Informacje

  • Wszystkie kilometry: 56790.11 km
  • Km w terenie: 26.50 km (0.05%)
  • Czas na rowerze: 78d 16h 57m
  • Prędkość średnia: 26.68 km/h
  • Suma w górę: 463798 m
  • Więcej informacji.
baton rowerowy bikestats.pl

Moje rowery

Szukaj

Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy piotrkol.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Czwartek, 25 kwietnia 2013 Kategoria Szosa

Zaczynamy górki

Na dzisiejszą jazdę zaplanowałem już wczoraj kilka punktów: miało być tak: Złota, Czchów, Lipnica Murowana, Nowy Wiśnicz i powrót do Brzeska przez Kobyle. Ale pogoda oraz głównie dyspozycja dnia troszkę zweryfikowała ten plan.

Zaczęło się fajnie, wyruszyłem z pod domu lekko po godzinie 10 i od razu poczułem wiaterek... cóż. Znaną na pamięć w nocy o północy trasą dojechałem do Dębna, tam pierwszy podjazd do Porąbki Usz. Dość wolno, ale dziś nie nastawiłem się na trzymanie wysokich średnich.

Po podjeździe czas na zjazd i szkoda, że akurat wiało w twarz bo nie dało się satysfakcjonującej prędkości rozwinąć. Rozbujałem się do 67km/h ale pamiętam, że na tej górce półtora roku temu holendrem pod 60 się bujaliśmy z kolegami :D.

W Porąbce chwilka rozmowy (cały czas jadąc) z kolegą w aucie i już byłem w Dołach, gdzie asfalty są dziurawe, a dziury głębokie i okrutne (o czym się przekonałem w tamtym roku).

Po dołach minąłem Łoniową i tam skręt w prawo ostry podjazd do Biesiadek, zaczynający się kawałkiem całkiem stromej ścianki. Nie będę udawał, że nie cieszyłem się z posiadania koronki 28z :P jak się okazało dziś była nadzwyczaj przydatna. Podjazd do Biesiadek jest dość długi ale po dość ostrym początku w miarę się wypłaszcza i można sobie jechać dość spokojnie do góry. Na górze szybka fotka na rozwidlenie dróg i dalsza droga (ja pojechałem w lewo).



Po jeszcze dwóch małych hopkach w końcu upragniony zjazd przez Złotą i jak zauważyłem zrobili asfalt nowy w kilku miejscach :D. Tak więc zjechać przez Złotą można na ostrym gazie. Troszkę cieplej mi się zrobiło na jednym łuku jak mi spaliniarz wyjechał ale spokojnie go zdołałem ominąć. Wreszcie koniec drogi, skręt w lewo kilkaset metrów i byłem przy drodze głównej Zakliczyn - Jurków.

Tym razem skręciłem sobie w prawo w kierunku Jurkowa i spokojnie sobie podjechałem pod rondo właśnie w Jurkowie, na którym wybrałem kierunek Nowy Sącz, a także jak dumnie głosił znak Muszyna, Krynica Zdrój. Tak daleko jednak się dziś nie wybierałem i wkrótce potem odbiłem w prawo na dużo spokojniejszą dróżkę, która zresztą była ledwo przejezdna przez rozłożony rynek.




W Czchowie rozpoczął się mozolny podjazd, ale na szczycie czekał mnie cudowny widok! Kilka fotek pstryknąłem ale naprawdę foty z komórki nie potrafią oddać piękna niektórych miejsc.













Po kilku minutach ruszyłem dalej, zjazd cholernie ciężki bo po chwili dobrej drogi, zrobiło się nagle strasznie dziurawo i krzywo. Ręce na klamkach i slalomik i tak do końca. W końcu wyjechałem w miejscowości Iwkowa i pojechałem prosto w kierunku serpentyn. Najpierw jednak trzeba było do nich podjechać i to jak się okazało szło mi bardzo opornie. Gdzieś za Czchowem jakby mi prąd odcięło i nagle stwierdziłem, że po płaskim odcinku jadę na małym blacie, 20km/h.... Syndrom kapcia na całego, co chwila patrzyłem czy to, aby nie brak powietrza w kole, ale po prostu coś mi się podziało i cholernie ciężko mi było jechać. Chwilkę relaksu choć nie dla pleców na wspomnianych serpentynach, gdzie idzie nieźle poszaleć i zawitałem do Tymowej (chyba ;>)



Skręciłem w lewo, aby kontynuować drogę do Lipnicy i dalej do Wiśnicza ale po kilometrze czy dwóch wleczenia się postanowiłem, że zawracam. Nie dojechał bym do Wiśnicza dziś. Tak więc zawróciłem, dojechałem do krajówki i pojechałem na Brzesko. Jazda krajową 75'tką nie należał dziś do przyjemnych. W ogóle wolę raczej starą dobrą 4'kę bo tam pobocze 2-metrowe, a na 75'tce brak tego. Tak więc jechałem pod wiatr, tiry z na przeciwka tak zawiewały, że myślałem, że mnie w końcy przerwóci, nie lepiej było z tirami, które mnie wyprzedzały, bo nie dość, że większość robiła to dość 'ciasno', to też takie zawirowania robiły, że mało brakowało żeby wpaść pod koła...

W Uszwi skręciłem w lewo i postanowiłem kontynuować drogami lokalnymi. Tymi też dojechałem do samego Brzeska, gdzie zatrzymałem się tradycyjnie chyba na lodach (:P) i po kilku minutach przerwy pojechałem stałą trasą przez Mokrzyskę do domu.

Cóż tu można powiedzieć. Miało być inaczej ale w zasadzie jestem zadowolony tak czy tak. Dystans ok, podjazdy w miarę ok, nie ma co narzekać. Wiśnicz zostawiam na następny raz :). No i może w weekend coś się uda przekręcić w towarzystwie to będzie całkiem inaczej :).

No i jednak potrafię się rozpisać :D
Do usłyszenia :)


#lat=49.906638687592&lng=20.648895&zoom=11&maptype=osm
  • DST 76.70km
  • Czas 03:11
  • VAVG 24.09km/h
  • VMAX 67.00km/h
  • Temperatura 24.0°C
  • HRmax 185 ( 91%)
  • HRavg 150 ( 73%)
  • Kalorie 2750kcal
  • Podjazdy 710m
  • Sprzęt Giant Cadex CFR2
  • Aktywność Jazda na rowerze

Komentarze
No... też trochę mi znajome klimaty Czchów itd.
MAsz rację - niestety zdjecia nie oddadzą klimatu miejsc, piękna górek.
A okolice rzeczywiście są piękne.
jechałeś kiedyś na Jamną przez Habalinę? Jesli nie to polecam. Stamtąd są cudne widoki.
lemuriza1972
- 14:57 czwartek, 2 maja 2013 | linkuj
Znajome klimaty aż się che tam być .........
DARIUSZ79
- 18:59 piątek, 26 kwietnia 2013 | linkuj
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa oncic
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]


Blogi rowerowe na www.bikestats.pl