192. Łoniowa - Dębno. 6,6km TT
Czas 7:59 średnia 49,9km/h
Po rozgrzewce (poprzedni wpis) stanąłem na starcie w Łoniowej. Ubrałem rękawki, mocniej zapiąłem buty. Przejechał bus więc dałem mu ponad minutę czasu żebym przypadkiem się na niego nie napatoczył gdzieś po drodze... Przed samym startem minął mnie jeszcze jakiś szosowiec.
Ruszyłem minutę po nim. Klikam 'lap' na liczniku i zaczyna się zabawa. Początek spokoje rozkręcanie żeby od razu nie wleźć "na czerwone" Wiaterek dawał pomoc i dość bezproblemowo na licznik weszło 50km/h. Szosowca minąłem momentalnie, na szczęście busa nie spotkałem ;)
Przed Porąbką hopka, wykorzystałem to do wstania z siodła na moment, ale już po chwili powrót do pozycji TT i lecę dalej. Tętno już weszło w okolice progu, ale przekroczyć go chciałem dopiero lekko za połową dystansu. W połowie czas 4 minuty, i zacząłem lekko dokręcać. Tętno już ponad 90% maksa i zaczęło lekko bujać. Ostatni kilometr lekko pod górę więc trza było dołożyć do pieca, nogi piekły i puls wszedł na 99% :) Motywował jednak czas, nieubłaganie zbliżający się do 8 minut. Ostatnie 100m to już sprint i rzutem na taśmę udało się zejść poniżej tych 8 minut. O sekundę :D
Bardzo fajna sprawa. Oczywiście wiatr pomógł nie zaprzeczam ale z założenia wszystko co robię na rowerze ma sprawiać frajdę. A zabawienie się w czasówkę, dostarczenie organizmowi trochę bólu i zobaczenie takich liczb zdecydowanie zalicza się do frajdy :)
Ehh skończy się kiedyś na rowerze czasowym, coraz bardziej jestem o tym przekonany...
Po rozgrzewce (poprzedni wpis) stanąłem na starcie w Łoniowej. Ubrałem rękawki, mocniej zapiąłem buty. Przejechał bus więc dałem mu ponad minutę czasu żebym przypadkiem się na niego nie napatoczył gdzieś po drodze... Przed samym startem minął mnie jeszcze jakiś szosowiec.
Ruszyłem minutę po nim. Klikam 'lap' na liczniku i zaczyna się zabawa. Początek spokoje rozkręcanie żeby od razu nie wleźć "na czerwone" Wiaterek dawał pomoc i dość bezproblemowo na licznik weszło 50km/h. Szosowca minąłem momentalnie, na szczęście busa nie spotkałem ;)
Przed Porąbką hopka, wykorzystałem to do wstania z siodła na moment, ale już po chwili powrót do pozycji TT i lecę dalej. Tętno już weszło w okolice progu, ale przekroczyć go chciałem dopiero lekko za połową dystansu. W połowie czas 4 minuty, i zacząłem lekko dokręcać. Tętno już ponad 90% maksa i zaczęło lekko bujać. Ostatni kilometr lekko pod górę więc trza było dołożyć do pieca, nogi piekły i puls wszedł na 99% :) Motywował jednak czas, nieubłaganie zbliżający się do 8 minut. Ostatnie 100m to już sprint i rzutem na taśmę udało się zejść poniżej tych 8 minut. O sekundę :D
Bardzo fajna sprawa. Oczywiście wiatr pomógł nie zaprzeczam ale z założenia wszystko co robię na rowerze ma sprawiać frajdę. A zabawienie się w czasówkę, dostarczenie organizmowi trochę bólu i zobaczenie takich liczb zdecydowanie zalicza się do frajdy :)
Ehh skończy się kiedyś na rowerze czasowym, coraz bardziej jestem o tym przekonany...
- DST 6.60km
- Czas 00:08
- VAVG 49.50km/h
- Sprzęt Canyon Ultimate CF SL 9.0
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj