Informacje

  • Wszystkie kilometry: 56790.11 km
  • Km w terenie: 26.50 km (0.05%)
  • Czas na rowerze: 78d 16h 57m
  • Prędkość średnia: 26.68 km/h
  • Suma w górę: 463798 m
  • Więcej informacji.
baton rowerowy bikestats.pl

Moje rowery

Szukaj

Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy piotrkol.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Piątek, 3 maja 2013 Kategoria >100km, >30km/h, Szosa, Peleton

Majówkowo w grupie

Można by rzecz - w końcu się udało :) Od kilku dobrych dni jakoś nie mogłem się z Szymonem zgadać na rower, albo nie było czasu, albo pogoda się psuła. Dzisiaj jednak decyzja, że jedziemy, udało się jeszcze zgarnąć Grześka więć się szykowała fajowa jazda.

W ostatniej chwili zczaiłem się, że ciężko będzie znaleźć otwarty sklep dziś, więc szybki wypad na oddaloną 200m stację benzynową i tam zaopatrzyłem się w prowiant. Potem już do domu po rower i na miejsce spotkania, gdzie po kilku minutach dołączył Szymon i po następnych kiiilku Grzesiek ;)

Dzisiejsza trasa należała do tras płaskich, czyli północ. Najpierw obraliśmy kierunek na Radłów, gdzie miałem okazję sobie pojechać w 'pociągu'. Pięknie się sunęło bez problemu 35km/h na kole kolegi, dałem też ze 2 zmiany i nie było źle ;P Po minięciu Radłowa w dalszym ciągu jechaliśmy po zmianach aż do Czyżowa, gdzie przeczekaliśmy krótki opad deszczu i zjechaliśmy chwilę potem na prom. Kilka minut po opuszczeniu promu jak grom z jasnego nieba, czuje, że tył mi zaczął tańczyć po drodze. Spojrzenie do tyłu i widzę brak powietrza. Kilka minut wymuszonego postoju i Szymon pięknie wymienił mi dętkę (dziękuje:>) i mogliśmy jechać dalej, tyle, że ja z duszą na ramieniu już do końca - nie lubię jeździć bez zapasu.

Po tym kilku minutowym deszczu zmieniliśmy trochę plany, bo patrząc w niebo sytuacja nie wyglądała optymistycznie (ciemne chmury, grzmiało) i już po chwili sunęliśmy do Jadownik Mokrych i Zaborowa. Po chwili wyszło jednak słońce, zrobiło się ciepło i sucho i zamiast na Szczurową, skręciliśmy w prawo na most nad Wisłą i pojechaliśmy na Koszyce. W Koszycach w lewo na krajówkę i do Nowego Brzeska. Na tym etapie jazdy pojawiły się problemy z dyspozycją. Pojawiły się wzniesienia i coraz ciężej było mi utrzymać koło. Puls zaczął szaleć i nie chciał spaść poniżej 90% ale na szczęście pagórki nie trwały długo i na zjeździe sobie odpocząłem. Przed Nowym Brzeskiem zaczęło znowu padać, ale liczyłem się z tym od samego początku. Po przejeździe po centrum wjechaliśmy na dość ciekawy most. Ciekawy bo cholernie długi i jednopasmowy. Musieliśmy ostro dać po gazie bo wjechaliśmy tuż przed zmianą świateł i kolesie z na przeciwka już chcieli wjeżdżać powoli :P

Chwilę potem skręciliśmy w drogę przez las i strasznie mi się ten lasek spodobał. Cała ziemia porośnięta była zielonymi roślinami tak, że zielono było w 100% praktycznie. Przed Mikluszowicami niebiosa się otworzyły i jak nie lunęło.... Istne oberwanie chmury, ja w moich okularach przestałem cokolwiek widzieć, jedynie widziałem zarysy kolegów przede mną i starałem się jakoś za nimi jechać :). W Mikluszowicach przecięliśmy Rabę korzystając z odrestaurowanej kładki i brnęliśmy w wodzie w kierunku domu. Po kilkunastu minutach opady zelżały i już było coś widać. Przejechaliśmy jakimiś nieznanymi przezemnie drogami i wyjechaliśmy w Mokrzysce, gdzie Szymon odłączyć się i pojechał do domu. Grzesiek za moim przyzwoleniem :P przyspieszył i również z nim się pożegnałem. Sam natomiast starające się utrzymać super średnią pokonałem kilka ostatnich kilometrów do domu. :)

Super dzień :) Świetnie jeździ się z kimś, zupełnie inna bajka niż samemu. Nawet mimo tego deszczu było fajnie, seteczka się nawinęła kolejna, kilometrów przybyło, no i pierwszy raz udało mi się przejechać taki dystans w takiej średniej.



Miejsce spotkania:



Szymek i Grzesiek



Wierzba



#lat=50.006643345551&lng=20.596364449463&zoom=13&maptype=osm
  • DST 115.66km
  • Czas 03:50
  • VAVG 30.17km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • HRmax 196 ( 96%)
  • HRavg 161 ( 79%)
  • Kalorie 3555kcal
  • Podjazdy 160m
  • Sprzęt Giant Cadex CFR2
  • Aktywność Jazda na rowerze

Komentarze
coś w oponie musiało zostać ;/ ja mimo ze powietrze dalej w kole mam jutro zrzucam i czegoś wbitego będę szukał
labudu
- 17:50 piątek, 3 maja 2013 | linkuj
A teraz zszedłem umyć rower i widzę kolejny kapeć... szok
piotrkol
- 17:19 piątek, 3 maja 2013 | linkuj
jakbym siebie z dziś widział- zakupy na stacji, chwila deszczu i do tego kapeć, sęk w tym że ostatnio jak mi się zapas od sztycy odkleił to go nie założyłem na swoje miejsce
labudu
- 16:40 piątek, 3 maja 2013 | linkuj
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa dzieu
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]


Blogi rowerowe na www.bikestats.pl