Wpisy archiwalne w kategorii
Szosa
Dystans całkowity: | 52767.71 km (w terenie 1.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | 1776:24 |
Średnia prędkość: | 26.90 km/h |
Maksymalna prędkość: | 90.40 km/h |
Suma podjazdów: | 435198 m |
Maks. tętno maksymalne: | 206 (101 %) |
Maks. tętno średnie: | 194 (95 %) |
Suma kalorii: | 134635 kcal |
Liczba aktywności: | 1013 |
Średnio na aktywność: | 52.09 km i 2h 03m |
Więcej statystyk |
Niedziela, 29 czerwca 2014
Kategoria Szosa
Dokręcić do tysiąca
Wyjątkowo mocny wiatr, nie wyobrażam sobie dzisiaj jakiejś dłuższej jazdy. Z trudem dojechałem do Porąbki, gdzie zrobiłem nawrót i pięknie z wiatrem do domu. Od Woli do Sterkowca (2.9km) poprawiona średnia na 46,8km/h. Plan minimum wykonany, 1000km pykło w Czerwcu. Jutro ma lać.
- DST 31.40km
- Czas 01:04
- VAVG 29.44km/h
- VMAX 50.00km/h
- Temperatura 27.0°C
- Podjazdy 135m
- Sprzęt Giant Cadex CFR2
- Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 28 czerwca 2014
Kategoria Szosa
wiatr z południa, ale czy na pewno?
Nigdy bym nie przypuszczał, że widząc 26 stopni na przełomie Czerwca i Lipca powiem: 'ale upał'. Ale tak jest w tym dziwnym roku. Organizm przyzwyczajony do <20 stopni, więc dziś istny letni upał. I wiatr podobno według icm z południa ale jakoś ciężko było stwierdzić na pewno.
Znowu wstydliwie krótka pętla. Najpierw na Wolę i spróbowałem sił w odzyskaniu koma na odcinku Wola - Maszkienice, który został utracony na rzecz Grześka z PRO nogą. Zrobił średnią 48,7km/h, jakiś kosmos. Spróbowalem bo niby miało pomagać, rozkręciłem do 53km/h ale stwierdziłem, że nie da rady dziś na pewno i odpuściłem po ledwo 300m. Pojechałem więc na Porąbkę i potem na podjazd pod Godów od strony Groty (1km @10% ze ścianką ~20%) Średnia 9,6km/h szał totalny :P
Na zjeździe wyrównałem swój szalony czas zjazdu (1:01, i średnia 67,4km/h) osiągając na samym dole 75km/h.
Po tym pojechałem w kierunku domu spokojnym tempem. Na koniec jeszcze jeden duży wysiłek: podjazd do Szczepanowa od Sterkowca, od zimy nie ruszany jeśli chodzi o bicie czasów. Udało się poprawić z 1:13 na 1:07 (39,4km/h).
Znowu wstydliwie krótka pętla. Najpierw na Wolę i spróbowałem sił w odzyskaniu koma na odcinku Wola - Maszkienice, który został utracony na rzecz Grześka z PRO nogą. Zrobił średnią 48,7km/h, jakiś kosmos. Spróbowalem bo niby miało pomagać, rozkręciłem do 53km/h ale stwierdziłem, że nie da rady dziś na pewno i odpuściłem po ledwo 300m. Pojechałem więc na Porąbkę i potem na podjazd pod Godów od strony Groty (1km @10% ze ścianką ~20%) Średnia 9,6km/h szał totalny :P
Na zjeździe wyrównałem swój szalony czas zjazdu (1:01, i średnia 67,4km/h) osiągając na samym dole 75km/h.
Po tym pojechałem w kierunku domu spokojnym tempem. Na koniec jeszcze jeden duży wysiłek: podjazd do Szczepanowa od Sterkowca, od zimy nie ruszany jeśli chodzi o bicie czasów. Udało się poprawić z 1:13 na 1:07 (39,4km/h).
- DST 33.50km
- Czas 01:16
- VAVG 26.45km/h
- VMAX 75.00km/h
- Temperatura 26.0°C
- Podjazdy 256m
- Sprzęt Giant Cadex CFR2
- Aktywność Jazda na rowerze
Po deszczu
Lało od rana, ale potem przeszło i nawet asfalt wysechł. Więc wyszedłem na chwilę. Tempo mocne, trasa znana i krótka. Do Porąbki, nawrót i przez las na Woli powrót jeszcze przejeżdżając przez Biadoliny żeby dołożyć do 3 dyszek.
A jutro ostatni egzamin, najgorszy. Z przedmiotu, którego nie mogę zaliczyć od roku. Z przedmiotu którego nie zaliczyło ponad 75% mojego roku :). Z przedmiotu, który muszę zdać żeby pozostać i dokończyć (pół roku zostało) studia. Jest jeszcze Wrzesień ale zaprawdę pięknie by było mieć to z głowy... Będzie ciężko.
A jutro ostatni egzamin, najgorszy. Z przedmiotu, którego nie mogę zaliczyć od roku. Z przedmiotu którego nie zaliczyło ponad 75% mojego roku :). Z przedmiotu, który muszę zdać żeby pozostać i dokończyć (pół roku zostało) studia. Jest jeszcze Wrzesień ale zaprawdę pięknie by było mieć to z głowy... Będzie ciężko.
- DST 34.00km
- Czas 01:04
- VAVG 31.88km/h
- VMAX 54.00km/h
- Temperatura 14.0°C
- Podjazdy 197m
- Sprzęt Giant Cadex CFR2
- Aktywność Jazda na rowerze
pętle i deszcz
Zanosiło się na deszcz od rana. Do tego wiało, więc jeździłem pętlę. Zrobiłem 4 i zaczęło padać. Dobre tempo, ale mało kilometrów.
- DST 21.70km
- Czas 00:40
- VAVG 32.55km/h
- VMAX 48.00km/h
- Temperatura 18.0°C
- Podjazdy 107m
- Sprzęt Giant Cadex CFR2
- Aktywność Jazda na rowerze
o Zachodzie
Późno popołudniowa jazda. Wyszedłem w przewie meczu Włochy - Urugwaj, bo przysypiałem więc wolałem odpuścić i lepiej pokręcić :)
Wiedziałem, że słońce niedługo po wyjeździe zacznie się chować i zrobi się chłodno więc ubrałem pod krótkie spodenki - długie cienkie. Takie pseudo nogawki wyszły :P
I rzeczywiście jak wyszedłem to lekko marzłem na początku. Koniec Czerwca, a poniżej 20 stopni przy bezchmurnym niebie. Jaja.
Dla odmiany dziś dośc płasko. Najpierw przez Wokowice i Łęki do Borzęcina. Podczas jazdy minąłem całą chmarę rowerzystów. Jakaś plaga na rowery co mnie cieszy. Potem z Borzęcina do Bielczy i w kierunku Biadolin. Dawno tamtędy nie jechałem ze względu na remont drogi, ale ostatnio widziałem, że już ją zrobili.
W Biadolinach właśnie owa nowa droga i zamiast starego skrzyżowania - rondo :) Ciekawa sprawa.
Druga część trasy to jazda do Porąbki, w Porąbce nawrót oraz korekta siodełka i szybki powrót w stronę domu. Przy grzebaniu przy siodle ochłonąłem więc pierwsze minuty jazdy ciężkie - zimno po plecach.
Do domu całkiem niezła średnia wyszła i ogólnie z całego treningu też dość szybko wyszło.
Wiedziałem, że słońce niedługo po wyjeździe zacznie się chować i zrobi się chłodno więc ubrałem pod krótkie spodenki - długie cienkie. Takie pseudo nogawki wyszły :P
I rzeczywiście jak wyszedłem to lekko marzłem na początku. Koniec Czerwca, a poniżej 20 stopni przy bezchmurnym niebie. Jaja.
Dla odmiany dziś dośc płasko. Najpierw przez Wokowice i Łęki do Borzęcina. Podczas jazdy minąłem całą chmarę rowerzystów. Jakaś plaga na rowery co mnie cieszy. Potem z Borzęcina do Bielczy i w kierunku Biadolin. Dawno tamtędy nie jechałem ze względu na remont drogi, ale ostatnio widziałem, że już ją zrobili.
W Biadolinach właśnie owa nowa droga i zamiast starego skrzyżowania - rondo :) Ciekawa sprawa.
Druga część trasy to jazda do Porąbki, w Porąbce nawrót oraz korekta siodełka i szybki powrót w stronę domu. Przy grzebaniu przy siodle ochłonąłem więc pierwsze minuty jazdy ciężkie - zimno po plecach.
Do domu całkiem niezła średnia wyszła i ogólnie z całego treningu też dość szybko wyszło.
- DST 47.10km
- Czas 01:32
- VAVG 30.72km/h
- VMAX 50.60km/h
- Temperatura 17.0°C
- Podjazdy 160m
- Sprzęt Giant Cadex CFR2
- Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 22 czerwca 2014
Kategoria Szosa
Wieje, już mam dość
Ciągle wieje! od początku roku wieje! zima, wiosna teraz lato i wieje! nigdy tyle nie wiało co w tym sezonie. Szlag człowieka trafia. Zero ochoty na jazdę mam, dziękuje za taki szajs pogodowy. Do tego zimno jak diabli. 22 Czerwca, a zmarzłem kolejny raz. Śmiech na sali.
