Informacje

  • Wszystkie kilometry: 56790.11 km
  • Km w terenie: 26.50 km (0.05%)
  • Czas na rowerze: 78d 16h 57m
  • Prędkość średnia: 26.68 km/h
  • Suma w górę: 463798 m
  • Więcej informacji.
baton rowerowy bikestats.pl

Moje rowery

Szukaj

Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy piotrkol.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Sobota, 18 czerwca 2016 Kategoria Szosa

132. Pętla

Zrobiona pętelka, wyjazd tuż przed 12. To co zwykle, czyli kilka lokalnych podjazdów. Pięknie, letnio na polu :) 



  • DST 59.10km
  • Czas 02:10
  • VAVG 27.28km/h
  • VMAX 69.00km/h
  • Podjazdy 621m
  • Sprzęt Canyon Ultimate CF SL 9.0
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 16 czerwca 2016 Kategoria >1000m, >100km, Szosa

131. Przehyba 2

W końcu jakiś konkret. Obudziłem się lekko po 7 nad ranem i już nie chciało mi się spać, więc zdecydowałem, że idę na rower. Pogoda idealna - ciepło, spokojnie i bez ani jednej chmurki. Ruszyłem 7:50 w kierunku południowym. Pierwszy podjazd do Biesiadek i tam zauważyłem, że widoczność po wieczornych opadach deszczu jest doskonała. Tatry widoczne idealnie. Wymyśliłem, że w końcu pojadę na przełęcz Ostrą od Limanowej, czyli podjazd po "torze" wyścigowym. Do Ostrej trzeba było jednak najpierw dojechać :) Więc najpierw standard - bokami do Lipnicy Murowanej, a potem zjazd na Rajbrot i Żegocinę. Tam zaczął się podjazd pod przełęcz Widomą w Rozdzielu. Końcówka jak zawsze dała trochę popalić. Widok z punktu widokowego obłędny w obie strony. Zaczął się zjazd do Limanowej, w 90% po fatalnej nawierzchni więc było ciężko i trzeba było uważać żeby nie zgubić zębów. 



Udało się zjechać w całości i po chwili płaskiego wjechałem do Limanowej. Tam ruch dość spory, ale udało się sprawnie przejechać na drugą stronę i ruszyłem na Kamienicę. Po chwili początek 11 kilometrowego podjazdu pod Przełęcz Ostrą. Najpierw w miarę płaskawo, potem po torze już trzyma kilka procent. Jechało się bardzo dobrze choć tempo utrzymywałem niskie. Na 180 stopniowym winklu stop na fotę i ruszyłem do szczytu. 



Na górze bez zatrzymania, ruszam w kierunku Kamienicy ale po chwili odbijam na odległe o 19 kilometrów Gołkowice. 19km zjazdu także jest fajnie i można odpocząć. A odpocząć trzeba bo w Gołkowicach zaczyna się 13 kilometrów podjazdu o średnim nachyleniu 6% pod Przehybę. Dziś postanawiam iść full gas i pobić swój najlepszy czas - 56 minut. Początek o małym nachyleniu ale w połowie wjazd do lasu i już droga zaczyna piąć się ostro w górę (~6km @9%).



Po dość dobrym początku zaczynają się dla mnie schody, dzień jest dość upalny i pojawia się zmęczenie. W końcu miałem już w tym momencie ponad 100km i dobrze ponad 1000m pionu... Ale cisnąłem ile się dało, choć w najtrudniejszym momencie prędkość 10-11km/h. W końcu pojawia się znak mówiący o tym, że do szczytu już tylko i aż 3,8km. Odliczam więc co 100 metrów. Końcówka mega trudna psychicznie ale w końcu mijam przekaźnik i jestem na szczycie z nowym najlepszym czasem wynoszącym lekko ponad 52 minuty. Prędkość średnia 15km/h :D 



Niestety w międzyczasie pogoda się zepsuła zupełnie i Tatry było ledwo widać zza chmur.. Na górze więc tylko krótka przerwa. Na tarasie chciało mnie zwiać, zerwał się mega mocny halny co akurat mnie bardzo ucieszyło - bo wiało w kierunku domu :) Lecę więc w dół dość ostro, zjazd z Przehyby potrafi być naprawdę bardzo emocjonujący. Kilka sekund i rower jedzie pod 70km/h. Co chwila ostre zakręty, na górze brak większych zabezpieczeń więc błąd może oznaczać upadek kilkaset metrów w dół po zboczu góry. Docieram jednak bezpiecznie do dolnej części, droga się poszerza i już nie wije się tak jak u góry więc lecę ponad 50km/h z wiatrem w plecy. Jest genialnie! 



Przelatuje przez Gołkowice i już pruje w kierunku Chełmca, cały czas pod 40km/h lekką nogą. Wyjątkowy prezent od pogody. Zajeżdżam na Statoil bo łapie mnie już głód (od rana byłem na jednym małym batoniku, żelu sis i 2 bidonach izotonika). Kupuje marsa, 2 tymbarki do bidonów i pepsi w puszce i po chwili siły wracają i mogę pruć dalej. Prędkość za Chełmcem spada bo zaczyna się podjazd. Ale za to daje czadu na zjeździe bo akurat jedzie za mną ciężarówka więc staram się ją zgubić na krętym zjeździe przez Marcinkowice. Udaje się bo wyprzedza mnie ona dopiero kilkaset metrów po wypłaszczeniu. 



Po kilku kilometrach skręt w prawo na Chomranice i prawie 2 kilometry stromego podjazdu. Od pewnego czasu zerkam też w niebo bo chmury z nad Tatr znalazły się nagle już nade mną. Straszyły ostro ale na szczęście nie padało. W Chomranicach na szczycie znów szybkie pepsi i znów siły wracają. Zjeżdzam do Łososiny, gdzie akurat startuje sobie Cessna, i jestem już w dobrze znanych pagórkach regionu Czchowskiego. 



Pagórki już dość ciężko wchodzą ale nie idę na łatwiznę i ciągle jadę zaplanowaną trasą po górkach. Ciągle też pomaga wiatr więc nie jest źle. Na koniec już ciężko coś napisać konkretnego - Złota, Porąbka, Dębno i jeszcze krótka dokrętka przed domem. Wychodzi ponad 200km i ponad 3000 metrów przewyższeń więc satysfakcja jest. Dokładając do tego świetną prędkość średnią to w ogóle jestem bardzo zadowolony. Szkoda, że tradycji stało się zadość i z Przehyby nie było nic widać - jeszcze nigdy nie trafiłem tam na dobre warunku. No ale trzeba próbować :) 





  • DST 200.90km
  • Czas 07:40
  • VAVG 26.20km/h
  • VMAX 74.00km/h
  • Podjazdy 3015m
  • Sprzęt Canyon Ultimate CF SL 9.0
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 15 czerwca 2016 Kategoria Szosa

130. Deszcz wersja demo

Rano brak czasu, gdy jeszcze było słonecznie. Potem coraz większe zachmurzenie i spora chmura wędrująca od południa. Mimo to wyjechałem jej na przeciw licząc na łut szczęścia. Dojechałem do Godowa, tam zaczęło kropić więc nawrót i robię czasówkę w kierunku domu. Popadało kilka minut ale nic się nie stało wielkiego. Tempo mocne - powrót ze średnią niemal 38km/h. Po powrocie oczywiście się wypogodziło. 






  • DST 30.20km
  • Czas 01:01
  • VAVG 29.70km/h
  • VMAX 80.00km/h
  • Podjazdy 318m
  • Sprzęt Canyon Ultimate CF SL 9.0
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 14 czerwca 2016 Kategoria Szosa

129. Przed deszczem, którego nie było

Początek ostrożny - wyglądało, że lada chwila lunie. Nie padało jednak więc po zrobieniu pętelki wzdłuż autostrady pojechałem dalej w kierunku Sufczyna. Wjechałem na Godów od Łysej Góry, tam krótka przerwa na oglądanie widoków. Zjechałem do Porąbki i standardową trasą wróciłem do domu. 

