Środa, 11 czerwca 2014
Kategoria Szosa
wieczorne Biesiadki
Wyjazd tuż przed 20:00. Najpierw do Brzeska, o tej porze pustego, potem krajówką do Uszwi. Krajówka też dość spokojna. Potem przez Zawadę i podjazd do Biesiadek. Kawałek grzbietem góry i zjazd do Łoniowej. Od Łoniowej do Dębna troszkę przycisnąłem, a tak po za tym tempo regeneracyjne przed Sobotą :) Od Dębna dłuższym wariantem przez Wolę i Maszkienice. Przyjazd już prawie po ciemku ale miałem lampy.
- DST 42.10km
- Czas 01:26
- VAVG 29.37km/h
- VMAX 52.00km/h
- Temperatura 21.0°C
- Podjazdy 235m
- Sprzęt Giant Cadex CFR2
- Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 8 czerwca 2014
Kategoria Szosa
Niedziela
Niedzielna pętelka przy full lampie. Wyjechałem z zamiarem płaskiej trasy ale wiało i zmieniłem plany na górki. Najpierw mały podjazd przez las na Woli, potem przecięcie czwórki i od razu długi ponad 4km podjazd pod Godów ze stromą ścianą na końcu. Dziś troszkę odpaliłem tam i poprawiłem najlepszy czas.
Potem jeszcze kawałek pod górę i zjazd do Łysej Góry, dziurawy jak zawsze ale jakoś zjechany. Bezpośrednio po zjeździe kolejny podjazd, tym razem do Jaworska. Tym razem tempo bardzo spokojne. Zjechałem nie serpentynami ale drugim wariantem. Chwila płaskiego i ostatni duży podjazd: Gwoździec. Też bardzo spokojnie dziś.
Mocniej depnąłem na zjeździe do Niedźwiedzy, aby spróbować zdobyć koma. Udało się :)
Przez Niedźwiedzę, Łoniową do Dołów tempo raczej średnie. W Porąbce coś bliżej nie określonego się działo, bo na parkingu stała masa samochodów. W kościele cisza, w grocie cisza, pod zajazdem pusto, więc nie wiem o co biegało. Wyglądało to na jakiś zlot kogoś, ale chyba nie samochodowy bo auta różne, choć paściów wśród nich nie widziałem :P
Więc w Porąbce pętelka i mocniej w kierunku Dębna. W Dębnie zrobiłem przerwę na skorygowanie siodełka, ale po 10m znów musiałem się zatrzymać bo wyszło fatalnie. Do domu takim tempem w granicach 30-32km/h.
Jakoś tak w zasadzie bez historii. Jutro początek ostatniego tygodnia semestru, Wtorek będzie 'ciekawy', mamy obiecaną rzeźnię :/
A w Sobotę Galicja Road Maraton 2014, zaczynam powoli przygotowania już bezpośrednie :)
Potem jeszcze kawałek pod górę i zjazd do Łysej Góry, dziurawy jak zawsze ale jakoś zjechany. Bezpośrednio po zjeździe kolejny podjazd, tym razem do Jaworska. Tym razem tempo bardzo spokojne. Zjechałem nie serpentynami ale drugim wariantem. Chwila płaskiego i ostatni duży podjazd: Gwoździec. Też bardzo spokojnie dziś.
Mocniej depnąłem na zjeździe do Niedźwiedzy, aby spróbować zdobyć koma. Udało się :)
Przez Niedźwiedzę, Łoniową do Dołów tempo raczej średnie. W Porąbce coś bliżej nie określonego się działo, bo na parkingu stała masa samochodów. W kościele cisza, w grocie cisza, pod zajazdem pusto, więc nie wiem o co biegało. Wyglądało to na jakiś zlot kogoś, ale chyba nie samochodowy bo auta różne, choć paściów wśród nich nie widziałem :P
Więc w Porąbce pętelka i mocniej w kierunku Dębna. W Dębnie zrobiłem przerwę na skorygowanie siodełka, ale po 10m znów musiałem się zatrzymać bo wyszło fatalnie. Do domu takim tempem w granicach 30-32km/h.
Jakoś tak w zasadzie bez historii. Jutro początek ostatniego tygodnia semestru, Wtorek będzie 'ciekawy', mamy obiecaną rzeźnię :/
A w Sobotę Galicja Road Maraton 2014, zaczynam powoli przygotowania już bezpośrednie :)
- DST 51.60km
- Czas 01:56
- VAVG 26.69km/h
- VMAX 63.00km/h
- Temperatura 28.0°C
- Podjazdy 532m
- Sprzęt Giant Cadex CFR2
- Aktywność Jazda na rowerze
Jaworz (921m), Limanowa - czyli dobry sposób na Piątek
Wczoraj zaproponowałem na dziś jakąś przyjemną pętelkę po południu. Dość szybko zebrała się nasza stała ekipa. Dziś okazało się, że ta 'przyjemna pętelka po południu', to grubo ponad 100km, od godz. 13... w sumie jest to już po południu :)
Ja na kilometry zawsze jestem chętny więc plan mi się spodobał.
Ruszyłem 12:38, jak prawie zawsze o wiele za wcześnie. Żeby być na zbiórce idealnie o czasie musiałbym zapieprzać ze średnią 18km/h ;)
Jak na złość noga jednak podawała ponad 30 więc lekko nadłożyłem km. Poczekałem kilka minut i ruszyliśmy w kierunku Łoniowej.
Jazda do Łoniowej spokojna, trochę sobie pogadaliśmy. Potem podjazd do Złotej też podjechany bez spiny. Do Złotej z góry jest fajny zjazd ale dziś jak na złość z każdego zakrętu wyjeżdżały samochody, więc nie dało rady jakoś porządnie się złożyć. A szkoda.
Za Złotą wjechaliśmy na główną w Jurkowie i chwilę potem odbiliśmy na rondzie na Czchów i N. Sącz. Chwilę potem dość bliskie spotkanie z TIRem zaliczyłem. Gość mnie wyprzedzał, ale zanim naczepa mnie minęła to zaczął zjeżdżać z powrotem na swój pas. Powiem tak, że musiałem lewe ramię do siebie przybliżyć żeby uniknąć kontaktu. No miałem jeszcze w obwodzie szutrowe pobocze, ale wolałem taką możliwość zostawić jako ostateczność. Było groźnie, nie powiem ale jakieś tam lekkie pole manewru miałem, i co ważne widziałem co się święci.
Tak więc jechaliśmy przez Czchów, po zmianach naprawdę dobry tempem. Od Jurkowa do Łososiny Dolnej, równo 12km zrobiliśmy średnią 36,1km/h :)
Za lotniskiem w Łososinie odbiliśmy na Ujanowice ale zanim do nich dojechaliśmy to skręciliśmy w lewo na Rojówkę i Chomranice. Tam zaczęły się hopki i nawet większe podjazdy. W Chomranicach ciekawy zjazd, spore nachylenie ale na końcu seria 90 stopniowych zakrętów oraz przejazd kolejowy. Hamulce popracowały ;)
Niedługo potem po chwili płaskiej drogi skręciliśmy w prawo na podjazd dnia czyli Jaworz.
Jaworz jak podpowiada internet to najwyższy szczyt Pasma Łososińskiego w Beskidzie Wyspowym (921m n.p.m).
Na początku spokojne hopki oraz bardzo ciekawy widok na kamieniołom, gdzie wydobywa się piaskowiec.
Zaraz potem właściwy podjazd. Dość ciężki przez kilka fragmentów z porządnymi nachyleniami. Około 2,3km o średnim nachyleniu 11% + ścianki, gdzie trza było przepychać. Pod 20% spokojnie wydaje się mi oraz geocontextowi ;)
Podjechaliśmy do końca asfaltu, a potem hehe weszliśmy w teren ;] Szosa, spdy i my włażący po śliskich kamieniach na jakieś kosmiczne ścianki ;D Potem wleźliśmy na wieżę widokową po schodach bardziej przypominających drabinę :P
Za to na górze widok kapitalny! Szeroka panorama, niestety widoczność bardzo kiepska, bo normalnie to tam pewnie kosmos jest :)
I tak było pięknie.
Po zdjęciach zeszliśmy kawałek w dół, już nie kamieniami ale łąką i na asfalcie wsiedliśmy na rowery i pojechaliśmy w dół. Klocki hamulcowe miały kupę roboty.Dopiero na dole dołączył Grzesiek, który ruszył prawie godzinę po nas.
Nastąpiła przerwa na sklep i potem pojechaliśmy na Limanową. Teren już cały czas pagórkowaty. Na jednej hopce zaatakowałem ot tak dla picu. Nogi piekły, a pulsometr zwariował i pokazał 101% tętna :D. Chyba mam źle ten puls obliczony bo nie wiem czy ot tak 101% można osiągnąć. Atak był mocny ale bez przesady.
Z Limanowej udaliśmy się na Piekiełko i Stare Rybie, odwrotnie jak za tydzień pojedzie Galicja Road Maraton. Dość ciężkie podjazdy, dawały się już we znaki ale dawaliśmy radę. W Starym Rybiu superowy zjazd, dość długi. Zaszalałem i jak się okazało wpadł KOM, a nawet nie wiedziałem, że tam segment jest :D 3km @avg 56,5km/h ;]
Potem mijaliśmy Tarnawę, Grabie, Łapanów. Za Łapanowem pojechaliśmy nieznaną mi boczną fajną drogą. Bardzo spokojnie, ale spory kawał pod górę.
Potem już troszkę bardziej znane mi tereny, był Sobolów, Zawada, a potem już w kierunku Nowego Wiśnicza. W Wiśniczu jeszcze szybka przerwa na Pepsi i już w stronę domu, dając fajne mocne tempo. Ostatni framgent do Brzeska zatłoczoną krajówką.
I na koniec przez Jadowniki wróciłem do domu...
No więc fajnie wyszło, rozgrzewka przed maratonem jak trza. 150km i prawie 2km w pionie :) Nowe tereny poznane. Pozytywnie. I nawet nie lało :D
Ja na kilometry zawsze jestem chętny więc plan mi się spodobał.
Ruszyłem 12:38, jak prawie zawsze o wiele za wcześnie. Żeby być na zbiórce idealnie o czasie musiałbym zapieprzać ze średnią 18km/h ;)
Jak na złość noga jednak podawała ponad 30 więc lekko nadłożyłem km. Poczekałem kilka minut i ruszyliśmy w kierunku Łoniowej.
Jazda do Łoniowej spokojna, trochę sobie pogadaliśmy. Potem podjazd do Złotej też podjechany bez spiny. Do Złotej z góry jest fajny zjazd ale dziś jak na złość z każdego zakrętu wyjeżdżały samochody, więc nie dało rady jakoś porządnie się złożyć. A szkoda.
Za Złotą wjechaliśmy na główną w Jurkowie i chwilę potem odbiliśmy na rondzie na Czchów i N. Sącz. Chwilę potem dość bliskie spotkanie z TIRem zaliczyłem. Gość mnie wyprzedzał, ale zanim naczepa mnie minęła to zaczął zjeżdżać z powrotem na swój pas. Powiem tak, że musiałem lewe ramię do siebie przybliżyć żeby uniknąć kontaktu. No miałem jeszcze w obwodzie szutrowe pobocze, ale wolałem taką możliwość zostawić jako ostateczność. Było groźnie, nie powiem ale jakieś tam lekkie pole manewru miałem, i co ważne widziałem co się święci.
Tak więc jechaliśmy przez Czchów, po zmianach naprawdę dobry tempem. Od Jurkowa do Łososiny Dolnej, równo 12km zrobiliśmy średnią 36,1km/h :)
Za lotniskiem w Łososinie odbiliśmy na Ujanowice ale zanim do nich dojechaliśmy to skręciliśmy w lewo na Rojówkę i Chomranice. Tam zaczęły się hopki i nawet większe podjazdy. W Chomranicach ciekawy zjazd, spore nachylenie ale na końcu seria 90 stopniowych zakrętów oraz przejazd kolejowy. Hamulce popracowały ;)
Niedługo potem po chwili płaskiej drogi skręciliśmy w prawo na podjazd dnia czyli Jaworz.
Jaworz jak podpowiada internet to najwyższy szczyt Pasma Łososińskiego w Beskidzie Wyspowym (921m n.p.m).
Na początku spokojne hopki oraz bardzo ciekawy widok na kamieniołom, gdzie wydobywa się piaskowiec.
Zaraz potem właściwy podjazd. Dość ciężki przez kilka fragmentów z porządnymi nachyleniami. Około 2,3km o średnim nachyleniu 11% + ścianki, gdzie trza było przepychać. Pod 20% spokojnie wydaje się mi oraz geocontextowi ;)
Podjechaliśmy do końca asfaltu, a potem hehe weszliśmy w teren ;] Szosa, spdy i my włażący po śliskich kamieniach na jakieś kosmiczne ścianki ;D Potem wleźliśmy na wieżę widokową po schodach bardziej przypominających drabinę :P
Za to na górze widok kapitalny! Szeroka panorama, niestety widoczność bardzo kiepska, bo normalnie to tam pewnie kosmos jest :)
I tak było pięknie.
Po zdjęciach zeszliśmy kawałek w dół, już nie kamieniami ale łąką i na asfalcie wsiedliśmy na rowery i pojechaliśmy w dół. Klocki hamulcowe miały kupę roboty.Dopiero na dole dołączył Grzesiek, który ruszył prawie godzinę po nas.
Nastąpiła przerwa na sklep i potem pojechaliśmy na Limanową. Teren już cały czas pagórkowaty. Na jednej hopce zaatakowałem ot tak dla picu. Nogi piekły, a pulsometr zwariował i pokazał 101% tętna :D. Chyba mam źle ten puls obliczony bo nie wiem czy ot tak 101% można osiągnąć. Atak był mocny ale bez przesady.
Z Limanowej udaliśmy się na Piekiełko i Stare Rybie, odwrotnie jak za tydzień pojedzie Galicja Road Maraton. Dość ciężkie podjazdy, dawały się już we znaki ale dawaliśmy radę. W Starym Rybiu superowy zjazd, dość długi. Zaszalałem i jak się okazało wpadł KOM, a nawet nie wiedziałem, że tam segment jest :D 3km @avg 56,5km/h ;]
Potem mijaliśmy Tarnawę, Grabie, Łapanów. Za Łapanowem pojechaliśmy nieznaną mi boczną fajną drogą. Bardzo spokojnie, ale spory kawał pod górę.
Potem już troszkę bardziej znane mi tereny, był Sobolów, Zawada, a potem już w kierunku Nowego Wiśnicza. W Wiśniczu jeszcze szybka przerwa na Pepsi i już w stronę domu, dając fajne mocne tempo. Ostatni framgent do Brzeska zatłoczoną krajówką.
I na koniec przez Jadowniki wróciłem do domu...
No więc fajnie wyszło, rozgrzewka przed maratonem jak trza. 150km i prawie 2km w pionie :) Nowe tereny poznane. Pozytywnie. I nawet nie lało :D
- DST 150.20km
- Czas 05:38
- VAVG 26.66km/h
- VMAX 73.00km/h
- Temperatura 25.0°C
- HRmax 206 (101%)
- HRavg 154 ( 75%)
- Podjazdy 1975m
- Sprzęt Giant Cadex CFR2
- Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 4 czerwca 2014
Kategoria Szosa
początek weekendu
I znów weekend ;] na początek po uczelni pętelka. Pierwsze 20km po trasie czasówki dość mocne żeby przepalić nogę, potem spokojniej. Z samej trasy ITT wyszło 32,4km/h (20km), z czego pierwsze 10km 31,5km/h, a drugie 10km - 33,5km/h.
Potem podjazd do Porąbki w Dębnie, przez Porąbkę i nawrót. W Dębnie zamiast cisnąć płaską drogą, odbiłem w lewo na boczną drogę z hopkami. Przeciąłem czwórkę i do domu przez Makszkienice.
Wytestowałem dośc ciekawą aplikację, która pobiera pliki .gpx z segmentów stravy i pokazuje 'ducha' na żywo jak jedzie się dany segment. Jakby mieć telefon na kierownicy to świetne narzędzie. Oprócz tego apka daje sygnał dzwiękowy, gdy zaczynamy i kończymy dany segment. Podobno też informuje o czasie głosowo ale nie zanotowałem takiego bajeru ;P. W każdym razie fajna sprawa.
Potem podjazd do Porąbki w Dębnie, przez Porąbkę i nawrót. W Dębnie zamiast cisnąć płaską drogą, odbiłem w lewo na boczną drogę z hopkami. Przeciąłem czwórkę i do domu przez Makszkienice.
Wytestowałem dośc ciekawą aplikację, która pobiera pliki .gpx z segmentów stravy i pokazuje 'ducha' na żywo jak jedzie się dany segment. Jakby mieć telefon na kierownicy to świetne narzędzie. Oprócz tego apka daje sygnał dzwiękowy, gdy zaczynamy i kończymy dany segment. Podobno też informuje o czasie głosowo ale nie zanotowałem takiego bajeru ;P. W każdym razie fajna sprawa.
- DST 45.20km
- Czas 01:34
- VAVG 28.85km/h
- VMAX 57.00km/h
- Temperatura 22.0°C
- Podjazdy 218m
- Sprzęt Giant Cadex CFR2
- Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 2 czerwca 2014
Kategoria Holender
Dworzec wczoraj
Wczoraj na pociąg. Po południu lało jak wracałem.
- DST 5.60km
- Podjazdy 10m
- Sprzęt Miejski
- Aktywność Jazda na rowerze
Stwierdzam Czerwiec bo wieje...
Samodzielna jazda. Wiało jak w Marcu. Serio nie wiem co jest grane ale kurde wieje praktycznie codziennie od początku roku. To powinno było przejść w Maju, a dalej piździ. Jechało się raczej kiepsko. Dość chłodno. Wiatr zmienny więc cały czas przeszkadzał.
W planach 80km po płaskim ale 20m po wyjechaniu tak mnie wywiało, że wiedziałem, że albo wracam albo zmieniam plany na górki bo na tych płaskich odkrytych wygwizdowach to skończę z płaczem w rowie :P
Wyszło na dobre bo porządna trasa wyszła. Najpierw spokojnie pod wiatr do Brzeska. Potem bokami unikając głównej do Poręby Spytkowskiej, gdzie odbiłem na Nowy Wiśnicz. W Wiśniczu koleś w golfie mnie chciał przejechać ale to raczej standard. Przejechałem koło stadionu w N. Wiśniczu. Już za 2 tyg. maraton Galicja...
Potem sporo pod górę za Wiśniczem w kierunku Lipnicy. Prawie mi osa się wpakowała do buzi ale na szczęście odbiła się od zęba i spadła na spodenki. Zdążyłem ją 'strzepać' na drogę. uff...
W Lipnicy znów kawałek pod górę ale po chwili dziurawy zjazd do Rajbrotu, gdzie robią kanalizację albo coś bo rozkopane pobocza dokumentnie. W Co drugiej wsi prymicje, setki gałązek tuji powbijane w pobocza z kokardkami... Pojechałem na Żegocinę i dobrym tempem podjechałem Rozdziele. Udało się wskoczyć na drugie miejsce na Stravie, co uznaje za dobry wynik. Na górze nieprawdopodobnie wiało więc się szybko zawinąłem na dół tą samą drogą. Potem super zjazd przez Wojakową aż do Porąbki Iwkowskiej ale po nim najgorszy fragment - podjazd do Iwkowej. Małe nachylenie ale dość długi, zawsze mi daje w kość z jakiegoś powodu. Dziś przejechany na małej koronce, masakra.
Za to po nim zjazd serpentynami do Tymowej, jak zawsze emocjonująco się pędzi ponad 40 po winklach :P
Na koniec przez Lewniową do Łoniowej i przez Porąbkę do domu.
Gdyby nie wiało było by super. Ale i tak było spoko, i wpada sporo km i m w pionie na nowy miesiąc :)
W planach 80km po płaskim ale 20m po wyjechaniu tak mnie wywiało, że wiedziałem, że albo wracam albo zmieniam plany na górki bo na tych płaskich odkrytych wygwizdowach to skończę z płaczem w rowie :P
Wyszło na dobre bo porządna trasa wyszła. Najpierw spokojnie pod wiatr do Brzeska. Potem bokami unikając głównej do Poręby Spytkowskiej, gdzie odbiłem na Nowy Wiśnicz. W Wiśniczu koleś w golfie mnie chciał przejechać ale to raczej standard. Przejechałem koło stadionu w N. Wiśniczu. Już za 2 tyg. maraton Galicja...
Potem sporo pod górę za Wiśniczem w kierunku Lipnicy. Prawie mi osa się wpakowała do buzi ale na szczęście odbiła się od zęba i spadła na spodenki. Zdążyłem ją 'strzepać' na drogę. uff...
W Lipnicy znów kawałek pod górę ale po chwili dziurawy zjazd do Rajbrotu, gdzie robią kanalizację albo coś bo rozkopane pobocza dokumentnie. W Co drugiej wsi prymicje, setki gałązek tuji powbijane w pobocza z kokardkami... Pojechałem na Żegocinę i dobrym tempem podjechałem Rozdziele. Udało się wskoczyć na drugie miejsce na Stravie, co uznaje za dobry wynik. Na górze nieprawdopodobnie wiało więc się szybko zawinąłem na dół tą samą drogą. Potem super zjazd przez Wojakową aż do Porąbki Iwkowskiej ale po nim najgorszy fragment - podjazd do Iwkowej. Małe nachylenie ale dość długi, zawsze mi daje w kość z jakiegoś powodu. Dziś przejechany na małej koronce, masakra.
Za to po nim zjazd serpentynami do Tymowej, jak zawsze emocjonująco się pędzi ponad 40 po winklach :P
Na koniec przez Lewniową do Łoniowej i przez Porąbkę do domu.
Gdyby nie wiało było by super. Ale i tak było spoko, i wpada sporo km i m w pionie na nowy miesiąc :)
- DST 103.60km
- Czas 03:46
- VAVG 27.50km/h
- VMAX 71.00km/h
- Temperatura 18.0°C
- Podjazdy 1200m
- Sprzęt Giant Cadex CFR2
- Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 31 maja 2014
Kategoria Szosa
dokręcanie do tysiąca
Rano pętleka po ty by dokręcić do 1000 w Maju. Taki mały sukces dla mnie, bo okazji do jeżdżenia raczej mało. Dziś Porąbka - Bocheniec - Jadowniki. Krótko i sprawnie, a potem cały dzień robota :)
- DST 26.30km
- Czas 00:56
- VAVG 28.18km/h
- VMAX 66.00km/h
- Temperatura 16.0°C
- Podjazdy 275m
- Sprzęt Giant Cadex CFR2
- Aktywność Jazda na rowerze
Chmura mnie przegoniła
Cel był taki żeby zrobić 52km i wykręcić 1000 w Maju. Jak wracałem z uczelni przeszło prawie, że oberwanie chmury, tak lało, że moment woda stała w ogrodzie, ale potem wyszła full lampa i wyschło szybko wszystko. Więc ruszyłem. Najpierw na Jadowniki i ogień pod Bocheniec za utraconym czasem na rzecz Grześka. Czas jednak kosmiczny i zbliżyłem się na 34 sekundy... Średnia 21km/h pod 3km górę o śr. nachyleniu 5% to jednak chyba nie tak źle :)
Na górze zgasła lampa, a w oddali zobaczyłem ciemne groźne chmury, z których w kilku miejscach lał deszcz. Zjechałem na dół do Porąbki, tam kilka różnych pętli ale chmura zaczęła podążać w moim kierunku więc się ewakuowałem. Średnia poszła ładnie do góry, bo chmura postanowiła mnie gonić :)
Szybko i sprawnie do domu, i oto 5 minut po powrocie pada :)
Na górze zgasła lampa, a w oddali zobaczyłem ciemne groźne chmury, z których w kilku miejscach lał deszcz. Zjechałem na dół do Porąbki, tam kilka różnych pętli ale chmura zaczęła podążać w moim kierunku więc się ewakuowałem. Średnia poszła ładnie do góry, bo chmura postanowiła mnie gonić :)
Szybko i sprawnie do domu, i oto 5 minut po powrocie pada :)
- DST 34.20km
- Czas 01:07
- VAVG 30.63km/h
- VMAX 72.00km/h
- Temperatura 20.0°C
- Podjazdy 270m
- Sprzęt Giant Cadex CFR2
- Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 27 maja 2014
Kategoria Holender
3x PKP + zdjęcia
No coś się nie zgadzało pomiędzy bikestatsem i moim dziennikiem jazd... nie wpisałem wyjazdów na stację pkp. Dystans malutki więc nie bawię się w dzielenie na poszczególne wypady. Teraz się zgadza ;)
Żeby tak pusto nie było to wrzucam z dziś i przedwczoraj zdjęcie szosy :)
Żeby tak pusto nie było to wrzucam z dziś i przedwczoraj zdjęcie szosy :)
- DST 16.90km
- Czas 00:40
- VAVG 25.35km/h
- Podjazdy 30m
- Sprzęt Miejski
- Aktywność Jazda na rowerze
Rekordowo szybko
Po uczelni tuż przed 19 wyszedłem na pętelkę. W założeniu spokojnie miało być, a wyszło rekordowo. Zaczęło się mocno od jazdy przez Mokrzyskę do Brzeska. O tej porze idealnie się jedzie: ruch mały, męczącej lampy nie ma, wiatr .. no jest ale minimalny, upału nie ma. Po prostu super.
Więc szło super do Brzeska, postanowiłem zrobić pętlę Brzesko - Złota - Porąbka, więc przez centrum Brzeska przedostałem się na wylotówkę na Nowy Sącz. Krajówką też szło miodzio, cały czas na liczniku 38-42km/h.
Potem skręt na drogi przez wsie i hopki. Cały czas jednak tempo równe i mocne. Nadszedł podjazd do Biesiadek. Podjechałem go mocno ale tak żeby się nie skatować do końca. Jak się okazało poprawiłem swój najlepszy czas podjazdu, a po nim dalej utrzymywałem tempo ponad 30km/h. hah.
Średnia poprawiona na zjeździe do Łoniowej, i potem ciężki fragment bo dziurawy przez Łoniową i Doły. Utrzymywałem jednak wysokie obroty i nawet jakoś poszło przed te dziurska. Może to jakaś metoda na dziury? jechać jak najszybciej :P
Przez Porąbkę no to standard, tędy jeździłem pewnie setki razy więc po prostu wiem jak tamtędy jechać. Na końcu drogi, w lewo na starą czwórkę, też prawie pustą, kilkaset metrów lekko pod górę i potem w prawo na Maszkienice. Kolejne 3km na poprawienie średniej bo lekko z góry jak się na profil popatrzy, więc 40-44 było cały czas. W tym momencie na liczniku zobaczyłem, że mało brakuje do avg 33.... Decyzja mogła być jedna: trzeba pruć ile wlezie żeby ją wykręcić i utrzymać. Tak więc do samego przejazdu kolejowego cały czas pod 40 na godzinę. Został podjazd do Szczepanowa.... Ostatni wysiłek więc dałem prawie wszystko co było, głowa w dół i do przodu. Udało się nie spaść poniżej 30. Przejechałem pod czerwoną flagą oznaczającą ostatni kilometr (za flagę robi przystanek pks, usytuowany dokładnie km od domu :P), hopka na most z rozpędu, skręt w lewo, kawałek zjazdu, ostatni zakręt w lewo, 250m do mety, daje wszystko, sprint na kreskę i już wszystko jasne ;> na liczniku 40,7km i czas 1:13!
Więc szło super do Brzeska, postanowiłem zrobić pętlę Brzesko - Złota - Porąbka, więc przez centrum Brzeska przedostałem się na wylotówkę na Nowy Sącz. Krajówką też szło miodzio, cały czas na liczniku 38-42km/h.
Potem skręt na drogi przez wsie i hopki. Cały czas jednak tempo równe i mocne. Nadszedł podjazd do Biesiadek. Podjechałem go mocno ale tak żeby się nie skatować do końca. Jak się okazało poprawiłem swój najlepszy czas podjazdu, a po nim dalej utrzymywałem tempo ponad 30km/h. hah.
Średnia poprawiona na zjeździe do Łoniowej, i potem ciężki fragment bo dziurawy przez Łoniową i Doły. Utrzymywałem jednak wysokie obroty i nawet jakoś poszło przed te dziurska. Może to jakaś metoda na dziury? jechać jak najszybciej :P
Przez Porąbkę no to standard, tędy jeździłem pewnie setki razy więc po prostu wiem jak tamtędy jechać. Na końcu drogi, w lewo na starą czwórkę, też prawie pustą, kilkaset metrów lekko pod górę i potem w prawo na Maszkienice. Kolejne 3km na poprawienie średniej bo lekko z góry jak się na profil popatrzy, więc 40-44 było cały czas. W tym momencie na liczniku zobaczyłem, że mało brakuje do avg 33.... Decyzja mogła być jedna: trzeba pruć ile wlezie żeby ją wykręcić i utrzymać. Tak więc do samego przejazdu kolejowego cały czas pod 40 na godzinę. Został podjazd do Szczepanowa.... Ostatni wysiłek więc dałem prawie wszystko co było, głowa w dół i do przodu. Udało się nie spaść poniżej 30. Przejechałem pod czerwoną flagą oznaczającą ostatni kilometr (za flagę robi przystanek pks, usytuowany dokładnie km od domu :P), hopka na most z rozpędu, skręt w lewo, kawałek zjazdu, ostatni zakręt w lewo, 250m do mety, daje wszystko, sprint na kreskę i już wszystko jasne ;> na liczniku 40,7km i czas 1:13!
- DST 40.70km
- Czas 01:13
- VAVG 33.45km/h
- VMAX 57.00km/h
- Temperatura 24.0°C
- Podjazdy 231m
- Sprzęt Giant Cadex CFR2
- Aktywność Jazda na rowerze