Wpisy archiwalne w kategorii
Szosa
Dystans całkowity: | 52767.71 km (w terenie 1.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | 1776:24 |
Średnia prędkość: | 26.90 km/h |
Maksymalna prędkość: | 90.40 km/h |
Suma podjazdów: | 435198 m |
Maks. tętno maksymalne: | 206 (101 %) |
Maks. tętno średnie: | 194 (95 %) |
Suma kalorii: | 134635 kcal |
Liczba aktywności: | 1013 |
Średnio na aktywność: | 52.09 km i 2h 03m |
Więcej statystyk |
106. Mocne tempo z podjazdem w tle
Cały dzień minął pod znakiem pracy. Na rower znalazł się czas dobrze po osiemnastej. Od początku mocne tempo, pokierowałem się na podjazd pod Godów w wariancie od starej czwórki przez Dębno. Jest to opcja najdłuższa dotarcia na ten szczyt. Tempo na podjeździe początkowo mocne, potem trochę odpuściłem. Cały czas obserwowałem piękną ale i groźną chmurę znajdującą się gdzieś w kierunku Tarnowa. Zjazd z Godowa jak zawsze mega szybki (max 80km/h). Na dole średnia prędkość wynosiła 29,5km/h i za cel obrałem sobie jak największą jej poprawę. Leciałem więc już po płaskim w trybie czasówki. Dojechałem do czwórki i kilka kilometrów nią przejechałem do Suczyna. Tam odbicie na Biadoliny i w dalszym ciągu mocno. W Biadolinach skręcam w kierunku Wokowic, pozostaje pokonać ostatnie kilometry do domu. Tempo wychodzi całkiem niezłe. Ostatnie 20km ze śr. 36,6, najlepsze 10km ze średnią 38km/h. Nie jest źle :)
szosowo ;D
szosowo ;D
- DST 34.50km
- Czas 01:03
- VAVG 32.86km/h
- VMAX 80.00km/h
- Temperatura 18.0°C
- Podjazdy 277m
- Sprzęt Canyon Ultimate CF SL 9.0
- Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 19 czerwca 2015
Kategoria Szosa
105. po deszczu
Wieczorem w miarę przeschło więc pojechałem na Giancie. Do Porąbki +2 pętle i z powrotem. Na stadionie trening osp przed zawodami pożarniczymi :p
- DST 28.30km
- Czas 01:01
- VAVG 27.84km/h
- VMAX 46.00km/h
- Temperatura 13.0°C
- Podjazdy 103m
- Sprzęt Giant Cadex CFR2
- Aktywność Jazda na rowerze
104. Maszt
Dziś w końcu troszkę większa grupka - było nas 4 i wyszła bardzo fajna trasa. Za cel obraliśmy miejscowość Chorągwica, w której znajduje się taki bardzo wysoki maszt na którym wisi mnóstwo anten :P W Jodłówce zgarnęliśmy Dominika i pojechaliśmy w kierunku Bochni. Trasy nie znałem więc zostawiłem nawigację jednemu z Marcinów ;) Ten pokierował nas różnymi fajnymi, bocznymi drogami. Ominęliśmy Bochnię od północy i wyjechaliśmy w Cikowicach. Stamtąd utrzymując całkiem dobre tempo pojechaliśmy na Kłaj, Targowisko i mając cały czas obok autostradę do miejscowości Staniątki.
W między czasie na horyzoncie pojawił się już cel naszej trasy - Radiowo-Telewizyjne Centrum Nadawcze Kraków-Chorągwice. Pojawiły się też mniejsze i większe hopki, a my skierowaliśmy się bardziej na południe w kierunku starej czwórki. Przecięliśmy ją na raty i pojawił się całkiem spory podjazd. W sumie niemal 5km pod górę. Tego się nie spodziewałem. Po pokonaniu podjazdu znaleźliśmy się już całkiem blisko celu. Sam maszt, cóż: wysoki :) Porobiliśmy pamiątkowe zdjęcia, zjedliśmy śniadanie/obiad/kolację i ruszyliśmy z powrotem inną trasą. Bardziej górzystą. Z góry widoki kapitalne na piękny Beskid Wyspowy.
Po chwili kawał niezłego zjazdu ale zakończony skrzyżowaniem z drogą wojewódzką więc trzeba było ostro hamować. Na dole minął nas gość z sakwami i bardzo osobliwie udekorowanym rowerze :) Pokierowaliśmy się bliżej starej czwórki, nawet kilka razy ją przecinając i jadąc nią kilka kilometrów. W Chełmie przerwa na sklep, czyli Pepsi oraz żelki :) i ruszyliśmy dalej w kierunku Łapczycy. Trochę zaczęło kropić więc od Łapczycy jechaliśmy już czwórką. Na obwodnicy Bochni poniosła mnie fantazja i dałem długą mocną zmianę na zjeździe i wypłaszczeniu utrzymując chwilę ponad 70km/h :) Od świateł w Bochni do świateł w Rzezawie tempo nadawali Dominik i Marcin i było naprawdę ostro.
Właśnie światła w Rzezawie nas zatrzymały. Tam w kierunku domu pojechał Dominik, a my po chwili czekania na trzeciego kolegę ruszyliśmy na Brzesko. Chwilę potem o mało nie zostałem z Marcinem rozjechany przez samochód, który wyjechał z podporządkowanej. Marcin minął się na centymetry ze zderzakiem, ja jechałem kilka metrów za nim i tylko gwałtowny unik w lewo uratował mnie przed spotkaniem z maską. I jak tak myślę, to dobrze kurde, że nic akurat nie jechało moim pasem na Brzesko... Choć może wtedy gówniarz w aucie nie wyjechałby prosto w nas.... Do Brzeska już na szczęście spokojnie, choć na podwyższonym ciśnieniu :P Na rondzie opuściłem kolegów i pojechałem w dół ulicą Leśną. Potem serwisówkami do Mokrzyski i ostatnie kilometry do domu.
W między czasie na horyzoncie pojawił się już cel naszej trasy - Radiowo-Telewizyjne Centrum Nadawcze Kraków-Chorągwice. Pojawiły się też mniejsze i większe hopki, a my skierowaliśmy się bardziej na południe w kierunku starej czwórki. Przecięliśmy ją na raty i pojawił się całkiem spory podjazd. W sumie niemal 5km pod górę. Tego się nie spodziewałem. Po pokonaniu podjazdu znaleźliśmy się już całkiem blisko celu. Sam maszt, cóż: wysoki :) Porobiliśmy pamiątkowe zdjęcia, zjedliśmy śniadanie/obiad/kolację i ruszyliśmy z powrotem inną trasą. Bardziej górzystą. Z góry widoki kapitalne na piękny Beskid Wyspowy.
Po chwili kawał niezłego zjazdu ale zakończony skrzyżowaniem z drogą wojewódzką więc trzeba było ostro hamować. Na dole minął nas gość z sakwami i bardzo osobliwie udekorowanym rowerze :) Pokierowaliśmy się bliżej starej czwórki, nawet kilka razy ją przecinając i jadąc nią kilka kilometrów. W Chełmie przerwa na sklep, czyli Pepsi oraz żelki :) i ruszyliśmy dalej w kierunku Łapczycy. Trochę zaczęło kropić więc od Łapczycy jechaliśmy już czwórką. Na obwodnicy Bochni poniosła mnie fantazja i dałem długą mocną zmianę na zjeździe i wypłaszczeniu utrzymując chwilę ponad 70km/h :) Od świateł w Bochni do świateł w Rzezawie tempo nadawali Dominik i Marcin i było naprawdę ostro.
Właśnie światła w Rzezawie nas zatrzymały. Tam w kierunku domu pojechał Dominik, a my po chwili czekania na trzeciego kolegę ruszyliśmy na Brzesko. Chwilę potem o mało nie zostałem z Marcinem rozjechany przez samochód, który wyjechał z podporządkowanej. Marcin minął się na centymetry ze zderzakiem, ja jechałem kilka metrów za nim i tylko gwałtowny unik w lewo uratował mnie przed spotkaniem z maską. I jak tak myślę, to dobrze kurde, że nic akurat nie jechało moim pasem na Brzesko... Choć może wtedy gówniarz w aucie nie wyjechałby prosto w nas.... Do Brzeska już na szczęście spokojnie, choć na podwyższonym ciśnieniu :P Na rondzie opuściłem kolegów i pojechałem w dół ulicą Leśną. Potem serwisówkami do Mokrzyski i ostatnie kilometry do domu.
