60. Przed burzą, której nie było
Kolejny raz nie sam. Dziś z Marcinem w skromnej dwu osobowej grupce. Ruszyliśmy z pod Bocheńca i szybko okazało się, że pojedziemy stałą pętlę. Dla mnie bomba :) Pogoda całkiem fajna, ciepło i słonecznie ale niestety bardzo mocny wiatr. Ściągnąłem mimo wszystko rękawki i nogawki na podjeździe do Gwoźdzca :) Do Jaworska ciężko bo centralnie pod wiatr ale zaczął się podjazd i nie było tak czuć bardzo. Zjechaliśmy sobie na płaskie i męczyliśmy w kierunku Biadolin. Ja lekko zbombiłem i musieliśmy zrobić przerwę w sklepie. CocaCola zadziałała i jechało mi się dużo lepiej. Przez Bielczę już masakrycznie pod wiatr, który zrobił się bardzo porywisty. W pewnym momencie na zmianie po prostu się śmiałem bo to było aż niesamowite. Obaj jechaliśmy momentami na stojąco niczym pod jakąś 20% ścianę :D Udało się zrobić ponad 50km ostatecznie. Chwilę potem udałem się kawałek dalej pomóc Marcinowi przy kilku czynnościach serwisowych przy jego Canyonie. Wyczyściliśmy rowery, przeserwisowaliśmy korbę, zmieniłem owijkę w innej szosie, Marcin także uciął rurę sterową u siebie więc sporo dobrych rzeczy się udało porobić :)
- DST 57.30km
- Czas 02:14
- VAVG 25.66km/h
- VMAX 75.00km/h
- Temperatura 15.0°C
- Podjazdy 685m
- Sprzęt Canyon Ultimate CF SL 9.0
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Cygany z tą pogodą chyba są za bardzo zaskoczeni, bo dzisiaj też zapowiadają deszcze dwukrotnie, a jakoś na to niewygląda. :D
xtnt - 06:42 środa, 30 marca 2016 | linkuj
Komentuj