Wpisy archiwalne w kategorii
Szosa
Dystans całkowity: | 52767.71 km (w terenie 1.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | 1776:24 |
Średnia prędkość: | 26.90 km/h |
Maksymalna prędkość: | 90.40 km/h |
Suma podjazdów: | 435198 m |
Maks. tętno maksymalne: | 206 (101 %) |
Maks. tętno średnie: | 194 (95 %) |
Suma kalorii: | 134635 kcal |
Liczba aktywności: | 1013 |
Średnio na aktywność: | 52.09 km i 2h 03m |
Więcej statystyk |
Niedziela, 21 września 2014
Kategoria Szosa
Wąskie okienko pogodwe wykorzystane na 101%
Wczoraj cały dzień lało, dziś rano też lało i nawet grzmiało. Dopiero po 13 lekko przeschło i wyszło na moment słońce. Szybko się ubrałem i pojechałem. Wiedziałem, że czasu jest mało bo zbierały się ciemne chmury. Pojechałem do Łoniowej z prostym celem: bijemy koma na tym cholernym segmencie :P Wiatr neutralny, bardzo lekko zawiewało tylno-bocznie. Asfalt w jednym miejscu całkiem mokry, co podziałało na mnie dobrze. Usyfiłem rower i się wkurzyłem więc była we mnie 'sportowa złość' :P.
Ruszyłem spokojnie, cel to trzymać lekko ponad 43 na godzinę i obserwować jak zmienia się średnia. Chodziło o to żeby nie dać jej spaść poniżej poziomu 42,9. Dolny chwyt i jedziemy. Przede mną 3 hopki i na koniec lekko pod górę. Początek spokojny i jechało się dobrze. Na hopce w Dołach czuć było nogi, a średnia zleciała na 42,5 ale po podjeździe zwykle następuje zjazd. Rozkręciłem do 51km/h, 3 sekundy odpoczynku dla nóg i kręcę dalej. Przez Porąbkę sprawnie i szybko, w Dębnie śmignąłem obok czyhających panów policjantów i został ostatni fragment bardzo delikatnie pod górę. Bolało już wszystko ale cyfry na liczniku działały bardzo motywująco. Na sam koniec jeszcze dałem radę przyspieszyć i rozkręcić do 47. Przejechałem wirtualną kreskę. Spojrzenie na licznik: jest ponad 43 :) Cel w końcu zrealizowany.
Przy okazji poprawiłem czas na krótszym segmencie "Porąbka - Dębno" na 43,5km/h. Do domu już w miarę spokojnie, kilometr przed zaczyna kropić, więc przyspieszam. Wjechałem pod bramę, doprowadziłem rower pod dom, zdjąłem buty i niebiosa się otworzyły :) Idealnie w czas.
Ruszyłem spokojnie, cel to trzymać lekko ponad 43 na godzinę i obserwować jak zmienia się średnia. Chodziło o to żeby nie dać jej spaść poniżej poziomu 42,9. Dolny chwyt i jedziemy. Przede mną 3 hopki i na koniec lekko pod górę. Początek spokojny i jechało się dobrze. Na hopce w Dołach czuć było nogi, a średnia zleciała na 42,5 ale po podjeździe zwykle następuje zjazd. Rozkręciłem do 51km/h, 3 sekundy odpoczynku dla nóg i kręcę dalej. Przez Porąbkę sprawnie i szybko, w Dębnie śmignąłem obok czyhających panów policjantów i został ostatni fragment bardzo delikatnie pod górę. Bolało już wszystko ale cyfry na liczniku działały bardzo motywująco. Na sam koniec jeszcze dałem radę przyspieszyć i rozkręcić do 47. Przejechałem wirtualną kreskę. Spojrzenie na licznik: jest ponad 43 :) Cel w końcu zrealizowany.
Przy okazji poprawiłem czas na krótszym segmencie "Porąbka - Dębno" na 43,5km/h. Do domu już w miarę spokojnie, kilometr przed zaczyna kropić, więc przyspieszam. Wjechałem pod bramę, doprowadziłem rower pod dom, zdjąłem buty i niebiosa się otworzyły :) Idealnie w czas.