- DST 111.60km
- Czas 04:01
- VAVG 27.78km/h
- VMAX 72.00km/h
- Temperatura 20.0°C
- Podjazdy 981m
- Sprzęt Canyon Ultimate CF SL 9.0
- Aktywność Jazda na rowerze
103. Grupowo na Lubinkę
Wyjazd we trzech. Ruszyliśmy z Brzeska przed 15 w kierunku Tarnowa. Na początek boczne drogi i dojazd do serwisówek wzdłuż autostrady. Od samego początku mocne tempo, po zmianach ponad 30km/h. Nie wiem co nas wzięło. W Wierzchosławicach opuszczamy serwisówki i kierujemy się do starej czwórki przez Mikołajowice. Jedziemy kawałek czwórką żeby pokonać Dunajec i skręcamy w prawo w Zgłobicach. Po chwili zaczynają się hopki, wychodzę na zmianę i daje dość długą i mocną, choć dziś to Dominik był jak Tony Martin i pracował na czele bardzo mocno. Dojeżdżamy w końcu do głównej i zaczyna się podjazd pod Lubinkę właściwy. Najpierw Marcin nas rozpędza, potem chwilę Dominik ale zaraz wychodzę z koła i sam zaczynam walkę z podjazdem. Dziś jedzie mi się pod górę bardzo fajnie, więc tempo jest dość mocne. W sumie mogłem przycisnąć mocniej ale suma sumarum na szczycie melduje się z całkiem dobrym czasem.
Po chwili dojeżdżają koledzy i decydujemy jechać jeszcze kawałek w górę i zjechać alternatywną drogą, choć mnie kusi zjazd drogą główną :) Droga górą oferuje za to kilka fajnych widoków więc nie jest źle. Po zjeździe znów Dominik wychodzi na długą zmianę i ciśniemy 33-35 aż do Zakliczyna, gdzie wychodzę ja i Marcin na zmiany. Wracamy bardzo standardowo - do Melsztyna i potem podjazd do Gwoźdzca, tym razem dość spokojne tempo, za to Marcin atakuje i nie udaje mi się go dogonić. Na zjeździe próbuje uciec ale kolega jest czujny i pilnuje koła, nie ma lekko :) Zaczyna się płaskie, chwilę się zagapiłem i już Marcin kilkadziesiąt metrów z przodu. Próbuje zespawać ale nie ma z czego więc odpuszczam po 3 próbach. W Dołach zatrzymujemy się dłużej przy sklepie, gdzie omawiamy ważne tematy -filozofię, sens życia skarpetki rowerowe, kierownice, ramy, naklejki i tym podobne :) Po przerwie znów mocno, przelatujemy przez Porąbkę i Dębno i wjeżdżamy na krajówkę. Tu oddziela się od nas Dominik, a chwilę potem w Sterkowcu do domu kieruje się Marcin. Mi pozostaje podjechać hopkę w Szczepanowie i zjechać do mety. Koniec jazdy. Bardzo mocne tempo, spoko trasa choć trochę płaska i fajne towarzystwo.
Po chwili dojeżdżają koledzy i decydujemy jechać jeszcze kawałek w górę i zjechać alternatywną drogą, choć mnie kusi zjazd drogą główną :) Droga górą oferuje za to kilka fajnych widoków więc nie jest źle. Po zjeździe znów Dominik wychodzi na długą zmianę i ciśniemy 33-35 aż do Zakliczyna, gdzie wychodzę ja i Marcin na zmiany. Wracamy bardzo standardowo - do Melsztyna i potem podjazd do Gwoźdzca, tym razem dość spokojne tempo, za to Marcin atakuje i nie udaje mi się go dogonić. Na zjeździe próbuje uciec ale kolega jest czujny i pilnuje koła, nie ma lekko :) Zaczyna się płaskie, chwilę się zagapiłem i już Marcin kilkadziesiąt metrów z przodu. Próbuje zespawać ale nie ma z czego więc odpuszczam po 3 próbach. W Dołach zatrzymujemy się dłużej przy sklepie, gdzie omawiamy ważne tematy -
- DST 91.30km
- Czas 02:54
- VAVG 31.48km/h
- VMAX 67.00km/h
- Temperatura 19.0°C
- Podjazdy 564m
- Sprzęt Canyon Ultimate CF SL 9.0
- Aktywność Jazda na rowerze
102. Po dniu przerwy
W końcu po bodaj 18 dniach z rzędu na rowerze zrobiłem sobie przerwę. Trochę wymusiła ją pogoda - padało. I okazało się, że wieczorem aż mnie nosiło żeby pojeździć hah. Dzisiaj pogoda już w porządku choć było raczej chłodno, a na początku nawet zimno. Spotkałem się z Marcinem u stóp Bocheńca. Podjazd dość powoli dzisiaj choć wiaterek zachęcał żeby coś tam popróbować :P Wiaterek pomógł też na zjeździe i osiągnąłem dziś aż 84km/h. Pojechaliśmy sobie w prawo na Niedźwiedzę, kilka kilometrów względnie płaskich, a potem podjazd do Gwoźdzca. Na dole skręt na Jaworsko i znów długo pod górę. Tempo też luźne. Na zjeździe znów trochę dokręciłem ale wiało w twarz więc nic ciekawego się nie udało zrobić. Zaraz potem podjazd pod Godów, gdzie przycisnął Marcin. Ja zostałem sporo w tyle. Na końcu podciągnąłem tempo ale nie starczyło już czasu i sił żeby zespawać przed szczytem. Zjechaliśmy sobie technicznym zjazdem do Dębna i zaczęło się płaskie. Standardowo - do Borzęcina i stamtąd w kierunku domu bo czas gonił. Tempo po płaskim już całkiem fajne nawet pomimo kręcącego wiatru. Ogólnie całkiem spoko trasa. Po powrocie kolejna już zmiana łańcucha w Canyonie.
- DST 62.50km
- Czas 02:21
- VAVG 26.60km/h
- VMAX 84.00km/h
- Temperatura 18.0°C
- Podjazdy 704m
- Sprzęt Canyon Ultimate CF SL 9.0
- Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 14 czerwca 2015
Kategoria Szosa
101. Kom, a potem regeneracja na całego
Początek pod wiatr do Brzeska, a potem powrót na Sterkowiec z wiaterkiem na pełnej intensywności. Wpadł kom do kolekcji. Po tej próbie już do końca baaardzo wolne tempo. Poturlałem się do Porąbki i z powrotem. Regen :0 Dziś w miarę ciepło ale bez szału. Wczoraj było spoko ;D
- DST 36.50km
- Czas 01:25
- VAVG 25.76km/h
- VMAX 48.00km/h
- Temperatura 33.0°C
- Podjazdy 126m
- Sprzęt Canyon Ultimate CF SL 9.0
- Aktywność Jazda na rowerze
100. Na Małopolski Wyścig Górski w strasznym upale
Wybrałem się sam na metę 2 etapu MWG. Wyjazd w południe i już wtedy ponad 30 stopni w cieniu. Początek lecę dość szybko na Rzezawę, mijam Marcina, który wracał ze startu. W Rzezawie przecinam czwórkę i koniec płaskiego na dziś. Lecę już po hopkach do Bochni, a potem kawałek wojewódzką do Nowego Wiśnicza. W centrum skręt w prawo i lecę w kierunku Leszczyny. Tempo dość spoko, noga podaje nawet. Przez Łapanowem wylatuje mi z ręki bidon co burzy moją koncentrację :P Tymczasem z pomocą map docieram do Żerosławic i po chwili widzę już jak policja zabezpiecza pętlę po której jedzie dziś peleton. Jadę im na przeciwko, dość niepewnie bo mają z góry, a co chwila zakręt i nic nie widać. Najpierw mija mnie dwójka uciekinierów, a po chwili przetrzebiony peleton. Za nim kilka minut kolejna większa grupa.
Dojeżdżam do Jodłownika i lecę na Szczyrzyc. W strefie bufetu wpada torebka CCC i bidon nie wiem kogo. Zajeżdżam w końcu do Szczyrzyca, gdzie czekam na wyścig. Spora grupka kolarzy już na pierwszej z dwócg rund zrezygnowała z walki i siedzą gdzie popadnie przy wozach i busach drużynowych. Spotykam znajomego, gadamy chwilę o rowerach i tym podobnych. Lecę do sklepu po Pepsi i Tymbarka, a potem już czekanie na finish. Wygrywa lider całego wyścigu z 20 osobowej grupy. Na resztę nie patrzę tylko lecę tam, gdzie stoją samochody drużyn. Udaje się dostać bidon od CCC i RusVelo. Po chwili biorę się za powrót. Jeszcze na podjeździe znajduje jeden bidon, ale też nie wiem kogo. Trochę jest ciężko, kieszenie wypchane więc niczym pomocnik ładuje bidony pod koszulkę :D Powrót ciężki jak cholera. Do asfaltu niemal 50 stopni, cały czas hopki. Ratują mnie dwa żele, które dostałem od kolegi. Po całej wieczności docieram do Wiśnicza i tu jest już dobrze, bo blisko domu. Wreszcie upragniony finish i czekająca pepsi :)
Ciężki dzień, wielki upał, dużo hopek ale całkiem przyjemnie. 18 dzień z rzędu na rowerze...
Dojeżdżam do Jodłownika i lecę na Szczyrzyc. W strefie bufetu wpada torebka CCC i bidon nie wiem kogo. Zajeżdżam w końcu do Szczyrzyca, gdzie czekam na wyścig. Spora grupka kolarzy już na pierwszej z dwócg rund zrezygnowała z walki i siedzą gdzie popadnie przy wozach i busach drużynowych. Spotykam znajomego, gadamy chwilę o rowerach i tym podobnych. Lecę do sklepu po Pepsi i Tymbarka, a potem już czekanie na finish. Wygrywa lider całego wyścigu z 20 osobowej grupy. Na resztę nie patrzę tylko lecę tam, gdzie stoją samochody drużyn. Udaje się dostać bidon od CCC i RusVelo. Po chwili biorę się za powrót. Jeszcze na podjeździe znajduje jeden bidon, ale też nie wiem kogo. Trochę jest ciężko, kieszenie wypchane więc niczym pomocnik ładuje bidony pod koszulkę :D Powrót ciężki jak cholera. Do asfaltu niemal 50 stopni, cały czas hopki. Ratują mnie dwa żele, które dostałem od kolegi. Po całej wieczności docieram do Wiśnicza i tu jest już dobrze, bo blisko domu. Wreszcie upragniony finish i czekająca pepsi :)
Ciężki dzień, wielki upał, dużo hopek ale całkiem przyjemnie. 18 dzień z rzędu na rowerze...
- DST 128.00km
- Czas 04:50
- VAVG 26.48km/h
- VMAX 78.00km/h
- Temperatura 34.0°C
- Podjazdy 1367m
- Sprzęt Canyon Ultimate CF SL 9.0
- Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 12 czerwca 2015
Kategoria Szosa
99. Biesiadki loop, korek w Brzesku
Standardowa pętla. Do Brzeska jechałem bardzo szybko (trzeci najlepszy czas na kilkadziesiąt prób), ale wszystko poszło na marne w centrum bo korki straszne (piątek popołudniu). Po wydostaniu się leciałem już w miarę luźno, choć na krajówce jeszcze trzymałem się bliżej 40 niż 30 żeby mieć to za sobą. Po skręcie na Zawadę Usz. już spokojnie. Podjechałem pod Biesiadki powolutku, zjazd do Łoniowej tez bez świrowania. Potem to już płasko na Porąbkę, na Wolę i przez Maszkienice do domu. Upał niemiłosierny, 29 stopni w cieniu, super :D
- DST 41.90km
- Czas 01:31
- VAVG 27.63km/h
- VMAX 66.00km/h
- Temperatura 29.0°C
- Podjazdy 233m
- Sprzęt Canyon Ultimate CF SL 9.0
- Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 11 czerwca 2015
Kategoria Szosa
98. Test butów :D
Po długich bojach ze złym rozmiarem przyszły dziś buty. I ja dałem się opanować marketingowi i kupiłem Sidi w jedynym słusznym kolorze :) Różnica co by nie mówić jest znaczna w porównaniu do Shimano r088. Czuć zdecydowanie większą sztywność, najbardziej przy przyspieszaniu. Komfortem też sidi biją na głowę shimano. Bardzo ładnie dopasowane do stopy, ale nigdzie nie uciskają. No i są piękne ;)
- DST 30.00km
- Czas 01:10
- VAVG 25.71km/h
- VMAX 80.00km/h
- Temperatura 22.0°C
- Podjazdy 233m
- Sprzęt Canyon Ultimate CF SL 9.0
- Aktywność Jazda na rowerze
97. z lampami
Wyjechałem o 20. Do Porąbki jeszcze jasno, potem spacer z koleżanką i powrót już po zmroku. Wjechałem sobie na Bocheniec, który nocą jest magiczny :) Piękna letnia noc.
- DST 30.40km
- Czas 01:10
- VAVG 26.06km/h
- VMAX 53.00km/h
- Temperatura 19.0°C
- Podjazdy 284m
- Sprzęt Giant Cadex CFR2
- Aktywność Jazda na rowerze