  • DST 40.20km
  • Czas 01:29
  • VAVG 27.10km/h
  • VMAX 75.00km/h
  • Podjazdy 358m
  • Sprzęt Canyon Ultimate CF SL 9.0
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 13 czerwca 2016 Kategoria Szosa

128. Bocheniec, Poręba

Dziś trochę inaczej, mniej górek, szybsze tempo i niecodzienne tereny w drugiej części. Zaczęło się od Bocheńca, potem postanowiłem jechać na Złotą i w kierunku Poręby. W tym kierunku co dziś to Porębę jechałem ostatnio w maju rok temu także niemal nowe tereny :P Kilka fragmentów mocniej, ogólnie całość dość porządnie. 

  • DST 54.00km
  • Czas 01:53
  • VAVG 28.67km/h
  • VMAX 76.00km/h
  • Podjazdy 616m
  • Sprzęt Canyon Ultimate CF SL 9.0
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 12 czerwca 2016 Kategoria Szosa

127. Standard - Godów i Jaworsko

Codzienny wyjazd na pętle z podjazdami. Dziś wpadło ich w sumie 5. Zjeżdżając z Jaworska trafiłem na dwóch kolarzy z północy, którzy sądząc po stravie wpadli sobie potrenować przewyższenia na tych samych podjazdach co ja. Wjechałem na Godów i po chwili znów ich spotkałem. Szybki zjazd w dół i postanowiłem na koniec pójść wszystko na Godów od Groty czyli kilometr ze średnim 10%. Zmęczenie dało się we znaki i po bardzo mocnym tempie, wykręciłem jedynie swój drugi najlepszy czas. Powrót do domu okrężnie przez Biadoliny.
  • DST 58.40km
  • Czas 02:20
  • VAVG 25.03km/h
  • VMAX 75.00km/h
  • Podjazdy 874m
  • Sprzęt Canyon Ultimate CF SL 9.0
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 11 czerwca 2016 Kategoria >1000m, >100km, Szosa

126. Pagórkowata setka i 7000km w sezonie

Pogoda raczej nie zachęcała do jazdy rowerem. Ale były to tylko pozory. Od rana pochmurno i raczej chłodnawo (19 stopni) ale plusem był słabszy niż zwykle wiatr. Chmury sprawiały wrażenie jakby miało z nich zacząć padać lada chwila ale prognozy utrzymywały raczej suche warunki więc myśląc sobie "a co mi tam" uwierzyłem im na słowo i pojechałem. Dziś nietypowo - ze słuchawkami na uszach. Pierwsza połowa trasy na playliście "classic" co oznaczało znaczną ilość Chopina, Brahmsa, Beethovena i innych. Kocham muzykę poważną nad wszystkie inne gatunki. Jechało się naprawdę dobrze, trasa typowa dla mnie czyli dużo podjazdów. Na sam początek Bocheniec, gdzie postanowiłem naprawdę mocno zaatakować. Nie był to atak po koma czy coś, nawet nie pamiętałem jaki jest najlepszy czas segmentu ale tak czy siak zaatakowałem bardzo mocno. Niestety wiem od dawna, ale charakterystyka Bocheńca od tej strony mi kompletnie nie leży - bardzo zróżnicowane nachylenie po prostu mnie niszczy przy bardzo intensywnym tempie. Tak było tym razem - do połowy szło mi naprawdę świetnie, później zaczęło szarpać nachyleniami i zacząłem się męczyć okrutnie. Tętno poszybowało pod 200 uderzeń i czułem ogień w płucach ;) Na samej górze sporo straciłem ale udało się poprawić swój własny rezultat i zmniejszyć lekko dystans do prowadzącej dwójki. 

Po wspinaczce połowa podjazdu zeszła na dochodzenie do siebie ale udało się odzyskać siły i jechać dalej. Pokierowałem się przez Złotą w kierunku serpentyn, które znów chciałem mocniej pojechać ale jednak szybko zostałem sprowadzony na ziemię i musiałem zrezygnować i wjechać spokojnie. Pocisnąłem za to na zjeździe do Iwkowej bo zawiewało w plecy :) Po Iwkowej poleciałem na kozieniec i prom w Wytrzyszce. Prom exclusive - napędzany akumulatorami :P 

Później jazda na Filipowice, po drodze spory kawałek stromego podjazdu, który jednak jechało mi się bardzo fajnie. Zmieniłem playlistę na miks piosenek z lat 80/90. Szybki przejazd przez Zakliczyn, sporo kilometrów pod wiatr ale albo wiał słabo, albo muzyka go zagłuszyła i oszukała moje nogi bo jechało się wyśmienicie :) 

Na koniec Jaworsko oraz Godów i sprawny powrót do domu. 






  • DST 100.20km
  • Czas 03:46
  • VAVG 26.60km/h
  • VMAX 79.00km/h
  • Podjazdy 1500m
  • Sprzęt Canyon Ultimate CF SL 9.0
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 10 czerwca 2016 Kategoria Szosa

125. Rano

Odwrotność dnia wczorajszego - rano i powoli. Straszyli burzami ale od rana świeciło słońce więc pojechałem na chwilę. Wpadł Bocheniec i Godów i jakieś płaskie Biadoliny na koniec. Nic szczególnego. W dalszym ciągu Czerwiecbardzo mizerny. Po powrocie trochę zabawy w ogrodzie przy moim drugim hobby - opieką nad trawnikami. Skoro zaczyna się Euro to przygotowałem trawnik właśnie do euro ;) Koszenie co 2 dni od początku Maja daje efekty - trawa jest wyjątkowo gęsta i prezentuje się w miarę ładnie pomimo kilku swoich wad. 









  • DST 36.60km
  • Czas 01:34
  • VAVG 23.36km/h
  • VMAX 73.00km/h
  • Podjazdy 460m
  • Sprzęt Canyon Ultimate CF SL 9.0
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 9 czerwca 2016 Kategoria >30km/h, ITT, Szosa

124. Wieczorny sprint

Wieczorna jazda bo przez cały dzień co chwilę padało i grzmiało, a dopiero wieczorem zrobiło się w miarę bezpiecznie. Założyłem lemondkę i rura ;) Tempo mocne, dorzuciłem podjazd żeby zbadać jak się jeździ pod górę w pozycji TT. Do Porąbki, tam pętelka i ruszyłem na Brzesko krajówką. O tej porze dość mało samochodów także fajnie. Zjechałem do autostrady Leśną, która od czasu otwarcia nowego łącznika stała się oazą spokoju. Ostatnie 3 kilometry spina żeby wyciągnąć 35km/h. Udało się. 





  • DST 37.10km
  • Czas 01:03
  • VAVG 35.33km/h
  • VMAX 60.00km/h
  • Podjazdy 238m
  • Sprzęt Canyon Ultimate CF SL 9.0
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 8 czerwca 2016 Kategoria Szosa

123. Prawie rano

Chciałem jechać wcześniej ale o 7 rano było 13 stopni, a o 8 było stopni 14. Za zimno. Ruszyłem dopiero przed 10 w kierunku Rzezawy. Dziś trochę inny początek niż zwykle. Pierwsze kilometry płaskie i nudne, ale po przekroczeniu starej czwórki w Rzezawie zaczęły się hopki. Początek podjazdu do Poręby za busem i leciałem 40, ale w połowie się zatrzymał i potem zbyt ostro ruszył żeby go złapać. Tak więc spokojnie do końca podjazdu. Szybki zjazd i kierunek Biesiadki. Cały czas jakieś tam hopki, tempo całkiem niezłe. Ogólnie dość fajnie mi się cały czas jechało. Wylądowałem w Łoniowej i postanowiłem na koniec dorzucić Godów, przede wszystkim żeby sprawdzić jak widoki z góry. Widoki takie na dwa razy - niby coś tam było widać ale nie tak daleko jak by się chciało. Po Godowie do domu najprostszą drogą. 






  • DST 56.70km
  • Czas 02:13
  • VAVG 25.58km/h
  • VMAX 68.00km/h
  • Podjazdy 642m
  • Sprzęt Canyon Ultimate CF SL 9.0
  • Aktywność Jazda na rowerze

Blogi rowerowe na www.bikestats.pl