Sobota, 14 listopada 2015
Kategoria Szosa
245b. Rozgrzewka+rozjazd
Dojazd do Bochni bokami przez Jodłówkę oraz Krzeczów. Dość pustawo. Potem po czasówce byłem w Sufczynie i stamtąd powrót przez Biadoliny. Pod wiatr czyli sprawdziło się, że miałem głównie wiatr boczny :|
- DST 38.40km
- Czas 01:33
- VAVG 24.77km/h
- VMAX 52.00km/h
- Temperatura 12.0°C
- Podjazdy 230m
- Sprzęt Canyon Ultimate CF SL 9.0
- Aktywność Jazda na rowerze
245. Zabawa
Trochę wiało to się pobawiłem w robienie fajnej średniej. Lemondka i jazda. Wiało niestety trochę z boku. Przy 74km/h na obwodnicy Bochni i bocznych podmuchach gorąco się zrobiło :D Potem było spoko ale czas wyszedł wolniejszy niż myślałem. Jednak nie ma formy zbytniej. Wpadł fajny kom przynajmniej.
Timelapse na dole.
Timelapse na dole.
- DST 25.00km
- Czas 00:35
- VAVG 42.86km/h
- VMAX 72.00km/h
- Temperatura 12.0°C
- Podjazdy 198m
- Sprzęt Canyon Ultimate CF SL 9.0
- Aktywność Jazda na rowerze
244. Na halę...
Wybrałem się na halę do Porąbki pokopać w piłkę. Na Cadexie. Chłodno.
- DST 26.40km
- Czas 01:00
- VAVG 26.40km/h
- VMAX 40.00km/h
- Temperatura 6.0°C
- Podjazdy 140m
- Sprzęt Canyon Ultimate CF SL 9.0
- Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 13 listopada 2015
Kategoria Szosa
243. Przed zachodem
Późno wyjechałem, oj późno. Słońce już nisko nad horyzontem, chłód doskwierał z minutę na minutę coraz większy. Tak więc szybka pętla choć nie taka szybka ;) Najpierw najprostszą drogą do Brzeska. Potem krajówką do Jadownik i tam podjazd pod Bocheniec. Szybki zjazd do Porąbki i lecę w kierunku domu. W Sterkowcu w końcu asfalt kładli przy przejeździe kolejowym, jest dobrze!
- DST 28.40km
- Czas 01:05
- VAVG 26.22km/h
- VMAX 78.00km/h
- Temperatura 10.0°C
- Podjazdy 298m
- Sprzęt Canyon Ultimate CF SL 9.0
- Aktywność Jazda na rowerze
242. Na Czchów
Dziś wybrałem się troszkę dalej. Dokładniej to do Czchowa żeby trochę urozmaicić listopadowe treningi. Pogoda ogólnie niezła - sporo słońca, w miarę ciepło ale wiatr potężny. Udało się jednak drugą połowę trasy przejechać bez nogawek. Dziś przedstawiciele każdej grupy wiekowej oraz każdej płci próbowali wpakować mi się pod koła. Staruszka w Dołach idzie chodnikiem mając mnie za plecami. Bach! bez jakiegokolwiek spojrzenia włazi na drogę tuż przede mną. Jakbym był tirem to bym ją rozwalił, miała szczęście. Potem facet wyprzedził mnie (auto) po czym daje po hamulcach i skręca w bramę. Spoko. To samo zrobiła babka kilka kilometrów dalej. Na koniec dziewczynka widzi, że jadę więc zatrzymuje się na przejściu dla pieszych. Chłopczyk ma mnie w nosie i pakuje się przed koła. Dziewczynka postanawia zrobić więc to samo. Full hamowanie, zablokowane oba koła i przejeżdżam pomiędzy nimi na styk. Gratulacje drogie dzieci, dostaniecie rózgi za ciulowe przechodzenie przez jezdnię już ja o to zadbam. Ogólnie ludzie to jacyś przymuleni łażą i jeżdżą. I to niezależnie od wieku i płci. Wszyscy bez wyjątku.
Na koniec zatrzymałem się w sklepie i kupiłem sobie żelki bo coś zgłodniałem. Haribo zawsze spoko.
Na koniec zatrzymałem się w sklepie i kupiłem sobie żelki bo coś zgłodniałem. Haribo zawsze spoko.
- DST 80.10km
- Czas 03:04
- VAVG 26.12km/h
- VMAX 72.00km/h
- Temperatura 15.0°C
- Podjazdy 1011m
- Sprzęt Canyon Ultimate CF SL 9.0
- Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 11 listopada 2015
Kategoria Szosa
241. Nie patrząc na nic... bo zapomniałem licznika :)
Istna karuzela pogodowa przed wyjazdem:
10:45 - wychodzi słońce, na termometrze 17,5 stopnia! Szykuje letnie ciuchy + nogawki i rękawki
10:48 - Zaczynam się ubierać ale coś ciemno. Patrzę za okno, a wiatr ugina drzewa do ziemi. Słońca brak i od razu chłodniej. Biorę zestaw jesienny...
10:55 - Wychodzę z domu. Pada. I jest zimnawo. Zawracam. Ubieram więcej ciuchów, i biorę stary rower zamiast Canyona.
11:00 - Ruszam :)
Droga wilgotna, ale po chwili przestaje mżyć i drogi wysychają. Wiatr wieje, ale też nie ma tragedii. Lecę sobie na Jodłówkę. Widzę, że nie wziąłem licznika, a nie chcę mi się już wracać. Trudno, dziś będzie spontan i luzik. Z Jodłówki jadę przez Jasień do Brzeska. Krajówką dojeżdzam do Jadownik i robię podjazd pod Bocheniec. Idzie dość opornie - nie ten rower :)
Po zjeździe robię sobie pętle w Porąbce i lecę w kierunku Sterkowca. Tam krótka przerwa przy torach na zrobienie zdjęć stacji. Uznaje, że nie zadowoliłem się dotychczasową jazdą więc zamiast do domu, skręcam na Brzesko. W połowie drogi wymyślam, że do Brzeska nie mam ochoty jechać więc odbijam na Jadowniki. Znów jadę trochę krajówką i skręcam na boczne drogi w Jastwi. Wylatuje znów w Porąbce, gdzie dorzucam kolejną pętlę. Teraz już mogę wracać.
Okazuje się, że nawet sporo tych kilometrów wpadło :)
10:45 - wychodzi słońce, na termometrze 17,5 stopnia! Szykuje letnie ciuchy + nogawki i rękawki
10:48 - Zaczynam się ubierać ale coś ciemno. Patrzę za okno, a wiatr ugina drzewa do ziemi. Słońca brak i od razu chłodniej. Biorę zestaw jesienny...
10:55 - Wychodzę z domu. Pada. I jest zimnawo. Zawracam. Ubieram więcej ciuchów, i biorę stary rower zamiast Canyona.
11:00 - Ruszam :)
Droga wilgotna, ale po chwili przestaje mżyć i drogi wysychają. Wiatr wieje, ale też nie ma tragedii. Lecę sobie na Jodłówkę. Widzę, że nie wziąłem licznika, a nie chcę mi się już wracać. Trudno, dziś będzie spontan i luzik. Z Jodłówki jadę przez Jasień do Brzeska. Krajówką dojeżdzam do Jadownik i robię podjazd pod Bocheniec. Idzie dość opornie - nie ten rower :)
Po zjeździe robię sobie pętle w Porąbce i lecę w kierunku Sterkowca. Tam krótka przerwa przy torach na zrobienie zdjęć stacji. Uznaje, że nie zadowoliłem się dotychczasową jazdą więc zamiast do domu, skręcam na Brzesko. W połowie drogi wymyślam, że do Brzeska nie mam ochoty jechać więc odbijam na Jadowniki. Znów jadę trochę krajówką i skręcam na boczne drogi w Jastwi. Wylatuje znów w Porąbce, gdzie dorzucam kolejną pętlę. Teraz już mogę wracać.
Okazuje się, że nawet sporo tych kilometrów wpadło :)
- DST 65.50km
- Czas 02:35
- VAVG 25.35km/h
- VMAX 70.00km/h
- Temperatura 14.0°C
- Podjazdy 520m
- Sprzęt Giant Cadex CFR2
- Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 9 listopada 2015
Kategoria Szosa
240. Deszcz
Niestety lato potrwało tylko dobę. Dziś duże zachmurzenie i chłodno. Mimo wszystko ruszyłem na godzinkę - dwie. Trasa bez udziwnień. W Porąbce zaczęło kropić więc nawrót i mocne tempo w kierunku domu. Chcąc nie chcąc musiałem jechać przez Sterkowiec ale z ulgą stwierdziłem, że droga już ubita i nie ma jakiegoś strasznego błota. Do tego odblokowali przejście przez tory także nie jest źle. Niestety lunęło kilometr przed domem, na tyle mocno, że wróciłem mokry.
- DST 34.70km
- Czas 01:13
- VAVG 28.52km/h
- VMAX 61.00km/h
- Temperatura 11.0°C
- Podjazdy 227m
- Sprzęt Canyon Ultimate CF SL 9.0
- Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 8 listopada 2015
Kategoria Szosa
239. Lato!
Ależ dzień! Co prawda wiało nieprawdopodobnie mocno ale co z tego skoro temperatura dobiło do 19 stopni!? Wyjechałem krótko po 10 wyubierany niczym w zimie. Drogi niestety zupełnie mokre bo nie zdążyły wyschnąć po nocnych opadach deszczu. No ale nic, pierwsze kilkaset metrów bólu i już po tym czasie wszystko uwalone więc można było skupić się na jeździe. Po 3 kilometrach zrobiło się gorąco. Za gorąco na długie spodnie i rękawki. Zatrzymałem się więc w połowie serwisówek i ściągnąłem rękawki i rękawiczki. Pomyślałem, że fajnie by było pojechać dalej na krótko. Szybkie przemyślenie sytuacji: do domu nie chcę mi się wracać bo jest pod wiatr. Znajduje wysokie krzaki i tam wbijam żeby się szybko przebrać :D Po chwili mogłem więc kontynuować w stroju "letnim". Fantastycznie znów w ten sposób pojeździć...
Udałem się do Biadolin i potem poleciałem na Łysą Górą, gdzie zaczęły się przewyższenia. Drogi już zaczęły być suche na tym etapie, choć nie stanowiło już to większej różnicy:
Zjechałem do Gwoźdzca, tam oczywiście znów podjazd. Na dole masa ludzi bo akurat wyleźli z kościoła więc trzeba było uważać na niedzielnych miszczów kierownicy. Przebrnąłem jakoś nawet nieźle bo tylko 2 razy musiałem wymijać ślepaków :) Skręciłem do Złotej i tam zrobiłem mini pętelkę żeby dorzucić kilometrów. Potem lecę sobie do Porąbki, akurat zaczynał się mecz więc obejrzałem pierwsze 3 minuty. Bramki nie padły więc lecę dalej - pętla przez Porąbkę i z powrotem obok stadionu w kierunku Bocheńca. Podjeżdżało się fajnie, bo pod górę nie było aż tak czuć strasznego wiatru. Zjazd rekordowo powolny.
Następnie pojechałem do Brzeska. Tam na szczęście mszy żadnej nie było więc malutki ruch. Przejechałem przez centrum i skręciłem na jajowatym rondzie w dół żeby polecieć sobie na Jasień, w którym wpadł kolejny podjazd. Potem dotarłem do Jodłówki, tu też odbiłem z drogi żeby nadłożyć drogi przez Dąbrówkę. Serwisówki wzdłuż autostrady leciały centralnie pod wiatr masakra totalna! Potem już dość standardowy powrót przez Mokrzyskę do domu. Po przebraniu się rower trafił na stojak i trzeba go było porządnie umyć, co uczyniłem z przyjemnością ;)
Udałem się do Biadolin i potem poleciałem na Łysą Górą, gdzie zaczęły się przewyższenia. Drogi już zaczęły być suche na tym etapie, choć nie stanowiło już to większej różnicy:
Zjechałem do Gwoźdzca, tam oczywiście znów podjazd. Na dole masa ludzi bo akurat wyleźli z kościoła więc trzeba było uważać na niedzielnych miszczów kierownicy. Przebrnąłem jakoś nawet nieźle bo tylko 2 razy musiałem wymijać ślepaków :) Skręciłem do Złotej i tam zrobiłem mini pętelkę żeby dorzucić kilometrów. Potem lecę sobie do Porąbki, akurat zaczynał się mecz więc obejrzałem pierwsze 3 minuty. Bramki nie padły więc lecę dalej - pętla przez Porąbkę i z powrotem obok stadionu w kierunku Bocheńca. Podjeżdżało się fajnie, bo pod górę nie było aż tak czuć strasznego wiatru. Zjazd rekordowo powolny.
Następnie pojechałem do Brzeska. Tam na szczęście mszy żadnej nie było więc malutki ruch. Przejechałem przez centrum i skręciłem na jajowatym rondzie w dół żeby polecieć sobie na Jasień, w którym wpadł kolejny podjazd. Potem dotarłem do Jodłówki, tu też odbiłem z drogi żeby nadłożyć drogi przez Dąbrówkę. Serwisówki wzdłuż autostrady leciały centralnie pod wiatr masakra totalna! Potem już dość standardowy powrót przez Mokrzyskę do domu. Po przebraniu się rower trafił na stojak i trzeba go było porządnie umyć, co uczyniłem z przyjemnością ;)
- DST 82.40km
- Czas 03:08
- VAVG 26.30km/h
- VMAX 64.00km/h
- Temperatura 19.0°C
- Podjazdy 910m
- Sprzęt Canyon Ultimate CF SL 9.0
- Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 7 listopada 2015
Kategoria Góral
238. Na góralu w deszczu
Jak tylko przygotowałem sobie ubranie na szosę to właśnie wtedy z zaskoczenia zaczęło padać. Smutek. Myślałem, że obejdzie się więc dziś bez rowera ale jednak musiałem coś przekręcić. Wyszedłem więc tuż przed 16 na górala. W dalszym ciągu padało. Pojechałem z lampami do Sterkowca zobaczyć jak idą prace przy torowisku. Idą całkiem nieźle, choć przez najbliższe dni będę musiał się trzymać z dala od tamtego miejsca jadąc szosą - błoto, bardzo dużo błota. W zasadzie tyle, niecałe 9km co na tym rowerze jest i tak dużą ilością :P
- DST 8.80km
- Czas 00:28
- VAVG 18.86km/h
- VMAX 33.00km/h
- Temperatura 10.0°C
- Podjazdy 44m
- Sprzęt Canyon Ultimate CF SL 9.0
- Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 6 listopada 2015
Kategoria Szosa
237. Godów
Ciąg dalszy zimna. Dziś trochę lepiej ale i tak 3-4 stopnie to nie jest to co nazywam komfortową temperaturą. Pojechałem w kierunku Biadolin i Łoponia, potem kawałek krajówki i skręciłem do Łysej Góry. Wpadł tam podjazd pod Godów. Potem standardowy powrót przez Dębno i Maszkienice. Przejazd kolejowy w Sterkowu nabiera kształtów. Na dniach powinno by przjezdne dla rowerów :)
Bikestats robi jakieś problemy z ładowaniem zdjęć... Pojawia się różowy komunikat "Plik załadowany częściowo". Od 2 dni nie mogę wrzucić normalnie zdjęć tylko muszę linkować
Bikestats robi jakieś problemy z ładowaniem zdjęć... Pojawia się różowy komunikat "Plik załadowany częściowo". Od 2 dni nie mogę wrzucić normalnie zdjęć tylko muszę linkować
- DST 40.70km
- Czas 01:41
- VAVG 24.18km/h
- VMAX 64.00km/h
- Temperatura 4.0°C
- Podjazdy 412m
- Sprzęt Canyon Ultimate CF SL 9.0
- Aktywność Jazda na rowerze