potem już z górki i po płaskim do domu :)
Udało się pobić najdłuższą trasę o 20km i rekord wynosi teraz 153,7km, udało się również pobić rekord przewyższeń (1450m). Ponadto zaliczyłem kilka gmin do kolekcji (Tarnów, Skrzyszów, Ciężkowice, Pleśna, Gromnik, Tuchów).
No i widzę, że dystans miesięczny pobity: 1060km już :)
Podziękowania dla Szymona za jazdę, sam bym tyle nie przejechał, a i pogadać z kim było :) Mogę sobie życzyć więcej takich wyjazdów :)
#lat=49.884564849191&lng=20.842913798828&zoom=11&maptype=ts_terrain
- DST 153.70km
- Czas 05:49
- VAVG 26.42km/h
- VMAX 68.00km/h
- Temperatura 21.0°C
- Podjazdy 1450m
- Sprzęt Giant Cadex CFR2
- Aktywność Jazda na rowerze
rekord przewyższeń, gleba, osa...
Wreszcie pojechałem bardziej na południowe tereny i górki :). Przed 10 wyjechałem w stronę Gwoźdzca i Melsztyna. Kawałek główną drogą i znalazłem się w Zakliczynie, gdzie zaliczyłem ... glebę. Rondo, stoję za golfem, droga się zwalnia koleś przede mną rusza, ja się wpinam, a ten po hamulcach ! :O Ja również żeby mu nie wjechać w tył i nie zdążyłem się wypiąć :/, obyło się bez zniszczeń czy kontuzji ale duma została urażona :P.
Zaraz potem zjechałem z głównej drogi i pojechałem wzdłuż Dunajca przez Stróże, Filipowice i Piaski Drużków. Niespodziewanie wyrósł przede mną spory podjazd, którego nie przewidziałem. Ścianka naprawdę stroma ale pokonałem ją i dostałem w zamiań bardzo fajny widok na Dunajec :), Niestety dalej droga się zamieniła z asfaltowej w kamienną czego nie przewidziałem i musiałem zjechać i wrócić do mostu.
Więc znów wylądowałem na głównej szosie ale zaraz skręciłem w lewo na kolejny most nad Dunajcem w miejscowości Witowice Dolne. Fajny nowy asfalt i szeroki tam :). Zaliczyłem Rożnów i wjechałem do nowo zdobytej gminy: Gródek Nad Dunajcem. Niestety do samego Gródka nie dojechałem. Wcześniej udało się włączyć w poczet gmin gminę Łososina :D, więc 2 nowe do kolekcji :].
W Łękach zjechałem z krajówki i pojechałem w stronę Iwkowej. Nagle przed sobą widzę coś i ostry ból w nodze, pizdła mnie osa :|, no cóż trochę popiekło i przeszło w zasadzie, ciekawe, że przyjąłem to ze stoickim spokojem zważając na fakt mojej fobii przed osami, szerszeniami i podobnym latającym ......
Troszkę na podjeździe do Iwkowej tempo spadło ale miałem już ponad 70 kilo na liczniku. Trochę wytchnienia i frajdy na serpentynach. Potem parę hopek w Gosprzydowej. Dojechałem do '75-tki i nią przez Gnojnik do Zawady Usz. gdzie zjechałem z niej. Przez górkę w Biesiadkach do Łoniowej i już spokojnie do domu.
Nieźle wyszło: ponad 100 km, pobita granica 5000 km w roku i rekordzik przewyższeń: 1320m (pomiar się wacha na różnych serwisach od 1100 do 1400).
Dziś jeszcze mnie czeka 20 km na działkę więc dystans dzienny wyjdzie zacny :D
#lat=49.850650150918&lng=20.68552&zoom=11&maptype=ts_terrain