Dziś powinno było być więcej. Dużo więcej. Ale WIAŁO. Mocno, a nawet bardzo mocno. Momentami było nawet niebezpiecznie przy bocznych podmuchach. Rozumiem w Marcu, rozumiem przed burzą, ale tak jak jest teraz?? Do Wokowic wykorzystałem to dziadostwo jak się dało i zrobiłem koma, poprawiając średnią z 48 na 49 z jakimś hakiem małym. hehe fajnie, wolałbym żeby nie było takiej okazji. Potem przez las pod górę do Woli D. Tu było spokojnie bo las, ale za to zimno.
Potem centralnie w twarz wiało jak jechałem do Porąbki, więc wymyśliłem, że nie jadę nigdzie dalej tylko rzucam kolejne wyzwanie na odzyskanie segmentu Porąbka - Dębno. Jak się bawić to się bawić. Słabo zacząłem, ciężko się było rozpędzić, wiatr jakby lekko ucichł ale pomagał. Rozbujałem się dopiero w połowie Porąbki, na budziku ciągle koło 45 kilometrów na godzinę. Pod koniec Dębna zrobiło się trochę ciężko, ostatkiem sił dojechałem do końca płaskiego, i siłą woli dokręciłem z górki do czwórki. Wystarczyło. Pobiłem najlepszy czas o sekundę. Szacunek dla WujkaG, którego od kilku tygodni próbowałem pokonać. On sobie po prostu jechał do Krakowa, i machnął taki czas, mi trzeba było 3 razy jechać specjalnie pod tym kątem żeby to pobić. Odcinek Łoniowa - Dębno na tapecie, dłuższy o 2 km, czyli coś koło 6-7km ze średnią 42km/h.... Raczej będzie ciężko, ale powalczę, w końcu to 'moje osiedle' :P
Powrót do domu ciężki, wiało w twarz a potem bocznie i było dość groźnie. Jestem zniechęcony tym co się dzieje. Nie tak miało to wyglądać w Czerwcu. Plany były inne.
Może się poprawi.
Dziś powinno było być więcej. Dużo więcej. Ale WIAŁO. Mocno, a nawet bardzo mocno. Momentami było nawet niebezpiecznie przy bocznych podmuchach. Rozumiem w Marcu, rozumiem przed burzą, ale tak jak jest teraz?? Do Wokowic wykorzystałem to dziadostwo jak się dało i zrobiłem koma, poprawiając średnią z 48 na 49 z jakimś hakiem małym. hehe fajnie, wolałbym żeby nie było takiej okazji. Potem przez las pod górę do Woli D. Tu było spokojnie bo las, ale za to zimno.
Potem centralnie w twarz wiało jak jechałem do Porąbki, więc wymyśliłem, że nie jadę nigdzie dalej tylko rzucam kolejne wyzwanie na odzyskanie segmentu Porąbka - Dębno. Jak się bawić to się bawić. Słabo zacząłem, ciężko się było rozpędzić, wiatr jakby lekko ucichł ale pomagał. Rozbujałem się dopiero w połowie Porąbki, na budziku ciągle koło 45 kilometrów na godzinę. Pod koniec Dębna zrobiło się trochę ciężko, ostatkiem sił dojechałem do końca płaskiego, i siłą woli dokręciłem z górki do czwórki. Wystarczyło. Pobiłem najlepszy czas o sekundę. Szacunek dla WujkaG, którego od kilku tygodni próbowałem pokonać. On sobie po prostu jechał do Krakowa, i machnął taki czas, mi trzeba było 3 razy jechać specjalnie pod tym kątem żeby to pobić. Odcinek Łoniowa - Dębno na tapecie, dłuższy o 2 km, czyli coś koło 6-7km ze średnią 42km/h.... Raczej będzie ciężko, ale powalczę, w końcu to 'moje osiedle' :P
Powrót do domu ciężki, wiało w twarz a potem bocznie i było dość groźnie. Jestem zniechęcony tym co się dzieje. Nie tak miało to wyglądać w Czerwcu. Plany były inne.
Może się poprawi.
- DST 28.00km
- Czas 01:00
- VAVG 28.00km/h
- VMAX 54.00km/h
- Temperatura 15.0°C
- Podjazdy 155m
- Sprzęt Giant Cadex CFR2
- Aktywność Jazda na rowerze
Działo się...
Świąteczna jazda w dużej grupie. O 9 ruszyliśmy z rynku w Brzesku z kolegami z Bochni. Było nas 7 osób ale jeszcze 2 dołączyły w trasie. Najpierw więc bokiem do Uszwi, gdzie mieliśmy spotkać 8'go kolegę, ale gdy my jechaliśmy bokami z Brzeska, on pojechał główną nam na spotkanie :) Szybki telefon i kilka minut i się spotkaliśmy. Ruszyliśmy kawałek główną do Zawady, potem już bokami na Lewniową. Na podjeździe Szymek łapie gumę. Łatka nie siadła więc dałem mu swoją dętkę i po kilku minutach ruszyliśmy dalej.
W Jurkowie dołączył Grzesiek. Znów kawałek główną i w Czchowie w lewo na prom prze Dunajec do Piasków D. Tam kawałek kiepskiego asfaltu ale jakoś przejechaliśmy. Potem dość długi podjazd przez Rudą Kameralną do Dzierżanin, i fajny zjazd do Paleśnicy.
Od Paleśnicy znów fajnym asfaltem do Jamnej na główny podjazd. Według stravy 1,6km ale średnie nachylenie aż 10%, podjazd robi wrażenie. Podjechaliśmy go jednak w miarę sprawnie. Po chwili kilkaset metrów zjazdu szutrem ale za to potem super asfalt w dół. Poleciałem trochę zbyt agresywnie i naprawdę ledwo ledwo wyrobiłem na dole na zakręcie ;)
W Siekierczynie znów spoko ścianka, i po chwili przerwa na sklep. Ależ się trafił sklep w Bruśniku... Czas tam zatrzymał się jakieś 20 lat temu :) Sklep w prywatnym domu, podwórko w stylu wiejskim i 30 chłopa sobie siedzi, gdzie popadnie i popija piwko :) Zdaje się, że 'uczestniczyli' we mszy, bo kościół kilkaset metrów dalej ;)
Nie przejechaliśmy 200 metrów, gdy zdarzył się kolejny defekt. Bartkowi strzelił łańcuch. Na ratunek znów ja ze spinką, choć on ma 9rz napęd, a spinka do 9rz. Trzeba było jeszcze znaleźć kogoś z narzędziami żeby wybić sworzeń w łańcuchu bo nasze próby z impusem i kamieniami nic nie dały ;) Udało się znaleźć niedaleko gospodarstwo z imadłem i udało się złożyć łańcuch do kupy. Lekko skakało ale bez problemu Bartek dojechał jeszcze dobre kilkadziesiąt km.
W Ciężkowicach odbiliśmy na Kąśną. Po jakimś czasie oderwała się od nas spiesząca się trójka kolegów, a my sobie jechaliśmy dalej. Wiatr dawał w kość, ale jakoś szło, najgorzej koło i za Zakliczynem. Z Zakliczyna do Melsztyna, potem kawałek do góry w Lewniowej, gdzie znów przytrafiła się guma :) Nieźle. Była jednak dętka w zapasie więc się koledzy uporali ze zmianą i pojechaliśmy dalej już tylko we czwórkę, bo reszta też pojechała bo się trochę spieszyli.
W Uszwi zatrzymaliśmy się na stacji, i pojechaliśmy dalej na Nowy Wiśnicz odwieźć kolegów z Bochni. Więc do Bochni przez Wiśnicz, i potem już we dwójkę z Szymkiem czwórką do Brzeska. No i potem już sam do domu :)
Nie spodziewałem się tylu km, no i tylu przygód. Ale jak powiedział jeden z kolegów potem będziemy miło wspominać tą wycieczkę i ma zupełną rację. Było super, jazda w większej grupie to zupełnie inny poziom, jest po prostu świetnie.
Trochę się nawet ujechałem powiem szczerze, na końcu nogi było porządnie czuć.
W Jurkowie dołączył Grzesiek. Znów kawałek główną i w Czchowie w lewo na prom prze Dunajec do Piasków D. Tam kawałek kiepskiego asfaltu ale jakoś przejechaliśmy. Potem dość długi podjazd przez Rudą Kameralną do Dzierżanin, i fajny zjazd do Paleśnicy.
Od Paleśnicy znów fajnym asfaltem do Jamnej na główny podjazd. Według stravy 1,6km ale średnie nachylenie aż 10%, podjazd robi wrażenie. Podjechaliśmy go jednak w miarę sprawnie. Po chwili kilkaset metrów zjazdu szutrem ale za to potem super asfalt w dół. Poleciałem trochę zbyt agresywnie i naprawdę ledwo ledwo wyrobiłem na dole na zakręcie ;)
W Siekierczynie znów spoko ścianka, i po chwili przerwa na sklep. Ależ się trafił sklep w Bruśniku... Czas tam zatrzymał się jakieś 20 lat temu :) Sklep w prywatnym domu, podwórko w stylu wiejskim i 30 chłopa sobie siedzi, gdzie popadnie i popija piwko :) Zdaje się, że 'uczestniczyli' we mszy, bo kościół kilkaset metrów dalej ;)
Nie przejechaliśmy 200 metrów, gdy zdarzył się kolejny defekt. Bartkowi strzelił łańcuch. Na ratunek znów ja ze spinką, choć on ma 9rz napęd, a spinka do 9rz. Trzeba było jeszcze znaleźć kogoś z narzędziami żeby wybić sworzeń w łańcuchu bo nasze próby z impusem i kamieniami nic nie dały ;) Udało się znaleźć niedaleko gospodarstwo z imadłem i udało się złożyć łańcuch do kupy. Lekko skakało ale bez problemu Bartek dojechał jeszcze dobre kilkadziesiąt km.
W Ciężkowicach odbiliśmy na Kąśną. Po jakimś czasie oderwała się od nas spiesząca się trójka kolegów, a my sobie jechaliśmy dalej. Wiatr dawał w kość, ale jakoś szło, najgorzej koło i za Zakliczynem. Z Zakliczyna do Melsztyna, potem kawałek do góry w Lewniowej, gdzie znów przytrafiła się guma :) Nieźle. Była jednak dętka w zapasie więc się koledzy uporali ze zmianą i pojechaliśmy dalej już tylko we czwórkę, bo reszta też pojechała bo się trochę spieszyli.
W Uszwi zatrzymaliśmy się na stacji, i pojechaliśmy dalej na Nowy Wiśnicz odwieźć kolegów z Bochni. Więc do Bochni przez Wiśnicz, i potem już we dwójkę z Szymkiem czwórką do Brzeska. No i potem już sam do domu :)
Nie spodziewałem się tylu km, no i tylu przygód. Ale jak powiedział jeden z kolegów potem będziemy miło wspominać tą wycieczkę i ma zupełną rację. Było super, jazda w większej grupie to zupełnie inny poziom, jest po prostu świetnie.
Trochę się nawet ujechałem powiem szczerze, na końcu nogi było porządnie czuć.
- DST 154.80km
- Czas 05:40
- VAVG 27.32km/h
- VMAX 75.00km/h
- Temperatura 21.0°C
- Podjazdy 1435m
- Sprzęt Giant Cadex CFR2
- Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 17 czerwca 2014
Kategoria Szosa
do Bucza
Bezpośrednio po przyjeździe, wyjechałem na chwilę do Bucza. I bardzo nieoczekiwania wpada w dniu dzisiejszym setka, choć taka sklejana lekko (3 minuty w domu).
- DST 12.50km
- Sprzęt Giant Cadex CFR2
- Aktywność Jazda na rowerze
Niby spokojnie ale szybko
Dziś jazda z Grześkiem od godz. 17. Tylko okolica, najpierw czwórką do Brzeska, potem siedemdziesiątką piątką do Zawady. Od Zawady już lekkie hopki, gdzieś pokręciliśmy po Lewniowej. Potem wyjechaliśmy w Złotej i podjechaliśmy do Biesiadek. Zjazd do Łoniowej i kolejny podjazd do Gwoźdźca. Z Gwoźdźca przez Łysą Górę do czwórki, i ową czwórką znów do Brzeska ;) Potem jeszcze gdzieś nowymi drogami po Przyborowiu i do domu. Miks taki wyszedł.
Tempo z założenia spokojne, ale szczególnie po płaskim szedł pociąg momentami ;]
- DST 89.90km
- Czas 02:59
- VAVG 30.13km/h
- VMAX 72.00km/h
- Temperatura 20.0°C
- Podjazdy 650m
- Sprzęt Giant Cadex CFR2
- Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 16 czerwca 2014
Kategoria Szosa
nic
Wokowice potem do Porąbki, nawrót i powrót do domu. Regen po wyścigu, że tak powiem. Idealnie godzina jazdy.
- DST 29.60km
- Czas 01:00
- VAVG 29.60km/h
- VMAX 51.00km/h
- Temperatura 20.0°C
- Podjazdy 190m
- Sprzęt Giant Cadex CFR2
- Aktywność Jazda na rowerze