90. Karpacki wyścig Kurierów i jazda w kolumnie :)
Jechał przedostatni etap Karpackiego wyścigu Kurierów. Udałem się do Muchówki na trasę. Pogoda niepewna - kilka razy zaczynało kropić ale koniec końców nie padało i było ciepło. Dojechałem na miejsce i miałem jeszcze sporo czasu zanim przyjedzie peleton więc kręciłem się tam i z powrotem. W końcu coś się zaczęło dziać - pojawiła się policja i pierwsze wozy obsługi wyścigu. Nadjechał też peleton - akurat w tym momencie wyścigu jedna grupa zasadnicza bez ucieczek.
Po przejechaniu grupy i wozów technicznych wsiadłem na rower i pojechałem za nimi. Szybko dogoniłem grupetto, akurat byliśmy na podjeździe więc mieli problemy. Jeden z kolarzy całkiem odpadał ale szybkim gestem zaoferowałem mu koło i podciągnąłem do grupki :) Fajnie tak pomóc zawodowemu kolarzowi w wyścigu hehe. Jechałem cały czas tuż za grupetto, nikt się nie czepiał bo miałem pro strój, a sędziowie byli w przodzie. Lecieliśmy mocnym tempem po hopkach i podjazdach przez Lipnicę i Tymową. Podjazdy jechane przeze mnie na 100%, poprawiłem kilka swoich osiągnięć w Stravie i myślałem, że się zerzygam w końcu :D Tętno w okolicach maksa nonstop i pieczenie w płucach. Ale trza było cisnąć!
W Jurkowie grupka zaczęła się oddalać bo zrobiło się płasko i myślałem, że to już koniec mojej przygody ale nie! Policja pomyliła mnie z kolarzem z wyścigu i przez kolejne 10 kilometrów jechałem w obstawie 2 motocykli policyjnych, które wstrzymywały mi ruch ;D Więc leciałem sobie środkiem krajówki na propsie :P Dopiero w Melsztynie, po 20km opadłem z sił i zakończyłem przygodę w kolumnie zawodowego wyścigu kolarskiego :) Zacząłem się kierować spokojnie do domu. Po drodze znalazłem jeden bidon do kolekcji.
Po przejechaniu grupy i wozów technicznych wsiadłem na rower i pojechałem za nimi. Szybko dogoniłem grupetto, akurat byliśmy na podjeździe więc mieli problemy. Jeden z kolarzy całkiem odpadał ale szybkim gestem zaoferowałem mu koło i podciągnąłem do grupki :) Fajnie tak pomóc zawodowemu kolarzowi w wyścigu hehe. Jechałem cały czas tuż za grupetto, nikt się nie czepiał bo miałem pro strój, a sędziowie byli w przodzie. Lecieliśmy mocnym tempem po hopkach i podjazdach przez Lipnicę i Tymową. Podjazdy jechane przeze mnie na 100%, poprawiłem kilka swoich osiągnięć w Stravie i myślałem, że się zerzygam w końcu :D Tętno w okolicach maksa nonstop i pieczenie w płucach. Ale trza było cisnąć!
W Jurkowie grupka zaczęła się oddalać bo zrobiło się płasko i myślałem, że to już koniec mojej przygody ale nie! Policja pomyliła mnie z kolarzem z wyścigu i przez kolejne 10 kilometrów jechałem w obstawie 2 motocykli policyjnych, które wstrzymywały mi ruch ;D Więc leciałem sobie środkiem krajówki na propsie :P Dopiero w Melsztynie, po 20km opadłem z sił i zakończyłem przygodę w kolumnie zawodowego wyścigu kolarskiego :) Zacząłem się kierować spokojnie do domu. Po drodze znalazłem jeden bidon do kolekcji.
- DST 102.30km
- Czas 03:42
- VAVG 27.65km/h
- VMAX 72.00km/h
- Podjazdy 1062m
- Sprzęt Canyon Ultimate CF SL 9.0
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Zaj...iście :). Zazdroszczę. Trzeba wziąc przykład, tylko schowac się do środka peletonu.
Gość - 20:37 niedziela, 8 maja 2016 | linkuj
Komentuj