Zaraz potem zjechałem z głównej drogi i pojechałem wzdłuż Dunajca przez Stróże, Filipowice i Piaski Drużków. Niespodziewanie wyrósł przede mną spory podjazd, którego nie przewidziałem. Ścianka naprawdę stroma ale pokonałem ją i dostałem w zamiań bardzo fajny widok na Dunajec :), Niestety dalej droga się zamieniła z asfaltowej w kamienną czego nie przewidziałem i musiałem zjechać i wrócić do mostu.
Więc znów wylądowałem na głównej szosie ale zaraz skręciłem w lewo na kolejny most nad Dunajcem w miejscowości Witowice Dolne. Fajny nowy asfalt i szeroki tam :). Zaliczyłem Rożnów i wjechałem do nowo zdobytej gminy: Gródek Nad Dunajcem. Niestety do samego Gródka nie dojechałem. Wcześniej udało się włączyć w poczet gmin gminę Łososina :D, więc 2 nowe do kolekcji :].
W Łękach zjechałem z krajówki i pojechałem w stronę Iwkowej. Nagle przed sobą widzę coś i ostry ból w nodze, pizdła mnie osa :|, no cóż trochę popiekło i przeszło w zasadzie, ciekawe, że przyjąłem to ze stoickim spokojem zważając na fakt mojej fobii przed osami, szerszeniami i podobnym latającym ......
Troszkę na podjeździe do Iwkowej tempo spadło ale miałem już ponad 70 kilo na liczniku. Trochę wytchnienia i frajdy na serpentynach. Potem parę hopek w Gosprzydowej. Dojechałem do '75-tki i nią przez Gnojnik do Zawady Usz. gdzie zjechałem z niej. Przez górkę w Biesiadkach do Łoniowej i już spokojnie do domu.
Nieźle wyszło: ponad 100 km, pobita granica 5000 km w roku i rekordzik przewyższeń: 1320m (pomiar się wacha na różnych serwisach od 1100 do 1400).
Dziś jeszcze mnie czeka 20 km na działkę więc dystans dzienny wyjdzie zacny :D
#lat=49.850650150918&lng=20.68552&zoom=11&maptype=ts_terrain






- DST 102.75km
- Czas 04:10
- VAVG 24.66km/h
- VMAX 69.10km/h
- Temperatura 26.0°C
- Podjazdy 1320m
- Sprzęt Giant Cadex CFR2
- Aktywność Jazda na rowerze
w końcu kolejna setka :)
Po wielu dniach znów udało się ukręcić 100km :) Z rana pojechałem przez Bocheniec do Brzeska, a następnie przez Porębę i Brzeźnicę do Bochni. Troszkę się tam pokręciłem i wróciłem do Brzeska przez Rzezawę i Jodłówkę. Z Brzeska przez Jadowniki do Sterkowca i do Porąbki przez Maszkienice. Dokręciłem znów na pętli Nieźdwiedza - Gwoździec - Jaworsko - Sufczyn. Dość fajnie z początku szło, potem trochę słabiej, ale ogólnie wyjazd na plus :)

Szyb 'Campi' Bocheńskiej kopalni soli.
#lat=49.943098588629&lng=20.565211063234&zoom=14&maptype=osm

Szyb 'Campi' Bocheńskiej kopalni soli.
#lat=49.943098588629&lng=20.565211063234&zoom=14&maptype=osm
- DST 100.30km
- Czas 03:56
- VAVG 25.50km/h
- VMAX 70.20km/h
- Temperatura 25.0°C
- Podjazdy 620m
- Sprzęt Giant Cadex CFR2
- Aktywność Jazda na rowerze
Życiówka, Północ i jabłka :)
Pogoda miodzio może do ideału brakło spokojniejszego wiatru. Plan prosty: płaska północ i pokręcenie za Koszyce żeby gminę w Świętokrzyskim zaliczyć ;]. Przez Szczepanów i Przyborów najpierw i główną trasą w kierunku Szczurowej. Nie miła niespodzianka: od Rudego Rysia do Niedzielisk sfrezowany asfalt, wytrzepało mnie niemiłosiernie (ale przynajmniej isostara wymieszało :>). Obwodnica Szczurowej fajna - zero ruchu i świetny asfalt. Most przez Wisłę i już byłem zaraz w Koszycach.
Kawałek 79'tką i w lewo w kierunku granicy województw. I wreszcie się udało :) wjechałem do Świętokrzyskiego. Fajne duże wiatraki tam zobaczyłem i powrót jakąś wioską ale akurat po remoncie drogi i do Koszyc super jazda.
Zaczął się powrót, za mostem w lewo na Zaborów i prosto przez Pojawie w kierunku Radłowa. Przez Radłów bez przygód, i w centrum w prawo na Wojnicz. Tu też spokojna jazda, w Wierzchosławicach jedna jedyna zmiana dnia, a mianowicie skuter ;] za, którym się z kilometr podciągnąłem.
Przez Wojnicz na pełnym speedzie i już skręcałem na Grabno. Tu trochę bardziej górzyście i pożegnałem się ze średnią (na 100 km miałem średnią 28,8 co dla mnie jest super osiągnięciem). Wyjazd w Łysej, łącznikiem do Dębna iii postanowiłem dokręcić jeszcze 30 kaemów. Dokręciłem na stałej trasie czyli Biadoliny, Bielcza, Wokowice, Sterkowiec, Wola, Porąbka. W Biadolinach naszła mnie nieposkromiona ochota na ... jabłko. Brak jedzenia czy co innego ale strasznie zachciało mi się jabłka :P 15 km przeszło jak burza bo o niczym innym nie myślałem. W końcu jest! jabłoń tuż przy drodze :D, załadowałem do kieszonek i długa :). Po drodze wpieprzyłem wszystkie 5 :P. Powrót do domu już bez przygód ;)
Bariera 4000 km pokonana, życiówka: 131,3 km, dobry dzień :)



Kawałek 79'tką i w lewo w kierunku granicy województw. I wreszcie się udało :) wjechałem do Świętokrzyskiego. Fajne duże wiatraki tam zobaczyłem i powrót jakąś wioską ale akurat po remoncie drogi i do Koszyc super jazda.
Zaczął się powrót, za mostem w lewo na Zaborów i prosto przez Pojawie w kierunku Radłowa. Przez Radłów bez przygód, i w centrum w prawo na Wojnicz. Tu też spokojna jazda, w Wierzchosławicach jedna jedyna zmiana dnia, a mianowicie skuter ;] za, którym się z kilometr podciągnąłem.
Przez Wojnicz na pełnym speedzie i już skręcałem na Grabno. Tu trochę bardziej górzyście i pożegnałem się ze średnią (na 100 km miałem średnią 28,8 co dla mnie jest super osiągnięciem). Wyjazd w Łysej, łącznikiem do Dębna iii postanowiłem dokręcić jeszcze 30 kaemów. Dokręciłem na stałej trasie czyli Biadoliny, Bielcza, Wokowice, Sterkowiec, Wola, Porąbka. W Biadolinach naszła mnie nieposkromiona ochota na ... jabłko. Brak jedzenia czy co innego ale strasznie zachciało mi się jabłka :P 15 km przeszło jak burza bo o niczym innym nie myślałem. W końcu jest! jabłoń tuż przy drodze :D, załadowałem do kieszonek i długa :). Po drodze wpieprzyłem wszystkie 5 :P. Powrót do domu już bez przygód ;)
Bariera 4000 km pokonana, życiówka: 131,3 km, dobry dzień :)



- DST 131.30km
- Czas 04:51
- VAVG 27.07km/h
- VMAX 64.00km/h
- Temperatura 27.0°C
- Podjazdy 503m
- Sprzęt Giant Cadex CFR2
- Aktywność Jazda na rowerze
Od Jadownik M. po Gwoździec
Dziś odbiłem sobie wczorajsze niepowodzenie. Temperatura w sam raz, lekki wiaterek.
Wyruszyłem z Porąbki do Szczepanowa (przez Maszkienice). Następnie przez Łęki i Przyborów do Borzęcina cały czas z wiaterkiem i super tempem. Przez Borzęcin do Dołęgi i tam pękło 32 km w których starałem się jechać szybko. Prawie wyrównałem rekord średniej na tym dystansie (32,8 a dziś 32,6) i dalej już bez spinania się ;].
Po nawrocie w Jadownikach Mokrych trochę wiaterek stał się niekorzystny ale co poradzić ?. W ostatniej chwili postanowiłem zmienić trasę i pojechać z Radłowa do Wojnicza zamiast do Bielczy. W Wierzchosławicach przy autostradzie jakieś cholerne płynące błoto i mimo przetoczenia się przez to z minimalną prędkością, wszystko usyfiło się jak jasny gwint ;/
W Wojniczu w dalszym ciągu tą samą drogą do Więckowic, gdzie zjechałem z głównej trasy. Następnie Grabno i wyjazd w Łysej Górze. Jeszcze postanowiłem pojechać przez Jaworsko więc tak też się stało :) Podjazd i zjazd do Gwoźdzca i powrót do Porąbki przez Niedźwiedzę i Łoniową. Jeszcze pętelka przez Dębno i wyszło 105,3 km :D
?134227514518415
Wyruszyłem z Porąbki do Szczepanowa (przez Maszkienice). Następnie przez Łęki i Przyborów do Borzęcina cały czas z wiaterkiem i super tempem. Przez Borzęcin do Dołęgi i tam pękło 32 km w których starałem się jechać szybko. Prawie wyrównałem rekord średniej na tym dystansie (32,8 a dziś 32,6) i dalej już bez spinania się ;].
Po nawrocie w Jadownikach Mokrych trochę wiaterek stał się niekorzystny ale co poradzić ?. W ostatniej chwili postanowiłem zmienić trasę i pojechać z Radłowa do Wojnicza zamiast do Bielczy. W Wierzchosławicach przy autostradzie jakieś cholerne płynące błoto i mimo przetoczenia się przez to z minimalną prędkością, wszystko usyfiło się jak jasny gwint ;/
W Wojniczu w dalszym ciągu tą samą drogą do Więckowic, gdzie zjechałem z głównej trasy. Następnie Grabno i wyjazd w Łysej Górze. Jeszcze postanowiłem pojechać przez Jaworsko więc tak też się stało :) Podjazd i zjazd do Gwoźdzca i powrót do Porąbki przez Niedźwiedzę i Łoniową. Jeszcze pętelka przez Dębno i wyszło 105,3 km :D
?134227514518415
- DST 105.30km
- Czas 03:55
- VAVG 26.89km/h
- VMAX 65.00km/h
- Temperatura 27.0°C
- Podjazdy 460m
- Sprzęt Giant Cadex CFR2
- Aktywność Jazda na rowerze
Koszyce, kolejna setka, upał i zdychanie
Pisałem, że może dzisiaj coś większego - i tak się stało :). Chwilę po 12 wyruszyłem w kierunku Łoniowej. Pojechałem sobie do Niedźwiedzy, a tam pod górę do Złotej. Ze Złotej przez Biesiadki do miejscowości Zawada Uszewska. Przecięcie głównej i w kierunku Brzeska przez Uszew, Porębę, i Jasień. W Brzesku tradycyjnie przerwa na lodzika ;).
Tu praktycznie skończyły się jakiekolwiek górki i zaczął się etap płaski. Kolejno mijałem: Jadowniki, Sterkowiec, Szczepanów, Łęki, Przyborów, Borzęcin, Dołęgę. W Zaborowie zamiast w prawo na Radłów pojechałem w lewo w dziewiczy (dla mnie) teren. Minąłem Kwików i coś jeszcze (?) i dojechałem do jednego z celów wycieczki: Wisły (rzeki rzecz jasna :)). Jednak pojechałem dalej i odchaczyłem kolejny cel: Koszyce. Zakręciłem się w rynku (nawet fajnie mają) i powrót. W Zaborowie wpadłem na wesele i się namanewrowałem między samochodami i bachorami zbierającymi opłaty za przejazd (bramy), dobrze, że nic ode mnie nie chcieli bo nie jestem pewien czy spodobało by im się jakbym im nalał izotonika do koszyka :P.
W Borzęcinie przytrafił mi się kryzys jak jasny gwint, prękość zaczęła słabnąć z kilometra na kilometr (przy końcu Borzęcina kręciłem na poziomie 22-24 km/h ;/. Aż się w sklepie zatrzymałem bo picia zaczęło brakować, i potoczyłem się przez Bielczę, Biadoliny, Sufczyn do domu. Na samym końcu minimalnie lepiej.
Ledwo żyje :) upał strasznie dał popalić, no i ten kryzys, nie miła sprawa.
Szkoda bo średnia na łeb na szyje poleciała, a było przyzwoicie.
Taki widok towarzyszył przez większość drogi:



Tu praktycznie skończyły się jakiekolwiek górki i zaczął się etap płaski. Kolejno mijałem: Jadowniki, Sterkowiec, Szczepanów, Łęki, Przyborów, Borzęcin, Dołęgę. W Zaborowie zamiast w prawo na Radłów pojechałem w lewo w dziewiczy (dla mnie) teren. Minąłem Kwików i coś jeszcze (?) i dojechałem do jednego z celów wycieczki: Wisły (rzeki rzecz jasna :)). Jednak pojechałem dalej i odchaczyłem kolejny cel: Koszyce. Zakręciłem się w rynku (nawet fajnie mają) i powrót. W Zaborowie wpadłem na wesele i się namanewrowałem między samochodami i bachorami zbierającymi opłaty za przejazd (bramy), dobrze, że nic ode mnie nie chcieli bo nie jestem pewien czy spodobało by im się jakbym im nalał izotonika do koszyka :P.
W Borzęcinie przytrafił mi się kryzys jak jasny gwint, prękość zaczęła słabnąć z kilometra na kilometr (przy końcu Borzęcina kręciłem na poziomie 22-24 km/h ;/. Aż się w sklepie zatrzymałem bo picia zaczęło brakować, i potoczyłem się przez Bielczę, Biadoliny, Sufczyn do domu. Na samym końcu minimalnie lepiej.
Ledwo żyje :) upał strasznie dał popalić, no i ten kryzys, nie miła sprawa.
Szkoda bo średnia na łeb na szyje poleciała, a było przyzwoicie.
Taki widok towarzyszył przez większość drogi:




- DST 111.40km
- Czas 04:24
- VAVG 25.32km/h
- VMAX 64.00km/h
- Temperatura 30.0°C
- Podjazdy 457m
- Sprzęt Giant Cadex CFR2
- Aktywność Jazda na rowerze
i znów życiówa. 110km
Kolejna bariera przekroczona :) Tym razem wykręciłem 110km głównie po terenie płaskim. Tylko na końcu podjazd do Lewniowej. Dziś pojechałem przebytą wcześniej trasą przez Borzęcin - Dołęgę - Zaborów - Radłów - Brzeźnicę - Waryś - Bielczę. Potem przez Sterkowiec i Jadowniki do Brzeska. Tam postój na lodach i dalej w trasę: Jasień - Poręba Spytk - Uszew - Zawada Usz. - Lewniowa - Żerków - Łoniowa - Porąbka. Jeszcze do Dębna dokręcić do 110 i koniec :).
Dobrze się dzisiaj jechało. I z powodu tego, że malutki ruch na drodze i noga dobrze podawała :). Licząc samo płaskie średnia 30 km/h niestety sporo straciłem na górkach i na samym początku na hopce. Pogoda świetna, oby więcej takich dni :)



Dobrze się dzisiaj jechało. I z powodu tego, że malutki ruch na drodze i noga dobrze podawała :). Licząc samo płaskie średnia 30 km/h niestety sporo straciłem na górkach i na samym początku na hopce. Pogoda świetna, oby więcej takich dni :)




- DST 110.20km
- Czas 04:04
- VAVG 27.10km/h
- VMAX 62.00km/h
- Temperatura 25.0°C
- Podjazdy 471m
- Sprzęt Giant Cadex CFR2
- Aktywność Jazda na rowerze
Inauguracja Czerwca z dużego 'C'
1 Czerwca był deszczowy i nici z jazdy, za to dziś odrobiłem sobie to z nawiązką. Wybraliśmy się w czwórkę w rejony Lipnicy Murowanej pojeździć po górkach i trochę po trasie maratonu Galicji. Tempo spokojne więc nie przepadłem ;).
Wiedziałem, że gorzej będzie na podjazdach ale nie było ich znowu tak dużo. Pierwszy z nich gdzieś za Chronowem, a przed Lipnicą M. Ścianka praktycznie pionowa... Pierwszą część przejechałem ale po chwilowym wypłaszczeniu zostałem pokonany. Na dodatek zaliczyłem glebę, gdyż nie zdążyłem się wypiąc jak mnie odcięło:P. Resztę podjazdu z buta i nawet jakbym mógł to bym nie podjechał bo nie miałem pomysłu jak się wpiąć na takiej stromiźnie. Potem zjazd i nowy Vmax uzyskany :). 73 km/h ale przyznam że trochę się przestraszyłem i hamulce trochę działały.
Między Lipnicą a Muchówką odbiliśmy w lewo na Rajbrot, i tam bez większych górek. Zaczęło się ponownie w Wojakowej. Najpierw wybraliśmy złą drogę i na ściance znów nieoczekiwanie się musiałem zatrzymać ... iii gleba, tym razem do rowu :D.
Potem już dobra droga ale ciężżżki podjazd. Mniej stromy ale dłuższy niż ten pierwszy. Na szczęście udało się podjechać cały choć chłopaki musieli na mnie poczekać na szczycie :). Potem przez Drużków Pusty, Kąty i w lewo na Iwkową. Kolejny łagodny ale długi podjazd i szalone serpentyny za Iwkową. Aż mnie ciary przeszły po plecach jak w jednym z zakrętów spojrzałem na licznik: 55km/h :O.
Kawałek 75'ką i odbiliśmy na Lewniową i Biesiadki. Potem zjazd do Łoniowej, Doły i Porąbka. Chłopaki pojechali przez Bocheniec do siebie, a ja dokręciłem w Dębnie, Woli, Maszkienicach do setki :D. Ogólnie wyszło 106 km

Wiedziałem, że gorzej będzie na podjazdach ale nie było ich znowu tak dużo. Pierwszy z nich gdzieś za Chronowem, a przed Lipnicą M. Ścianka praktycznie pionowa... Pierwszą część przejechałem ale po chwilowym wypłaszczeniu zostałem pokonany. Na dodatek zaliczyłem glebę, gdyż nie zdążyłem się wypiąc jak mnie odcięło:P. Resztę podjazdu z buta i nawet jakbym mógł to bym nie podjechał bo nie miałem pomysłu jak się wpiąć na takiej stromiźnie. Potem zjazd i nowy Vmax uzyskany :). 73 km/h ale przyznam że trochę się przestraszyłem i hamulce trochę działały.
Między Lipnicą a Muchówką odbiliśmy w lewo na Rajbrot, i tam bez większych górek. Zaczęło się ponownie w Wojakowej. Najpierw wybraliśmy złą drogę i na ściance znów nieoczekiwanie się musiałem zatrzymać ... iii gleba, tym razem do rowu :D.
Potem już dobra droga ale ciężżżki podjazd. Mniej stromy ale dłuższy niż ten pierwszy. Na szczęście udało się podjechać cały choć chłopaki musieli na mnie poczekać na szczycie :). Potem przez Drużków Pusty, Kąty i w lewo na Iwkową. Kolejny łagodny ale długi podjazd i szalone serpentyny za Iwkową. Aż mnie ciary przeszły po plecach jak w jednym z zakrętów spojrzałem na licznik: 55km/h :O.
Kawałek 75'ką i odbiliśmy na Lewniową i Biesiadki. Potem zjazd do Łoniowej, Doły i Porąbka. Chłopaki pojechali przez Bocheniec do siebie, a ja dokręciłem w Dębnie, Woli, Maszkienicach do setki :D. Ogólnie wyszło 106 km


- DST 106.00km
- Czas 04:12
- VAVG 25.24km/h
- VMAX 73.00km/h
- Temperatura 22.0°C
- Podjazdy 1000m
- Sprzęt Giant Cadex CFR2
- Aktywność Jazda na rowerze
Pierwsza 'setka' :)
Udało się. Podjąłem próbę przejechania ponad stu kilometrów i ta próba powiodła się.
Trasa: Porąbka - Dębno - Sufczyn - Perła - Biadoliny Szl. - Bielcza - Borzęcin - Przyborów - Łęki - Wokowice - Szczepanów - Sterkowiec - Jadowniki - Brzesko - Jadowniki - Sterkowiec - Szczepanów - Wokowice - Sterkowiec - Maszkienice - Wola Dębińska - Dębno - Porąbka - Doły - Łoniowa - Niedźwiedza - Złota - Domosławice - Lewniowa - Biesiadki - Łoniowa - Doły - Porąbka :)
Wyjazd o godzinie 9:45 trochę później niż zakładałem. Od początku wiatr ostro komplikował jazdę ale pocieszałem się, że jeśli teraz jest pod wiatr to z powrotem będzie z wiatrem. Nastawiłem się na spokojną jazdę żeby mi prądu nie odcięło i w spokojnym tempie jechałem na przód.
W Łękach dziwna sytuacja: jakiś koleś na miejskim przedemną tak slalomował między dziurami, że wyglądało to jakby przez 200-300 metrów mnie blokował specjalnie :P, trochę się za nim powłóczyłem bo dziwne manewry wykonywał ale w końcu go wyprzedziłem.
W Brzesku zatrzymałem się znów na lodach (naprawdę świetne!) i postanowiłem odpuścić Bocheniec i pokręcić jeszcze trochę na płaskim terenie. Trochę głupio może tak odpuszczać miesiąc przed Galicja Tour gdzie o płaskim nie słyszeli no ale...
Z Woli pojechałem w kierunku etapu pagórkowatego czyli podjazd pod Złotą (od strony Niedźwiedzy, wąska ale dobra droga) zjazd do Domosławic i podjazd przez Lewniową do Biesiadek. Tam zakończyłem jazdę po górkach i wróciłem do Porąbki.
Jeszcze runda honorowa :P i licznik wskazał 101,5 km :)
Fajna sprawa, a pamiętam jak się w lecie w tamtym roku jak zaczynałem kolarstwo cieszyłem z pierwszej ... dychy :)
Koniec Majówki. To były piękne rowerowe dni, a teraz czas wrócić do szarej uczelnianej rzeczywistości :(.
Statystyki "Majówki"
Ilość wolnych dni: 10
Dni na rowerze: 10
Przejechany dystans: 465,9 km
Średni dystans dziennie: 46,5 km
Max prędkość: 72 km/h (Bocheniec w kierunku Porąbki)
Max długość wycieczki: 101,5 km
Min dł. wycieczki w 1 dniu: 10,3 km
Trasa: Porąbka - Dębno - Sufczyn - Perła - Biadoliny Szl. - Bielcza - Borzęcin - Przyborów - Łęki - Wokowice - Szczepanów - Sterkowiec - Jadowniki - Brzesko - Jadowniki - Sterkowiec - Szczepanów - Wokowice - Sterkowiec - Maszkienice - Wola Dębińska - Dębno - Porąbka - Doły - Łoniowa - Niedźwiedza - Złota - Domosławice - Lewniowa - Biesiadki - Łoniowa - Doły - Porąbka :)
Wyjazd o godzinie 9:45 trochę później niż zakładałem. Od początku wiatr ostro komplikował jazdę ale pocieszałem się, że jeśli teraz jest pod wiatr to z powrotem będzie z wiatrem. Nastawiłem się na spokojną jazdę żeby mi prądu nie odcięło i w spokojnym tempie jechałem na przód.
W Łękach dziwna sytuacja: jakiś koleś na miejskim przedemną tak slalomował między dziurami, że wyglądało to jakby przez 200-300 metrów mnie blokował specjalnie :P, trochę się za nim powłóczyłem bo dziwne manewry wykonywał ale w końcu go wyprzedziłem.
W Brzesku zatrzymałem się znów na lodach (naprawdę świetne!) i postanowiłem odpuścić Bocheniec i pokręcić jeszcze trochę na płaskim terenie. Trochę głupio może tak odpuszczać miesiąc przed Galicja Tour gdzie o płaskim nie słyszeli no ale...
Z Woli pojechałem w kierunku etapu pagórkowatego czyli podjazd pod Złotą (od strony Niedźwiedzy, wąska ale dobra droga) zjazd do Domosławic i podjazd przez Lewniową do Biesiadek. Tam zakończyłem jazdę po górkach i wróciłem do Porąbki.
Jeszcze runda honorowa :P i licznik wskazał 101,5 km :)
Fajna sprawa, a pamiętam jak się w lecie w tamtym roku jak zaczynałem kolarstwo cieszyłem z pierwszej ... dychy :)
Koniec Majówki. To były piękne rowerowe dni, a teraz czas wrócić do szarej uczelnianej rzeczywistości :(.
Statystyki "Majówki"
Ilość wolnych dni: 10
Dni na rowerze: 10
Przejechany dystans: 465,9 km
Średni dystans dziennie: 46,5 km
Max prędkość: 72 km/h (Bocheniec w kierunku Porąbki)
Max długość wycieczki: 101,5 km
Min dł. wycieczki w 1 dniu: 10,3 km

- DST 101.50km
- Czas 04:29
- VAVG 22.64km/h
- VMAX 53.00km/h
- Temperatura 22.0°C
- Podjazdy 560m
- Sprzęt Giant Cadex CFR2
- Aktywność Jazda na rowerze