Czwartek, 27 marca 2014
Kategoria Szosa
górskie bajabongo...
Dziś bardziej na luzie choć było kilka mocnych interwałów.
Najpierw za przejazdem kolejowym w Sterkowcu złapałem się dostawczaka i z nim bokami przez Maszkienice aż do Woli Dębińskiej. Po przecięciu starej czwórki długi podjazd aż na godów, z dobrą ścianką na końcu.
Zaraz po podjeździe kolejna próba pobicia czasu na zjeździe z Godowa i w końcu się udało ;) 1:01 dała średnią bagatela 67,4km/h, oprócz tego wyrównany maks: 81,1km/h na samym dole:
Przez Doły i Łoniową spokojnie, potem znów podjazd tym razem do Biesiadek, też na luzie. Po przejechaniu Biesiadek następny bardzo fajny zjazd i potem kilka km lekko z górki do Zawady Usz, w bardzo przyzwoitym tempie.
Pociągnąłem kawałeczek krajową 75'ką ale ruch był tak duży, że szybko odbiłem na równoległą spokoją drogę. Trochę dziurawo ale pełny spokój. Brzesko też dość zaludnione ale przejechane dość sprawnie, na słotwinie pod wiaduktem takie koszmarne dziury i do tego ukośny przejazd kolejowy z potwornymi dziurami pomiędzy szynami, że aż mi łańcuch zleciał i wytrzepało mnie za wszystkie czasy. Będę chyba częściej przez Jadowniki jeździł bo masakra. Końcówka spokojnie.
I mimo luzu dziś średnia też niczego sobie, było sporo podjazdów, wiatr tylko trochę przeszkadzał. ,
Najpierw za przejazdem kolejowym w Sterkowcu złapałem się dostawczaka i z nim bokami przez Maszkienice aż do Woli Dębińskiej. Po przecięciu starej czwórki długi podjazd aż na godów, z dobrą ścianką na końcu.
Zaraz po podjeździe kolejna próba pobicia czasu na zjeździe z Godowa i w końcu się udało ;) 1:01 dała średnią bagatela 67,4km/h, oprócz tego wyrównany maks: 81,1km/h na samym dole:
Przez Doły i Łoniową spokojnie, potem znów podjazd tym razem do Biesiadek, też na luzie. Po przejechaniu Biesiadek następny bardzo fajny zjazd i potem kilka km lekko z górki do Zawady Usz, w bardzo przyzwoitym tempie.
Pociągnąłem kawałeczek krajową 75'ką ale ruch był tak duży, że szybko odbiłem na równoległą spokoją drogę. Trochę dziurawo ale pełny spokój. Brzesko też dość zaludnione ale przejechane dość sprawnie, na słotwinie pod wiaduktem takie koszmarne dziury i do tego ukośny przejazd kolejowy z potwornymi dziurami pomiędzy szynami, że aż mi łańcuch zleciał i wytrzepało mnie za wszystkie czasy. Będę chyba częściej przez Jadowniki jeździł bo masakra. Końcówka spokojnie.
I mimo luzu dziś średnia też niczego sobie, było sporo podjazdów, wiatr tylko trochę przeszkadzał. ,
- DST 44.10km
- Czas 01:35
- VAVG 27.85km/h
- VMAX 81.10km/h
- Temperatura 11.0°C
- Podjazdy 375m
- Sprzęt Giant Cadex CFR2
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj