Wpisy archiwalne w miesiącu
Sierpień, 2015
Dystans całkowity: | 1948.35 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | 72:55 |
Średnia prędkość: | 26.72 km/h |
Maksymalna prędkość: | 86.00 km/h |
Suma podjazdów: | 18994 m |
Maks. tętno maksymalne: | 193 (98 %) |
Maks. tętno średnie: | 185 (94 %) |
Liczba aktywności: | 33 |
Średnio na aktywność: | 59.04 km i 2h 12m |
Więcej statystyk |
159. Nocne pętle
Przed 21 ruszyłem znów. Sporo musiałem się nakombinować żeby założyć lampy na Canyona przez tą "grubą" kierownicę. Pojechałem do Porąbki, tam zrobiłem jak się okazało 11 pętli, potem jeszcze jedną trochę inną i wróciłem do domu. W Porąbce super - 19 stopni! Normalnie kilka razy chłodem dawało. Im bliżej domu tym cieplej. 10km różnicy a tam 19 stopni, a u mnie 22,8. No super.
- DST 55.20km
- Czas 01:59
- VAVG 27.83km/h
- VMAX 52.00km/h
- Temperatura 20.0°C
- Podjazdy 372m
- Sprzęt Canyon Ultimate CF SL 9.0
- Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 11 sierpnia 2015
Kategoria Szosa
158. Plan niewykonany
Wyjazd później niż zakładałem, więc złapał mnie ostry upał. Miało być 85km ale w Zaborowie zrezygnowałem i skróciłem. Trasa płaska, wiatr kręcił i ciągle przeszkadzał. W Dołędze odcięło mi prąd i ze średniej 31,5 zrobiło się 28,5 :) Tak to bywa.
- DST 63.00km
- Czas 02:12
- VAVG 28.64km/h
- VMAX 40.00km/h
- Temperatura 34.0°C
- Podjazdy 150m
- Sprzęt Canyon Ultimate CF SL 9.0
- Aktywność Jazda na rowerze
157. Rożnów i Bocheniec razy trzy
Poranna seta z Marcinem. Ruszyłem jakoś o 8:50 w kierunku Bocheńca. W Jadownikach zrobili wahadło bo kładą asfalt i stałem dobre 5 minut, więc się spóźniłem. Pojechaliśmy do góry, a potem w kierunku Zakliczyna. Na początku jeszcze fajnie, nawet miejscami fajne chłodne powietrze zawiewało. Od Zakliczyna po zmianach pojechaliśmy na Bartkową-Posadową. Po podjeździe przerwa w sklepie na colę. Potem polecieliśmy na Rożnów. Zahaczyliśmy o zaporę ale długo tam nie siedzieliśmy tylko pojechaliśmy dalej na Tropie. Chwila czekania na prom, a po drugiej stronie rzeki znów pepsi. Po przerwie krajówką do Jurkowa i w kierunku Łoniowej przez Złotą, któej dość dawno nie podjeżdżałem. W Porąbce skręciliśmy znów na Bocheniec, teraz było dość ciężko bo już od asfaltu biło gorącem porządnie aż momentami ciężko było oddech złapać. Od Jadownik do Brzeska krajówką, bo Marcin musiał sobie skoczyć na chwilę do domu, a potem znów na Jadowniki tą samą drogą. I znów padło na Bocheniec żeby przewyższeń było więcej :P Miał być jeszcze podobno Godów ale jednak odpuściliśmy. Nie opuściliśmy za to jeszcze jednej pepsi ;D Potem górą przez Dębno na Sterkowiec i na koniec już sam do domu.
- DST 115.40km
- Czas 04:20
- VAVG 26.63km/h
- VMAX 77.00km/h
- Temperatura 33.0°C
- Podjazdy 1346m
- Sprzęt Canyon Ultimate CF SL 9.0
- Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 9 sierpnia 2015
Kategoria Szosa
156. 10000
Dziś cel jeden: dokręcić do 10000km
Pogoda niezła - przed południem było już 34,4 w cieniu. Od południa szła piękna chmura i nawet grzmiało ale poszło gdzieś bokiem. Dyszka stuknęła w Sterkowcu :) Kręcę dalej!
Pogoda niezła - przed południem było już 34,4 w cieniu. Od południa szła piękna chmura i nawet grzmiało ale poszło gdzieś bokiem. Dyszka stuknęła w Sterkowcu :) Kręcę dalej!
- DST 28.00km
- Czas 01:06
- VAVG 25.45km/h
- VMAX 50.00km/h
- Temperatura 34.0°C
- Podjazdy 202m
- Sprzęt Canyon Ultimate CF SL 9.0
- Aktywność Jazda na rowerze
155. Do Krakowa na TdP
Wybrałem się na czasówkę do Krakowa. Pierwszy raz w sumie na rowerze byłem w Krakowie, ale prędko tam nie pojadę bo katastrofa po takim mieście jeździć szosą.
Droga dość prosta: Do Bochni bokami przez Rzezawę i Krzeczów, a potem wskoczyłem na starą czwórkę. Już od Bochni wisiały znaki, że droga od Wieliczki do Krakowa zamknięta i objazd przez A4. Dzięki temu od Bochni do Wieliczki wyprzedziło mnie może z 10-15 samochodów. Coś niesamowitego, cała czwórka moja. Do Jechało się super bo zawiewało w plecy. W Bochni termometr pokazał przy asfalcie 50,5 stopnie, a powietrza 36 stopni. Miło. Jeszcze przed Wieliczką patrzą z na przeciwka jedzie dwójka gości na rowerach. Okazało się, że byli to dwaj kolarze Katushy na rowerach czasowych. Po cholerę pchali się tak daleko poza trasę? Nawet nie odmachali trzepaki jedne.
Dotarłem do stacji Lotos w Wieliczce, gdzie był nawrót czasówki. Ekipa kibiców była już na miejscu. Napełniłem przy okazji bidony i chwilę postałem ale postanowiłem jednak pchać się do rynku w Krakowie. Jako, że główna droga zamknięta to musiałem męczyć bokami. Ciężko bo drogi dziurawe. Jakoś jednak udało się dotrzeć do centrum. Na jakimś moście nawet zrobiłem koma na 100 osób lol. W rynku tragedia. Milion ludzi. Jak w końcu dotarłem na metę to się okazało, że jest 16:55 i za 5 minut muszę się kierować do domu :D Tak więc postałem 3 minuty zrobiłem fotę i ruszyłem Wielicką w stronę wylotu. W Wieliczce znów się zatrzymałem przy Lotosie żeby kupić tymbarka i pepsi. Oglądnąłem kogoś z Katushy i ruszyłem do domu. Jechało się trochę gorzej bo wiało w twarz. No i tyle razy się autem tędy jeździło lata temu, a nie pamiętałem że tyle hopek po drodze. Myślałem, że dziś będzie płaski dzień, a wyszło ponad 900m w pionie!
Od Bochni znów bokami. Poszło 7 bidonów dziś picia. Jedzenia tradycyjnie okrągłe zero. Jedynie rano jeszcze w domu jedna bułka.
Droga dość prosta: Do Bochni bokami przez Rzezawę i Krzeczów, a potem wskoczyłem na starą czwórkę. Już od Bochni wisiały znaki, że droga od Wieliczki do Krakowa zamknięta i objazd przez A4. Dzięki temu od Bochni do Wieliczki wyprzedziło mnie może z 10-15 samochodów. Coś niesamowitego, cała czwórka moja. Do Jechało się super bo zawiewało w plecy. W Bochni termometr pokazał przy asfalcie 50,5 stopnie, a powietrza 36 stopni. Miło. Jeszcze przed Wieliczką patrzą z na przeciwka jedzie dwójka gości na rowerach. Okazało się, że byli to dwaj kolarze Katushy na rowerach czasowych. Po cholerę pchali się tak daleko poza trasę? Nawet nie odmachali trzepaki jedne.
Dotarłem do stacji Lotos w Wieliczce, gdzie był nawrót czasówki. Ekipa kibiców była już na miejscu. Napełniłem przy okazji bidony i chwilę postałem ale postanowiłem jednak pchać się do rynku w Krakowie. Jako, że główna droga zamknięta to musiałem męczyć bokami. Ciężko bo drogi dziurawe. Jakoś jednak udało się dotrzeć do centrum. Na jakimś moście nawet zrobiłem koma na 100 osób lol. W rynku tragedia. Milion ludzi. Jak w końcu dotarłem na metę to się okazało, że jest 16:55 i za 5 minut muszę się kierować do domu :D Tak więc postałem 3 minuty zrobiłem fotę i ruszyłem Wielicką w stronę wylotu. W Wieliczce znów się zatrzymałem przy Lotosie żeby kupić tymbarka i pepsi. Oglądnąłem kogoś z Katushy i ruszyłem do domu. Jechało się trochę gorzej bo wiało w twarz. No i tyle razy się autem tędy jeździło lata temu, a nie pamiętałem że tyle hopek po drodze. Myślałem, że dziś będzie płaski dzień, a wyszło ponad 900m w pionie!
Od Bochni znów bokami. Poszło 7 bidonów dziś picia. Jedzenia tradycyjnie okrągłe zero. Jedynie rano jeszcze w domu jedna bułka.
- DST 125.80km
- Czas 04:43
- VAVG 26.67km/h
- VMAX 67.00km/h
- Temperatura 36.0°C
- Podjazdy 915m
- Sprzęt Canyon Ultimate CF SL 9.0
- Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 7 sierpnia 2015
Kategoria Szosa
154. Dwa podjazdy
To co zwykle + dwa podjazdy czyli pojechałem przez Biadoliny w stronę Łysej Góry. Podjechałem sobie na spokojnie Jaworsko. Na szczycie nawrót i zjazd z powrotem do Łysej. Tam podjazd na Godów też wolno. Na zjeździe za to szaleńcze tempo i udało się urwać sekundę na zjeździe, przez co lekko ponad kilometrowy zjazd mam pokonany ze średnią 76,2km/h :) Potem oczywiście pętelki po Porąbce oraz pepsi w sklepie......
- DST 47.30km
- Czas 01:56
- VAVG 24.47km/h
- VMAX 83.00km/h
- Temperatura 31.0°C
- Podjazdy 461m
- Sprzęt Canyon Ultimate CF SL 9.0
- Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 6 sierpnia 2015
Kategoria Szosa
153. Powrót do codzienności
A dziś to co zwykle. Do Porąbki, a tam cała seria różnych pętli oraz przerwa na Colę :D
- DST 40.00km
- Czas 01:32
- VAVG 26.09km/h
- VMAX 44.00km/h
- Temperatura 32.0°C
- Podjazdy 269m
- Sprzęt Canyon Ultimate CF SL 9.0
- Aktywność Jazda na rowerze
152. Do Sącza uciekając przed chmurą, a potem przed peletonem TdP
Wychodzi na to, że ja normalnie nie mogę obejrzeć wyścigu kolarskiego :) Zawsze coś ciekawego wyjdzie.
Wybrałem się do Nowego Sącza zobaczyć na żywo metę czwartego etapu Tour de Pologne. Wyruszyłem o 14 żeby jeszcze zahaczyć w Chełmcu o bufet. Trasa standardowa dla mnie czyli jak najmniej krajówki kosztem wielu hopek. Po 15km podjazd w Złotej i tu zauważyłem, że za mną zrobiło się czarno. Bardzo imponująca chmura generująca dodatkowo grzmoty. Nie ciekawie. W jej towarzystwie jak się okazało jechałem aż do końca. Zjechałem do Tymowej na serpentyny. Tempo bardzo wolne, na każdym zakręcie spojrzenie na Brzesko - coraz ciemniej i coraz głośniej. Lekki strach mnie obleciał szczerze mówiąc :)
Na zjeździe dokręciłem ale dość szybko zaczęły się kolejne hopy i podjazdy. Najpierw do Łososiny, potem do Chomranic. Na koniec jeszcze Marcinkowice ale tu nie było źle. Po chwili od zjazdu byłem już przy trasie TdP. Kibiców bardzo dużo co cieszy. Pojechałem kilka kilometrów trasą w dość mocnym tempie ale żadnego bufetu nie znalazłem. Wybrałem więc w miarę puste miejsce i tam czekałem na peleton. Najpierw przejechała kolumna reklamowa, potem masa motocykli i samochodów vipów i w końcu pokazała się ucieczka z Bodnarem i Zielińskim oraz Litewskim kolarzem z Katushy.
Kilka minut potem na niebie pojawił się helikopter. Muszę powiedzieć, że na żywo taki wyścig robi wielkie wrażenie. Helikopter leciał sobie nisko i powoli nad peletonem, fajna sprawa. Okazało się, że dobrze wybrałem miejsce bo pod nogi ktoś z CCC rzucił mi bidon. Następny z AG2R kawałek dalej i też udało się go zebrać :)
Jak wszystkie auta przejechały ruszyłem ostro w kierunku Sącza. Wszyscy leźli i jechali chodnikiem. Po chwili miałem tego dość i wskoczyłem na drogę, bo nic nie jechało to co się będę męczył. Tempo wrzuciłem mocne żeby zdążyć przed pierwszymi pojazdami kolumny. Przekroczyłem rzekę i planowo chciałem zjechać z trasy i bokami udać się na metę. Ale w sumie nie było jak zjechać z trasy bo wszędzie barierki :D Nikt się nie czepiał więc jadę dalej. Postanowiłem, że lecę wyznaczoną rundą dopóki nie pojawią się pierwsze motocykle. Nade mną brama 5km - może się uda.
W taki przypadkowy sposób znalazłem się nagle na zamkniętej rundzie w centrum Nowego Sącza kilka minut przed kolumną wyścigową. Co to oznaczało? Że droga była cała dla mnie, a po bokach stało już i co najlepsze dopingowało mnie setki, a może nawet tysiące kibiców. Coś niesamowitego :) Prułem więc ponad siły, spojrzenie na licznik - tętno 197 czyli jednak maks nie wynosi 196 hehe :D Bulwarami wzdłuż Dunajca przeleciałem ze średnią lekko ponad 47km/h. Na codzień nie do zrobienia chyba w ruchu otwartym. 3km do mety. Kibice walą w bandy, robią foty, kręcą filmy, klaskają i wołają "dawaj, dawaj!!". Więc daje :D Emocje sięgnęły zenitu jak przejechałem pod "Flamme Rogue" - 1km do mety! Lekko pod górę, ale mimo to na liczniku 45km/h. Ostatni nawrót, biorę go szeroko i lecę w dół. 700m do mety, jakby tu zafiniszować?
Niestety nie było mi to dane bo w tym momencie podjechał do mnie sędzia na motocyklu i przegonił z trasy :) Cóż. Jednak co przejechał to moje, wspomnienia będą na długo :) Po finishu jeszcze dostałem jeden bidon Lampre od mechanika. Powrót do domu samochodem.
Wybrałem się do Nowego Sącza zobaczyć na żywo metę czwartego etapu Tour de Pologne. Wyruszyłem o 14 żeby jeszcze zahaczyć w Chełmcu o bufet. Trasa standardowa dla mnie czyli jak najmniej krajówki kosztem wielu hopek. Po 15km podjazd w Złotej i tu zauważyłem, że za mną zrobiło się czarno. Bardzo imponująca chmura generująca dodatkowo grzmoty. Nie ciekawie. W jej towarzystwie jak się okazało jechałem aż do końca. Zjechałem do Tymowej na serpentyny. Tempo bardzo wolne, na każdym zakręcie spojrzenie na Brzesko - coraz ciemniej i coraz głośniej. Lekki strach mnie obleciał szczerze mówiąc :)
Na zjeździe dokręciłem ale dość szybko zaczęły się kolejne hopy i podjazdy. Najpierw do Łososiny, potem do Chomranic. Na koniec jeszcze Marcinkowice ale tu nie było źle. Po chwili od zjazdu byłem już przy trasie TdP. Kibiców bardzo dużo co cieszy. Pojechałem kilka kilometrów trasą w dość mocnym tempie ale żadnego bufetu nie znalazłem. Wybrałem więc w miarę puste miejsce i tam czekałem na peleton. Najpierw przejechała kolumna reklamowa, potem masa motocykli i samochodów vipów i w końcu pokazała się ucieczka z Bodnarem i Zielińskim oraz Litewskim kolarzem z Katushy.
Kilka minut potem na niebie pojawił się helikopter. Muszę powiedzieć, że na żywo taki wyścig robi wielkie wrażenie. Helikopter leciał sobie nisko i powoli nad peletonem, fajna sprawa. Okazało się, że dobrze wybrałem miejsce bo pod nogi ktoś z CCC rzucił mi bidon. Następny z AG2R kawałek dalej i też udało się go zebrać :)
Jak wszystkie auta przejechały ruszyłem ostro w kierunku Sącza. Wszyscy leźli i jechali chodnikiem. Po chwili miałem tego dość i wskoczyłem na drogę, bo nic nie jechało to co się będę męczył. Tempo wrzuciłem mocne żeby zdążyć przed pierwszymi pojazdami kolumny. Przekroczyłem rzekę i planowo chciałem zjechać z trasy i bokami udać się na metę. Ale w sumie nie było jak zjechać z trasy bo wszędzie barierki :D Nikt się nie czepiał więc jadę dalej. Postanowiłem, że lecę wyznaczoną rundą dopóki nie pojawią się pierwsze motocykle. Nade mną brama 5km - może się uda.
W taki przypadkowy sposób znalazłem się nagle na zamkniętej rundzie w centrum Nowego Sącza kilka minut przed kolumną wyścigową. Co to oznaczało? Że droga była cała dla mnie, a po bokach stało już i co najlepsze dopingowało mnie setki, a może nawet tysiące kibiców. Coś niesamowitego :) Prułem więc ponad siły, spojrzenie na licznik - tętno 197 czyli jednak maks nie wynosi 196 hehe :D Bulwarami wzdłuż Dunajca przeleciałem ze średnią lekko ponad 47km/h. Na codzień nie do zrobienia chyba w ruchu otwartym. 3km do mety. Kibice walą w bandy, robią foty, kręcą filmy, klaskają i wołają "dawaj, dawaj!!". Więc daje :D Emocje sięgnęły zenitu jak przejechałem pod "Flamme Rogue" - 1km do mety! Lekko pod górę, ale mimo to na liczniku 45km/h. Ostatni nawrót, biorę go szeroko i lecę w dół. 700m do mety, jakby tu zafiniszować?
Niestety nie było mi to dane bo w tym momencie podjechał do mnie sędzia na motocyklu i przegonił z trasy :) Cóż. Jednak co przejechał to moje, wspomnienia będą na długo :) Po finishu jeszcze dostałem jeden bidon Lampre od mechanika. Powrót do domu samochodem.
- DST 87.60km
- Czas 03:20
- VAVG 26.28km/h
- VMAX 68.00km/h
- Temperatura 0.0°C
- Podjazdy 939m
- Sprzęt Canyon Ultimate CF SL 9.0
- Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 4 sierpnia 2015
Kategoria Szosa
151. Jak codzień
To co zwykle. Na Bocheniec, potem miks pętli po Porąbce z podjazdem na Godów. Powrót przez Biadoliny i serwisówki.
- DST 45.90km
- Czas 01:46
- VAVG 25.98km/h
- VMAX 77.00km/h
- Temperatura 30.0°C
- Podjazdy 521m
- Sprzęt Canyon Ultimate CF SL 9.0
- Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 3 sierpnia 2015
Kategoria Szosa
150. Tour of Jasień oraz w końcu mu się udało...
Dziś trochę nowych terenów. Wybrałem się do Jasienia sprawdzić tamtejszy podjazd. Całkiem fajny i konkretny. Szkoda, że nie ma przejazdu na samej górze. Później pojechałem na Okocim, w Jadownikach też zwiedziłem nową górkę, a potem już standard czyli na Bocheniec. W tym momencie zaczęło padać. Najgorsza możliwa pora na deszcz to właśnie podjazd bo nijak nie idzie uciec. Wjechałem względnie na sucho, na zjeździe dawało ostro więc ostrożnie jechałem. W Porąbce już zaczęła woda lecieć z pod kół. Potem kilka minut przestało, tylko po ty by ze zdwojoną siłą lunąć na Woli Dębinskiej. Tu już padało bez litości i mam przez to buty mokre >:(
- DST 48.20km
- Czas 01:51
- VAVG 26.05km/h
- VMAX 75.00km/h
- Temperatura 25.0°C
- HRmax 192 ( 97%)
- HRavg 143 ( 72%)
- Podjazdy 679m
- Sprzęt Canyon Ultimate CF SL 9.0
- Aktywność Jazda na rowerze