73. Zalipie
Płaska trasa w grupie. Wyjechałem tuż po 15 do Sterkowca. Tam kilka minut oczekiwania i przyjechał Marcin, Grzesiek i Marcin. Pojechaliśmy na płaskie tereny, a celem stała się miejscowość Zalipie i tamtejsze malowane domy (czy coś takiego). Przez dłuższy czas jechaliśmy w granicach 30-32km/h w dwójkach. Tempo lajtowe więc sporo rozmów, ogólnie wesoło i miło. Za lasem Radłowskim Marcin zaatakował, skoczyłem mu na koło i tak polecieliśmy sprintem kilkaset metrów. Chwilę potem jechaliśmy jak wcześniej, ot taki skok. W Wietrzychowicach skorzystaliśmy z przeprawy promowej przez Dunajec. Po krótkiej przerwie kontynuacja, w dalszym ciągu płasko.
W Zalipiu zrobiliśmy kółeczko, jakieś marne te domki, największą atrakcją okazała się pewna ładna pani grabiąca trawnik :P Postanowiliśmy wracać przez Żabno, kilka kilometrów jazdy główną, dość dziurawą drogą. Przed Żabnem przerwa na sklep, strzeliłem sobie pepsi i żelki :) Za Żabnem przez Dunajec tym razem mostem i na rondzie w lewo na Radłów. W Radłowie odłączył się od nas Grzesiek, a my polecieliśmy znów na las Radłowski. Tutaj mocniej pociągnęliśmy z Marcinem, tak na rozerwanie :) Przed Borzęcinem odłączył się drugi Marcin i zostaliśmy we dwójkę. Przed Wokowicami, wyprzedza nas skuter, dość powoli więc od razu doskakuje na koło. Przy 50km/h wziąłem się za wyprzedzanie, dociągnąłem do 57km/h i udało się wyprzedzić go o długość koła. Potem już mnie odcięło więc odpuściłem. W Sterkowcu odłączył się Marcin i pozostało mi pokonać ostateni 2,5km do domu. Do setki jakoś nie chciało się dokręcać.
Na samym końcu śmieszna sytuacja. Patrzę za siebie - ktoś jedzie na szosie, ale nie wiem kto. Zwalniam więc, w ostatniej chwili widzę, że ktoś nowy - jakiś dzieciak. Rzucam więc 'siema', on odpowiada, rzuca długie spojrzenie na mój rower i ucieka. W sumie od momentu jak mnie zobaczył to wrzucił tryb sprintera, a ja go zrobiłem w konia i sam zwolniłem do tempa 'jadę po bułki' :D Niech sobie śmiga przodem jak musi. Zmachany był okrutnie :D
W Zalipiu zrobiliśmy kółeczko, jakieś marne te domki, największą atrakcją okazała się pewna ładna pani grabiąca trawnik :P Postanowiliśmy wracać przez Żabno, kilka kilometrów jazdy główną, dość dziurawą drogą. Przed Żabnem przerwa na sklep, strzeliłem sobie pepsi i żelki :) Za Żabnem przez Dunajec tym razem mostem i na rondzie w lewo na Radłów. W Radłowie odłączył się od nas Grzesiek, a my polecieliśmy znów na las Radłowski. Tutaj mocniej pociągnęliśmy z Marcinem, tak na rozerwanie :) Przed Borzęcinem odłączył się drugi Marcin i zostaliśmy we dwójkę. Przed Wokowicami, wyprzedza nas skuter, dość powoli więc od razu doskakuje na koło. Przy 50km/h wziąłem się za wyprzedzanie, dociągnąłem do 57km/h i udało się wyprzedzić go o długość koła. Potem już mnie odcięło więc odpuściłem. W Sterkowcu odłączył się Marcin i pozostało mi pokonać ostateni 2,5km do domu. Do setki jakoś nie chciało się dokręcać.
Na samym końcu śmieszna sytuacja. Patrzę za siebie - ktoś jedzie na szosie, ale nie wiem kto. Zwalniam więc, w ostatniej chwili widzę, że ktoś nowy - jakiś dzieciak. Rzucam więc 'siema', on odpowiada, rzuca długie spojrzenie na mój rower i ucieka. W sumie od momentu jak mnie zobaczył to wrzucił tryb sprintera, a ja go zrobiłem w konia i sam zwolniłem do tempa 'jadę po bułki' :D Niech sobie śmiga przodem jak musi. Zmachany był okrutnie :D
- DST 97.40km
- Czas 03:17
- VAVG 29.66km/h
- VMAX 56.00km/h
- Temperatura 22.0°C
- Podjazdy 165m
- Sprzęt Canyon Ultimate CF SL 9.0
- Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 11 maja 2015
Kategoria Szosa
72. Krótko o zachodzie
Wyjazd dopiero o 18, a nawet po. No i krótko dość. Najpierw do Porąbki, tam kilka pętli, kilka sprintów i w końcu podjazd pod Bocheniec. Tam kilka fotek ale wyszły marnie, bardzo szybki zjazd i choć poprawiłem własny czas, to brakło 2 sekundy do Grześka. No i potem już ostatnie 5km do domu wraz z zachodzącym słońcem.
- DST 38.40km
- Czas 01:29
- VAVG 25.89km/h
- VMAX 79.00km/h
- Temperatura 16.0°C
- Podjazdy 327m
- Sprzęt Canyon Ultimate CF SL 9.0
- Aktywność Jazda na rowerze
71. 20km ITT
Zainspirowany drużynową czasówką na Giro sam dziś pojechałem sobie powalczyć z czasem. Warunki super bo po deszczu nie wiało. Krótka rozgrzewka i ruszam. Początek 20km trasy lekko w dół tak na zachętę. W Wokowicach najpierw prawy zakręt 120 stopni a bezpośrednio za nim skręt w lewo o prawie 180 stopni na Łęki. Trzeba wyhamować żeby się zmieścić. Przez Łęki lecę w granicach 39-40km/h, na dziurach minimalnie spada. Potem jest chwile lepiej ale droga Przyborów - Borzęcin do znów walka z dziurami. Wreszcie wpadam do Borzęcina, to już połowa dystansu, ale nie sprawdzam czasu, jadę ile sił w nogach. Za centrum skręt w prawo na Bielczę tutaj mini kryzys, prędkość spada do 37km/h, ale kilkadziesiąt sekund później jest już ok i przyspieszam. Przelatuje przez centrum Bielczy skręcam w lewo i czeka mnie "Prosta Prawdy". Tutaj można stracić wszystko. Dziś jest w miarę ok, 39 udaje się utrzymywać, ale jak tylko przekraczam 40 to robi się ciężko. Przed autostradą skręt w prawo i ostatnia prosta do mety. Wzrok w dół, wstaje z siodełka i cisnę ile zostało. Rzut oka na licznik jest 45, po chwili nawet 47km/h. Wreszcie wpadam na metę, ledwo się trzymam na rowerze, nogi pieką, płuca pieką, smak krwi w ustach, generalnie jest super :D Sprawdzam czas, jest mega poprawa z 32:28 na 30:46, jedynie lekkie ukłucie zawodu - brakło 6 sekund do zrobienia średniej 40km/h... Następnym razem może się uda, teraz wiem, że jest to możliwe :) Do domu na luzie. I tyle tej jazdy dziś.
- DST 20.40km
- Czas 00:30
- VAVG 40.80km/h
- VMAX 49.00km/h
- Temperatura 21.0°C
- Podjazdy 11m
- Sprzęt Canyon Ultimate CF SL 9.0
- Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 9 maja 2015
Kategoria Szosa
71b. rozjazd i takie tam
przed i po czasówce.
- DST 5.00km
- Czas 00:12
- VAVG 25.00km/h
- VMAX 35.00km/h
- Temperatura 21.0°C
- Podjazdy 10m
- Sprzęt Canyon Ultimate CF SL 9.0
- Aktywność Jazda na rowerze
70. Nieodkryte szlaki
Totalnie leniwa jazda. Pogoda jakaś taka ciężka i senna, więc jechaliśmy bardzo powoli. Odkryliśmy sporo nowych, fajnych bocznych dróg na wsiach w rejonie Wiśnicza, Chronowa i Gnojnika. Masa podjazdów, fajne widoki. Generalnie było super, takie bajabongo w pełnym wydaniu. No i #exploremore :) Jedna z najwolniejszych wycieczek na szosie ever, super :)
- DST 87.65km
- Czas 03:44
- VAVG 23.48km/h
- VMAX 61.00km/h
- Temperatura 22.0°C
- Podjazdy 1042m
- Sprzęt Canyon Ultimate CF SL 9.0
- Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 7 maja 2015
Kategoria Szosa
69. Brzesko, Okocim i Bocheniec
Krótki wyjazd po południu. Miało być totalnie na luzie. W Brzesku zajechałem do Marcina pożyczyć skuwacz i ten nakłonił mnie na zrobienie koma pod Okocim. hah. No i zrobiłem, ale zajechałem się konkretnie :) Zjechałem do Jadownik i bardzo spokojnie podjechałem Bocheniec. Na zjeździe puściłem wodzę fantazji, albo raczej puściłem klamki hamulców i zrobiłem, a raczej odzyskałem kom'a ;) W Porąbce jakaś tam pętelka, jakżeby inaczej i do domu dłuższym wariantem. Po powrocie zmiana łańcucha w szosie :0
- DST 38.90km
- Czas 01:33
- VAVG 25.10km/h
- VMAX 82.00km/h
- Temperatura 21.0°C
- Podjazdy 424m
- Sprzęt Canyon Ultimate CF SL 9.0
- Aktywność Jazda na rowerze
68. Płasko z rana w towarzystwie
Było sporo podjazdów ostatnio to dziś płasko na północ. Wyjazd już o 8:30 żeby na spokojnie dojechać do Brzeska. Po chwili zjawił się Marcin i Arek i ruszyliśmy przez centrum na północ. Z początku szło bardzo żwawo bo wiatr pomagał, szybko minęliśmy Okulice i wjechaliśmy do Uścia Solnego. Od tego momentu już trochę gorzej, bo wiało mocno z boku. Było jednak wesoło, więc kilometry leciały. Przejechaliśmy przez centrum Szczurowej i skręciliśmy na Wietrzychowice. Tam bardzo spokojnie, mało ruchu więc jechało się super.
W Pojawiu skręt na Radłów, wiało teraz w twarz ale osłaniały nas początkowo drzewa. Przed Radłowem znów w prawo w kierunku Borzęcina przez las Radłowski. Super zielono, istna eksplozja wiosny :) W Borzęcinie bokami do stadionu i po chwili byliśmy już w Szczepanowie. Postanowiłem jeszcze dokręcić z chłopakami, więc pojechaliśmy na Brzesko. Tam odłączył się Arek, a my z Marcinem polecieliśmy na Sterkowiec przez Jadowniki. Dalej było mało kilometrów więc na Szczepanów i Mokrzyskę i znów do Brzeska. Dopiero za drugim razem stykło i się rozjechaliśmy :) Wróciłem znów przez Mokrzyskę :P
W Pojawiu skręt na Radłów, wiało teraz w twarz ale osłaniały nas początkowo drzewa. Przed Radłowem znów w prawo w kierunku Borzęcina przez las Radłowski. Super zielono, istna eksplozja wiosny :) W Borzęcinie bokami do stadionu i po chwili byliśmy już w Szczepanowie. Postanowiłem jeszcze dokręcić z chłopakami, więc pojechaliśmy na Brzesko. Tam odłączył się Arek, a my z Marcinem polecieliśmy na Sterkowiec przez Jadowniki. Dalej było mało kilometrów więc na Szczepanów i Mokrzyskę i znów do Brzeska. Dopiero za drugim razem stykło i się rozjechaliśmy :) Wróciłem znów przez Mokrzyskę :P
- DST 116.80km
- Czas 04:12
- VAVG 27.81km/h
- VMAX 54.00km/h
- Temperatura 25.0°C
- Podjazdy 378m
- Sprzęt Canyon Ultimate CF SL 9.0
- Aktywność Jazda na rowerze
67. Tabaszowa i Gródek w towarzystwie
Majówkowa jazda w grupie. Ruszyliśmy o 9:30 z Brzeska. Niestety Marcin musiał odpuścić i wrócił do domu, więc początkowo jechaliśmy w trzech. W Uszwi skręciliśmy na boczne drogi w kierunku Kobyla i potem Chronowa. Kawałek podjazdu i zjazd do Lipnicy Murowanej. Tam dłuższy postój i czekanie na Grześka, ale nie doczekaliśmy się więc pojechaliśmy dalej na Rajbrot. Przed zjazdem do Porąbki Iwkowskiej zauważyłem, że odkręca mi się koszyk na bidon, więc kilkanaście sekund stopu, szybka naprawa i spawałem na zjeździe ;>
Odbiliśmy ną Ujanowice, w Sechnej świetny podjazd: 1,3km i średnie nachylenie 11%. Znalazłem swój rytm i wykręciłem sobie pierwsze miejsce. Na górze superowe widoczki. Szybki zjazd do Ujanowic i podciągnęliśmy do krajówki koło lotniska w Łososinie Dolnej. Sporo samolotów, jakaś grupa ćwiczyła akrobacje w powietrzu, całkiem niesamowicie to wyglądało. Szybko zjechaliśmy z głównej w kierunku na Tabaszową. Na podjeździe spotkaliśmy w końcu Grześka i dalej pojechaliśmy razem. Do Tabaszowej dłuuugi podjazd, ale w nagrodę kapitalny, szybki, techniczny zjazd do poziomu jeziora. Poprawiłem swój czas i umocniłem się na pierwszym miejscu ;)
Bocznymi drogami wzdłuż jeziora dojechaliśmy do Tęgoborza, tam przerwa na sklep. Po przerwie kilka kilometrów krajówką aż pod Kurów, gdzie znów czekał nas niezły podjazd (1,2km @9% i elementy 18%). Po wyjeździe na górę skręt na drogę główną i po chwili sporo zjazdu do Gródka nad Dunajcem. Potem cały czas hopy, góra - dół, góra - dół.
Minęliśmy jezioro i pojechaliśmy na Zakliczyn. Po podjeździe w Posadowej, czekało nas kilka kilometrów płaskiego. Tempo poszło mocne, najpierw we trójkę, potem zostałem z Grześkiem, mocne zmiany, momentami pod 50km/h, na ostatniej zmianie przed rondem w Zakliczynie już mi nie dobrze było :P. Szkoda, że wiało w twarz, bo byśmy rozwalili segment ;)
I już byliśmy po naszej stronie Dunajca, do Gwoźdzca boczną drogą, pożegnaliśmy Marcina i pojechaliśmy jeszcze na Jaworsko (podjazd). Potem już płasko przez Łysą Górą, do czwórki i znów bokami na Biadoliny. Tam odłączył się Grzesiek, a ja w towarzystwie Arka dojechałem do domu.
Dużo kilometrów, dużo przewyższeń, słońce i żelki - trening doskonały.
Odbiliśmy ną Ujanowice, w Sechnej świetny podjazd: 1,3km i średnie nachylenie 11%. Znalazłem swój rytm i wykręciłem sobie pierwsze miejsce. Na górze superowe widoczki. Szybki zjazd do Ujanowic i podciągnęliśmy do krajówki koło lotniska w Łososinie Dolnej. Sporo samolotów, jakaś grupa ćwiczyła akrobacje w powietrzu, całkiem niesamowicie to wyglądało. Szybko zjechaliśmy z głównej w kierunku na Tabaszową. Na podjeździe spotkaliśmy w końcu Grześka i dalej pojechaliśmy razem. Do Tabaszowej dłuuugi podjazd, ale w nagrodę kapitalny, szybki, techniczny zjazd do poziomu jeziora. Poprawiłem swój czas i umocniłem się na pierwszym miejscu ;)
Bocznymi drogami wzdłuż jeziora dojechaliśmy do Tęgoborza, tam przerwa na sklep. Po przerwie kilka kilometrów krajówką aż pod Kurów, gdzie znów czekał nas niezły podjazd (1,2km @9% i elementy 18%). Po wyjeździe na górę skręt na drogę główną i po chwili sporo zjazdu do Gródka nad Dunajcem. Potem cały czas hopy, góra - dół, góra - dół.
Minęliśmy jezioro i pojechaliśmy na Zakliczyn. Po podjeździe w Posadowej, czekało nas kilka kilometrów płaskiego. Tempo poszło mocne, najpierw we trójkę, potem zostałem z Grześkiem, mocne zmiany, momentami pod 50km/h, na ostatniej zmianie przed rondem w Zakliczynie już mi nie dobrze było :P. Szkoda, że wiało w twarz, bo byśmy rozwalili segment ;)
I już byliśmy po naszej stronie Dunajca, do Gwoźdzca boczną drogą, pożegnaliśmy Marcina i pojechaliśmy jeszcze na Jaworsko (podjazd). Potem już płasko przez Łysą Górą, do czwórki i znów bokami na Biadoliny. Tam odłączył się Grzesiek, a ja w towarzystwie Arka dojechałem do domu.
Dużo kilometrów, dużo przewyższeń, słońce i żelki - trening doskonały.
- DST 135.60km
- Czas 05:15
- VAVG 25.83km/h
- VMAX 83.00km/h
- Temperatura 18.0°C
- Podjazdy 1840m
- Sprzęt Canyon Ultimate CF SL 9.0
- Aktywność Jazda na rowerze
66. Za peletonem od startu aż do mety
Drugi dzień Karpackiego Wyścigu Kurierów. Dziś normalny etap z Tarnowa do Ciężkowic. Wyjechałem Canyonem przed 10. Droga do Tarnowa starą czwórką. Przy mojej uczelni start, pokręciłem się wśród kolarzy i kibiców i spotkałem Krzyśka oraz potem Olka i Dawida. Przed startem ustawiliśmy się na końcu peletonu :) Niestety jak omawialiśmy plany zainicjowania ucieczki zjawił się pan sędzia i powiedział, że nie możemy dziś jechać z resztą chłopaków bo po wczoraj CCC się skarżyło, że za mocne tempo narzucamy i taki wyścig, gdzie wiadomo kto wygra jest bez sensu. No dobra, niech im będzie tym razem. Pojechaliśmy więc tuż za samochodami technicznymi bo nas tak łatwo nie jest przepłoszyć. Jakiś inny sędzia coś do nas machał, podobno, że mamy zjechać z trasy ale ja tylko słyszałem zagrzewanie do walki i gonienia peletonu :P
Tak czy siak przez Tarnów przebiliśmy się elegancko przy zamkniętym ruchu, zaraz za wiaduktem pierwszy pechowiec z gumą na poboczu. Zrobiło się mega interwałowo bo samochody zwalniały do zera tylko po to by zaraz przyspieszyć do 50 na godzinę. Tak się nas chcieli pozbyć. Udało im się dopiero gdzieś w Łękawce więc co nasze to przejechaliśmy. Ja zostałem na skrzyżowaniu z główną drogą i w taki sposób moja droga z drogą reszty kolegów podzieliła się na dwie. Ja sobie pojechałem do Tuchowa. Na zjeździe bardzo nieprzyjemna sytuacja, zdaje się, że w rowie leżał kolarz Mostostalu ze złamaną nogą. Była policja, karetka i wszystko :/
Dojechałem spokojnie do Tuchowa, przejechałem tam i z powrotem i w centrum powitałem znów peleton. Premię lotną wygrał jakiś gość z Ukrainy, drugi był ktoś z reprezentacji Polski. Pojechałem na Ciężkowice, na metę. Po drodze znalazłem torebkę bufetową, bidon oraz rozwalony bidon, ale jak to mówią - wyklepie się. Zajechałem do Ciężkowic, tam jeszcze leniwa atmosfera. Po jakimś czasie zrobiło się gorączkowo i na metę wpadli kolarze. Wygrał ktoś tam z ucieczki, nie wiem kto :)
Po mecie zakręciłem się wśród kolarzy i ich ekip i udało się zdobyć bidony od CCC i Lotto Sudal. Pan z Lotto najpierw stwierdził, że nie bardzo bo wyścig się dopiero zaczął, ładnie podziękowałem stwierdziłem, że do mety całego wyścigu mam za daleko po czym pan powiedział żebym zaczekał i wyciągnął jednak bidon z auta :D Super. Bidon od CCC nowy prosto z lodówki i muszę powiedzieć, że jakiś strasznie fajny napój w nim był. Aż się podpytam co oni tam sypią bo mi posmakowało strasznie.
Na koniec bardzo ciężki powrót do domu. Było po 15, śniadanie skromne jadłem o 8:30, a do tego czasu byłem po 2 małych batonikach. Co to oznacza? BOMBA ni mniej ni więcej. Jechało się więc źle ale jakoś się udało dotrzeć do Zakliczyna, udało się wytargać Gwoździec i po zjeździe do Porąbki wiedziałem, że się uda :)
Super dwa dni. Wpada gruba ilość kilometrów, wpada trening z CCC, zobaczona czasówka, przejechane za peletonem kilka km, bidony do kolekcji i wiele innych wspomnień. Jest fajnie :)
A, jedyne co to było zimno jak cholera :)
Tak czy siak przez Tarnów przebiliśmy się elegancko przy zamkniętym ruchu, zaraz za wiaduktem pierwszy pechowiec z gumą na poboczu. Zrobiło się mega interwałowo bo samochody zwalniały do zera tylko po to by zaraz przyspieszyć do 50 na godzinę. Tak się nas chcieli pozbyć. Udało im się dopiero gdzieś w Łękawce więc co nasze to przejechaliśmy. Ja zostałem na skrzyżowaniu z główną drogą i w taki sposób moja droga z drogą reszty kolegów podzieliła się na dwie. Ja sobie pojechałem do Tuchowa. Na zjeździe bardzo nieprzyjemna sytuacja, zdaje się, że w rowie leżał kolarz Mostostalu ze złamaną nogą. Była policja, karetka i wszystko :/
Dojechałem spokojnie do Tuchowa, przejechałem tam i z powrotem i w centrum powitałem znów peleton. Premię lotną wygrał jakiś gość z Ukrainy, drugi był ktoś z reprezentacji Polski. Pojechałem na Ciężkowice, na metę. Po drodze znalazłem torebkę bufetową, bidon oraz rozwalony bidon, ale jak to mówią - wyklepie się. Zajechałem do Ciężkowic, tam jeszcze leniwa atmosfera. Po jakimś czasie zrobiło się gorączkowo i na metę wpadli kolarze. Wygrał ktoś tam z ucieczki, nie wiem kto :)
Po mecie zakręciłem się wśród kolarzy i ich ekip i udało się zdobyć bidony od CCC i Lotto Sudal. Pan z Lotto najpierw stwierdził, że nie bardzo bo wyścig się dopiero zaczął, ładnie podziękowałem stwierdziłem, że do mety całego wyścigu mam za daleko po czym pan powiedział żebym zaczekał i wyciągnął jednak bidon z auta :D Super. Bidon od CCC nowy prosto z lodówki i muszę powiedzieć, że jakiś strasznie fajny napój w nim był. Aż się podpytam co oni tam sypią bo mi posmakowało strasznie.
Na koniec bardzo ciężki powrót do domu. Było po 15, śniadanie skromne jadłem o 8:30, a do tego czasu byłem po 2 małych batonikach. Co to oznacza? BOMBA ni mniej ni więcej. Jechało się więc źle ale jakoś się udało dotrzeć do Zakliczyna, udało się wytargać Gwoździec i po zjeździe do Porąbki wiedziałem, że się uda :)
Super dwa dni. Wpada gruba ilość kilometrów, wpada trening z CCC, zobaczona czasówka, przejechane za peletonem kilka km, bidony do kolekcji i wiele innych wspomnień. Jest fajnie :)
A, jedyne co to było zimno jak cholera :)
- DST 135.40km
- Czas 05:15
- VAVG 25.79km/h
- VMAX 60.00km/h
- Temperatura 8.0°C
- Podjazdy 959m
- Sprzęt Canyon Ultimate CF SL 9.0
- Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 28 kwietnia 2015
Kategoria Szosa
65. Na prolog Karpackiego Wyścigu Kurierów
Po 16 wyjechałem znów do Mościc na czasówkę otwierającą KWK. Wybrałem tym razem Cadexa :D Coś nieprawdopodobnego jaka jest olbrzymia różnica w stosunku do Canyona. Myślałem, że ją poczułem jak wsiadłem na tego drugiego. Nie. Poczułem ją jak po 2 tygodniach wsiadłem z powrotem na stary rower... Myślałem, że rama się rozpływa na boki, ciężko, zero przyspieszenia, coś stuka, piszczy, skrzypi, hamulce mają opór i nie hamują, przerzutki jakoś dziwnie się zmieniają, no dramat. Jestem z siebie dumny, że te 3 lata dotrzymywałem koła na tym rowerku znajomym :P Jedyne co na plus to siodełko. Prologo jest chyba dla mnie lepsze niż Fizik Antares. Zobaczymy, może kwestia przyzwyczajenia.
Tak czy siak, jechałem do Mościc starą czwórką, i znów miałem fuksa bo wiało z południa czyli bocznie, a nie w twarz. Leciałem bardzo szybko, znów padł jakiś kom, i średnia do Mościc 33km/h. Imponująco. Potem już spadła na łeb i na szyję jak się kręciłem wzdłuż trasy czasówki. Chłopaki sobie kręcili, ja pykałem foty i oddychałem atmosferą kolarskiego święta ;) Potem powrót tak samo, czyli czwóreczką. Znów dość szybko. W ogóle szybki dzień dziś :) I wspaniały :)
Tak czy siak, jechałem do Mościc starą czwórką, i znów miałem fuksa bo wiało z południa czyli bocznie, a nie w twarz. Leciałem bardzo szybko, znów padł jakiś kom, i średnia do Mościc 33km/h. Imponująco. Potem już spadła na łeb i na szyję jak się kręciłem wzdłuż trasy czasówki. Chłopaki sobie kręcili, ja pykałem foty i oddychałem atmosferą kolarskiego święta ;) Potem powrót tak samo, czyli czwóreczką. Znów dość szybko. W ogóle szybki dzień dziś :) I wspaniały :)
- DST 58.60km
- Czas 02:04
- VAVG 28.35km/h
- VMAX 56.00km/h
- Temperatura 20.0°C
- Podjazdy 297m
- Sprzęt Giant Cadex CFR2
- Aktywność Jazda na rowerze