Sobota, 10 października 2015
Kategoria Szosa
216. Dojazd do domu po TdC
z Okulic do domu po TdC. W zwykłych butach nawet spoko się jechało :)
- DST 19.00km
- Czas 00:40
- VAVG 28.50km/h
- VMAX 35.00km/h
- Temperatura 6.0°C
- Podjazdy 45m
- Sprzęt Canyon Ultimate CF SL 9.0
- Aktywność Jazda na rowerze
216. Tour de Cracovia
Zupełnie nieoczekiwanie wziąłem udział w wyścigu szosowym. Dominik podał linka i jakoś tak się zgadaliśmy wczoraj, że udało się zebrać i pojechać. Wyścig na zakończenie cyklu Tour de Cracovia. 3 rundy po pagórkowatym terenie na północ od Krakowa. Ruszyliśmy koło 9 rano z Brzeska. Od rana zimno i wietrznie. Przyjechaliśmy, poszliśmy się zapisać po czym rozładowaliśmy rowery i się przebraliśmy. Następnie uciekliśmy do samochodu bo było tak zimno :D 4 stopnie... i lodowaty wiatr.
Po chwili ruszamy jednak na rozgrzewkę, trochę pokręciłem wokół startu, przyuważyłem Rafała Majkę i Kasię Niewiadomą :) Przed 12 ruszyła grupa dzieci i seniorów. Zaraz po ich starcie chaos bo każdy rzucił się zająć sobie miejsce z przodu. Ja niestety dobre 5 metrów za linią startu i z boku. Było tak jak się obawiałem - jak ja ruszyłem to czołówka leciała już 50 na godzinę kilkaset metrów dalej. Baj baj pierwsza grupo :/
Początkowe kilometry to jazda kompletnie w trupa żeby dostać się jak najbardziej do przodu. Tętno w granicach 190 (ponad 90%) cały czas i zapiek totalny ale trzeba było. Dostałem się ostatecznie do drugiej grupy zasadniczej. Niestety ludzie nie bardzo palili się do roboty. Dałem kilka zmian, oprócz mnie jeszcze ze 2-3 kolesi wychodziło na czoło. Jak my schodziliśmy to grupa rozwalała się na całą szerokość drogi i zaczynało się patrzenie na siebie. Klawo.
Trasa dość techniczna. Pagórki raczej nie groźne, ale było kilka niebezpiecznych zakrętów, głównie na zjazdach. Kilka razy zrobiło mi się gorąco. Raz gościu przede mną nie bardzo wyrobił i zjechał na kamienne pobocze. Na szczęście nie wyglebił bo gdyby to zrobił to wprost przede mnie. Wyratował się. Niektórzy z kolei nie bardzo wiedzieli jak się zachować w peletonie. Często, gwałtownie i bez patrzenia zmieniali tor jazdy, w efekcie kilka razy blokowałem tylne koło bo musiałem awaryjnie przyhamowywać.
Na drugim okrążeniu dałem dość konkretną długą zmianę, ale na chłopakach nie zrobiło to wrażenia, jak w końcu zjechałem to niemal z wyrzutem się na mnie patrzyli. hehe. Dobrze, że było tych 2-3 innych co ciągnęli jeszcze bo tak to by było kiepsko.
Rozpoczęliśmy trzecie i ostatnie okrążenie. Obmyśliłem, że spróbuje w którymś momencie zaatakować, może ktoś się ze mną weźmie albo coś. Nieoczekiwanie na 11km przed metą zdarzyła się okazja. Gość zaatakował ale nikt z nim nie poszedł więc odpuścił. Nastąpiło rozluźnienie w grupie i wtedy ja dla picu skoczyłem. Liczyłem, że ktoś pociągnie za mną, ale jedynie się patrzyli. Nie gonili też więc dałem do pieca i jadę. Zrobiłem jakieś 200 metrów przewagi. Dzięki temu przejechałem kilka zakrętów na spokojnie, bez obaw, że mnie ktoś rozwali. Niestety grupa złapała mnie na 4 kilometry przed metą. Jak tylko złapali to znów luz, więc nie miałem problemów żeby jechać w czubie. Na ostatnim podjeździe zaczęło się szarpanie, do końca byłem z przodu ale na wypłaszczeniu przed zjazdem gość przede mną puścił koło i musiałem spawać. Udało się już na dojeździe do mety więc dałem sobie spokój ze sprintem i dojechałem w połowie grupki.
Ogólnie bardzo pozytywny dzień. Wyścig zorganizowany bardzo dobrze, wszystko na bardzo wysokim poziomie. Trasa znakomicie zabezpieczona. Ruch wstrzymany na czas przejazdu czołówki, więc lecieliśmy na spokoju całą drogą. Trasa techniczna i sporo przewyższenia, ale podjazdy nie były ciężkie, ani szczególnie długie. Moje tereny jednak zdecydowanie bardziej dają w kość :)
Ostatecznie zająłem 50 miejsce na coś koło 285 sklasyfikowanych. Kilka minut straty do pierwszej, zwycięskiej grupy więc naprawdę nie jest źle biorąc pod uwagę, że jechało PSP oraz mastersi. Poza tym już dobre 2 tygodnie temu zacząłem roztrenowanie więc teoretycznie nie powinienem był nic mieć w nogach dziś :)
Po chwili ruszamy jednak na rozgrzewkę, trochę pokręciłem wokół startu, przyuważyłem Rafała Majkę i Kasię Niewiadomą :) Przed 12 ruszyła grupa dzieci i seniorów. Zaraz po ich starcie chaos bo każdy rzucił się zająć sobie miejsce z przodu. Ja niestety dobre 5 metrów za linią startu i z boku. Było tak jak się obawiałem - jak ja ruszyłem to czołówka leciała już 50 na godzinę kilkaset metrów dalej. Baj baj pierwsza grupo :/
Początkowe kilometry to jazda kompletnie w trupa żeby dostać się jak najbardziej do przodu. Tętno w granicach 190 (ponad 90%) cały czas i zapiek totalny ale trzeba było. Dostałem się ostatecznie do drugiej grupy zasadniczej. Niestety ludzie nie bardzo palili się do roboty. Dałem kilka zmian, oprócz mnie jeszcze ze 2-3 kolesi wychodziło na czoło. Jak my schodziliśmy to grupa rozwalała się na całą szerokość drogi i zaczynało się patrzenie na siebie. Klawo.
Trasa dość techniczna. Pagórki raczej nie groźne, ale było kilka niebezpiecznych zakrętów, głównie na zjazdach. Kilka razy zrobiło mi się gorąco. Raz gościu przede mną nie bardzo wyrobił i zjechał na kamienne pobocze. Na szczęście nie wyglebił bo gdyby to zrobił to wprost przede mnie. Wyratował się. Niektórzy z kolei nie bardzo wiedzieli jak się zachować w peletonie. Często, gwałtownie i bez patrzenia zmieniali tor jazdy, w efekcie kilka razy blokowałem tylne koło bo musiałem awaryjnie przyhamowywać.
Na drugim okrążeniu dałem dość konkretną długą zmianę, ale na chłopakach nie zrobiło to wrażenia, jak w końcu zjechałem to niemal z wyrzutem się na mnie patrzyli. hehe. Dobrze, że było tych 2-3 innych co ciągnęli jeszcze bo tak to by było kiepsko.
Rozpoczęliśmy trzecie i ostatnie okrążenie. Obmyśliłem, że spróbuje w którymś momencie zaatakować, może ktoś się ze mną weźmie albo coś. Nieoczekiwanie na 11km przed metą zdarzyła się okazja. Gość zaatakował ale nikt z nim nie poszedł więc odpuścił. Nastąpiło rozluźnienie w grupie i wtedy ja dla picu skoczyłem. Liczyłem, że ktoś pociągnie za mną, ale jedynie się patrzyli. Nie gonili też więc dałem do pieca i jadę. Zrobiłem jakieś 200 metrów przewagi. Dzięki temu przejechałem kilka zakrętów na spokojnie, bez obaw, że mnie ktoś rozwali. Niestety grupa złapała mnie na 4 kilometry przed metą. Jak tylko złapali to znów luz, więc nie miałem problemów żeby jechać w czubie. Na ostatnim podjeździe zaczęło się szarpanie, do końca byłem z przodu ale na wypłaszczeniu przed zjazdem gość przede mną puścił koło i musiałem spawać. Udało się już na dojeździe do mety więc dałem sobie spokój ze sprintem i dojechałem w połowie grupki.
Ogólnie bardzo pozytywny dzień. Wyścig zorganizowany bardzo dobrze, wszystko na bardzo wysokim poziomie. Trasa znakomicie zabezpieczona. Ruch wstrzymany na czas przejazdu czołówki, więc lecieliśmy na spokoju całą drogą. Trasa techniczna i sporo przewyższenia, ale podjazdy nie były ciężkie, ani szczególnie długie. Moje tereny jednak zdecydowanie bardziej dają w kość :)
Ostatecznie zająłem 50 miejsce na coś koło 285 sklasyfikowanych. Kilka minut straty do pierwszej, zwycięskiej grupy więc naprawdę nie jest źle biorąc pod uwagę, że jechało PSP oraz mastersi. Poza tym już dobre 2 tygodnie temu zacząłem roztrenowanie więc teoretycznie nie powinienem był nic mieć w nogach dziś :)
- DST 55.20km
- Czas 01:34
- VAVG 35.23km/h
- VMAX 69.00km/h
- Temperatura 6.0°C
- Podjazdy 776m
- Sprzęt Canyon Ultimate CF SL 9.0
- Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 9 października 2015
Kategoria Szosa
215. Bocheniec, Godów
Dziś pojechałem przetestować jak się sprawdzi montowanie na kierownicę do kamery zrobione z uchwytu do lampy :P W sumie sprawdziło się bardzo dobrze. Odwiedziłem Brzesko, Bocheniec i Godów. Na zjeździe z Godowa nagrałem nawet filmik i wyszedł całkiem w porządku. Musiałem dodać muzyczkę bo szumy wiatru były za głośne, a nie chciało mi się drugi raz renderować bez szumów :P
https://www.youtube.com/watch?v=1B6xwuFzWsc
https://www.youtube.com/watch?v=1B6xwuFzWsc
- DST 52.10km
- Czas 02:01
- VAVG 25.83km/h
- VMAX 77.00km/h
- Temperatura 13.0°C
- Podjazdy 587m
- Sprzęt Canyon Ultimate CF SL 9.0
- Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 8 października 2015
Kategoria Szosa
214. Na Godów dwa razy
Pojechałem sobie na Godów. Początek płaski przez Łopoń i potem na Sufczyn. Podjazd spokojnie, trochę przyatakowałem na zjeździe ale bez rewelacji. Zaraz potem podjechałem z drugiej strony (od groty). Zjechałem do Dębna i pojechałem do domu bo mi się zaczęło spieszyć.
Zimno i wietrznie.
Zimno i wietrznie.
- DST 43.90km
- Czas 01:41
- VAVG 26.08km/h
- VMAX 77.00km/h
- Temperatura 12.0°C
- Podjazdy 558m
- Sprzęt Canyon Ultimate CF SL 9.0
- Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 7 października 2015
Kategoria Szosa
213. Stara jak świat pętla Biesiadki
Nastało zimno. Niby słońce świeciło ale było zimno. I wiało zimnym wiatrem. Ubrałem się dość grubo i było znośnie. Pojechałem na dawno nie jechaną pętlę przez Biesiadki. Gwarancja 45 kilometrów do kolekcji. Początek z wiatrem, więc leciało się elegancko. Przed dworcem pkp w Brzesku długa przerwa na światłach, niemal 3 minuty trwa jedna zmiana. Potem przez centrum i skręciłem na Jasień żeby mieć względny spokój od ruchy samochodowego. W zamian za to kilka hopek.
W Uszwi przeciąłem krajówkę i lecę na Biesiadki. Tempo spadło bo wiatr boczny i lekko pod górę cały czas. Nie chciałem się też zaginać bo teraz to naprawdę nie ma sensu. Podjazd pokonany więc z młynka. Zjazd do Łoniowej też leniwy, ostro zawiewało w twarz i było naprawdę zimno. Potem kawałek płaskiego przez Porąbki i inne Doły. Jeszcze kawałeczek podjazdu na Dębno.
Dotarłem do krajowej czwórki, też ją tylko przeciąłem i pojechałem w kierunku Woli Dębinskiej i tamtejszego mini podjazdu w lesie. Zjechałem do wiaduktu kolejowego i autostradowego i odbiłem na Wokowice wzdłuż A4. Pozostało mi pokonać ostatnie 3 kilometry do domu. Na spokojnie.
W Uszwi przeciąłem krajówkę i lecę na Biesiadki. Tempo spadło bo wiatr boczny i lekko pod górę cały czas. Nie chciałem się też zaginać bo teraz to naprawdę nie ma sensu. Podjazd pokonany więc z młynka. Zjazd do Łoniowej też leniwy, ostro zawiewało w twarz i było naprawdę zimno. Potem kawałek płaskiego przez Porąbki i inne Doły. Jeszcze kawałeczek podjazdu na Dębno.
Dotarłem do krajowej czwórki, też ją tylko przeciąłem i pojechałem w kierunku Woli Dębinskiej i tamtejszego mini podjazdu w lesie. Zjechałem do wiaduktu kolejowego i autostradowego i odbiłem na Wokowice wzdłuż A4. Pozostało mi pokonać ostatnie 3 kilometry do domu. Na spokojnie.
- DST 46.70km
- Czas 01:44
- VAVG 26.94km/h
- VMAX 54.00km/h
- Temperatura 13.0°C
- Podjazdy 441m
- Sprzęt Canyon Ultimate CF SL 9.0
- Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 6 października 2015
Kategoria Szosa
212. Test kamery sportowej
Zachęcony pozytywną recenzją przeczytaną na blogu Trzymaj Koło postanowiłem kupić chińską kamerę sportową firmy Xiaomi Yi. Dziś przyszła paczka z kamerą i zapasowym akumulatorem. Za całość z przesyłką dałem 390zł. Ruszyłem więc testować. Kamera sprawia bardzo pozytywne wrażenie i jest dość intyicyjna. Całość dopełnia porządna aplikacja na telefony, która pozwala na zaawansowane sterowanie i ustawianie kamery. Większą recenzję zamieszczę za jakiś czas na blogu (www.piotrkol.blogspot.com).
Trasa mało oryginalna. W zasadzie podobna jak wczoraj tylko odwrotnie i bez Godowa. A jak zdjęcia? Powiem szczerze, że jestem bardzo pozytywnie zaskoczony. Spodziewałem się, że będzie lepiej od telefonu. I jest. Ale jest znacznie lepiej niż tylko to. Zdjęcia wyszły bardzo solidnie. Sprzęt poradził sobie ze średnimi warunkami świetlnymi.
Trasa mało oryginalna. W zasadzie podobna jak wczoraj tylko odwrotnie i bez Godowa. A jak zdjęcia? Powiem szczerze, że jestem bardzo pozytywnie zaskoczony. Spodziewałem się, że będzie lepiej od telefonu. I jest. Ale jest znacznie lepiej niż tylko to. Zdjęcia wyszły bardzo solidnie. Sprzęt poradził sobie ze średnimi warunkami świetlnymi.
- DST 38.70km
- Czas 01:28
- VAVG 26.39km/h
- VMAX 75.00km/h
- Temperatura 20.0°C
- Podjazdy 384m
- Sprzęt Canyon Ultimate CF SL 9.0
- Aktywność Jazda na rowerze
211. Deszcz widmo
Już poprzedniego dnia założenie było takie, że dziś odpoczynek. Bo meteo jednoznacznie pokazywało deszcz przez większość dnia. Budzę się rano i rzeczywiście jakoś ciemnawo. Wstaje, a to tylko poranna mgła. Po godzinie wyszło słońce i nie było widać ani jednej chmurki. Tak więc wyszedłem pojeździć. Trzeba łapać każdą chwilę dobrej pogody teraz! Na początku pojechałem do Biadolin i tam trafił się samochód dostawczy. Siadłem więc na zderzak i sobie jadę. Gość się nie rozpędzał powyżej 60km/h więc kolejne 3,5km przejechałem za nim robiąc przy okazji ciekawą średnią 54km/h :P Dojechałem w ten sposób aż do krajowej (9)czwórki.
Następnie udałem się aż na Godów korzystając z podjazdu obok zamku w Dębnie i sadów już w wyższej partii góry. Tempo jednak lajtowe. Zjazd też spokojny i lecę przez Porąbkę żeby zrobić pętelkę. Wróciłem pod kościół i śmigam na bocheniec. Początek mocny ale szybko odpuściłem bo to nie było to. Dla mnie strasznie ciężki jest profil bocheńca od Porąbki. Nie jest to zupełnie mój typ podjazdu. Zjechałem za to bardzo szybko i sprawnie. Na światłach trafiła się kolejna okazja, tym razem bus. Też jakoś mało dynamicznie jechał, więc nie było problemów żeby się za nim zabrać. Tym razem prędkości już ciekawe - 77km/h. Dojechałem w ten sposób do Brzeska. Stamtąd przez centrum do Leśnej, zjazd do węzła A4 i obwodnicą Mokrzysk w kierunku zjazdu do Szczepanowa.
Następnie udałem się aż na Godów korzystając z podjazdu obok zamku w Dębnie i sadów już w wyższej partii góry. Tempo jednak lajtowe. Zjazd też spokojny i lecę przez Porąbkę żeby zrobić pętelkę. Wróciłem pod kościół i śmigam na bocheniec. Początek mocny ale szybko odpuściłem bo to nie było to. Dla mnie strasznie ciężki jest profil bocheńca od Porąbki. Nie jest to zupełnie mój typ podjazdu. Zjechałem za to bardzo szybko i sprawnie. Na światłach trafiła się kolejna okazja, tym razem bus. Też jakoś mało dynamicznie jechał, więc nie było problemów żeby się za nim zabrać. Tym razem prędkości już ciekawe - 77km/h. Dojechałem w ten sposób do Brzeska. Stamtąd przez centrum do Leśnej, zjazd do węzła A4 i obwodnicą Mokrzysk w kierunku zjazdu do Szczepanowa.
- DST 40.40km
- Czas 01:20
- VAVG 30.30km/h
- VMAX 77.00km/h
- Temperatura 22.0°C
- Podjazdy 537m
- Sprzęt Canyon Ultimate CF SL 9.0
- Aktywność Jazda na rowerze
210. Do Żabna w grupie
Niespodziewana setka. Tym razem z Arkiem i Grześkiem wybraliśmy się w płaskie tereny. Dokładniej pojechaliśmy do Żabna. Trasa poprowadzona początkowo bocznymi drogami, jechaliśmy tak pół na pół - chwilami mocno po zmianach, chwilami luźno z rozmowami. Tempo więc "mieszane". W Biadolinach spotkaliśmy sporą grupę sakwiarzy. W Żabnie przerwa. Najpierw zakupy w sklepie, a potem podjechaliśmy do rynku, aby się posilić. Pepsi i żelki weszły jak trzeba :P Podyskutowaliśmy o kołach karbonowych i szytkach i ruszyliśmy z powrotem. Powrót drogą wojewódzką ale niezwykle spokojną. Najpierw mocno po zmianach pod wiatr, nie wiem jak reszta ale ja na zmianie podchodziłem pod 90-92% tętna, więc lekko nie było. W Borzęcinie po skręceniu w boczną drogę zaatakował Grzesiek, bo był tak segment. Na moje szczęście ruszył zbyt późno i koma mi nie odebrał. W Szczepanowie zdecydowałem, że jeszcze za mało kilometrów więc pojechałem dalej z kolegami. Dotarliśmy do Brzeska, gdzie jakimś cudem udało nam się pogubić nawzajem. Spotkaliśmy się na placu Kazimierza. Ja sobie kupiłem jeszcze loda, bo to już końcówka sezonu to trzeba korzystać. A potem już z samym Grześkiem wróciłem przez Jadowniki do domu.
- DST 102.80km
- Czas 03:23
- VAVG 30.38km/h
- VMAX 56.00km/h
- Temperatura 22.0°C
- Podjazdy 343m
- Sprzęt Canyon Ultimate CF SL 9.0
- Aktywność Jazda na rowerze
209. Rozdziele
Jeden z ostatnich chyba tak ciepłych dni w tym sezonie. Można było jechać zupełnie na krótko. Obrałem za cel przełęcz Widomą (535m n.p.m). Na trasie planowo wiele hopek i podjazdów. Zaczęło się jednak dość płasko, od dojazdówki przez Biadoliny do Łoniowej. Tam też początek przewyższeń. Najpierw podjazd do Biesiadek, dość sztywny początek ale później ~2km łagodnego podjazdu. Zjechałem i zaraz potem wspinałem się ponownie :)
Po przekroczeniu krajówki zjazd do Tymowej i tam jeden z dwóch głównych dań - serpentyny. Dziś jednak jechałem tam spokojnie, na bicie rekordów przyjdzie jeszcze czas. W Iwkowej odbiłem sobie na Wojakową. Przez dłuższy czas łagodnie pod górę. Ładne widoki na okoliczne pagórki. Później skręt na Żegocinę i kolejna hopa. Na zjeździe docisnąłem bardzo mocno. Asfalt w stanie tragicznym i agonalnym. Leciałem ponad 60km/h i w sumie jak wpadłem na te dziurska to bardzo żałowałem. Ale nie było już sensu zwalniać, więc zacisnąłem zęby i pognałem dalej. Przynajmniej wpadł kom :P
Wyjechałem w Żegocinie i zaczął się długi podjazd pod przełęcz Widomą w Rozdzielu (4,4km @5% z 17% końcówką). Samopoczucie było dobre i szło dość żwawo. Na górze przerwa na banana i po chwili ruszyłem w przeciwną stroną w dół. Na zjeździe mocny atak, choć oczywiście do kom'a nie ma szans - tędy nieraz zjeżdżali zawodowcy. Jechałem z wiatrem i wyciągnąłem maks 77km/h oraz na 2km średnią 65km/h co dało 19 miejsce :D Lider segmentu Ján Chalupčík z ekipy Janom Greenway ma tam średnią 72km/h i maks 87km/h :D Masakra!
Jechałem dalej już spokojniej, najpierw sporo lekko w dół, a potem w Muchówce kilka spoko ścianek. Odbiłem na Lipnicę Murowaną. Po drodze trzeba było pokonać tragiczny odcinek asfaltu w lesie. Tragiczny. Strasznie. Myślałem, że pogubię zęby. I te własne i te w napędzie. Na zjeździe do Lipnicy też kiepski odcinek, na szczęście krótki.
Za centrum odbiłem sobie na boczne drogi prowadzące na Borówną i Chronów. Drogi te zaprowadziły mnie do Kobyla skąd już rzut beretem do Brzeska i w efekcie - po przerwie na lody - do domu. W sumie fajna trasa.
Po przekroczeniu krajówki zjazd do Tymowej i tam jeden z dwóch głównych dań - serpentyny. Dziś jednak jechałem tam spokojnie, na bicie rekordów przyjdzie jeszcze czas. W Iwkowej odbiłem sobie na Wojakową. Przez dłuższy czas łagodnie pod górę. Ładne widoki na okoliczne pagórki. Później skręt na Żegocinę i kolejna hopa. Na zjeździe docisnąłem bardzo mocno. Asfalt w stanie tragicznym i agonalnym. Leciałem ponad 60km/h i w sumie jak wpadłem na te dziurska to bardzo żałowałem. Ale nie było już sensu zwalniać, więc zacisnąłem zęby i pognałem dalej. Przynajmniej wpadł kom :P
Wyjechałem w Żegocinie i zaczął się długi podjazd pod przełęcz Widomą w Rozdzielu (4,4km @5% z 17% końcówką). Samopoczucie było dobre i szło dość żwawo. Na górze przerwa na banana i po chwili ruszyłem w przeciwną stroną w dół. Na zjeździe mocny atak, choć oczywiście do kom'a nie ma szans - tędy nieraz zjeżdżali zawodowcy. Jechałem z wiatrem i wyciągnąłem maks 77km/h oraz na 2km średnią 65km/h co dało 19 miejsce :D Lider segmentu Ján Chalupčík z ekipy Janom Greenway ma tam średnią 72km/h i maks 87km/h :D Masakra!
Jechałem dalej już spokojniej, najpierw sporo lekko w dół, a potem w Muchówce kilka spoko ścianek. Odbiłem na Lipnicę Murowaną. Po drodze trzeba było pokonać tragiczny odcinek asfaltu w lesie. Tragiczny. Strasznie. Myślałem, że pogubię zęby. I te własne i te w napędzie. Na zjeździe do Lipnicy też kiepski odcinek, na szczęście krótki.
Za centrum odbiłem sobie na boczne drogi prowadzące na Borówną i Chronów. Drogi te zaprowadziły mnie do Kobyla skąd już rzut beretem do Brzeska i w efekcie - po przerwie na lody - do domu. W sumie fajna trasa.
- DST 105.30km
- Czas 04:00
- VAVG 26.32km/h
- VMAX 77.00km/h
- Temperatura 20.0°C
- Podjazdy 1429m
- Sprzęt Canyon Ultimate CF SL 9.0
- Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 2 października 2015
Kategoria Szosa
208. I po formie
Parafrazując klasyka: "Matkę oszukasz, ojca oszukasz, ale nóg nie oszukasz" ;P Dziś miało nie wiać, więc od kilku dni szykowałem się do ostatniej chyba w tym roku czasówki na mojej 20km pętli. Wyjechałem koło 13, zrobiłem lekko ponad 30 minut rozgrzewki i jazda na start. Po 2 kilometrach zostaje zablokowany przez taksówkarza, który wyjechał mi z podporzadkowanej. Brawo panie taksówkarzu, co z tego, że leciałem 49km/h i miałem pierwszeństwo. Przecież jestem tylko gościem na rowerze.
Wróciłem na start i jadę od nowa. Było w miarę ok do 8 kilometra. średnia 42,2km/h i wtedy wyłączyło mi prąd. Koniec jazdy hehe :) Tak więc to już raczej koniec szaleństw na ten rok. Teraz trzeba sobie spokojnie pokręcić, pooglądać widoczki i się nacieszyć słońcem póki jest. A od Listopada ruszamy ostro z przygotowaniami pod 2016!
Wróciłem na start i jadę od nowa. Było w miarę ok do 8 kilometra. średnia 42,2km/h i wtedy wyłączyło mi prąd. Koniec jazdy hehe :) Tak więc to już raczej koniec szaleństw na ten rok. Teraz trzeba sobie spokojnie pokręcić, pooglądać widoczki i się nacieszyć słońcem póki jest. A od Listopada ruszamy ostro z przygotowaniami pod 2016!
- DST 44.40km
- Czas 01:35
- VAVG 28.04km/h
- VMAX 48.00km/h
- Temperatura 18.0°C
- Podjazdy 179m
- Sprzęt Canyon Ultimate CF SL 9.0
- Aktywność Jazda na rowerze