- DST 31.70km
- Czas 01:06
- VAVG 28.82km/h
- VMAX 59.00km/h
- Temperatura 19.0°C
- Podjazdy 172m
- Sprzęt Giant Cadex CFR2
- Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 18 września 2014
Kategoria Szosa
Przed zmrokiem
Krótko, tuż przed zachodem słońca. Bardzo mocno pod Bocheniec, wykręciłem swój 2 najlepszy czas, potem starą drogą przez Porąbkę, i na Bielczę przez las na Woli. W Wokowicach coś się działo, bo straż i policja na sygnale stały.
- DST 28.90km
- Czas 01:01
- VAVG 28.43km/h
- VMAX 73.00km/h
- Temperatura 19.0°C
- Podjazdy 303m
- Sprzęt Giant Cadex CFR2
- Aktywność Jazda na rowerze
Buczyna i nowy Vmax
Kolejny bardzo rowerowy dzień. Odrabianie strat idzie wyśmienicie. Dziś jazda we trójkę. Start o 13, ruszyliśmy krajówką w kierunku Gnojnika. Celem miała być Jamna. W Uszwi skręcamy na boczne drogi i po chwili zmieniamy plany z Jamnej na Buczynę i tamtejszy super zjazd. Przejeżdżamy przez Złotą i kierujemy się na Czchów. Znów trzeba przejechać chwilę ruchliwą drogą krajową, ale po kilku kilometrach zjeżdżamy z niej na dobre.
Czeka nas za to kawał porządnego podjazdu z miejscowości Będzieszyna. 1.5km ze średnim nachyleniem 8%. Podjazd bardzo zmienny, kilka fragmentów lekkich ale kilka z dużą ilością procentów :) Po podjechaniu kierujemy się na dół, ale po chwili zatrzymujemy się i sprawdzamy mapę czy rzeczywiście dobrze się kierujemy. Korzystam z okazji i strzelam fotkę, bo widok piękny. Po sprawdzeniu, zawracamy i jedziemy w inną drogę. Zjeżdzamy do Iwkowej i kierujemy się na Rajbrot. Kilka kilometrów lekkiego podjazdu, ale na tyle lekkiego, że jedzie się dobrze. Atmosfera w naszej 'ucieczce' wesoła :) Do Rajbrotu na koniec mamy kawał dobrego zjazdu, przelatujemy przez centrum i wyłania się następy podjeździk :) Taki urok tych okolic. Płasko? A co to jest płasko?
Wylatujemy w Muchówce, gdzie jest kilkaset metrów dramatycznie złego asfaltu. Tym razem nie zwalniam ale przelatuje przez dziury. Od Muchówki jedziemy bokami i hopami do Zawady. Tam krótka przerwa w sklepie. Niedługo potem jeszcze kawałem podjazdu i przed sobą mamy zjazd w Buczynie. Co w nim takiego ciekawego? 800m i -10% po dość prostej drodze, o dobrym asfalcie, minimalnym ruchu, świetnej widoczności i fajnej przeciw-górce na końcu. Rozkręcam ile 13'tka pozwala, przyjmuje pozycję aero, prędkość jest oszałamiające i po chwili wpadam na podjazd, który pokonuje z rozpędu. Sprawdzam licznik i okazuje się, że jest nowy maks. Dokładnie 88,5km/h, czyli pobijam mój poprzedni (86km/h).
Po zjeździe następuje dość płaski etap trasy. Lecimy na Książnice, przekraczamy starą czwórkę oraz nową czwórkę i wjeżdżamy do Kłaju(?) Stamtąd lecimy po płaskim i pod wiatr do Cikowic, postanawiamy znaleźć kładkę przez rzekę ale jesteśmy po złej stronie lecącej obok magistrali kolejowej E30. Szybka decyzja, wbijamy na nasyp, przekraczamy tory i wędrujemy kawałek po piachu do zejścia na lecącą już po dobrej stronie drogę :) Taki lekki przełaj się zrobił :P Trafiamy na wspomnianą kładkę, lecimy do Bochni, a z niej bokami na Brzesko. Na koniec kilka mocniejszych pociągnięć z Szymkiem i już jesteśmy w Brzesku. Chłopaki lecą do góry, ja odbijam do siebie i po kilku minutach zajeżdżam do domu.
Sądziłem, że Wrzesień będzie stracony po tygodniowej wymuszonej przerwie, ale odrabianie strat poszło bardzo gładko i przyjemnie. W 3 dni zrobiłem 325 km i ponad 3200m w pionie. Całkiem niezły wynik jak dla mnie :)
Czeka nas za to kawał porządnego podjazdu z miejscowości Będzieszyna. 1.5km ze średnim nachyleniem 8%. Podjazd bardzo zmienny, kilka fragmentów lekkich ale kilka z dużą ilością procentów :) Po podjechaniu kierujemy się na dół, ale po chwili zatrzymujemy się i sprawdzamy mapę czy rzeczywiście dobrze się kierujemy. Korzystam z okazji i strzelam fotkę, bo widok piękny. Po sprawdzeniu, zawracamy i jedziemy w inną drogę. Zjeżdzamy do Iwkowej i kierujemy się na Rajbrot. Kilka kilometrów lekkiego podjazdu, ale na tyle lekkiego, że jedzie się dobrze. Atmosfera w naszej 'ucieczce' wesoła :) Do Rajbrotu na koniec mamy kawał dobrego zjazdu, przelatujemy przez centrum i wyłania się następy podjeździk :) Taki urok tych okolic. Płasko? A co to jest płasko?
Wylatujemy w Muchówce, gdzie jest kilkaset metrów dramatycznie złego asfaltu. Tym razem nie zwalniam ale przelatuje przez dziury. Od Muchówki jedziemy bokami i hopami do Zawady. Tam krótka przerwa w sklepie. Niedługo potem jeszcze kawałem podjazdu i przed sobą mamy zjazd w Buczynie. Co w nim takiego ciekawego? 800m i -10% po dość prostej drodze, o dobrym asfalcie, minimalnym ruchu, świetnej widoczności i fajnej przeciw-górce na końcu. Rozkręcam ile 13'tka pozwala, przyjmuje pozycję aero, prędkość jest oszałamiające i po chwili wpadam na podjazd, który pokonuje z rozpędu. Sprawdzam licznik i okazuje się, że jest nowy maks. Dokładnie 88,5km/h, czyli pobijam mój poprzedni (86km/h).
Po zjeździe następuje dość płaski etap trasy. Lecimy na Książnice, przekraczamy starą czwórkę oraz nową czwórkę i wjeżdżamy do Kłaju(?) Stamtąd lecimy po płaskim i pod wiatr do Cikowic, postanawiamy znaleźć kładkę przez rzekę ale jesteśmy po złej stronie lecącej obok magistrali kolejowej E30. Szybka decyzja, wbijamy na nasyp, przekraczamy tory i wędrujemy kawałek po piachu do zejścia na lecącą już po dobrej stronie drogę :) Taki lekki przełaj się zrobił :P Trafiamy na wspomnianą kładkę, lecimy do Bochni, a z niej bokami na Brzesko. Na koniec kilka mocniejszych pociągnięć z Szymkiem i już jesteśmy w Brzesku. Chłopaki lecą do góry, ja odbijam do siebie i po kilku minutach zajeżdżam do domu.
Sądziłem, że Wrzesień będzie stracony po tygodniowej wymuszonej przerwie, ale odrabianie strat poszło bardzo gładko i przyjemnie. W 3 dni zrobiłem 325 km i ponad 3200m w pionie. Całkiem niezły wynik jak dla mnie :)
- DST 117.10km
- Czas 04:23
- VAVG 26.71km/h
- VMAX 88.50km/h
- Temperatura 22.0°C
- Podjazdy 1022m
- Sprzęt Giant Cadex CFR2
- Aktywność Jazda na rowerze
Sam ale nie sam
Wyruszyłem na krótką pętlę. Tempo wolne, odpoczynek po wczorajszej trasie. Pokręciłem się po znanych trasach. Wracając do domu poczekałem na przejechanie pociągu i ruszyłem dalej. Po chwili zawróciłem z powrotem pod stację, zobaczyć czy fajna koleżanka nie przyjechała owym pociągiem ;> Zamiast niej, śmignęli obok Szymek z Grześkiem, więc zabrałem się z nimi. Pojechaliśmy sobie Godów od Dębna, na zjeździe mocne kręcenie, i w końcu złamałem barierę 70km/h prędkości średniej. Teraz na odcinku 1.1km mam czas 58sekund i średnią 70,9km/h :) Max na dziś to aż 84,4km/h. To mój drugi najlepszy wynik :> Po zjeździe kilka mocniejszych szarpnięć przez Porąbkę. Potem odbiłem na Sterkowiec i sam dojechałem do domu. Wyszło całkiem fajnie i miło :)
- DST 55.10km
- Czas 02:01
- VAVG 27.32km/h
- VMAX 84.00km/h
- Temperatura 23.0°C
- Podjazdy 357m
- Sprzęt Giant Cadex CFR2
- Aktywność Jazda na rowerze
Ostra Limanowska, Tymbark
7:58 dzwoni budzik. Za oknem ponuro, mgliście i wilgotno. I zimno. Ale prognozy dobre, i po skontaktowaniu się z Marcinem zapada decyzja, że jedziemy. 8:40 wyruszam do Brzeska, o tej porze w Niedziele dość pusto. Kilka minut po 9 ruszamy krajówką w stronę Gnojnika. Żeby się rozgrzać zrobiłem długą zmianą aż do Gnojnika, tempo ~32km/h.
Za Gnojnikiem zjeżdżamy z krajówki, i dziurawymi drogami jedziemy przez Gosprzydową do Lipnicy. Jedzie się bardzo przyjemnie, toteż kilometry uciekają. Za Lipnicą kawałek ścianki i zjazd w lewo na Rajbrot. W końcu zrobili tam spory kawał drogi i można się normalnie rozpędzić :) Do Żegociny co chwilę mniejsze i większe hopki. W Żegocinie w lewo i zaczyna się większy podjazd. Cel - Przełęcz Widoma w miejscowości Rozdziele. Jedziemy spokojnie, nie ma się co spinać, to dopiero przedsmak :) Przede mną jedzie sobie Adrian, na ostatnim zakręcie i największym nachyleniu decyduje się przyatakować i udaje się dojechać do góry jako pierwszy.
Na górze w punkcie widokowym chwila przerwy, Marcin częstuje wyśmienitymi batonami energetycznymi domowej roboty :) Zaczynamy zjazd do Laskowej, zjazd byłby super, gdyby nie straszne dziury i koleiny. Wytrzepuje nas konkretnie ale zjeżdżamy cali. Długi fragment drogi prowadzi w dół, dopiero przed Limanową jest lekko pod górkę. Przejeżdżamy szybko przez centrum i już po chwili zaczyna się podjazd pod przełęcz Ostrą, czyli licząc od Limanowej 11km podjazdu o nachyleniu 4%, z czego właściwy podjazd to 6km i 6%.
