93. Ulewa
Bywa i tak jak dziś. Rano było naprawdę pięknie - słońce i ciepło. Szybko zaaranżowałem więc szosę i udało się umówić z Marcinem. Spotkaliśmy się pod Bocheńcem i ruszyliśmy pod górę. Po ostatnich dość mocnych dniach czułem nogi i wcale lekko nie było. Na zjeździe spokojnie choć wiatr w plecy pozwolił rozwinąć 78km/h bez żadnego wysiłku, a nawet z lekką kontrolą hamulca bo zbliżał się zakręt. Tuż po zjeździe wybieramy podjazd pod Godów od groty czyli kilometr konkretnej ściany. Tu zdychałem porządnie :) Na górze decydujemy objechać nowo znalezione drogi w Niedźwiedzy więc zjeżdżamy niemal do punktu wyjścia w Porąbce.
Po chwili płaskiego skręcamy i oto na pokonywanej już chyba setki razy pętli okazuje się, że istnieje tam całkiem nieznana dla mnie droga prowadząca do góry. No jaja :) Jedziemy przyjemną i widokową dróżką ale szybko następuje zmiana humoru, gdy zza górki wyłania się naprawdę konkretna chmura deszczowa. Jest źle i obaj dobrze o tym wiemy. Szybko skręcamy w prawo i decydujemy jechać najkrótszą drogą do domu. To jednak na nic, po kilku kilometrach szybkiego tempa po zmianach zaczyna kropić, a my chcąc nie chcąc pchamy się prosto w chmurę. Skręt na Bocheniec i wspinamy się do góry. Robi się ciemno i zaczyna konkretnie padać, a przed szczytem już po prostu lać. Asfalt szybko staje się mokry, woda zaczyna lecieć z pod kół i po chwili chlupocze już nawet w butach. Tym razem bitwa z deszczem jest przegrana z kretesem ale nie ma co marudzić więc jedziemy dalej.
W Jadownikach każdy z nas skręca we własną stronę. Gdy wydaje mi się, że zaczyna się przejaśniać to akurat wtedy nadciąga druga część chmury i robi się dosłownie ciemno. Zaczyna się gigantyczna ulewa. Z jednej strony kręcę jak najszybciej, z drugiej kręcę filmiki bo już naprawdę dawno nie jechałem w takich warunkach. Jest mi już w zasadzie wszystko jedno bo i tak jestem przemoczony więc cykam foty :) W Sterkowcu ulewa przechodzi i zaczyna wychodzić słońce. Mam okazję z boku obserwować ową chmurę i jako na entuzjaście wszelkich zjawisk atmosferycznych ta chmura robi na mnie piorunujące wrażenie. Wracam do domu i po chwili zaczynam drugi raz w ciągu dwóch dni czyścić rower. Ale czego dla niego się nie zrobi nie?
Po chwili płaskiego skręcamy i oto na pokonywanej już chyba setki razy pętli okazuje się, że istnieje tam całkiem nieznana dla mnie droga prowadząca do góry. No jaja :) Jedziemy przyjemną i widokową dróżką ale szybko następuje zmiana humoru, gdy zza górki wyłania się naprawdę konkretna chmura deszczowa. Jest źle i obaj dobrze o tym wiemy. Szybko skręcamy w prawo i decydujemy jechać najkrótszą drogą do domu. To jednak na nic, po kilku kilometrach szybkiego tempa po zmianach zaczyna kropić, a my chcąc nie chcąc pchamy się prosto w chmurę. Skręt na Bocheniec i wspinamy się do góry. Robi się ciemno i zaczyna konkretnie padać, a przed szczytem już po prostu lać. Asfalt szybko staje się mokry, woda zaczyna lecieć z pod kół i po chwili chlupocze już nawet w butach. Tym razem bitwa z deszczem jest przegrana z kretesem ale nie ma co marudzić więc jedziemy dalej.
W Jadownikach każdy z nas skręca we własną stronę. Gdy wydaje mi się, że zaczyna się przejaśniać to akurat wtedy nadciąga druga część chmury i robi się dosłownie ciemno. Zaczyna się gigantyczna ulewa. Z jednej strony kręcę jak najszybciej, z drugiej kręcę filmiki bo już naprawdę dawno nie jechałem w takich warunkach. Jest mi już w zasadzie wszystko jedno bo i tak jestem przemoczony więc cykam foty :) W Sterkowcu ulewa przechodzi i zaczyna wychodzić słońce. Mam okazję z boku obserwować ową chmurę i jako na entuzjaście wszelkich zjawisk atmosferycznych ta chmura robi na mnie piorunujące wrażenie. Wracam do domu i po chwili zaczynam drugi raz w ciągu dwóch dni czyścić rower. Ale czego dla niego się nie zrobi nie?
- DST 42.00km
- Czas 01:47
- VAVG 23.55km/h
- VMAX 78.00km/h
- Podjazdy 721m
- Sprzęt Canyon Ultimate CF SL 9.0
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj