Wpisy archiwalne w kategorii
Szosa
Dystans całkowity: | 52767.71 km (w terenie 1.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | 1776:24 |
Średnia prędkość: | 26.90 km/h |
Maksymalna prędkość: | 90.40 km/h |
Suma podjazdów: | 435198 m |
Maks. tętno maksymalne: | 206 (101 %) |
Maks. tętno średnie: | 194 (95 %) |
Suma kalorii: | 134635 kcal |
Liczba aktywności: | 1013 |
Średnio na aktywność: | 52.09 km i 2h 03m |
Więcej statystyk |
Niedziela, 13 kwietnia 2014
Kategoria Szosa
miks, do Lipnicy i Gosprzydowej
Ostatni dzień weekednu i ostatni dzień pogody. Niestety wieje w dalszym ciągu. Dziś spokojnie z dystansem.
Ruszyłem dość szybko w kierunku Porąbki najkrótszą drogą, z początku jeszcze z wiatrem to się sunęło elegancko. W Łoniowej pierwszy podjazd dnia, dość ładnie i sprawnie poszedł. Szybki zjazd do Lewniowej i hopami i bokami dotarłem do krajówki. Krajówką kilkaset metrów i odbiłem na boczne drogi do Tymowej. Wyjechałem na szczycie górki więc zostało mi tylko zjechać na dół do Lipnicy Dolnej. Do Murowanej się nie pchałem bo pewno dziś tam masa ludzi, odbiłem wcześniej na Gosprzydową. Strasznie się tam droga zepsuła przez zimę o ile to możliwe bo już w tamtym roku była bardzo kiepska.
Dojechałem znów do krajówki i nią znów tylko kilkaset metrów i skręciłem w prawo na Lewniową. Pojechałem w kierunku Biesiadek, przecinając kawałek trasy, którym jechałem wcześniej. Do Biesiadek podjechałem od strony Złotej bardzo dawno tamtędy do góry nie jechałem. Potem trasa się zaczęła pokrywać bo przez Biesiadki na dół do Łoniowej i na Porąbkę. Zamiast najkrótszą trasą, to pojechałem nieco dłuższą przez Wolę i Maszkienice.
Ruszyłem dość szybko w kierunku Porąbki najkrótszą drogą, z początku jeszcze z wiatrem to się sunęło elegancko. W Łoniowej pierwszy podjazd dnia, dość ładnie i sprawnie poszedł. Szybki zjazd do Lewniowej i hopami i bokami dotarłem do krajówki. Krajówką kilkaset metrów i odbiłem na boczne drogi do Tymowej. Wyjechałem na szczycie górki więc zostało mi tylko zjechać na dół do Lipnicy Dolnej. Do Murowanej się nie pchałem bo pewno dziś tam masa ludzi, odbiłem wcześniej na Gosprzydową. Strasznie się tam droga zepsuła przez zimę o ile to możliwe bo już w tamtym roku była bardzo kiepska.
Dojechałem znów do krajówki i nią znów tylko kilkaset metrów i skręciłem w prawo na Lewniową. Pojechałem w kierunku Biesiadek, przecinając kawałek trasy, którym jechałem wcześniej. Do Biesiadek podjechałem od strony Złotej bardzo dawno tamtędy do góry nie jechałem. Potem trasa się zaczęła pokrywać bo przez Biesiadki na dół do Łoniowej i na Porąbkę. Zamiast najkrótszą trasą, to pojechałem nieco dłuższą przez Wolę i Maszkienice.
- DST 67.20km
- Czas 02:22
- VAVG 28.39km/h
- VMAX 61.00km/h
- Temperatura 14.0°C
- Podjazdy 579m
- Sprzęt Giant Cadex CFR2
- Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 11 kwietnia 2014
Kategoria Szosa
Odzyskać KOMa
Cel jasny i prosty - odzyskać koma na odcinku Dębno - Porąbka. Do pobicia było 1:44 (44,2km/h). Do Dębna więc dość spokojna jazda, wiatr lekki raczej boczny. Nadeszło Dębno i maksymalny ogień w korby. Na początku lekki spadek więc prędkość oscylowała na poziomie 47-49km/h. Potem za to lekko pod górę i spadło w pewnym momencie do 42km/h. Zaczęło odcinać prąd coraz ciężej było kręcić nogami prędkość poszła do 40km/h ale można powiedzieć, że kilka sekund odpocząłem i jeszcze na koniec odcinka siłą woli chyba dokręciłem z powrotem do 43-44km/h. :) Zaledwie 1,3km odcinek, a zdychałem potem przez kolejne 10 minut :)
Po nawrocie w Porąbce i odzyskaniu jako takich sił normalnym tempem zacząłem wracać tą samą drogą. Potem skręciłem na starą czwórkę i nią do samego Brzeska. Zgodnie z obietnicą założyłem tam kolejny odcinek stravy, mi wyszło 35,6km/h @6km ale jazda była bez spiny. Jedynie od Jadownik mocniej przycisnąłem i też odzyskałem utraconego niedawno koma ;P
Potem Brzesko - Jadowniki bokami i dom.
Po powrocie wysłałem plik stravy na serwer, chwila oczekiwania iii ... udało się pobić czas Grześka o 2 sekundy. Teraz więc średnia Dębno - Porąbka wynosi równe 45km/h :D
Walka trwa ;]
Po nawrocie w Porąbce i odzyskaniu jako takich sił normalnym tempem zacząłem wracać tą samą drogą. Potem skręciłem na starą czwórkę i nią do samego Brzeska. Zgodnie z obietnicą założyłem tam kolejny odcinek stravy, mi wyszło 35,6km/h @6km ale jazda była bez spiny. Jedynie od Jadownik mocniej przycisnąłem i też odzyskałem utraconego niedawno koma ;P
Potem Brzesko - Jadowniki bokami i dom.
Po powrocie wysłałem plik stravy na serwer, chwila oczekiwania iii ... udało się pobić czas Grześka o 2 sekundy. Teraz więc średnia Dębno - Porąbka wynosi równe 45km/h :D
Walka trwa ;]
- DST 32.80km
- Czas 01:06
- VAVG 29.82km/h
- VMAX 50.00km/h
- Temperatura 7.0°C
- Podjazdy 115m
- Sprzęt Giant Cadex CFR2
- Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 7 kwietnia 2014
Kategoria Szosa
Zamiast uczelni
34 km zamiast iść na zajęcia ;)
Rano praca przy trawniku żeby w tym sezonie wyglądał jak trzeba, potem koszenie i już po 16 szybki wypad na rower. Pod wiatr przez Jadowniki do Brzeska, minąłem Szymka choć ledwo go przez słońce zauważyłem :P potem czwórką z Brzeska do Dębna bo tak wiało :). Skręciłem na Porąbkę i postanowiłem dołożyć metrów w górę i procentów na podjeździe pod Godów od Groty. Poszło sprawnie, zjazd do Dębna też sprawnie. Musiałem się zatrzymać bo coś lewa klamkomanetka się zacięła ale się okazało, że linka od przerzutki się przykleiła do sanek na dole ramy :| chyba przez izotoniki, które tamtędy czasem spływają...
Do domu w miarę spokojnie, w Sterkowcu i na podjeździe do Szczepanowa dwa mocne zrywy, bo tak mi się zachciało :)
Zdjęcia nie rowerowe:
tak było rok temu (10.04.2013):
A tak jest obecnie :)
Rano praca przy trawniku żeby w tym sezonie wyglądał jak trzeba, potem koszenie i już po 16 szybki wypad na rower. Pod wiatr przez Jadowniki do Brzeska, minąłem Szymka choć ledwo go przez słońce zauważyłem :P potem czwórką z Brzeska do Dębna bo tak wiało :). Skręciłem na Porąbkę i postanowiłem dołożyć metrów w górę i procentów na podjeździe pod Godów od Groty. Poszło sprawnie, zjazd do Dębna też sprawnie. Musiałem się zatrzymać bo coś lewa klamkomanetka się zacięła ale się okazało, że linka od przerzutki się przykleiła do sanek na dole ramy :| chyba przez izotoniki, które tamtędy czasem spływają...
Do domu w miarę spokojnie, w Sterkowcu i na podjeździe do Szczepanowa dwa mocne zrywy, bo tak mi się zachciało :)
Zdjęcia nie rowerowe:
tak było rok temu (10.04.2013):
A tak jest obecnie :)
- DST 34.00km
- Czas 01:12
- VAVG 28.33km/h
- VMAX 67.00km/h
- Temperatura 20.0°C
- Podjazdy 238m
- Sprzęt Giant Cadex CFR2
- Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 6 kwietnia 2014
Kategoria Szosa
Krótko na przepałkę
Krótko późnym popołudniem. Najpierw z wiatrem dość szybko na Wokowice i na Bielczę dawno nie jechaną drogą. Potem mocno pod górę przez las na Woli Dębinskiej, aby poprawić czas. Na luzie zjazd na dół i przez starą czwórkę. Drugi mocny akcent to odcinek sprinterski Dębno - Porąbka i mimo bocznego wiatru udało się poprawić średnią z 39,9 na 42,1 :) W Porąbce nawrót, chciałem poprawić ten sam odcinek w drugą stronę ale już nie dało rady i odpuszczone korby na samym początku prawie.
Do domu przez Wolę, Maszkienice już dość spokojnym tempem.
Do domu przez Wolę, Maszkienice już dość spokojnym tempem.
- DST 32.32km
- Czas 01:10
- VAVG 27.70km/h
- VMAX 50.00km/h
- Temperatura 17.0°C
- Podjazdy 145m
- Sprzęt Giant Cadex CFR2
- Aktywność Jazda na rowerze
Galicja Road Maraton 2014 - beta :)
Dziś jazda we czwórkę po większej części trasy tegorocznej edycji maratonu w N. Wiśniczu. Pobudka bladym świtem o 7:50 i już od 8:20 wyjechałem na spotkanie Szymka w Brzesku. Pierwsze metry masakra, zimno totalnie :) Na szczęście do Mokrzyski lekko pod górę więc się rozgrzałem. Na tyle pocisnąłem, że w Brzesku byłem w 10minut (36km/h średnia).
Z Brzeska pojechaliśmy na Nowy Wiśnicz, gdzie spotkaliśmy się z 2 innymi kolegami z Bochni.
Po chwili ruszyliśmy taką trasą jaką poleci w tym roku Galicja Road Maraton. Najpierw więc na Królowkę i w prawo na podjazd do Woli Nieszkowskiej. Potem zjazd do Sobolowa i kawałek dość płaski przez Cichawkę. Po zrobieniu 'pętli' wyjechaliśmy w Królówce i pojechaliśmy w kierunku Muchówki. Tam na wojewódzką 966 i super zjazd do Leszczyny. Z Leszczyny kolejny spory zjazd do Trzciany z jeszcze widocznymi na końcu wykrzyknikami z tamtego roku ostrzegającymi przez niewidcznym z daleka 90-stopniowym zakrętem w prawo. Miejsce dośc groźne można się pięknie z prędkością rzędu 70km/h wpieprzyć na parking przy kościele :D
Przed Zbydniowem ciężki podjazd. Zamiast 'płyt' czyli kilkuset metrowego odcinka z miejscami dochodzącymi do chwilowych ~27% w tym roku znalazł się minimalnie lżejszy ale sporo dłuższy podjazd. Chwilowe nachylenie też pod 25% podchodzi także naprawdę jest co podjeżdżać.
Tak to wygląda:
Do Tarnawy trasa znów leci w dół ale już po chwili mamy kolejny jeszcze dłuższy podjazd do Starego Rybia. Tu też miejscami mamy nachylenia robiące wrażenie:
Ze Starego jedziemy po hopach do Nowego Rybia i tam zaczyna się dość długi fajny zjazd do Piekiełka. Właśnie w Piekiełku odpuściliśmy już jazdę po trasie wyścigu. Zaraz za tą miejscowością czeka uczestników bardzo ciężki podjazd do Pasierbca. Potem jest zjazd i lekko lecąca w dół szosa przez Laskową. My z Szymkiem właśnie tamtędy zaczęliśmy powrót do domu. Niestety już od jakiegoś czasu wiało w twarz więc zamiast lecieć 40 na luzie, 'lecieliśmy' 26 bardzo nie na luzie :P.
Na tym etapie dopadł mnie lekki kryzys. W Łososinie Dolnej zrobiliśmy więc przerwę na sklep. Zafundowałem sobie kopa czyli pepsi + banan + pół czekolady iii ... było znacznie lepiej :). Na tyle lepiej, że dość ładnie dojechaliśmy do Jurkowa, a potem nawet dość sprawnie wjechałem pod Złotą.
Na koniec już standard czyli Łoniowa, Porąbka, Dębno. Tu Szymek poleciał do siebie, a ja do siebie, jeszcze na koniec wykręcając na odcinku dębno - sterkowiec dobre 33km/h. :)
Tak więc oto najlepszy dystans tego roku, dość niespodziewanie bo jeszcze wczoraj nie widziałem co dziś będę jechał. Sporo przewyższeń, sporo kilometrów i bardzo sporo wiatru. Ujechałem się dość porządnie ale było bardzo fajnie.
Z Brzeska pojechaliśmy na Nowy Wiśnicz, gdzie spotkaliśmy się z 2 innymi kolegami z Bochni.
Po chwili ruszyliśmy taką trasą jaką poleci w tym roku Galicja Road Maraton. Najpierw więc na Królowkę i w prawo na podjazd do Woli Nieszkowskiej. Potem zjazd do Sobolowa i kawałek dość płaski przez Cichawkę. Po zrobieniu 'pętli' wyjechaliśmy w Królówce i pojechaliśmy w kierunku Muchówki. Tam na wojewódzką 966 i super zjazd do Leszczyny. Z Leszczyny kolejny spory zjazd do Trzciany z jeszcze widocznymi na końcu wykrzyknikami z tamtego roku ostrzegającymi przez niewidcznym z daleka 90-stopniowym zakrętem w prawo. Miejsce dośc groźne można się pięknie z prędkością rzędu 70km/h wpieprzyć na parking przy kościele :D
Przed Zbydniowem ciężki podjazd. Zamiast 'płyt' czyli kilkuset metrowego odcinka z miejscami dochodzącymi do chwilowych ~27% w tym roku znalazł się minimalnie lżejszy ale sporo dłuższy podjazd. Chwilowe nachylenie też pod 25% podchodzi także naprawdę jest co podjeżdżać.
Tak to wygląda:
Do Tarnawy trasa znów leci w dół ale już po chwili mamy kolejny jeszcze dłuższy podjazd do Starego Rybia. Tu też miejscami mamy nachylenia robiące wrażenie:
Ze Starego jedziemy po hopach do Nowego Rybia i tam zaczyna się dość długi fajny zjazd do Piekiełka. Właśnie w Piekiełku odpuściliśmy już jazdę po trasie wyścigu. Zaraz za tą miejscowością czeka uczestników bardzo ciężki podjazd do Pasierbca. Potem jest zjazd i lekko lecąca w dół szosa przez Laskową. My z Szymkiem właśnie tamtędy zaczęliśmy powrót do domu. Niestety już od jakiegoś czasu wiało w twarz więc zamiast lecieć 40 na luzie, 'lecieliśmy' 26 bardzo nie na luzie :P.
Na tym etapie dopadł mnie lekki kryzys. W Łososinie Dolnej zrobiliśmy więc przerwę na sklep. Zafundowałem sobie kopa czyli pepsi + banan + pół czekolady iii ... było znacznie lepiej :). Na tyle lepiej, że dość ładnie dojechaliśmy do Jurkowa, a potem nawet dość sprawnie wjechałem pod Złotą.
Na koniec już standard czyli Łoniowa, Porąbka, Dębno. Tu Szymek poleciał do siebie, a ja do siebie, jeszcze na koniec wykręcając na odcinku dębno - sterkowiec dobre 33km/h. :)
Tak więc oto najlepszy dystans tego roku, dość niespodziewanie bo jeszcze wczoraj nie widziałem co dziś będę jechał. Sporo przewyższeń, sporo kilometrów i bardzo sporo wiatru. Ujechałem się dość porządnie ale było bardzo fajnie.
- DST 152.00km
- Czas 05:39
- VAVG 26.90km/h
- VMAX 76.00km/h
- Temperatura 14.0°C
- HRmax 199 ( 98%)
- HRavg 150 ( 73%)
- Podjazdy 1660m
- Sprzęt Giant Cadex CFR2
- Aktywność Jazda na rowerze
Serpentyny i Rozdziele czyli setka na koniec Marca
Ostatni weekend Marca zakończony porządnie. Pogoda poźno wiosenna, więc plan na coś dłuższego i górskiego. Ruszyłem więc do Złotej i tam pierwszy podjazd, jechało się bardzo fajnie choć czuć było, że wieje z różnych kierunków. Po Złotej zjazd do Lewniowej i po jej przejechaniu wyjazd na główną drogę.
Główną dojechałem do Tymowej i już po kilku minutach jeden z dwóch głównych podjazdów dnia czyli serpentyny. Dziś podjeżdżałem je dopiero drugi raz. Gaz poszedł od samego dołu i udało sie wskoczyć na drugie miejsce w klasyfikacji :). Zjazd do Iwkowej spokojnie, trochę dziur w Kątach i po chwili skręciłem na Rajbrot. Tu wiatr z całym impetem wiał w twarz, bardzo dużo sił straciłem na walce.
W końcu dojechałem do Żegociny i już od tamtego miejsca zaczął się w zasadzie podjazd pod przełęcz Widomą w miejscowości Rozdziele. Z początku lekko pod górę ale stopniowo coraz stromiej aż na końcu porządny kawał 12% ścianki :)
Na górze krótka przerwa na jabłko i fotki i ruszyłem z powrotem w dół na Żegocinę. Minąłem zjazd na Rajbrt, z którego przyjechałem i pokierowałem się na Muchówkę. Tam w prawo na Lipnicę. Przed Lipnicą zauważyłem przede mną innego kolarza na szosie, po chwili go dogoniłem i po wymianie zdań okazało się, że kolega jest z bliskiej okolicy :)
We dwójkę dojechaliśmy aż do Brzeska jadąc przez Lipnicę, Chronów, Jasień. W Brzesku ja pojechałem w swoją stronę przez Jadowniki jeszcze na końcu lekko kombinując z dokręceniem. I wyszła stówka na koniec Marca :).
Profil serpentyn:
Profil podjazdu do m. Rodziele:
Główną dojechałem do Tymowej i już po kilku minutach jeden z dwóch głównych podjazdów dnia czyli serpentyny. Dziś podjeżdżałem je dopiero drugi raz. Gaz poszedł od samego dołu i udało sie wskoczyć na drugie miejsce w klasyfikacji :). Zjazd do Iwkowej spokojnie, trochę dziur w Kątach i po chwili skręciłem na Rajbrot. Tu wiatr z całym impetem wiał w twarz, bardzo dużo sił straciłem na walce.
W końcu dojechałem do Żegociny i już od tamtego miejsca zaczął się w zasadzie podjazd pod przełęcz Widomą w miejscowości Rozdziele. Z początku lekko pod górę ale stopniowo coraz stromiej aż na końcu porządny kawał 12% ścianki :)
Na górze krótka przerwa na jabłko i fotki i ruszyłem z powrotem w dół na Żegocinę. Minąłem zjazd na Rajbrt, z którego przyjechałem i pokierowałem się na Muchówkę. Tam w prawo na Lipnicę. Przed Lipnicą zauważyłem przede mną innego kolarza na szosie, po chwili go dogoniłem i po wymianie zdań okazało się, że kolega jest z bliskiej okolicy :)
We dwójkę dojechaliśmy aż do Brzeska jadąc przez Lipnicę, Chronów, Jasień. W Brzesku ja pojechałem w swoją stronę przez Jadowniki jeszcze na końcu lekko kombinując z dokręceniem. I wyszła stówka na koniec Marca :).
Profil serpentyn:
Profil podjazdu do m. Rodziele:
- DST 100.20km
- Czas 03:50
- VAVG 26.14km/h
- VMAX 65.00km/h
- Temperatura 17.0°C
- HRmax 192 ( 94%)
- HRavg 150 ( 73%)
- Podjazdy 1250m
- Sprzęt Giant Cadex CFR2
- Aktywność Jazda na rowerze
Ostatnia hala w sezonie
Ostatni raz na halę w tym sezonie. Totalnie bez historii jazda, tym razem nigdzie specjalnie nie przyspieszałem.
- DST 24.30km
- Czas 00:53
- VAVG 27.51km/h
- VMAX 53.00km/h
- Temperatura 8.0°C
- Podjazdy 100m
- Sprzęt Giant Cadex CFR2
- Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 27 marca 2014
Kategoria Szosa
górskie bajabongo...
Dziś bardziej na luzie choć było kilka mocnych interwałów.
Najpierw za przejazdem kolejowym w Sterkowcu złapałem się dostawczaka i z nim bokami przez Maszkienice aż do Woli Dębińskiej. Po przecięciu starej czwórki długi podjazd aż na godów, z dobrą ścianką na końcu.
Zaraz po podjeździe kolejna próba pobicia czasu na zjeździe z Godowa i w końcu się udało ;) 1:01 dała średnią bagatela 67,4km/h, oprócz tego wyrównany maks: 81,1km/h na samym dole:
Przez Doły i Łoniową spokojnie, potem znów podjazd tym razem do Biesiadek, też na luzie. Po przejechaniu Biesiadek następny bardzo fajny zjazd i potem kilka km lekko z górki do Zawady Usz, w bardzo przyzwoitym tempie.
Pociągnąłem kawałeczek krajową 75'ką ale ruch był tak duży, że szybko odbiłem na równoległą spokoją drogę. Trochę dziurawo ale pełny spokój. Brzesko też dość zaludnione ale przejechane dość sprawnie, na słotwinie pod wiaduktem takie koszmarne dziury i do tego ukośny przejazd kolejowy z potwornymi dziurami pomiędzy szynami, że aż mi łańcuch zleciał i wytrzepało mnie za wszystkie czasy. Będę chyba częściej przez Jadowniki jeździł bo masakra. Końcówka spokojnie.
I mimo luzu dziś średnia też niczego sobie, było sporo podjazdów, wiatr tylko trochę przeszkadzał. ,
Najpierw za przejazdem kolejowym w Sterkowcu złapałem się dostawczaka i z nim bokami przez Maszkienice aż do Woli Dębińskiej. Po przecięciu starej czwórki długi podjazd aż na godów, z dobrą ścianką na końcu.
Zaraz po podjeździe kolejna próba pobicia czasu na zjeździe z Godowa i w końcu się udało ;) 1:01 dała średnią bagatela 67,4km/h, oprócz tego wyrównany maks: 81,1km/h na samym dole:
Przez Doły i Łoniową spokojnie, potem znów podjazd tym razem do Biesiadek, też na luzie. Po przejechaniu Biesiadek następny bardzo fajny zjazd i potem kilka km lekko z górki do Zawady Usz, w bardzo przyzwoitym tempie.
Pociągnąłem kawałeczek krajową 75'ką ale ruch był tak duży, że szybko odbiłem na równoległą spokoją drogę. Trochę dziurawo ale pełny spokój. Brzesko też dość zaludnione ale przejechane dość sprawnie, na słotwinie pod wiaduktem takie koszmarne dziury i do tego ukośny przejazd kolejowy z potwornymi dziurami pomiędzy szynami, że aż mi łańcuch zleciał i wytrzepało mnie za wszystkie czasy. Będę chyba częściej przez Jadowniki jeździł bo masakra. Końcówka spokojnie.
I mimo luzu dziś średnia też niczego sobie, było sporo podjazdów, wiatr tylko trochę przeszkadzał. ,
- DST 44.10km
- Czas 01:35
- VAVG 27.85km/h
- VMAX 81.10km/h
- Temperatura 11.0°C
- Podjazdy 375m
- Sprzęt Giant Cadex CFR2
- Aktywność Jazda na rowerze
rekordowe 50km
Dziś zrobiłem sobie wolne, od uczelni oczywiście, a nie od roweru :P Czasu jednak wiele nie było więc dystans nie duży ale za to jaka moc ;P
Plan na dziś: płaskie 50km. Ruszyłem z domu w kierunku Wokowic, już na początku widziałem, że noga dość ładnie podaje jak to się mówi. W Wokowicach skręciłem na Łęki i tam mocny fragment przez owe Łęki. Wpadł kom, a jakże :)
Potem przez Przyborów do drogi głównej. Chwilę główną i w Niedzieliskach odbiłem na starą drogę do Szczurowej. niestety przed samą Szczurową na otwartym terenie wiatr masakrycznie mnie zwolnił. Troszkę lepiej ale bez szału było po minięciu Szczurowej. Dopiero w Kwikowie jak skręciłem na Zaborów wiatr już nie przeszkadzał i znów sunąłem lekką nogą ponad 34km/h.
W Zaborowiu skręt na Borzęcin, w Dołędze najpierw katastrofalny fragment drogi, a potem w nagrodę długi kawałek z wiaterkiem po nowym asfalcie, 40 nie zeszło aż do Borzęcina. Po przecięciu głównej drogi szybka jazda przez długi Borzęcin, w dalszym ciągu dobrze ponad 30. Z Borzęcina pojechałem na Bielczę i potem znów długa prosta do autostrady i w prawo wzdłuż A4'ki. Na koniec ciężki framgent bo prawie 3km lekko pod górę do Szczepanowa ale dało radę nie zejść poniżej 30-31km/h. Na koniec sprint i super czas:)
Wyszło fajowo, takiej średniej na takim dystansie jeszcze chyba nie zrobiłem :)
Plan na dziś: płaskie 50km. Ruszyłem z domu w kierunku Wokowic, już na początku widziałem, że noga dość ładnie podaje jak to się mówi. W Wokowicach skręciłem na Łęki i tam mocny fragment przez owe Łęki. Wpadł kom, a jakże :)
Potem przez Przyborów do drogi głównej. Chwilę główną i w Niedzieliskach odbiłem na starą drogę do Szczurowej. niestety przed samą Szczurową na otwartym terenie wiatr masakrycznie mnie zwolnił. Troszkę lepiej ale bez szału było po minięciu Szczurowej. Dopiero w Kwikowie jak skręciłem na Zaborów wiatr już nie przeszkadzał i znów sunąłem lekką nogą ponad 34km/h.
W Zaborowiu skręt na Borzęcin, w Dołędze najpierw katastrofalny fragment drogi, a potem w nagrodę długi kawałek z wiaterkiem po nowym asfalcie, 40 nie zeszło aż do Borzęcina. Po przecięciu głównej drogi szybka jazda przez długi Borzęcin, w dalszym ciągu dobrze ponad 30. Z Borzęcina pojechałem na Bielczę i potem znów długa prosta do autostrady i w prawo wzdłuż A4'ki. Na koniec ciężki framgent bo prawie 3km lekko pod górę do Szczepanowa ale dało radę nie zejść poniżej 30-31km/h. Na koniec sprint i super czas:)
Wyszło fajowo, takiej średniej na takim dystansie jeszcze chyba nie zrobiłem :)
- DST 50.20km
- Czas 01:32
- VAVG 32.74km/h
- VMAX 45.00km/h
- Temperatura 12.0°C
- Podjazdy 80m
- Sprzęt Giant Cadex CFR2
- Aktywność Jazda na rowerze
Bardzo wietrzna setka z Szymkiem
Poranna jazda (10) z Szymkiem. Początek i w ogóle więcej jak połowa trasy pod mocny wiatr, momentami tempo spadało poniżej 25km/h. Pojechaliśmy na Gwoździec, potem Melsztyn i główną do Zakliczyna. Cały czas główną prosto przez Bieśnik na Bartkową Posadową. Tam dość długi konkretny podjazd, a potem ciężki technicznie (koleiny) zjazd. Zobaczyliśmy bardzo atrakcyjnie prezentujące się jeziorko Rożnowskie, a zaraz potem trzeba było się skupić na kolejnym podjeździe ;)
Zjechaliśmy sobie na zaporę i potem już na Rożnów i Witowice. W Witowicach w prawo na główną drogę i prawie z wiatrem w kierunku Czchowa. Jako, że czułem się dobrze to postanowiłem odczarować przeklętą drogę i dałem całkiem mocną zmianę prawie do ronda w Jurkowie. Tam Szymek pojechał na Brzesko, a ja na Złotą. Ze Złotej już standardowo do domu, jeszcze na końcu dokręcając brakujące 350m :) Co ciekawe już w Czchowie wiedziałem, że do 100 mi braknie ale nie wiedziałem ile. Brakło właśnie 350m :P
Zjechaliśmy sobie na zaporę i potem już na Rożnów i Witowice. W Witowicach w prawo na główną drogę i prawie z wiatrem w kierunku Czchowa. Jako, że czułem się dobrze to postanowiłem odczarować przeklętą drogę i dałem całkiem mocną zmianę prawie do ronda w Jurkowie. Tam Szymek pojechał na Brzesko, a ja na Złotą. Ze Złotej już standardowo do domu, jeszcze na końcu dokręcając brakujące 350m :) Co ciekawe już w Czchowie wiedziałem, że do 100 mi braknie ale nie wiedziałem ile. Brakło właśnie 350m :P
- DST 100.60km
- Czas 03:53
- VAVG 25.91km/h
- VMAX 63.00km/h
- Temperatura 22.0°C
- HRmax 181 ( 89%)
- HRavg 141 ( 69%)
- Podjazdy 1000m
- Sprzęt Giant Cadex CFR2
- Aktywność Jazda na rowerze