Informacje

  • Wszystkie kilometry: 56790.11 km
  • Km w terenie: 26.50 km (0.05%)
  • Czas na rowerze: 78d 16h 57m
  • Prędkość średnia: 26.68 km/h
  • Suma w górę: 463798 m
  • Więcej informacji.
baton rowerowy bikestats.pl

Moje rowery

Szukaj

Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy piotrkol.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Piątek, 6 czerwca 2014 Kategoria >100km, Peleton, Szosa, top, >1000m

Jaworz (921m), Limanowa - czyli dobry sposób na Piątek

Wczoraj zaproponowałem na dziś jakąś przyjemną pętelkę po południu. Dość szybko zebrała się nasza stała ekipa. Dziś okazało się, że ta 'przyjemna pętelka po południu', to grubo ponad 100km, od godz. 13... w sumie jest to już po południu :)
Ja na kilometry zawsze jestem chętny więc plan mi się spodobał. 

Ruszyłem 12:38, jak prawie zawsze o wiele za wcześnie. Żeby być na zbiórce idealnie o czasie musiałbym zapieprzać ze średnią 18km/h ;)

Jak na złość noga jednak podawała ponad 30 więc lekko nadłożyłem km. Poczekałem kilka minut i ruszyliśmy w kierunku Łoniowej. 
Jazda do Łoniowej spokojna, trochę sobie pogadaliśmy. Potem podjazd do Złotej też podjechany bez spiny. Do Złotej z góry jest fajny zjazd ale dziś jak na złość z każdego zakrętu wyjeżdżały samochody, więc nie dało rady jakoś porządnie się złożyć. A szkoda. 

Za Złotą wjechaliśmy na główną w Jurkowie i chwilę potem odbiliśmy na rondzie na Czchów i N. Sącz. Chwilę potem dość bliskie spotkanie z TIRem zaliczyłem. Gość mnie wyprzedzał, ale zanim naczepa mnie minęła to zaczął zjeżdżać z powrotem na swój pas. Powiem tak, że musiałem lewe ramię do siebie przybliżyć żeby uniknąć kontaktu. No miałem jeszcze w obwodzie szutrowe pobocze, ale wolałem taką możliwość zostawić jako ostateczność. Było groźnie, nie powiem ale jakieś tam lekkie pole manewru miałem, i co ważne widziałem co się święci. 

Tak więc jechaliśmy przez Czchów, po zmianach naprawdę dobry tempem. Od Jurkowa do Łososiny Dolnej, równo 12km zrobiliśmy średnią 36,1km/h :)
Za lotniskiem w Łososinie odbiliśmy na Ujanowice ale zanim do nich dojechaliśmy to skręciliśmy w lewo na Rojówkę i Chomranice. Tam zaczęły się hopki i nawet większe podjazdy. W Chomranicach ciekawy zjazd, spore nachylenie ale na końcu seria 90 stopniowych zakrętów oraz przejazd kolejowy. Hamulce popracowały ;)

Niedługo potem po chwili płaskiej drogi skręciliśmy w prawo na podjazd dnia czyli Jaworz. 
Jaworz jak podpowiada internet to najwyższy szczyt Pasma Łososińskiego w Beskidzie Wyspowym (921m n.p.m). 
Na początku spokojne hopki oraz bardzo ciekawy widok na kamieniołom, gdzie wydobywa się piaskowiec. 



Zaraz potem właściwy podjazd. Dość ciężki przez kilka fragmentów z porządnymi nachyleniami. Około 2,3km o średnim nachyleniu 11% + ścianki, gdzie trza było przepychać. Pod 20% spokojnie wydaje się mi oraz geocontextowi ;)

Podjechaliśmy do końca asfaltu, a potem hehe weszliśmy w teren ;] Szosa, spdy i my włażący po śliskich kamieniach na jakieś kosmiczne ścianki ;D Potem wleźliśmy na wieżę widokową po schodach bardziej przypominających drabinę :P






Za to na górze widok kapitalny! Szeroka panorama, niestety widoczność bardzo kiepska, bo normalnie to tam pewnie kosmos jest :) 
I tak było pięknie. 









Po zdjęciach zeszliśmy kawałek w dół, już nie kamieniami ale łąką i na asfalcie wsiedliśmy na rowery i pojechaliśmy w dół. Klocki hamulcowe miały kupę roboty.Dopiero na dole dołączył Grzesiek, który ruszył prawie godzinę po nas. 
Nastąpiła przerwa na sklep i potem pojechaliśmy na Limanową. Teren już cały czas pagórkowaty. Na jednej hopce zaatakowałem ot tak dla picu. Nogi piekły, a pulsometr zwariował i pokazał 101% tętna :D. Chyba mam źle ten puls obliczony bo nie wiem czy ot tak 101% można osiągnąć. Atak był mocny ale bez przesady.

Z Limanowej udaliśmy się na Piekiełko i Stare Rybie, odwrotnie jak za tydzień pojedzie Galicja Road Maraton. Dość ciężkie podjazdy, dawały się już we znaki ale dawaliśmy radę. W Starym Rybiu superowy zjazd, dość długi. Zaszalałem i jak się okazało wpadł KOM, a nawet nie wiedziałem, że tam segment jest :D 3km @avg 56,5km/h ;]

Potem mijaliśmy Tarnawę, Grabie, Łapanów. Za Łapanowem pojechaliśmy nieznaną mi boczną fajną drogą. Bardzo spokojnie, ale spory kawał pod górę. 




Potem już troszkę bardziej znane mi tereny, był Sobolów, Zawada, a potem już w kierunku Nowego Wiśnicza. W Wiśniczu jeszcze szybka przerwa na Pepsi i już w stronę domu, dając fajne mocne tempo. Ostatni framgent do Brzeska zatłoczoną krajówką. 

I na koniec przez Jadowniki wróciłem do domu...


No więc fajnie wyszło, rozgrzewka przed maratonem jak trza. 150km i prawie 2km w pionie :) Nowe tereny poznane. Pozytywnie. I nawet nie lało :D





  • DST 150.20km
  • Czas 05:38
  • VAVG 26.66km/h
  • VMAX 73.00km/h
  • Temperatura 25.0°C
  • HRmax 206 (101%)
  • HRavg 154 ( 75%)
  • Podjazdy 1975m
  • Sprzęt Giant Cadex CFR2
  • Aktywność Jazda na rowerze

Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa ciepa
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]


Blogi rowerowe na www.bikestats.pl