Tu następuje akcja niczym z TdF. Adrian odjeżdża na jakieś 100m przed nas, ale go spokojnie kontrolujemy. Kolega jednak nie puchnie, więc na kilometr przed końcem lekko przyspieszam i zaczynam go dochodzić. Udaj się siąść na koło, kilkanaście sekund odpoczynku i atakuje. Adrian pozostaje jednak czujny i błyskawicznie przyspiesza i udaje mu się utrzymać koła! Jadę tak chwilę, kolega wychodzi na prowadzenie, zbieram się na kolejny atak. Ten następuje na kilkaset metrów do szczytu. Wstaje z siodła, i daje wszystko, prędkość wzrasta do 29km/h, zyskuje minimalną przewagę ale kolega znów się zrywa i zaczyna dochodzić. Lekko odpuszczam i w końcu daje ostateczny atak, odjeżdżam na jakieś 50m, gdy wydaje mi się, że premia jest moja, widzę, że kolega znów przyspiesza. Robię więc to samo i dopiero po krótkim czasie kolega odpada. Wjeżdżam na szczyt z przewagą 8 sekund, ale w stanie przed zawałowym :P Super walka, dawno takiej frajdy wyścigowej nie miałem :)
Na górze odpoczywamy i ustalamy dalszą trasę. Następuje kawałek zjazdu, ale dość szybko trzeba skręcić w prawo, gdzie czeka nas kawał ściany 15%, jak poinformował nas znak. Ścianę pokonujemy bardzo spokojnie, tym razem Marcin nas urywa i wjeżdża pierwszy. Teraz przed nami ponad 10km zjazdów, i znów Marcin pięknie ucieka i zyskuje kilkaset metrów. Zatrzymujemy się przed Tymbarkiem w sklepie, żeby uzupełnić zapasy, i po chwili ruszamy do Tymbarku. Czeka nas łagdony ale długi podjazd, a potem długi zjazd, bardzo przyjemny.
Mijamy na prędkości Jodłownik i po chwili zaczynamy wspinaczkę do Krasne Lasocice. Po zjeździe kilka km prawie płaskiej drogi, mijamy Łapanów i skręcamy za nim na Sobolów. W Sobolowie kawał solidnego podjazdu, ja z Adrianem zostajemy lekko w tyle, a Marcin niczym lokomotywa wjeżdża na górę. Pełna swoboda ;) Kierujemy się na Nowy Wiśnicz, a po drodze mijamy wiele mniejszych i większych hopek. Czuć je w nogach porządnie. Za Wiśniczem jest już troszkę płaściej, jeszcze 2 małe góreczki, i płasko do Uszwi. Do Brzeska jedziemy bokami. Chłopaki jadą w swoją stronę, a mnie czeka jeszcze 8km do domu. Pokonuje je spokojnie.
Za Gnojnikiem zjeżdżamy z krajówki, i dziurawymi drogami jedziemy przez Gosprzydową do Lipnicy. Jedzie się bardzo przyjemnie, toteż kilometry uciekają. Za Lipnicą kawałek ścianki i zjazd w lewo na Rajbrot. W końcu zrobili tam spory kawał drogi i można się normalnie rozpędzić :) Do Żegociny co chwilę mniejsze i większe hopki. W Żegocinie w lewo i zaczyna się większy podjazd. Cel - Przełęcz Widoma w miejscowości Rozdziele. Jedziemy spokojnie, nie ma się co spinać, to dopiero przedsmak :) Przede mną jedzie sobie Adrian, na ostatnim zakręcie i największym nachyleniu decyduje się przyatakować i udaje się dojechać do góry jako pierwszy.
Na górze w punkcie widokowym chwila przerwy, Marcin częstuje wyśmienitymi batonami energetycznymi domowej roboty :) Zaczynamy zjazd do Laskowej, zjazd byłby super, gdyby nie straszne dziury i koleiny. Wytrzepuje nas konkretnie ale zjeżdżamy cali. Długi fragment drogi prowadzi w dół, dopiero przed Limanową jest lekko pod górkę. Przejeżdżamy szybko przez centrum i już po chwili zaczyna się podjazd pod przełęcz Ostrą, czyli licząc od Limanowej 11km podjazdu o nachyleniu 4%, z czego właściwy podjazd to 6km i 6%.
Tu następuje akcja niczym z TdF. Adrian odjeżdża na jakieś 100m przed nas, ale go spokojnie kontrolujemy. Kolega jednak nie puchnie, więc na kilometr przed końcem lekko przyspieszam i zaczynam go dochodzić. Udaj się siąść na koło, kilkanaście sekund odpoczynku i atakuje. Adrian pozostaje jednak czujny i błyskawicznie przyspiesza i udaje mu się utrzymać koła! Jadę tak chwilę, kolega wychodzi na prowadzenie, zbieram się na kolejny atak. Ten następuje na kilkaset metrów do szczytu. Wstaje z siodła, i daje wszystko, prędkość wzrasta do 29km/h, zyskuje minimalną przewagę ale kolega znów się zrywa i zaczyna dochodzić. Lekko odpuszczam i w końcu daje ostateczny atak, odjeżdżam na jakieś 50m, gdy wydaje mi się, że premia jest moja, widzę, że kolega znów przyspiesza. Robię więc to samo i dopiero po krótkim czasie kolega odpada. Wjeżdżam na szczyt z przewagą 8 sekund, ale w stanie przed zawałowym :P Super walka, dawno takiej frajdy wyścigowej nie miałem :)
Na górze odpoczywamy i ustalamy dalszą trasę. Następuje kawałek zjazdu, ale dość szybko trzeba skręcić w prawo, gdzie czeka nas kawał ściany 15%, jak poinformował nas znak. Ścianę pokonujemy bardzo spokojnie, tym razem Marcin nas urywa i wjeżdża pierwszy. Teraz przed nami ponad 10km zjazdów, i znów Marcin pięknie ucieka i zyskuje kilkaset metrów. Zatrzymujemy się przed Tymbarkiem w sklepie, żeby uzupełnić zapasy, i po chwili ruszamy do Tymbarku. Czeka nas łagdony ale długi podjazd, a potem długi zjazd, bardzo przyjemny.
Mijamy na prędkości Jodłownik i po chwili zaczynamy wspinaczkę do Krasne Lasocice. Po zjeździe kilka km prawie płaskiej drogi, mijamy Łapanów i skręcamy za nim na Sobolów. W Sobolowie kawał solidnego podjazdu, ja z Adrianem zostajemy lekko w tyle, a Marcin niczym lokomotywa wjeżdża na górę. Pełna swoboda ;) Kierujemy się na Nowy Wiśnicz, a po drodze mijamy wiele mniejszych i większych hopek. Czuć je w nogach porządnie. Za Wiśniczem jest już troszkę płaściej, jeszcze 2 małe góreczki, i płasko do Uszwi. Do Brzeska jedziemy bokami. Chłopaki jadą w swoją stronę, a mnie czeka jeszcze 8km do domu. Pokonuje je spokojnie.
- DST 152.90km
- Czas 05:43
- VAVG 26.75km/h
- VMAX 71.00km/h
- Temperatura 22.0°C
- Podjazdy 1860m
- Sprzęt Giant Cadex CFR2
- Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 13 września 2014
Kategoria Szosa
Między deszczem
Krótka jazda ale bardzo niestandardowo :)
Na początek pętla w okolicy domu, ale zauważyłem, że chyba jednak nie lunie. Pojechałem w kierunku Brzeska. Kawałeczek wzdłuż A4, potem Leśną do samej krajówki i jajowatego ronda. Kawałek starą czwórką i w Jasieniu na światłach skręciłem do centrum wsi. Zjazd na dół na Pomianową i koło młyna z powrotem do Brzeska. Na światłach skręt w ulicę Browarną i wspinaczka obok browaru. Potem koło stadionu Okocimskiego Brzesko, przejazd przez centrum i znów na krajówkę. Tą pojechałem do Jastwi, skręciłem na Sterkowiec i normalną trasą dojechałem do domu.
Na początek pętla w okolicy domu, ale zauważyłem, że chyba jednak nie lunie. Pojechałem w kierunku Brzeska. Kawałeczek wzdłuż A4, potem Leśną do samej krajówki i jajowatego ronda. Kawałek starą czwórką i w Jasieniu na światłach skręciłem do centrum wsi. Zjazd na dół na Pomianową i koło młyna z powrotem do Brzeska. Na światłach skręt w ulicę Browarną i wspinaczka obok browaru. Potem koło stadionu Okocimskiego Brzesko, przejazd przez centrum i znów na krajówkę. Tą pojechałem do Jastwi, skręciłem na Sterkowiec i normalną trasą dojechałem do domu.
- DST 35.00km
- Czas 01:13
- VAVG 28.77km/h
- VMAX 55.00km/h
- Temperatura 23.0°C
- Podjazdy 220m
- Sprzęt Giant Cadex CFR2
- Aktywność Jazda na rowerze
Powrót po tygodniu
W Sobotę podczas mycia roweru zauważyłem, że strzeliła szprycha w tylnym kole. Do tego koło dość mocno biło, toteż weekend miałem z głowy. Po wyczyszczeniu wziąłem się za regulację przerzutki, gdyż ta od jakiegoś czasu bardzo brzydko się zachowywała. I tu wynikła kolejna awaria: linka rozszarpała się na strzępy w klamkomanetce. Efektem było bardzo utrudnione zmienianie niektórych przełożeń. Linka połączone była z grzybkiem 1 drucikiem! Reszta pozakręcana wewnątrz klamki.
W Poniedziałek koło pojechało do serwisu, a ja do Tarnowa w poszukiwaniu linki. W 3 sklepach rowerowych takiej linki niestety nie dostałem, i zniesmaczony wróciłem do domu. Zamówiłem szybko cały komplet linek i pancerzy przez internet, licząc, że na środę będą. W środę był ale mail z potwierdzeniem wysłania :) Linki doszły dopiero dziś. Z małymi problemami udało się wszystko złożyć do kupy i wyruszyłem pierwszy raz od tygodnia na trasę. Było już ciemnawo, więc full oświetlenie.
Na początek standardowo do Porąbki, sprawdzając czy wszystko śmiga i się nie rozpada. Rozpadać się nie rozpada, ale czeka mnie troszkę pracy z tylną przerzutką, która troszkę słabo jest wyregulowana. Reszta gra. W Porąbce kilka pętli i pojechałem dalej na Łoniową. Tam podjazd do Biesiadek. Bardzo klimatycznie nocą się tam jedzie. Dziś fajna pogoda do wieczornej jazdy bo bardzo ciepło. Po podjeździe troszkę zwiększyłem tempo, i zrobiłem porządny interwał począwszy od zjazdu do Zawady. Wyszło nieźle, nawet poprawiłem swój czas na tamtejszym segmencie. W Zawadzie sporo się oczekałem na skrzyżowaniu z krajówką, ruch niesamowity. Po kilku minutach dalszej jazdy zaczęło lekko kropić, więc tempo jeszcze bardziej podkręcone. Dzięki temu poprawiony czas na małym podjeździe, gdzieś w Porębie. Sprawnie dojechałem do Brzeska, przez centrum też szybko. Na wylotówce kolejny interwał w celu odzyskania kom'a. Siły były, więc się udało. Potem lekko zmniejszyłem obroty, ale i tak do domu przyjechałem z dość fajnym czasem.
W Poniedziałek koło pojechało do serwisu, a ja do Tarnowa w poszukiwaniu linki. W 3 sklepach rowerowych takiej linki niestety nie dostałem, i zniesmaczony wróciłem do domu. Zamówiłem szybko cały komplet linek i pancerzy przez internet, licząc, że na środę będą. W środę był ale mail z potwierdzeniem wysłania :) Linki doszły dopiero dziś. Z małymi problemami udało się wszystko złożyć do kupy i wyruszyłem pierwszy raz od tygodnia na trasę. Było już ciemnawo, więc full oświetlenie.
Na początek standardowo do Porąbki, sprawdzając czy wszystko śmiga i się nie rozpada. Rozpadać się nie rozpada, ale czeka mnie troszkę pracy z tylną przerzutką, która troszkę słabo jest wyregulowana. Reszta gra. W Porąbce kilka pętli i pojechałem dalej na Łoniową. Tam podjazd do Biesiadek. Bardzo klimatycznie nocą się tam jedzie. Dziś fajna pogoda do wieczornej jazdy bo bardzo ciepło. Po podjeździe troszkę zwiększyłem tempo, i zrobiłem porządny interwał począwszy od zjazdu do Zawady. Wyszło nieźle, nawet poprawiłem swój czas na tamtejszym segmencie. W Zawadzie sporo się oczekałem na skrzyżowaniu z krajówką, ruch niesamowity. Po kilku minutach dalszej jazdy zaczęło lekko kropić, więc tempo jeszcze bardziej podkręcone. Dzięki temu poprawiony czas na małym podjeździe, gdzieś w Porębie. Sprawnie dojechałem do Brzeska, przez centrum też szybko. Na wylotówce kolejny interwał w celu odzyskania kom'a. Siły były, więc się udało. Potem lekko zmniejszyłem obroty, ale i tak do domu przyjechałem z dość fajnym czasem.
- DST 50.00km
- Czas 01:40
- VAVG 30.00km/h
- VMAX 56.00km/h
- Temperatura 22.0°C
- Podjazdy 358m
- Sprzęt Giant Cadex CFR2
- Aktywność Jazda na rowerze
Serpentyny w Iwkowej
Wybrałem się na fajny podjazd koło Iwkowej. 2,5km w górę po kilku(nastu?) serpentynach. Droga do najprostsza z możliwych, od Brzeska cały czas krajówką. Wiało korzystnie więc się leciało dość fajnie. Podjazd mocnym tempem, udało się odzyskać 2 miejsce i zbliżyć do lidera Grześka. Na górze chwilka przerwy i nawrót. Zjazd w towarzystwie gościa na skuterze, którego po chwili wyprzedziłem bo mnie zwalniał. Droga powrotna już bokami przez Biesiadki oraz Łoniową i Porąbkę. Udało się dowieźć satysfakcjonującą średnią, lekko ponad 30. Co ciekawe myślałem, że średnia będzie koszmarna bo Brzesko bardzo mocno zakorkowane, dużo tam straciłem.
- DST 60.00km
- Czas 01:59
- VAVG 30.25km/h
- VMAX 56.00km/h
- Temperatura 22.0°C
- Podjazdy 608m
- Sprzęt Giant Cadex CFR2
- Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 4 września 2014
Kategoria Szosa
Spokojnie na Godów
Dziś bardzo spokojnie. Znów wiało mocno, ale mamy już jesień więc nie ma się co dziwić. Pojechałem najdłuższym wariantem na Godów. Zjazd z wiatrem, szło nieźle ale przed ostatnim zakrętem napatoczyli się ludzie, nie dało rady wejść odpowiednio w zakręt przez co wytraciłem zbyt dużo prędkość. Reszta zjazdu pokonana bez kręcenia i mimo to tylko sekunda gorzej od rekordu. Kurde, mógł być niezły wynik. Po zjeździe jedna pętla wokół Porąbki, potem spotkałem znajomego na szosie, z nim kawałek pojechałem do czwórki. Kolega pojechał na Bocheniec, a ja w stronę domu. Mocno przycisnąłem na segmencie Wola - Maszkienice, i opłaciło się. Nie przeskoczyłem co prawda Grześka, ale poprawiłem swój własny czas na tym 2,7km płaskim odcinku. Poprawilem średnią do 46,6km/h :) Reszta drogi luz.
- DST 33.80km
- Czas 01:16
- VAVG 26.68km/h
- VMAX 78.00km/h
- Temperatura 23.0°C
- Podjazdy 296m
- Sprzęt Giant Cadex CFR2
- Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 2 września 2014
Kategoria Szosa
rozjazd
rozjazd.
- DST 14.50km
- Czas 00:31
- VAVG 28.06km/h
- VMAX 40.00km/h
- Temperatura 21.0°C
- Podjazdy 65m
- Sprzęt Giant Cadex CFR2
- Aktywność Jazda na rowerze