Czwartek, 6 października 2016
Kategoria Szosa
213. Deszcz sobie ze mnie żartował
Od rana było sucho i nawet lekko słonecznie. Więc tuż przed 13 wybrałem się na rower. Jako, że było +6 stopni to dość długo mi zeszło na ubraniu się. Wyszedłem z Canyonem, 800 metrów dalej zaczyna padać :D No, fajnie.
Jadę dalej, trochę przechodzi ale za moment znów zaczyna trochę mocniej. Wracam więc w kierunku domu robiąc jeszcze mini pętelkę. Zamieniam Canyona na Cadexa i jadę. Oczywiście już nie pada i jest znów sucho :D
Na szczęście deszczyk mnie jeszcze łapie dalej więc nie żałuje, że wziąłem zimówkę.
Pojechałem do Porąbki i z powrotem.
Jadę dalej, trochę przechodzi ale za moment znów zaczyna trochę mocniej. Wracam więc w kierunku domu robiąc jeszcze mini pętelkę. Zamieniam Canyona na Cadexa i jadę. Oczywiście już nie pada i jest znów sucho :D
Na szczęście deszczyk mnie jeszcze łapie dalej więc nie żałuje, że wziąłem zimówkę.
Pojechałem do Porąbki i z powrotem.
- DST 29.80km
- Czas 01:10
- VAVG 2:20min/km
- VMAX 1:07min/km
- Podjazdy 170m
Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj