Informacje

  • Wszystkie kilometry: 56790.11 km
  • Km w terenie: 26.50 km (0.05%)
  • Czas na rowerze: 78d 16h 57m
  • Prędkość średnia: 26.68 km/h
  • Suma w górę: 463798 m
  • Więcej informacji.
baton rowerowy bikestats.pl

Moje rowery

Szukaj

Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy piotrkol.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Niedziela, 7 czerwca 2015 Kategoria >1000m, >100km, Szosa

94. Upalna masakra Ścianą w Laskowej

Generalnie ja to jestem jakiś dziwny bo im bardziej ekstremalne warunki do jazdy tym bardziej się napalam. Wyzwanie 40 pętli? banał, więc poczekałem aż przyszedł deszcz ze śniegiem i porywisty wiatr. Pierwszy raz samemu 200km? eee, trzeba dorzucić ze trzy tysiące metrów przewyższenia. Przehyba? trzy i pół tysiąca. 20 stopni i spokojny dzień? Wolę zostać w domu i posiedzieć na kompie :) 
Dziś miało w końcu przekroczyć 30 stopni w cieniu, to sobie wymyśliłem zrobić te 150km i dorzucić kilka fajnych podjazdów bo przecież to dopiero dwunasty dzień z rzędu na rowerze :)

Ruszyłem dopiero jak się wyspałem czyli jakoś po 10. Już było przyjemnie gorąco :) Pojechałem na początek w kierunku Dębna, tempo przyzwoite, jechałem sam więc inny tryb niż w grupie: śpiewanie w myślach, komentowanie mojej jazdy w stylu panów z eurosportu (ale raczej brytyjskiego) i tak dalej. Przejechałem dość szybko przez płaskie tereny i dotarłem do podjazdu na Złotą. Potem boczne drogi, kawałek krajówki i wyleciałem pod serpentynami w Tymowej. Dziś podjechane w bardzo spokojnym tempie bez szaleństw.

Od szczytu sporo zjazdu i wkrótce minąłem Kąty. Znowu wybrałem boczne drogi i zjechałem sobie bezpośrednio obok lotniska w Łososinie. Dziś spory ruch samolotowy ale nie ma się co dziwić. Gorące powietrze to i warunki nośne pewnie świetne dla szybowców. Od lotniska jadę w kierunku Laskowej, i tu jest w miarę płasko. W centrum laskowej pierwsza przerwa na pepsi. Niedługo potem jestem już u stóp Podjazdu.

Mowa oczywiście o legendarnej niemal ścianie w Laskowej czyli kilometrowym podjeździe o średnim nachyleniu 20%. To nie jest problem, natomiast kilkadziesiąt metrów drogi z nachyleniem równym (bądź prawie równym, zależy od licznika) 30% już pewnym problemem jest :) 

Zaczyna się ostro, wjazd w las i na dzień dobry ponad 20%. Jestem przygotowany więc jadę spokojnie, jeden zakręt bach 24%, zaraz drugi zakręt i zaczyna się zabawa. Nachylenie rośnie, przednie koło zaczyna odrywać od asfaltu, strasznie nieprzyjemne uczucie. Wstaje więc z siodła i wychylam się do przodu. Najgorszy fragment więc jadę slalomem. Niestety 30 metrów przed końcem robię zbyt ostry skręt i noga blokuje koło. Aby nie wypieprzyć na asfalt ratuje się wypięciem i zatrzymaniem. Koniec imprezy. Laskowa 2-0 Ja. Irytacja, bo przegrałem walkę w głupi sposób. 

Zjeżdżam łagodniejszą stroną do Limanowej i jadę do centrum. Postanawiam kontynuować plan i pcham się na Kamienice. Czyli 8km podjazdu pod Ostrą. Najpierw jednak kupuje puszkę pepsi. Jest super zimna, ładuje ją pod koszulkę i ruszam, to będzie moja nagroda na szczycie :) Podjazd ciągnie się dość długo, ale nie jest bardzo stromy, więc swoim rytmem można sobie przyjemnie jechać. Dzisiaj oczywiście bez szaleństw, drogi do domu sporo, upał srogi... nie ma co. Na górze odpoczynek i ruszam w dół. Kilka minut przyjemności ze zjazdu, ale momentalnie jestem przy skręcie na Słopnice. Od razu po skręcie bach 17% pod górę :) Na szczęście nie trwa to zbyt długo. Nagrodą jest jakieś 10km cały czas w dół, ostro na początku potem bardzo delikatnie. Na odcinku stromym, poszalałem i nawet wpadł kom :)  Potem spokojniej. 

Po chwili jazdy krajówką (28) wjeżdżam do Tymbarku, za centrum czeka mnie sektor brukowy ale na szczęście krótki. Przejeżdżam obok zakładów Tymbarku i po chwili kieruje się do Piekiełka. Od tego czasu rzeczywiście czeka mnie piekiełko. Dużo małych i średnich podjazdów. Raczej krótkich ale ze sporymi nachyleniami. I cały czas w kółko. W Rupinowie trzeci raz wpadam na pepsi, ale ciągle mi jej mało...

Po jakimś czasie robi się już dość ciężko, choć nie jest bardzo źle. Po prostu czuć w nogach dzień. Tempo lekko spada, ale wytrwale jadę raz w górę, raz w dół. Po długim czasie wita mnie Nowy Wiśnicz i orkiestra dęta :) Nie zatrzymuje się jednak tylko lecę w kierunku Uszwi. Tempo teraz całkiem fajne, mimo trudów udaje się trzymać lekko ponad 30km/h. Do Brzeska docieram bokami, a z Brzeska do domu przez Jadowniki. I koniec całkiem fajnej trasy. 
 






  • DST 160.60km
  • Czas 06:08
  • VAVG 26.18km/h
  • VMAX 78.00km/h
  • Temperatura 31.0°C
  • Podjazdy 2123m
  • Sprzęt Canyon Ultimate CF SL 9.0
  • Aktywność Jazda na rowerze

Komentarze
Jak mocniej dohamujesz przodem to tylne koło podnosi :P
Tuannika
- 12:58 poniedziałek, 8 czerwca 2015 | linkuj
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa ciwka
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]


Blogi rowerowe na www.bikestats.pl