Wpisy archiwalne w miesiącu
Kwiecień, 2016
Dystans całkowity: | 1620.00 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | 61:41 |
Średnia prędkość: | 26.26 km/h |
Maksymalna prędkość: | 85.00 km/h |
Suma podjazdów: | 16782 m |
Liczba aktywności: | 27 |
Średnio na aktywność: | 60.00 km i 2h 17m |
Więcej statystyk |
Czwartek, 7 kwietnia 2016
Kategoria Szosa
68. i po południu raz jeszcze
Wciąż pogoda była i po 45 jakoś mi było mało więc poleciałem jeszcze raz. Na Godów i z powrotem.
- DST 36.20km
- Czas 01:19
- VAVG 27.49km/h
- VMAX 79.00km/h
- Temperatura 20.0°C
- Podjazdy 375m
- Sprzęt Canyon Ultimate CF SL 9.0
- Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 7 kwietnia 2016
Kategoria Szosa
67. Rano
Rano słońce więc sobie jeszcze poleciałem na krótką traskę.
- DST 45.10km
- Czas 01:49
- VAVG 24.83km/h
- VMAX 55.00km/h
- Temperatura 19.0°C
- Podjazdy 516m
- Sprzęt Canyon Ultimate CF SL 9.0
- Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 6 kwietnia 2016
Kategoria Szosa
66. Ostatnie godziny ciepła i test stroju
Niestety wszystko co zbyt piękne to nie trwa zbyt długo. I tak 3 dni z temperaturami grubo ponad 20 stopni w cieniu to kosmos jak na początek kwietnia. Wykorzystałem to jak się dało i udało się wycisnąć jeszcze dziś rano kolejne 60 kilometrów. Miałem też okazję wytestować nowy strój firmy Kallisto. Moment ubierania koszulki dość podniosły - kupiłem bowiem rozmiar S. A jeszcze lekko ponad 4 lata temu nosiłem koszulki w rozmiarze XXL. Rower zmienia życie, nie mam co do tego wątpliwości.
Pojechałem trochę tak jak zwykle, a trochę nie. Na początek tak jak zwykle czyli przez Maszkienice do Dębna i dość długim podjazdem na Godów, z którego tradycyjnie o tej porze roku nie było nic widać. Zjechałem do Łysej Góry i ponownie zacząłem mozolną wspinaczkę. Tym razem do Jaworska. Na zjeździe przycisnąłem mocno bo wiało w plecy. Uśmiech sam się pojawiał jak po prawie płaskiej drodze jechałem 52,53, a momentami 56km/h :)
Po chwili frajdy nielubiany przeze mnie podjazd do Gwoźdzca, ale ostatnio nie mam z nim tak źle, bo idzie dość dobrze. Na dole odbiłem sobie na Złotą co oznaczało kolejną górkę :) Jak nie uwielbiać tych terenów? Od tego momentu było ciężej bo już prawie cały czas pod wiatr. Zaczęły się też zbierać niezbyt przyjemne chmury i zaczęło się ochładzać. Dzień dobry chłodny froncie atmosferyczny ;)
Na koniec jeszcze zjazd leśną podczas którego o mało nie skończyłem w naczepie tira ;P Leciałem z 20 metrów za nim, a ten dał po hamulcach. Ja oczywiście też, koło się trochę zablokowało ale udało się zatrzymać jakieś 80cm przed naczepą :) #RKŚ hehe.
Potem już serwisóweczka i ostatnie 4km do domu ze sprintem na kreskę na koniec po dawno nie robiłem.
Pojechałem trochę tak jak zwykle, a trochę nie. Na początek tak jak zwykle czyli przez Maszkienice do Dębna i dość długim podjazdem na Godów, z którego tradycyjnie o tej porze roku nie było nic widać. Zjechałem do Łysej Góry i ponownie zacząłem mozolną wspinaczkę. Tym razem do Jaworska. Na zjeździe przycisnąłem mocno bo wiało w plecy. Uśmiech sam się pojawiał jak po prawie płaskiej drodze jechałem 52,53, a momentami 56km/h :)
Po chwili frajdy nielubiany przeze mnie podjazd do Gwoźdzca, ale ostatnio nie mam z nim tak źle, bo idzie dość dobrze. Na dole odbiłem sobie na Złotą co oznaczało kolejną górkę :) Jak nie uwielbiać tych terenów? Od tego momentu było ciężej bo już prawie cały czas pod wiatr. Zaczęły się też zbierać niezbyt przyjemne chmury i zaczęło się ochładzać. Dzień dobry chłodny froncie atmosferyczny ;)
Na koniec jeszcze zjazd leśną podczas którego o mało nie skończyłem w naczepie tira ;P Leciałem z 20 metrów za nim, a ten dał po hamulcach. Ja oczywiście też, koło się trochę zablokowało ale udało się zatrzymać jakieś 80cm przed naczepą :) #RKŚ hehe.
Potem już serwisóweczka i ostatnie 4km do domu ze sprintem na kreskę na koniec po dawno nie robiłem.
- DST 61.00km
- Czas 02:20
- VAVG 26.14km/h
- VMAX 75.00km/h
- Temperatura 19.0°C
- Podjazdy 800m
- Sprzęt Canyon Ultimate CF SL 9.0
- Aktywność Jazda na rowerze
65. Setka przed śniadaniem
Dziś odmiana. Założyłem lemondkę i poleciałem od rana na płaską, szybką setkę. Wiatr było mniejszy niż zazwyczaj. Jechałem bez śniadania i mając w kieszonce dwa małe batoniki więc nie wiedziałem jak to będzie :) Tempo mimo to dość wysokie od początku. O dziwo, nie odwykłem od pozycji TT i jechało się całkiem dobrze. Kilometry mijały zadziwiająco szybko. Tempo na początku wysokie. Aż do 50 kilometra ponad 36km/h średnio, ale później zaczęły się lekkie schody i zaczęło już spadać. To było jednak do przewidzenia więc jechałem swoje. W Wał Rudej przeszło przez myśl żeby skrócić trasę i wracać do domu ale jednak poleciałem na wprost zamiast skręcać i skracać ;) Ostatnie 30 kilometrów już trochę niekomfortowo ale jakoś szło. Udało się dowieźć ponad 34km/h i zejść grubo poniżej 3 godzin co bardzo cieszy. Do rekordu z lata brakło ponad 13 minut ale dopiero co zaczęła się wiosna, więc nie ma co przesadzać.
- DST 100.00km
- Czas 02:53
- VAVG 34.68km/h
- VMAX 65.00km/h
- Temperatura 25.0°C
- Podjazdy 251m
- Sprzęt Canyon Ultimate CF SL 9.0
- Aktywność Jazda na rowerze
64. Pętla
Prawdziwie gorący dzień, ponad 20 stopni w cieniu. Pojechałem z Marcinem na stałą pętlę. Na podjazdach trochę odstawałem ale jechało się mimo to bardzo fajnie. Nie mogło zabraknąć przerwy na pepsi na szczycie Godowa podczas, której dyskutowaliśmy o sensie jeżdżenia niektórymi drogami...
Czasu było jednak mało i skończyło się na pętli.
Czasu było jednak mało i skończyło się na pętli.
- DST 56.20km
- Czas 02:20
- VAVG 24.09km/h
- VMAX 76.00km/h
- Temperatura 22.0°C
- Podjazdy 876m
- Sprzęt Canyon Ultimate CF SL 9.0
- Aktywność Jazda na rowerze
63. Piękne tereny
Super dzień na szosie. Zgadaliśmy się we czterech na dłuższy wypad w kierunku Ciężkowic i Tuchowa, aby lepiej poznać te tereny. Wyjechałem trochę wcześnie bo o 10:30 więc nie spieszyłem się zbytnio na miejsce spotkania. W Brzesku dość pusto więc trochę pojeździłem, aby zabić pozostałe 10 minut. Od samego początku na krótko, choć pierwsze kilometry były lekko chłodne. Z minuty na minutę jednak coraz cieplej.
Ruszyliśmy lekko po 11 w kierunku Czchowa. Plan taki, aby trzymać się bocznych dróg, bo nie widzę żadnej frajdy w jeździe krajówkami, szczególnie w grupie. Jechaliśmy więc spokojnymi wsiami i było całkiem fajnie. W Lewniowej poznałem kilka nowych i bardzo przyjemnych asfaltów, na które trzeba będzie wrócić.
W Jurkowie jeden z niewielu fragmentów drogi krajowej, ale tylko dlatego, że inaczej się nie da. 1 kilometr, a i tak cieszyłem się, że zjechaliśmy. A zjechaliśmy na prom do Piasków Drużków. Po nim kierujemy się na Dzierżaniny, i czeka nas kilka kilometrów delikatnego podjazdu. W grupie idzie jednak dobrze i dość szybko znajdujemy się na szczycie. Zjazd z początku fajny ale na końcu trzeba się pilnować bo droga zawiera sporo konkretnych dziur.
Z Paleśnicy jedziemy na Jamną, w której robimy chwilę przerwy. Kawałek dalej czeka nas spora przeprawa przez błotnisto-żwirową drogę, ale na szczęście zamienia się ona po jakimś czasie w płyty betonowe i asfalt. Skręcamy na Falkową. Tutaj na szczycie czeka nas niesamowity widok i niemal 360 stopniowa panorama aż po horyzont. Widok naprawdę nieziemski! Chwilę po zjeździe sklep i pepsi :)
Tymczasem wyjechaliśmy niemal w Sędziszowej i dla odmiany pojechaliśmy kilka kilometrów z wiatrem w "pociągu". Minęliśmy Ciężkowice i wylądowaliśmy aż w Tuchowie. Po krótkiej przerwie kierujemy się bokami w kierunku Zgłobic. Tereny znów bardzo ładne, drogi spokojne i sporo pagórków. Niczego więcej nie trzeba. W Zgłobicach przecinamy krajową czwórkę i lecimy na Zbylitowską Górę. Po małym zamieszaniu z objazdem trafiamy do Wierzchosławic i wlatujemy na serwisówki autostrady A4. Wieje lekko w plecy więc jedzie się super.
Lądujemy w Biadolinach skąd już tylko rzut beretem do domu. I tak wpada najdłuższy dystans roku. Tereny piękne, drogi fajne, ekipa super, dużo przewyższeń i doskonała pogoda. Super dzień :)
Ruszyliśmy lekko po 11 w kierunku Czchowa. Plan taki, aby trzymać się bocznych dróg, bo nie widzę żadnej frajdy w jeździe krajówkami, szczególnie w grupie. Jechaliśmy więc spokojnymi wsiami i było całkiem fajnie. W Lewniowej poznałem kilka nowych i bardzo przyjemnych asfaltów, na które trzeba będzie wrócić.
W Jurkowie jeden z niewielu fragmentów drogi krajowej, ale tylko dlatego, że inaczej się nie da. 1 kilometr, a i tak cieszyłem się, że zjechaliśmy. A zjechaliśmy na prom do Piasków Drużków. Po nim kierujemy się na Dzierżaniny, i czeka nas kilka kilometrów delikatnego podjazdu. W grupie idzie jednak dobrze i dość szybko znajdujemy się na szczycie. Zjazd z początku fajny ale na końcu trzeba się pilnować bo droga zawiera sporo konkretnych dziur.
Z Paleśnicy jedziemy na Jamną, w której robimy chwilę przerwy. Kawałek dalej czeka nas spora przeprawa przez błotnisto-żwirową drogę, ale na szczęście zamienia się ona po jakimś czasie w płyty betonowe i asfalt. Skręcamy na Falkową. Tutaj na szczycie czeka nas niesamowity widok i niemal 360 stopniowa panorama aż po horyzont. Widok naprawdę nieziemski! Chwilę po zjeździe sklep i pepsi :)
Tymczasem wyjechaliśmy niemal w Sędziszowej i dla odmiany pojechaliśmy kilka kilometrów z wiatrem w "pociągu". Minęliśmy Ciężkowice i wylądowaliśmy aż w Tuchowie. Po krótkiej przerwie kierujemy się bokami w kierunku Zgłobic. Tereny znów bardzo ładne, drogi spokojne i sporo pagórków. Niczego więcej nie trzeba. W Zgłobicach przecinamy krajową czwórkę i lecimy na Zbylitowską Górę. Po małym zamieszaniu z objazdem trafiamy do Wierzchosławic i wlatujemy na serwisówki autostrady A4. Wieje lekko w plecy więc jedzie się super.
Lądujemy w Biadolinach skąd już tylko rzut beretem do domu. I tak wpada najdłuższy dystans roku. Tereny piękne, drogi fajne, ekipa super, dużo przewyższeń i doskonała pogoda. Super dzień :)
- DST 136.90km
- Czas 05:17
- VAVG 25.91km/h
- VMAX 66.00km/h
- Temperatura 20.0°C
- Podjazdy 1395m
- Sprzęt Canyon Ultimate CF SL 9.0
- Aktywność Jazda na rowerze
62. Krótko we czterech
Po deszczowym piątku, dziś słoneczna sobota. Temperatura jeszcze trochę niska ale szybko się ociepla. Ruszyliśmy sobie o 12:30 we czwórkę na dość płaską rundkę. Ja po raz pierwszy w normalnych okularach kolarskich z wkładkami korekcyjnymi. Dużo wyższy komfort bo okulary się nie zsuwają z nosa jak poprzednie zwykłe korekcyjne. Poprawiło się też widzenie co cieszy. Polecieliśmy sobie na serwisówki, lekko zawiewało ale dało się spokojnie jechać. Potem prawie cały czas bokami na Wojnicz i Łysą Górą. Bardzo fajne, boczne dróżki więc jechało się komfortowo i przyjemnie. Wyszło może niewiele kilometrów ale całkiem fajny dzień.
- DST 62.20km
- Czas 02:23
- VAVG 26.10km/h
- VMAX 49.00km/h
- Temperatura 10.0°C
- Podjazdy 398m
- Sprzęt Canyon Ultimate CF SL 9.0
- Aktywność Jazda na rowerze