117. Witaj Czerwcu
No więc Czerwiec. Czas szybko leci więc trzeba korzystać! Pomysł na dziś był inny ale w trakcie zrezygnowałem bo miało być naprawdę ekstremalnie. Temperatura była jednak chyba za wysoka na moje szalone plany więc pojechałem sobie w kierunku Iwkowej z zamiarem podjechania serpentyn. Wiało i na horyzoncie pojawiały się chmury więc nie było szans robić niczego dłuższego. Chciałem serpentyny podjechać bardzo mocno i powalczyć z czasem ale po 800 metrach zrezygnowałem. Wiało w twarz więc nie było sensu walczyć na siłę. Do tego musiałem się zatrzymać bo coś koło hałasowało. Okazało się, że przykleiła się do piasty guma do żucia :| Udało się ją ściągnąć i pojechałem dalej już spokojnym tempem.
Ale co nie udało się teraz, udało się chwilę później - po zjeździe do Iwkowej był podjazd pod Kozieniec i tu wiatr nie przeszkadzał i mogłem pojechać mocniej. Bez jakiegoś planu i celu, po prostu chciałem jechać konsekwentnie mocno. Dało to dość fajny rezultat - Kom na jednym podjeździe oraz 2 miejsce na całości segmentu. Zjechałem do Czchowa i udałem się na prom przez Dunajec. Atmosfera senna i to dosłownie bo pan kierowca promu sobie drzemał :) Po drugiej stronie Dunajca spokój bo brak ruchliwej krajówki. Pojechałem więc powoli do Zakliczyna. Tam przerwa w rynku bo przyuważyłem stoisko z lodami. Pierwszy raz w życiu zatrzymałem się w Zakliczynie :) Lody zjadłem i poleciałem w kierunku domu przez Gwoździec. Cały czas tempo raczej spokojne. Nie udało się zrobić setki, ale za to kolejny raz weszło fajne przewyższenie, czyli to co mnie w tym roku mocno motywuje :)
Ale co nie udało się teraz, udało się chwilę później - po zjeździe do Iwkowej był podjazd pod Kozieniec i tu wiatr nie przeszkadzał i mogłem pojechać mocniej. Bez jakiegoś planu i celu, po prostu chciałem jechać konsekwentnie mocno. Dało to dość fajny rezultat - Kom na jednym podjeździe oraz 2 miejsce na całości segmentu. Zjechałem do Czchowa i udałem się na prom przez Dunajec. Atmosfera senna i to dosłownie bo pan kierowca promu sobie drzemał :) Po drugiej stronie Dunajca spokój bo brak ruchliwej krajówki. Pojechałem więc powoli do Zakliczyna. Tam przerwa w rynku bo przyuważyłem stoisko z lodami. Pierwszy raz w życiu zatrzymałem się w Zakliczynie :) Lody zjadłem i poleciałem w kierunku domu przez Gwoździec. Cały czas tempo raczej spokojne. Nie udało się zrobić setki, ale za to kolejny raz weszło fajne przewyższenie, czyli to co mnie w tym roku mocno motywuje :)
- DST 88.60km
- Czas 03:42
- VAVG 23.95km/h
- VMAX 76.00km/h
- Podjazdy 1301m
- Sprzęt Canyon Ultimate CF SL 9.0
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj