Wpisy archiwalne w kategorii
Szosa
Dystans całkowity: | 52767.71 km (w terenie 1.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | 1776:24 |
Średnia prędkość: | 26.90 km/h |
Maksymalna prędkość: | 90.40 km/h |
Suma podjazdów: | 435198 m |
Maks. tętno maksymalne: | 206 (101 %) |
Maks. tętno średnie: | 194 (95 %) |
Suma kalorii: | 134635 kcal |
Liczba aktywności: | 1013 |
Średnio na aktywność: | 52.09 km i 2h 03m |
Więcej statystyk |
Piątek, 10 maja 2013
Kategoria Szosa
znów czterdziestka ale już lepiej
Znów nakręciłem czterdzieści, a dokładnie 46,6km. Dziś było znacznie lepiej niż ostatnio. Najpierw z górki za Bazyliką w Szczepanowie mocny zaciąg aż do Borzęcina. Tam średnia w granicach 36km/h. Potem już pod wiatr do Bielczy. W Biadolinach serwisówką do Wokowic też pod wiatr i potem stałą trasą do Porąbki Uszewskiej. W Porąbce nawrót i z wiatrem znów mocno. W Dębnie skręciłem w wąską uliczkę i pojechałem 'górą' (wyjazd w Jastwi przy E40). Po przecięciu krajówki najmocniejszy akcent dnia: aż do torów w Sterkowcu czyli prawie 3,5km, bardzo mocne tempo, 45km/h potem ostatni kilometr 37. I na koniec pod górkę do Szczepanowa i z górki do domu.
Max osiągnięty z górki w Dębnie/Porąbce, góra w końcu uległa ;P
Max osiągnięty z górki w Dębnie/Porąbce, góra w końcu uległa ;P

- DST 46.40km
- VMAX 70.00km/h
- Temperatura 24.0°C
- HRmax 188 ( 92%)
- HRavg 144 ( 70%)
- Kalorie 1375kcal
- Sprzęt Giant Cadex CFR2
- Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 8 maja 2013
Kategoria Szosa
brak mocy
Mam tak, że po przejechaniu kilkuset metrów jestem w stanie stwierdzić jak mi się będzie jechało. Czasem mam tak, że budząc się rano wiem czego mogę się spodziewać danego dnia. I dziś od rana wiedziałem, że będzie słabo. Na siłę wytaczałem trasy, ale podświadomie wiedziałem, że nic z tego nie będzie. Wyjechałem mimo to ale już z nastawieniem, ile będzie tyle będzie. I było właśnie 40km bardzo wolno po okolicy. Szkoda dnia, ale tak już bywa.
#lat=49.97038577752&lng=20.679855&zoom=13&maptype=osm
#lat=49.97038577752&lng=20.679855&zoom=13&maptype=osm
- DST 40.00km
- VMAX 68.00km/h
- Temperatura 26.0°C
- HRmax 185 ( 91%)
- HRavg 129 ( 63%)
- Kalorie 1100kcal
- Podjazdy 290m
- Sprzęt Giant Cadex CFR2
- Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 7 maja 2013
Kategoria Szosa
Przed burzą
Wczoraj kupiłem dętki i dziś można było jechać. Pogoda letnia: +26 stopni i słońce. No i brak wiatru :)
Pojechałem do Brzeska, a potem w lekko pagórkowaty teren czyli Jasień - Poręba - Biesiadki. Z Biesiadek długi zjazd do Łoniowej i po chwili kolejna wspinaczka do Gwoźdźca. Po chwili wytchnienia znów podjazd tym razem do miejscowości Jaworsko. Stamtąd już przyjemnie na dół do Łysej Góry i po w miarę płaskim terenie do krajowej czwórki.
Następnie płaski etap jazdy: Perła, Biadoliny. W Biadolinach zauważyłem, że wyasfaltowali drogę serwisową wzdłuż autostrady więc nie omieszkałem skorzystać. Jak skończą serwisówki to będzie cud, miód i orzeszki :D Kawałek z Wokowic do domu już po normalnej drodze.
Chwilę potem zaczęło się zbierać ostro na burzę, i koło 17 popiździło deszczem i burzą ostro :)
Wielki odpust już jutro w Szczepanowie. Ludzie świrują: kopią, sadzą, koszą, sprzątają, malują ogrodzenia, remontują itp itd na swoich podwórkach. Dowiedziałem się nawet, że jutro absolutny zakaz jakiejkolwiek pracy na polu. Jakbym trawę skosił w Niedzielę to by mi uszło na sucho, ale jeśli zrobił bym to jutro... to marny los :P Takich flag jest pewnie z 300 albo wincyj w okolicy :P

I już z domu:

Pojechałem do Brzeska, a potem w lekko pagórkowaty teren czyli Jasień - Poręba - Biesiadki. Z Biesiadek długi zjazd do Łoniowej i po chwili kolejna wspinaczka do Gwoźdźca. Po chwili wytchnienia znów podjazd tym razem do miejscowości Jaworsko. Stamtąd już przyjemnie na dół do Łysej Góry i po w miarę płaskim terenie do krajowej czwórki.
Następnie płaski etap jazdy: Perła, Biadoliny. W Biadolinach zauważyłem, że wyasfaltowali drogę serwisową wzdłuż autostrady więc nie omieszkałem skorzystać. Jak skończą serwisówki to będzie cud, miód i orzeszki :D Kawałek z Wokowic do domu już po normalnej drodze.
Chwilę potem zaczęło się zbierać ostro na burzę, i koło 17 popiździło deszczem i burzą ostro :)
Wielki odpust już jutro w Szczepanowie. Ludzie świrują: kopią, sadzą, koszą, sprzątają, malują ogrodzenia, remontują itp itd na swoich podwórkach. Dowiedziałem się nawet, że jutro absolutny zakaz jakiejkolwiek pracy na polu. Jakbym trawę skosił w Niedzielę to by mi uszło na sucho, ale jeśli zrobił bym to jutro... to marny los :P Takich flag jest pewnie z 300 albo wincyj w okolicy :P

I już z domu:

- DST 60.90km
- Czas 02:25
- VAVG 25.20km/h
- VMAX 63.30km/h
- Temperatura 26.0°C
- HRmax 192 ( 94%)
- HRavg 147 ( 72%)
- Kalorie 2010kcal
- Podjazdy 430m
- Sprzęt Giant Cadex CFR2
- Aktywność Jazda na rowerze
Majówkowo w grupie
Można by rzecz - w końcu się udało :) Od kilku dobrych dni jakoś nie mogłem się z Szymonem zgadać na rower, albo nie było czasu, albo pogoda się psuła. Dzisiaj jednak decyzja, że jedziemy, udało się jeszcze zgarnąć Grześka więć się szykowała fajowa jazda.
W ostatniej chwili zczaiłem się, że ciężko będzie znaleźć otwarty sklep dziś, więc szybki wypad na oddaloną 200m stację benzynową i tam zaopatrzyłem się w prowiant. Potem już do domu po rower i na miejsce spotkania, gdzie po kilku minutach dołączył Szymon i po następnych kiiilku Grzesiek ;)
Dzisiejsza trasa należała do tras płaskich, czyli północ. Najpierw obraliśmy kierunek na Radłów, gdzie miałem okazję sobie pojechać w 'pociągu'. Pięknie się sunęło bez problemu 35km/h na kole kolegi, dałem też ze 2 zmiany i nie było źle ;P Po minięciu Radłowa w dalszym ciągu jechaliśmy po zmianach aż do Czyżowa, gdzie przeczekaliśmy krótki opad deszczu i zjechaliśmy chwilę potem na prom. Kilka minut po opuszczeniu promu jak grom z jasnego nieba, czuje, że tył mi zaczął tańczyć po drodze. Spojrzenie do tyłu i widzę brak powietrza. Kilka minut wymuszonego postoju i Szymon pięknie wymienił mi dętkę (dziękuje:>) i mogliśmy jechać dalej, tyle, że ja z duszą na ramieniu już do końca - nie lubię jeździć bez zapasu.
Po tym kilku minutowym deszczu zmieniliśmy trochę plany, bo patrząc w niebo sytuacja nie wyglądała optymistycznie (ciemne chmury, grzmiało) i już po chwili sunęliśmy do Jadownik Mokrych i Zaborowa. Po chwili wyszło jednak słońce, zrobiło się ciepło i sucho i zamiast na Szczurową, skręciliśmy w prawo na most nad Wisłą i pojechaliśmy na Koszyce. W Koszycach w lewo na krajówkę i do Nowego Brzeska. Na tym etapie jazdy pojawiły się problemy z dyspozycją. Pojawiły się wzniesienia i coraz ciężej było mi utrzymać koło. Puls zaczął szaleć i nie chciał spaść poniżej 90% ale na szczęście pagórki nie trwały długo i na zjeździe sobie odpocząłem. Przed Nowym Brzeskiem zaczęło znowu padać, ale liczyłem się z tym od samego początku. Po przejeździe po centrum wjechaliśmy na dość ciekawy most. Ciekawy bo cholernie długi i jednopasmowy. Musieliśmy ostro dać po gazie bo wjechaliśmy tuż przed zmianą świateł i kolesie z na przeciwka już chcieli wjeżdżać powoli :P
Chwilę potem skręciliśmy w drogę przez las i strasznie mi się ten lasek spodobał. Cała ziemia porośnięta była zielonymi roślinami tak, że zielono było w 100% praktycznie. Przed Mikluszowicami niebiosa się otworzyły i jak nie lunęło.... Istne oberwanie chmury, ja w moich okularach przestałem cokolwiek widzieć, jedynie widziałem zarysy kolegów przede mną i starałem się jakoś za nimi jechać :). W Mikluszowicach przecięliśmy Rabę korzystając z odrestaurowanej kładki i brnęliśmy w wodzie w kierunku domu. Po kilkunastu minutach opady zelżały i już było coś widać. Przejechaliśmy jakimiś nieznanymi przezemnie drogami i wyjechaliśmy w Mokrzysce, gdzie Szymon odłączyć się i pojechał do domu. Grzesiek za moim przyzwoleniem :P przyspieszył i również z nim się pożegnałem. Sam natomiast starające się utrzymać super średnią pokonałem kilka ostatnich kilometrów do domu. :)
Super dzień :) Świetnie jeździ się z kimś, zupełnie inna bajka niż samemu. Nawet mimo tego deszczu było fajnie, seteczka się nawinęła kolejna, kilometrów przybyło, no i pierwszy raz udało mi się przejechać taki dystans w takiej średniej.
Miejsce spotkania:

Szymek i Grzesiek

Wierzba

#lat=50.006643345551&lng=20.596364449463&zoom=13&maptype=osm
W ostatniej chwili zczaiłem się, że ciężko będzie znaleźć otwarty sklep dziś, więc szybki wypad na oddaloną 200m stację benzynową i tam zaopatrzyłem się w prowiant. Potem już do domu po rower i na miejsce spotkania, gdzie po kilku minutach dołączył Szymon i po następnych kiiilku Grzesiek ;)
Dzisiejsza trasa należała do tras płaskich, czyli północ. Najpierw obraliśmy kierunek na Radłów, gdzie miałem okazję sobie pojechać w 'pociągu'. Pięknie się sunęło bez problemu 35km/h na kole kolegi, dałem też ze 2 zmiany i nie było źle ;P Po minięciu Radłowa w dalszym ciągu jechaliśmy po zmianach aż do Czyżowa, gdzie przeczekaliśmy krótki opad deszczu i zjechaliśmy chwilę potem na prom. Kilka minut po opuszczeniu promu jak grom z jasnego nieba, czuje, że tył mi zaczął tańczyć po drodze. Spojrzenie do tyłu i widzę brak powietrza. Kilka minut wymuszonego postoju i Szymon pięknie wymienił mi dętkę (dziękuje:>) i mogliśmy jechać dalej, tyle, że ja z duszą na ramieniu już do końca - nie lubię jeździć bez zapasu.
Po tym kilku minutowym deszczu zmieniliśmy trochę plany, bo patrząc w niebo sytuacja nie wyglądała optymistycznie (ciemne chmury, grzmiało) i już po chwili sunęliśmy do Jadownik Mokrych i Zaborowa. Po chwili wyszło jednak słońce, zrobiło się ciepło i sucho i zamiast na Szczurową, skręciliśmy w prawo na most nad Wisłą i pojechaliśmy na Koszyce. W Koszycach w lewo na krajówkę i do Nowego Brzeska. Na tym etapie jazdy pojawiły się problemy z dyspozycją. Pojawiły się wzniesienia i coraz ciężej było mi utrzymać koło. Puls zaczął szaleć i nie chciał spaść poniżej 90% ale na szczęście pagórki nie trwały długo i na zjeździe sobie odpocząłem. Przed Nowym Brzeskiem zaczęło znowu padać, ale liczyłem się z tym od samego początku. Po przejeździe po centrum wjechaliśmy na dość ciekawy most. Ciekawy bo cholernie długi i jednopasmowy. Musieliśmy ostro dać po gazie bo wjechaliśmy tuż przed zmianą świateł i kolesie z na przeciwka już chcieli wjeżdżać powoli :P
Chwilę potem skręciliśmy w drogę przez las i strasznie mi się ten lasek spodobał. Cała ziemia porośnięta była zielonymi roślinami tak, że zielono było w 100% praktycznie. Przed Mikluszowicami niebiosa się otworzyły i jak nie lunęło.... Istne oberwanie chmury, ja w moich okularach przestałem cokolwiek widzieć, jedynie widziałem zarysy kolegów przede mną i starałem się jakoś za nimi jechać :). W Mikluszowicach przecięliśmy Rabę korzystając z odrestaurowanej kładki i brnęliśmy w wodzie w kierunku domu. Po kilkunastu minutach opady zelżały i już było coś widać. Przejechaliśmy jakimiś nieznanymi przezemnie drogami i wyjechaliśmy w Mokrzysce, gdzie Szymon odłączyć się i pojechał do domu. Grzesiek za moim przyzwoleniem :P przyspieszył i również z nim się pożegnałem. Sam natomiast starające się utrzymać super średnią pokonałem kilka ostatnich kilometrów do domu. :)
Super dzień :) Świetnie jeździ się z kimś, zupełnie inna bajka niż samemu. Nawet mimo tego deszczu było fajnie, seteczka się nawinęła kolejna, kilometrów przybyło, no i pierwszy raz udało mi się przejechać taki dystans w takiej średniej.
Miejsce spotkania:

Szymek i Grzesiek

Wierzba

#lat=50.006643345551&lng=20.596364449463&zoom=13&maptype=osm
- DST 115.66km
- Czas 03:50
- VAVG 30.17km/h
- Temperatura 20.0°C
- HRmax 196 ( 96%)
- HRavg 161 ( 79%)
- Kalorie 3555kcal
- Podjazdy 160m
- Sprzęt Giant Cadex CFR2
- Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 30 kwietnia 2013
Kategoria Szosa
Jasień, Biesiadki
Rano nici z jazdy z Szymonem bo wyglądało jakby miało lunąć i było chłodno. Natomiast późnym popołudniem ciepło i słonecznie więc sobie zrobiłem pętelkę. Korek jak cholera w Brzesku na rondzie...
#lat=49.950302883417&lng=20.64357&zoom=12&maptype=osm
#lat=49.950302883417&lng=20.64357&zoom=12&maptype=osm
- DST 42.80km
- Czas 01:32
- VAVG 27.91km/h
- VMAX 55.00km/h
- Temperatura 21.0°C
- HRmax 189 ( 93%)
- HRavg 155 ( 76%)
- Kalorie 1400kcal
- Podjazdy 220m
- Sprzęt Giant Cadex CFR2
- Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 29 kwietnia 2013
Kategoria Szosa
Wiatr
wiaaaaaaaało. I dlatego tylko tyle. Piernicze to ma być frajda :P
- DST 28.60km
- VMAX 55.00km/h
- Temperatura 25.0°C
- HRmax 188 ( 92%)
- HRavg 147 ( 72%)
- Kalorie 870kcal
- Podjazdy 30m
- Sprzęt Giant Cadex CFR2
- Aktywność Jazda na rowerze
po zmroku
24 stopnie już po zmroku, coś pięknego... nie wysiedziałem i musiałem znów poczuć letnią noc :) Krótka pętelka po okolicy.
Zrobiłem sobie 'przepałkę', 2km na maksa.
Zrobiłem sobie 'przepałkę', 2km na maksa.
- DST 11.80km
- VMAX 48.00km/h
- Temperatura 24.0°C
- Podjazdy 20m
- Sprzęt Giant Cadex CFR2
- Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 25 kwietnia 2013
Kategoria Szosa
Zaczynamy górki
Na dzisiejszą jazdę zaplanowałem już wczoraj kilka punktów: miało być tak: Złota, Czchów, Lipnica Murowana, Nowy Wiśnicz i powrót do Brzeska przez Kobyle. Ale pogoda oraz głównie dyspozycja dnia troszkę zweryfikowała ten plan.
Zaczęło się fajnie, wyruszyłem z pod domu lekko po godzinie 10 i od razu poczułem wiaterek... cóż. Znaną na pamięć w nocy o północy trasą dojechałem do Dębna, tam pierwszy podjazd do Porąbki Usz. Dość wolno, ale dziś nie nastawiłem się na trzymanie wysokich średnich.
Po podjeździe czas na zjazd i szkoda, że akurat wiało w twarz bo nie dało się satysfakcjonującej prędkości rozwinąć. Rozbujałem się do 67km/h ale pamiętam, że na tej górce półtora roku temu holendrem pod 60 się bujaliśmy z kolegami :D.
W Porąbce chwilka rozmowy (cały czas jadąc) z kolegą w aucie i już byłem w Dołach, gdzie asfalty są dziurawe, a dziury głębokie i okrutne (o czym się przekonałem w tamtym roku).
Po dołach minąłem Łoniową i tam skręt w prawo ostry podjazd do Biesiadek, zaczynający się kawałkiem całkiem stromej ścianki. Nie będę udawał, że nie cieszyłem się z posiadania koronki 28z :P jak się okazało dziś była nadzwyczaj przydatna. Podjazd do Biesiadek jest dość długi ale po dość ostrym początku w miarę się wypłaszcza i można sobie jechać dość spokojnie do góry. Na górze szybka fotka na rozwidlenie dróg i dalsza droga (ja pojechałem w lewo).

Po jeszcze dwóch małych hopkach w końcu upragniony zjazd przez Złotą i jak zauważyłem zrobili asfalt nowy w kilku miejscach :D. Tak więc zjechać przez Złotą można na ostrym gazie. Troszkę cieplej mi się zrobiło na jednym łuku jak mi spaliniarz wyjechał ale spokojnie go zdołałem ominąć. Wreszcie koniec drogi, skręt w lewo kilkaset metrów i byłem przy drodze głównej Zakliczyn - Jurków.
Tym razem skręciłem sobie w prawo w kierunku Jurkowa i spokojnie sobie podjechałem pod rondo właśnie w Jurkowie, na którym wybrałem kierunek Nowy Sącz, a także jak dumnie głosił znak Muszyna, Krynica Zdrój. Tak daleko jednak się dziś nie wybierałem i wkrótce potem odbiłem w prawo na dużo spokojniejszą dróżkę, która zresztą była ledwo przejezdna przez rozłożony rynek.

W Czchowie rozpoczął się mozolny podjazd, ale na szczycie czekał mnie cudowny widok! Kilka fotek pstryknąłem ale naprawdę foty z komórki nie potrafią oddać piękna niektórych miejsc.





Po kilku minutach ruszyłem dalej, zjazd cholernie ciężki bo po chwili dobrej drogi, zrobiło się nagle strasznie dziurawo i krzywo. Ręce na klamkach i slalomik i tak do końca. W końcu wyjechałem w miejscowości Iwkowa i pojechałem prosto w kierunku serpentyn. Najpierw jednak trzeba było do nich podjechać i to jak się okazało szło mi bardzo opornie. Gdzieś za Czchowem jakby mi prąd odcięło i nagle stwierdziłem, że po płaskim odcinku jadę na małym blacie, 20km/h.... Syndrom kapcia na całego, co chwila patrzyłem czy to, aby nie brak powietrza w kole, ale po prostu coś mi się podziało i cholernie ciężko mi było jechać. Chwilkę relaksu choć nie dla pleców na wspomnianych serpentynach, gdzie idzie nieźle poszaleć i zawitałem do Tymowej (chyba ;>)

Skręciłem w lewo, aby kontynuować drogę do Lipnicy i dalej do Wiśnicza ale po kilometrze czy dwóch wleczenia się postanowiłem, że zawracam. Nie dojechał bym do Wiśnicza dziś. Tak więc zawróciłem, dojechałem do krajówki i pojechałem na Brzesko. Jazda krajową 75'tką nie należał dziś do przyjemnych. W ogóle wolę raczej starą dobrą 4'kę bo tam pobocze 2-metrowe, a na 75'tce brak tego. Tak więc jechałem pod wiatr, tiry z na przeciwka tak zawiewały, że myślałem, że mnie w końcy przerwóci, nie lepiej było z tirami, które mnie wyprzedzały, bo nie dość, że większość robiła to dość 'ciasno', to też takie zawirowania robiły, że mało brakowało żeby wpaść pod koła...
W Uszwi skręciłem w lewo i postanowiłem kontynuować drogami lokalnymi. Tymi też dojechałem do samego Brzeska, gdzie zatrzymałem się tradycyjnie chyba na lodach (:P) i po kilku minutach przerwy pojechałem stałą trasą przez Mokrzyskę do domu.
Cóż tu można powiedzieć. Miało być inaczej ale w zasadzie jestem zadowolony tak czy tak. Dystans ok, podjazdy w miarę ok, nie ma co narzekać. Wiśnicz zostawiam na następny raz :). No i może w weekend coś się uda przekręcić w towarzystwie to będzie całkiem inaczej :).
No i jednak potrafię się rozpisać :D
Do usłyszenia :)
#lat=49.906638687592&lng=20.648895&zoom=11&maptype=osm
Zaczęło się fajnie, wyruszyłem z pod domu lekko po godzinie 10 i od razu poczułem wiaterek... cóż. Znaną na pamięć w nocy o północy trasą dojechałem do Dębna, tam pierwszy podjazd do Porąbki Usz. Dość wolno, ale dziś nie nastawiłem się na trzymanie wysokich średnich.
Po podjeździe czas na zjazd i szkoda, że akurat wiało w twarz bo nie dało się satysfakcjonującej prędkości rozwinąć. Rozbujałem się do 67km/h ale pamiętam, że na tej górce półtora roku temu holendrem pod 60 się bujaliśmy z kolegami :D.
W Porąbce chwilka rozmowy (cały czas jadąc) z kolegą w aucie i już byłem w Dołach, gdzie asfalty są dziurawe, a dziury głębokie i okrutne (o czym się przekonałem w tamtym roku).
Po dołach minąłem Łoniową i tam skręt w prawo ostry podjazd do Biesiadek, zaczynający się kawałkiem całkiem stromej ścianki. Nie będę udawał, że nie cieszyłem się z posiadania koronki 28z :P jak się okazało dziś była nadzwyczaj przydatna. Podjazd do Biesiadek jest dość długi ale po dość ostrym początku w miarę się wypłaszcza i można sobie jechać dość spokojnie do góry. Na górze szybka fotka na rozwidlenie dróg i dalsza droga (ja pojechałem w lewo).

Po jeszcze dwóch małych hopkach w końcu upragniony zjazd przez Złotą i jak zauważyłem zrobili asfalt nowy w kilku miejscach :D. Tak więc zjechać przez Złotą można na ostrym gazie. Troszkę cieplej mi się zrobiło na jednym łuku jak mi spaliniarz wyjechał ale spokojnie go zdołałem ominąć. Wreszcie koniec drogi, skręt w lewo kilkaset metrów i byłem przy drodze głównej Zakliczyn - Jurków.
Tym razem skręciłem sobie w prawo w kierunku Jurkowa i spokojnie sobie podjechałem pod rondo właśnie w Jurkowie, na którym wybrałem kierunek Nowy Sącz, a także jak dumnie głosił znak Muszyna, Krynica Zdrój. Tak daleko jednak się dziś nie wybierałem i wkrótce potem odbiłem w prawo na dużo spokojniejszą dróżkę, która zresztą była ledwo przejezdna przez rozłożony rynek.

W Czchowie rozpoczął się mozolny podjazd, ale na szczycie czekał mnie cudowny widok! Kilka fotek pstryknąłem ale naprawdę foty z komórki nie potrafią oddać piękna niektórych miejsc.





Po kilku minutach ruszyłem dalej, zjazd cholernie ciężki bo po chwili dobrej drogi, zrobiło się nagle strasznie dziurawo i krzywo. Ręce na klamkach i slalomik i tak do końca. W końcu wyjechałem w miejscowości Iwkowa i pojechałem prosto w kierunku serpentyn. Najpierw jednak trzeba było do nich podjechać i to jak się okazało szło mi bardzo opornie. Gdzieś za Czchowem jakby mi prąd odcięło i nagle stwierdziłem, że po płaskim odcinku jadę na małym blacie, 20km/h.... Syndrom kapcia na całego, co chwila patrzyłem czy to, aby nie brak powietrza w kole, ale po prostu coś mi się podziało i cholernie ciężko mi było jechać. Chwilkę relaksu choć nie dla pleców na wspomnianych serpentynach, gdzie idzie nieźle poszaleć i zawitałem do Tymowej (chyba ;>)

Skręciłem w lewo, aby kontynuować drogę do Lipnicy i dalej do Wiśnicza ale po kilometrze czy dwóch wleczenia się postanowiłem, że zawracam. Nie dojechał bym do Wiśnicza dziś. Tak więc zawróciłem, dojechałem do krajówki i pojechałem na Brzesko. Jazda krajową 75'tką nie należał dziś do przyjemnych. W ogóle wolę raczej starą dobrą 4'kę bo tam pobocze 2-metrowe, a na 75'tce brak tego. Tak więc jechałem pod wiatr, tiry z na przeciwka tak zawiewały, że myślałem, że mnie w końcy przerwóci, nie lepiej było z tirami, które mnie wyprzedzały, bo nie dość, że większość robiła to dość 'ciasno', to też takie zawirowania robiły, że mało brakowało żeby wpaść pod koła...
W Uszwi skręciłem w lewo i postanowiłem kontynuować drogami lokalnymi. Tymi też dojechałem do samego Brzeska, gdzie zatrzymałem się tradycyjnie chyba na lodach (:P) i po kilku minutach przerwy pojechałem stałą trasą przez Mokrzyskę do domu.
Cóż tu można powiedzieć. Miało być inaczej ale w zasadzie jestem zadowolony tak czy tak. Dystans ok, podjazdy w miarę ok, nie ma co narzekać. Wiśnicz zostawiam na następny raz :). No i może w weekend coś się uda przekręcić w towarzystwie to będzie całkiem inaczej :).
No i jednak potrafię się rozpisać :D
Do usłyszenia :)
#lat=49.906638687592&lng=20.648895&zoom=11&maptype=osm
- DST 76.70km
- Czas 03:11
- VAVG 24.09km/h
- VMAX 67.00km/h
- Temperatura 24.0°C
- HRmax 185 ( 91%)
- HRavg 150 ( 73%)
- Kalorie 2750kcal
- Podjazdy 710m
- Sprzęt Giant Cadex CFR2
- Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 24 kwietnia 2013
Kategoria Szosa
Na lody w przerwie od ogrodu
od 10 do 14:30 praca w ogrodzie. Potem wyjazd na lody do Brzeska, obiad i do 20:10 znów w ogrodzie :D Jest roboty sporo, ale lubię to :>
- DST 18.60km
- Temperatura 21.0°C
- Podjazdy 30m
- Sprzęt Giant Cadex CFR2
- Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 23 kwietnia 2013
Kategoria Szosa
takie tam rozkręcenie
Króciutko na rozkręcenie nóżki. Kilka mocnych sprintów, a tak to na luzie. Wyczyściłem przerzutkę tylną i hula pięknie i cichutko





- DST 22.60km
- VMAX 57.00km/h
- Temperatura 23.0°C
- HRmax 197 ( 97%)
- HRavg 143 ( 70%)
- Kalorie 650kcal
- Podjazdy 30m
- Sprzęt Giant Cadex CFR2
- Aktywność Jazda na rowerze