Poniedziałek, 4 stycznia 2016
"Sportowiec gorszego sortu"
A teraz trochę politycznie. Niestety raczej nigdy o polityce nie pisałem ale to co wyprawia nowa władza to jest wielki skandal i nie mogę przejść obok tego obojętnie. Nie będę sam wiele pisał, bo nie potrafię - są to za duże emocje. Ale dziś trafiłem na świetny tekst pana Marka Tyńca z blogu xouted.com. Żeby nie było kompletnie offtop - tekst dotyczy nas sportowców. Jest to wierzchołek góry lodowej. Oto ten tekst:
Jestem rowerzystą. Jestem kolarzem. Od siedemnastu lat, publicznie, zawsze pod imieniem i nazwiskiem, propaguję zdrowy styl życia pisząc o kolarstwie, rowerach, turystyce i jeździe w mieście. Byłem przekonany, że kultura fizyczna i dbałość o środowisko naturalne to aktywności, które jako jedne z nielicznych we współczesnym świecie można dopasować do jakkolwiek pozytywnie pojmowanego pojęcia patriotyzmu. Cóż, byłem w błędzie.
Jak się okazuje “Polakiem gorszego sortu” można być nie tylko opowiadając się za określoną partią, wyrażając swoje poparcie dla uchodźców, mniejszości religijnych, czy wyznając wartości tak, wydawałoby się, uniwersalne, jak tolerancja, otwartość, transparentność czy sprawiedliwość społeczna. Wrogiem klasowym mogę być dbając o swoje zdrowie, zmniejszając korki i szerząc pozytywne wartości, jakie niesie ze sobą uprawianie sportu.
Na usta aż cisną się suche żarty o pedalskiej lycrze, w którą odziewają się kolarze oraz niezdrowej afirmacji dla tęczowej symboliki – insygniów najlepszego rowerzysty na świecie. Całe szczęście nasz, polski, mistrz stracił “tęczę” i w sezonie 2016 będzie nosił ją Słowak. Duma narodowa, te wszystkie medale, które przyniosły nam wszystkim tyle radości są jak widać nic nie warte.
Bądźmy jednak poważni. Dziesiątki i moich i Waszych znajomych przywitało Nowy Rok przejażdżką w kilkunastostopniowym mrozie. Swój wolny czas poświęcają na aktywność fizyczną, dzięki nim służba zdrowia i ZUS będą miały mniej wydatków. Ich dzieci, zachęcone przez rodziców nie będą otyłe, pójdą, bez wymówek i “lewych” zwolnień na zajęcia W-F a poradnie schorzeń metabolicznych zajmą się innymi pacjentami.
Również ci, którzy nie traktują jazdy jako sportu, lecz codziennie docierają do pracy czy szkoły przy użyciu roweru są przez ministra Waszczykowskiego dyskryminowani. Nie mając pojęcia o poglądach, zwyczajach, tradycjach czy upodobaniach (wszak bycie cyklistą nie ma nic wspólnego z poglądami politycznymi – wśród moich znajomych, przyjaciół i czytelników mam zwolenników niemal każdej opcji a upodobanie dla rowerów jest jedynie wycinkiem rzeczywistości, który wszystkich łączy) wrzuca nas do jednego worka traktując jako niegodnych, nieczystych, zdradzieckich i brudnych. Pewnie najchętniej wysłałby nas na Wyspy (a jeszcze lepiej do zaćpanego marihuaną, pedalstwem i cyklozą Amsterdamu) w zamian za kilka (bo przecież więcej nie jesteśmy warci) natowskich rakiet.
Nie ważne, kim jesteś, w co wierzysz i co sądzisz. Wystarczy jeden, tak drobny element jak jazda rowerem, by zakwalifikować cię jako gorszego obywatela. Już sama idea dzielenia ludzi na lepszych i gorszych jest koszmarem. Jak widać można znaleźć dowolny element, wedle którego i Ty możesz stać się wrogiem.
Jako kolarz i rowerzysta domagam się przeprosin od ministra spraw zagranicznych, Witolda Waszczykowskiego.
Tekst napisany przez Marka Tyńca i dostępny jest w oryginalnej formie tutaj: http://xouted.com/2016/01/sportowiec-gorszego-sortu/
Tekst oparty na licencji CC BY SA 4.0
Jestem rowerzystą. Jestem kolarzem. Od siedemnastu lat, publicznie, zawsze pod imieniem i nazwiskiem, propaguję zdrowy styl życia pisząc o kolarstwie, rowerach, turystyce i jeździe w mieście. Byłem przekonany, że kultura fizyczna i dbałość o środowisko naturalne to aktywności, które jako jedne z nielicznych we współczesnym świecie można dopasować do jakkolwiek pozytywnie pojmowanego pojęcia patriotyzmu. Cóż, byłem w błędzie.
“Poprzedni rząd realizował tam (w mediach) określony lewicowy program. Tak jakby świat według marksistowskiego wzorca musiał automatycznie rozwijać się tylko w jednym kierunku – nowej mieszaniny kultur i ras, świata złożonego z rowerzystów i wegetarian, którzy używają wyłącznie odnawialnych źródeł energii i walczą ze wszelkimi przejawami religii. To ma niewiele wspólnego z tradycyjnymi polskimi wartościami” – Witold Waszczykowski, minister spraw zagranicznych RP.
Poglądy mam, jakie mam. Są dalekie od tych, które prezentują obecni członkowie rządu. Czytelnicy mojego bloga znają je nie od dziś. Realnie rzecz ujmując nie mają one znaczenia. Znaczenie według p. ministra ma to, że jeżdżę na rowerze.Jak się okazuje “Polakiem gorszego sortu” można być nie tylko opowiadając się za określoną partią, wyrażając swoje poparcie dla uchodźców, mniejszości religijnych, czy wyznając wartości tak, wydawałoby się, uniwersalne, jak tolerancja, otwartość, transparentność czy sprawiedliwość społeczna. Wrogiem klasowym mogę być dbając o swoje zdrowie, zmniejszając korki i szerząc pozytywne wartości, jakie niesie ze sobą uprawianie sportu.
Na usta aż cisną się suche żarty o pedalskiej lycrze, w którą odziewają się kolarze oraz niezdrowej afirmacji dla tęczowej symboliki – insygniów najlepszego rowerzysty na świecie. Całe szczęście nasz, polski, mistrz stracił “tęczę” i w sezonie 2016 będzie nosił ją Słowak. Duma narodowa, te wszystkie medale, które przyniosły nam wszystkim tyle radości są jak widać nic nie warte.
Bądźmy jednak poważni. Dziesiątki i moich i Waszych znajomych przywitało Nowy Rok przejażdżką w kilkunastostopniowym mrozie. Swój wolny czas poświęcają na aktywność fizyczną, dzięki nim służba zdrowia i ZUS będą miały mniej wydatków. Ich dzieci, zachęcone przez rodziców nie będą otyłe, pójdą, bez wymówek i “lewych” zwolnień na zajęcia W-F a poradnie schorzeń metabolicznych zajmą się innymi pacjentami.
Również ci, którzy nie traktują jazdy jako sportu, lecz codziennie docierają do pracy czy szkoły przy użyciu roweru są przez ministra Waszczykowskiego dyskryminowani. Nie mając pojęcia o poglądach, zwyczajach, tradycjach czy upodobaniach (wszak bycie cyklistą nie ma nic wspólnego z poglądami politycznymi – wśród moich znajomych, przyjaciół i czytelników mam zwolenników niemal każdej opcji a upodobanie dla rowerów jest jedynie wycinkiem rzeczywistości, który wszystkich łączy) wrzuca nas do jednego worka traktując jako niegodnych, nieczystych, zdradzieckich i brudnych. Pewnie najchętniej wysłałby nas na Wyspy (a jeszcze lepiej do zaćpanego marihuaną, pedalstwem i cyklozą Amsterdamu) w zamian za kilka (bo przecież więcej nie jesteśmy warci) natowskich rakiet.
Nie ważne, kim jesteś, w co wierzysz i co sądzisz. Wystarczy jeden, tak drobny element jak jazda rowerem, by zakwalifikować cię jako gorszego obywatela. Już sama idea dzielenia ludzi na lepszych i gorszych jest koszmarem. Jak widać można znaleźć dowolny element, wedle którego i Ty możesz stać się wrogiem.
Jako kolarz i rowerzysta domagam się przeprosin od ministra spraw zagranicznych, Witolda Waszczykowskiego.
Tekst napisany przez Marka Tyńca i dostępny jest w oryginalnej formie tutaj: http://xouted.com/2016/01/sportowiec-gorszego-sortu/
Tekst oparty na licencji CC BY SA 4.0
- Sprzęt Canyon Ultimate CF SL 9.0
- Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 4 stycznia 2016
Kategoria Szosa
3. W poszukiwaniu psa
Dziś nietypowo. Zgubił się w rodzinie pies, jeszcze w sylwestra. Dziś otrzymaliśmy sygnały, że był widziany w okolicach Jasienia. Tak więc miałem już powód żeby jechać ;) W dalszym ciągu zimno: -9 stopni przez większość czasu. Pojechałem więc do Jasienia i krążyłem przez ponad godzinę. Potem zaczęło się robić zimno więc pokierowałem się do domu przez Jodłówkę. W końcówce duże ocieplenie, nagle zrobiło się jedynie -6 stopni. Mimo to ból palców momentami straszny ale znalazłem dobrą metodę: ciśnięcie w 3-4 strefie cały czas :) Po 5 minutach robi się ciepło nawet w dłonie. Nie działa jedynie na stopy. Piesek ostatecznie się odnalazł, co bardzo cieszy szczególnie zważając na fakt, że błąkał się przez 4 dni w największe mrozy.
- DST 50.00km
- Czas 02:06
- VAVG 23.81km/h
- VMAX 44.00km/h
- Temperatura -9.0°C
- Podjazdy 498m
- Sprzęt Canyon Ultimate CF SL 9.0
- Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 3 stycznia 2016
Kategoria Góral
2. Szczyt mrozu - więc mtb
Dziś najchłodniejszy dzień obecnego ataku zimy. Temperatura maksymalna wyniosła dziś -10 stopni. Nie chciało mi się jednak siedzieć w domu więc wskoczyłem na rower górski. Na początek pokierowałem się do lasu szczepanowskiego. Warunki świetne: drogi suche i mocno ubite. Dojechałem do torów i zrobiłem małe kółko w celu poznania okolicy, której aż wstyd przyznać do dziś nie znałem. Potem przejechałem pod torami i poleciałem żółtą trasą rowerową do Jadownik. Droga piaszczysta, a potem kamienna w sam raz na rower górski.
Wyleciałem w Jadownikach i postanowiłem kontynuować plan - czyli pojechać w kierunku Okocimia i podjechać pod Bocheniec drogą po płytach, którą jeszcze nigdy nie jechałem. Podjazd, a raczej ściana na mapie zawsze robiła na mnie wrażenie: 0,5km ze średnim nachyleniem 20%. Początek po kiepskich płytach betonowych, reszta w lesie po drodze szutrowo-kamienistej. Nachylenie momentami dochodziło pod 30% więc nie było lekko :)
Droga wychodzi na szczycie Bocheńca przy kościele. Fajnie było to podjechać w końcu. Zjazd do centrum bardzo trudny: temperatura -12 stopni więc rozpędzenie się do 30km/h dawało bardzo nieprzyjemny efekt zimna. Zjeżdżałem na hamulcu. Dojazd do domu z Jadownik już asfaltem. Ciężko bo tradycyjnie stopy nie wytrzymały i zaczął się ból.
Jutro podobno cieplej!
Wyleciałem w Jadownikach i postanowiłem kontynuować plan - czyli pojechać w kierunku Okocimia i podjechać pod Bocheniec drogą po płytach, którą jeszcze nigdy nie jechałem. Podjazd, a raczej ściana na mapie zawsze robiła na mnie wrażenie: 0,5km ze średnim nachyleniem 20%. Początek po kiepskich płytach betonowych, reszta w lesie po drodze szutrowo-kamienistej. Nachylenie momentami dochodziło pod 30% więc nie było lekko :)
Droga wychodzi na szczycie Bocheńca przy kościele. Fajnie było to podjechać w końcu. Zjazd do centrum bardzo trudny: temperatura -12 stopni więc rozpędzenie się do 30km/h dawało bardzo nieprzyjemny efekt zimna. Zjeżdżałem na hamulcu. Dojazd do domu z Jadownik już asfaltem. Ciężko bo tradycyjnie stopy nie wytrzymały i zaczął się ból.
Jutro podobno cieplej!
- DST 24.40km
- Czas 01:30
- VAVG 16.27km/h
- VMAX 38.00km/h
- Temperatura -12.0°C
- Podjazdy 261m
- Sprzęt MTB
- Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 1 stycznia 2016
Kategoria Szosa
1. Nowy rok - jedziemy od zera
Jedziemy od zera choć dziś było sporo poniżej zera. A dokładniej to -5 stopni jak wychodziłem i spadło do -8 pod koniec. Pojechałem do Porąbki, tam zrobiłem dwie pętle i zacząłem wracać tą samą drogą. Na Woli spotkałem Szymka i Grześka idących na pociąg więc zwolniłem i pojechałem spacerem z nimi żeby trochę pogadać. Zmarzłem pod koniec okrutnie :D
Tak więc pierwsze kilometry zrobione.
Tak więc pierwsze kilometry zrobione.
- DST 31.10km
- Czas 01:14
- VAVG 25.22km/h
- VMAX 52.00km/h
- Temperatura -7.0°C
- Podjazdy 276m
- Sprzęt Canyon Ultimate CF SL 9.0
- Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 30 grudnia 2015
Kategoria Szosa
278. Ostatni raz w tym roku
No to biorąc pod uwagę, że jutro biorę wolne, to można powiedzieć, że zakończyłem rok 2015 :) Rok pod względem rowerowym niezwykły. Rok w którym pobiłem swoje wszelkie rekordy i cele. Pomogli w tym znajomi, z którymi pokonałem wiele kilometrów. Pomogła pogoda, która przez większą część roku była dobra. Pomógł też nowy rower, który jeszcze bardziej rozbudził chęci do kręcenia. Tak jak mówiłem cały rok rekordowy. Widać to chociażby po tym, że pobiłem ilością kilometrów każdy miesiąc i to niemal każdy o kilka setek kilometrów. Pobiłem rekord dystansu podczas jednej wyprawy. Z 312km na 402km.
Dobrze tez mi szło na "czasówkach". Od 6 po 100km - każda zyskała nowy, lepszy czas. Gwoli ścisłości tak się one prezentują:
6,6km - 49,9km/h
10km - 47,6km/h
20km - 43,9km/h
30km - 43,0km/h
40km - 42,9km/h
50km - 39,2km/h
100km - 37,1km/h
Godzina - 42,9km
Na rowerze byłem 287 razy w 277 dni o daje 88 dni przerw.
A reszta na grafice :)
A dziś krótko bo panuje spory mróz. Jak wychodziłem to było -3,2 stopnia i spadało do -4. Przygotowane ubranie zdało jednak egzamin: dwie pary spodni, skarpety narciarskie, ocieplacze neoprenowe, 2 koszulki termo, zwykła koszulka rowerowa, bluza rowerowa + kurtka wiatrówka. No i kominiarka + 2 pary rękawiczek hehe. Było ciepło choć stopy się poddały pod koniec.
Poleciałem na Godów co było takim sobie pomysłem bo zjazd był trudny. Przy 60km/h i -4 stopniach czułem jakby mi mózg zamarzał :P
Dobrze tez mi szło na "czasówkach". Od 6 po 100km - każda zyskała nowy, lepszy czas. Gwoli ścisłości tak się one prezentują:
6,6km - 49,9km/h
10km - 47,6km/h
20km - 43,9km/h
30km - 43,0km/h
40km - 42,9km/h
50km - 39,2km/h
100km - 37,1km/h
Godzina - 42,9km
Na rowerze byłem 287 razy w 277 dni o daje 88 dni przerw.
A reszta na grafice :)
A dziś krótko bo panuje spory mróz. Jak wychodziłem to było -3,2 stopnia i spadało do -4. Przygotowane ubranie zdało jednak egzamin: dwie pary spodni, skarpety narciarskie, ocieplacze neoprenowe, 2 koszulki termo, zwykła koszulka rowerowa, bluza rowerowa + kurtka wiatrówka. No i kominiarka + 2 pary rękawiczek hehe. Było ciepło choć stopy się poddały pod koniec.
Poleciałem na Godów co było takim sobie pomysłem bo zjazd był trudny. Przy 60km/h i -4 stopniach czułem jakby mi mózg zamarzał :P
- DST 28.60km
- Czas 01:10
- VAVG 24.51km/h
- VMAX 67.00km/h
- Temperatura -4.0°C
- Podjazdy 327m
- Sprzęt Canyon Ultimate CF SL 9.0
- Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 28 grudnia 2015
Kategoria Szosa
277. Idzie zima
Dziś ostatnia jazda w przyjemnych warunkach temperaturowych. Od jutra zimno, potem mroźno. Przynajmniej dobre kilka dni :(
Dziś Bocheniec oraz Godów.
Dziś Bocheniec oraz Godów.
- DST 30.60km
- Czas 01:17
- VAVG 23.84km/h
- VMAX 60.00km/h
- Temperatura 7.0°C
- Podjazdy 458m
- Sprzęt Canyon Ultimate CF SL 9.0
- Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 27 grudnia 2015
Kategoria Szosa
276. Ostatni dzień wiosny
Jutro już niestety duże ochłodzenie, a od wtorku całodobowy mróz. Także kicha. Dziś już wyraźnie chłodniej ale jeszcze dość w porządku. Pojechałem na Bocheniec. Fantastyczny widok na Tatry. Od razu więc wyklarował się dalszy plan: Godów, bo tam widok jeszcze lepszy. I rzeczywiście. Na Godowie spędziłem 12 minut na trzaskaniu zdjęć komórką :P Potem zjazd do Łysej Góry i płasko przez Biadoliny do domu.
- DST 38.80km
- Czas 01:28
- VAVG 26.45km/h
- VMAX 66.00km/h
- Temperatura 9.0°C
- Podjazdy 473m
- Sprzęt Canyon Ultimate CF SL 9.0
- Aktywność Jazda na rowerze
275. Sto
W końcu konkret! Z Marcinem oraz przez pierwsze 40km z Anką. Pojechaliśmy na płasko, a wiało więc poprzestawiało nas konkretnie momentami :) Były jednak też momenty z wiatrem i lecieliśmy wtedy grubo ponad 40km/h :) W Niedzieliskach się rozdzieliliśmy i kontynuowałem z Marcinem. Pojechaliśmy do Szczurowej i potem spory kawał w teorii z wiatrem. W praktyce wiało przeważnie z boku... Dotarliśmy do Żabna. Tam przerwa na cpn'ie i dalej w kierunku autostrady. Trochę się jednak pogubiliśmy i wylecieliśmy dobre kilka kilometrów na wschód od miejsca gdzie chcieliśmy. Spodziewaliśmy się tablicy "Wierzchosławice", a tu patrzymy "Tarnów" :D Trzeba więc było polecieć przedmieściami i w końcu trafiliśmy na serwisówki. Tu niezły hardcore pod wiatr ale jakoś szło. Potem lekko okrężnie przez Wolę Dębinską i już byliśmy w Sterkowcu. Marcin pojechał w swoim kierunku, a ja w swoim i tak wpadło dość nieoczekiwanie 100 kilometrów na koniec roku. Ostatnie 3km na bombie hehe :)
- DST 102.40km
- Czas 03:45
- VAVG 27.31km/h
- VMAX 51.00km/h
- Temperatura 14.0°C
- Podjazdy 347m
- Sprzęt Canyon Ultimate CF SL 9.0
- Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 25 grudnia 2015
Kategoria Szosa
274. świątecznie
Kolejny dzień, kolejne kilometry. Niestety na przełomie roku czai sie kilka mroźnych dni, więc trzeba korzystać z dobrych warunków. Dzisiaj na Godów, fotki górek i potem jeszcze lekko dokręcić przez Bielczę. Mocniej wieje ale jest wciąż niemal upalnie :)
- DST 39.50km
- Czas 01:27
- VAVG 27.24km/h
- VMAX 62.00km/h
- Temperatura 12.0°C
- Podjazdy 392m
- Sprzęt Canyon Ultimate CF SL 9.0
- Aktywność Jazda na rowerze
273. 16000km i pierwszy raz w Wigilię
Sprawdziłem i okazało się, że pierwszy raz jeździłem na rowerze w Wigilię. Dziwne. Pogoda wciąż świetna, bardzo ciepło. Pojechałem z Marcinem na płaską pętelkę po okolicy Borzęcina. Było miło więc czas zleciał bardzo szybko. Przekroczyłem 16000km co jest wynikiem o 6663km lepszym od poprzedniego rekordu. Masakryczny progres w tym roku.
- DST 45.10km
- Czas 01:40
- VAVG 27.06km/h
- VMAX 41.00km/h
- Temperatura 12.0°C
- Podjazdy 136m
- Sprzęt Canyon Ultimate CF SL 9.0
- Aktywność Jazda na rowerze