Gwoździec, Demblin
Wczoraj był piękny dzień, ale dla mnie upłynął pod znakiem uczelni. Wyszedłem z domu o 6:30, a wróciłem o 19:45... Dziś sobie to odbiłem z kretesem i walnąłem seteczkę. Za cel obrałem najpierw kilka metrów podjazdów, a potem nową miejscowość: Demblin.
Więc najpierw wyruszyłem znanymi trasami na pętelkę po Gwoźdźcu i Jaworsku, a potem już prosto na północ przez BIadoliny, Waryś, Radłów. W Woli Radłowskiej pierwszy krótki postój i po kilku minutach ruszyłem dalej. Pierwsze 50 kilometrów upłynęło spokojnie, wiatr na szczęście nie był szczególnie mocny.
Po minięciu Jadownik Mokrych wjechałem na nieodkryte przeze mnie tereny. Troszkę koniec świata, bo wszędzie w zasięgu wzroku pola, pola i parę chałup... W Wietrzychowicach za to dość ładnie, centrum miejscowości niczego sobie. W Delikatesach uzupełniłem płyny i mogłem ruszać na Demblin.
Sam Demblin okazał się mało ciekawy. Ot miejscowość na mapie. Ale cel osiągnąłem i zaczęła się droga w stronę domu. Wiaterek zaczął lekko pomagać co miało znaczenie bo już nogi czułem :). Przez Zaborów i Borzęcin śmignąłem ~32km/h, w Borzęcinie stuknęła setka i już po chwili ostatnie kilometry, gdzie naprawdę miałem dość :). Wszystko mnie zaczęło boleć ale do domu pozostało ledwie 3-4 kilometry.
Jakoś się dotoczyłem i dumny z siebie zakończyłem jazdę. Wyszło co najmniej nieźle: 111,5 km, średnio 27km/h i to mimo kilku górek na początku :). Pogoda był świetna, iście letnia: 22 stopnie, słoneczko, lekki wiaterek. Cud, miód, orzeszki :>
Jaworsko
Zjazd do Łysej Góry
mostek w Miechowicach Wilkich
Kościół w Wietrzychowicach
Gdzieś w Dołędze
Więc najpierw wyruszyłem znanymi trasami na pętelkę po Gwoźdźcu i Jaworsku, a potem już prosto na północ przez BIadoliny, Waryś, Radłów. W Woli Radłowskiej pierwszy krótki postój i po kilku minutach ruszyłem dalej. Pierwsze 50 kilometrów upłynęło spokojnie, wiatr na szczęście nie był szczególnie mocny.
Po minięciu Jadownik Mokrych wjechałem na nieodkryte przeze mnie tereny. Troszkę koniec świata, bo wszędzie w zasięgu wzroku pola, pola i parę chałup... W Wietrzychowicach za to dość ładnie, centrum miejscowości niczego sobie. W Delikatesach uzupełniłem płyny i mogłem ruszać na Demblin.
Sam Demblin okazał się mało ciekawy. Ot miejscowość na mapie. Ale cel osiągnąłem i zaczęła się droga w stronę domu. Wiaterek zaczął lekko pomagać co miało znaczenie bo już nogi czułem :). Przez Zaborów i Borzęcin śmignąłem ~32km/h, w Borzęcinie stuknęła setka i już po chwili ostatnie kilometry, gdzie naprawdę miałem dość :). Wszystko mnie zaczęło boleć ale do domu pozostało ledwie 3-4 kilometry.
Jakoś się dotoczyłem i dumny z siebie zakończyłem jazdę. Wyszło co najmniej nieźle: 111,5 km, średnio 27km/h i to mimo kilku górek na początku :). Pogoda był świetna, iście letnia: 22 stopnie, słoneczko, lekki wiaterek. Cud, miód, orzeszki :>
Jaworsko
Zjazd do Łysej Góry
mostek w Miechowicach Wilkich
Kościół w Wietrzychowicach
Gdzieś w Dołędze
- DST 111.50km
- Czas 04:07
- VAVG 27.09km/h
- VMAX 69.70km/h
- Temperatura 22.0°C
- HRmax 187 ( 92%)
- HRavg 153 ( 75%)
- Kalorie 3700kcal
- Podjazdy 380m
- Sprzęt Giant Cadex CFR2
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj