233. Jaworsko. Ponownie w grupie :)
Trzeci dzień - trzeci raz w grupie i trzeci wariant trasy. Padło na pętle przez Jaworsko. Wyruszyłem o 10:45 w kierunku Sterkowca. Tam mały przełaj przez tory i mogłem sunąć dalej w kierunku Brzeska. W centrum byłem 2 minuty przed czasem. Dominik już był, a Marcin dojechał chwilę potem. Ruszyliśmy na Jadowniki szybko opuszczając dość ruchliwe centrum miasta. W Jadownikach skręt w bok i wspinaczka pod Bocheniec. Trochę mi dało popalić tempo, wartości pulsu na liczniku przez cały dzień wysokie na podjazdach. Na zjeździe to ja byłem za to najszybszy, pozytyw dużej wagi :P
Polecieliśmy standardowo na Niedźwiedzę, gdzie czekał na nas podjazd do Gwoźdzca. Ponownie było ciężko dokręcić na końcu. Chwila odpoczynku na zjeździe i już jechaliśmy w stronę Jaworska. Dziś zamiast serpentyn padło na wariant "po płytach". Nazwa wzięła się od tego, że przez dobre 3 lata z powodu osuwiska ziemi trzeba było tam przeciskać się przez czyjąś działkę po drodze zrobionej z betonowych płyt. Jakoś rok temu w końcu zrobili nową drogę ale nazwa została :)
Po zjechaniu do Łysej Góry skręciliśmy w lewo bezpośrednio na podjazd pod Godów. Dominik spokojnie sobie odjeżdżał, a myśmy się męczyli :) Na końcu zostałem nawet z tyłu. Zjechaliśmy technicznym zjazdem do Dębna i zaczęło się płaskie. Pojechaliśmy sobie na Biadoliny przez boczną drogę prowadzącą przez Perłę. Na końcu drogi próg zwalniający więc przyspieszyłem do równych 50km/h i przeskoczyłem go sobie :P
Dokręciliśmy jeszcze do Borzęcina, tam kilka kilometrów bardzo mocnej jazdy. Każdy dał po długiej mocnej zmianie, tak dobrze ponad cztery dychy. Na końcu swojej pojawiła się wartość 98% na pulsometrze hehe. W Przyborowiu Dominik odłączył się i pojechał w kierunku domu. Ja zrobiłem podobnie chwilę potem w Szczepanowie.
Polecieliśmy standardowo na Niedźwiedzę, gdzie czekał na nas podjazd do Gwoźdzca. Ponownie było ciężko dokręcić na końcu. Chwila odpoczynku na zjeździe i już jechaliśmy w stronę Jaworska. Dziś zamiast serpentyn padło na wariant "po płytach". Nazwa wzięła się od tego, że przez dobre 3 lata z powodu osuwiska ziemi trzeba było tam przeciskać się przez czyjąś działkę po drodze zrobionej z betonowych płyt. Jakoś rok temu w końcu zrobili nową drogę ale nazwa została :)
Po zjechaniu do Łysej Góry skręciliśmy w lewo bezpośrednio na podjazd pod Godów. Dominik spokojnie sobie odjeżdżał, a myśmy się męczyli :) Na końcu zostałem nawet z tyłu. Zjechaliśmy technicznym zjazdem do Dębna i zaczęło się płaskie. Pojechaliśmy sobie na Biadoliny przez boczną drogę prowadzącą przez Perłę. Na końcu drogi próg zwalniający więc przyspieszyłem do równych 50km/h i przeskoczyłem go sobie :P
Dokręciliśmy jeszcze do Borzęcina, tam kilka kilometrów bardzo mocnej jazdy. Każdy dał po długiej mocnej zmianie, tak dobrze ponad cztery dychy. Na końcu swojej pojawiła się wartość 98% na pulsometrze hehe. W Przyborowiu Dominik odłączył się i pojechał w kierunku domu. Ja zrobiłem podobnie chwilę potem w Szczepanowie.
- DST 67.60km
- Czas 02:33
- VAVG 26.51km/h
- VMAX 75.00km/h
- Temperatura 13.0°C
- Podjazdy 768m
- Sprzęt Canyon Ultimate CF SL 9.0
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj