34. Setka po górach i zepsuta klamka
Niedługo to już chyba tradycją będzie wieloosobowa jazda w Niedzielę :) Dziś pogoda wymarzona, już po 9 rano było prawie 10 stopni i pełne słońce. W centrum Brzeska stawiło się na pięciu, a szóstego kolegę zgarnęliśmy kilka kilometrów dalej. Początek płaski, przez Jodłówkę do Rzezawy. Tam pierwsze nieśmiałe hopki w kierunku Bochni. Na podjeździe na krótką chwilę dołączył się kolega Tomasz z Bochni ale on już wracał z treningu.
Centrum Bochni ominęliśmy, a pokierowaliśmy się na Zawadę. Zaczął się dłuższy podjazd, każdy swoim tempem żeby nie było problemów potem. Na zjeździe istne szaleństwo, dziś to jakieś nieoficjalne zawody w zjeżdżaniu chyba były. Większość pozycje aero w stylu Kwiato :D Bardzo duża przyjemność.
Potem trochę hopek na Sobolów. Na jednej trzech kolegów zaatakowało na maksa. Szalony sprint na szczyt, patrzą a za szczytem 50m zjazdu i jeszcze większy podjazd :D Po zjeździe z Sobolowa (aero) trochę płaskiego aż do drogi wojewódzkiej gdzieś za Łapanowem. Pojechaliśmy w kierunku Trzciany, a potem dobrym tempem w pociągu na Łąktę Górną.
Wyjechaliśmy znów na drodze wojewódzkiej i od tego momentu zaczęło się wyczekiwanie i taktyka niczym w wyścigach. Celem każdego premia górska na Rozdzielu :). Wyszedłem na zmianę, tempo raczej średnie żeby się nie przemęczać ale w Żegocinie zauważyłem, że urwałem kilku kolegów i zostałem tylko z Dominikiem. Kilkadziesiąt metrów za nami Arek z Adrianem próbowali zespawać grupkę. Utrzymywaliśmy z Dominikiem tempo żeby nas nie złapali jadąc po zmianach. Droga tymczasem coraz bardziej szła w górę i przybywało powoli procentów. Adrian w dolnym chwycie próbował za wszelką cenę nas dojść, ale jeden na dwóch to ciężko :) Zacząłem się niepokoić czy Dominik z mojej grupki mi nie ucieknie, więc jak wychodził na zmianę koncentrowałem się tylko na tym żeby trzymać się jak najbliżej koła. Zaczęła się najtrudniejsza część, Dominik się trzymał więc postanowiłem sam zaatakować. A co? :) Zakręt w prawo przy najstromszej części i rzucam wszystkie siły w korby. 15% nachylenia i udaje się uzyskać 18-19km/h, Dominik próbował złapać koło ale szczęśliwie dla mnie troszkę mu brakło. Pozostało jeszcze utrzymać kręcenie przez ostatnie metry oraz oglądać się co 2 sekundy za siebie i w końcu wjechałem na wirtualną kreskę na szczycie :) Z roweru niemal spadłem, ciężko się było wypiąć. Masakra ale piękna masakra :) Taka walka to coś pięknego.
Dominik wjechał dosłownie kilka sekund po mnie, potem po kilkunastu zaczęli przyjeżdżać pozostali. Na szczycie zrobiliśmy dłuższą przerwę na odpoczynek. Widoki piękne, pogoda wspaniała...
Kilkanaście minut potem ruszamy powoli w dół w kierunku Limanowej. Zjazd ciężki bo asfalt w fatalnym stanie, a szkoda, bo gdyby było ok to zjazd byłby kapitalny. Zjechaliśmy do centrum i tam przerwa na sklep. Wypiłem sobie pepsi i kupiłem żelki :D:D:D Pierwsze słodycze od tygodnia :0
Ruszyliśmy w kierunku Krosnej, dość płasko więc tempo fajne, po zmianach. Zauważyłem, że coś mi świruje przerzutka. Po skręcie w Krosnej okazało się, że nie przerzutka tylko klamkomanetka. Przestała "klikać" i w bardzo dziwny i losowy sposób zmieniała przełożenia. A przed nami kolejny podjazd z efektowną ścianą.... W połowie zatrzymaliśmy się, chłopaki pomogli rozkręcić kawałek klamki, ale nic nie udało się zdziałać. Miałem możliwość wrzucenia przedostatniej koronki (24z) ale pod warunkiem, że trzymałem cały czas wychyloną dźwignię klamki. Mało wygodne, a do tego na ścianie którą podjeżdżaliśmy przydało by się raczej 28z.... Wytargałem jednak do góry, można powiedzieć, że zrobiłem dziś trening siły na niskiej kadencji :P
Zjechaliśmy do Iwkowej, i kolejnym etapem był podjazd w kierunku Czchowa. Znów walczyłem z rowerem, ale nachylenia mniejsze więc wjechałem na szczyt. Po krótkiej przerwie ruszamy w dół, pojechałem przodem i lekko wkurzony sytuacją ze sprzętem pocisnąłem maksymalnie jak się dało na zjeździe. Super sprawa. Wpadł też KOM ;]
Został nam ostatni podjazd - do Złotej, nie wiem jak go podjechałem ale podjechałem. Chyba dlatego, że był to ostatni podjazd dnia :) Zjechaliśmy do Łoniowej i aż do Dębna podaliśmy dość porządne tempo. Potem skręt na czwórkę, pożegnałem kolegów i pojechałem w bok do domu....
Centrum Bochni ominęliśmy, a pokierowaliśmy się na Zawadę. Zaczął się dłuższy podjazd, każdy swoim tempem żeby nie było problemów potem. Na zjeździe istne szaleństwo, dziś to jakieś nieoficjalne zawody w zjeżdżaniu chyba były. Większość pozycje aero w stylu Kwiato :D Bardzo duża przyjemność.
Potem trochę hopek na Sobolów. Na jednej trzech kolegów zaatakowało na maksa. Szalony sprint na szczyt, patrzą a za szczytem 50m zjazdu i jeszcze większy podjazd :D Po zjeździe z Sobolowa (aero) trochę płaskiego aż do drogi wojewódzkiej gdzieś za Łapanowem. Pojechaliśmy w kierunku Trzciany, a potem dobrym tempem w pociągu na Łąktę Górną.
Wyjechaliśmy znów na drodze wojewódzkiej i od tego momentu zaczęło się wyczekiwanie i taktyka niczym w wyścigach. Celem każdego premia górska na Rozdzielu :). Wyszedłem na zmianę, tempo raczej średnie żeby się nie przemęczać ale w Żegocinie zauważyłem, że urwałem kilku kolegów i zostałem tylko z Dominikiem. Kilkadziesiąt metrów za nami Arek z Adrianem próbowali zespawać grupkę. Utrzymywaliśmy z Dominikiem tempo żeby nas nie złapali jadąc po zmianach. Droga tymczasem coraz bardziej szła w górę i przybywało powoli procentów. Adrian w dolnym chwycie próbował za wszelką cenę nas dojść, ale jeden na dwóch to ciężko :) Zacząłem się niepokoić czy Dominik z mojej grupki mi nie ucieknie, więc jak wychodził na zmianę koncentrowałem się tylko na tym żeby trzymać się jak najbliżej koła. Zaczęła się najtrudniejsza część, Dominik się trzymał więc postanowiłem sam zaatakować. A co? :) Zakręt w prawo przy najstromszej części i rzucam wszystkie siły w korby. 15% nachylenia i udaje się uzyskać 18-19km/h, Dominik próbował złapać koło ale szczęśliwie dla mnie troszkę mu brakło. Pozostało jeszcze utrzymać kręcenie przez ostatnie metry oraz oglądać się co 2 sekundy za siebie i w końcu wjechałem na wirtualną kreskę na szczycie :) Z roweru niemal spadłem, ciężko się było wypiąć. Masakra ale piękna masakra :) Taka walka to coś pięknego.
Dominik wjechał dosłownie kilka sekund po mnie, potem po kilkunastu zaczęli przyjeżdżać pozostali. Na szczycie zrobiliśmy dłuższą przerwę na odpoczynek. Widoki piękne, pogoda wspaniała...
Kilkanaście minut potem ruszamy powoli w dół w kierunku Limanowej. Zjazd ciężki bo asfalt w fatalnym stanie, a szkoda, bo gdyby było ok to zjazd byłby kapitalny. Zjechaliśmy do centrum i tam przerwa na sklep. Wypiłem sobie pepsi i kupiłem żelki :D:D:D Pierwsze słodycze od tygodnia :0
Ruszyliśmy w kierunku Krosnej, dość płasko więc tempo fajne, po zmianach. Zauważyłem, że coś mi świruje przerzutka. Po skręcie w Krosnej okazało się, że nie przerzutka tylko klamkomanetka. Przestała "klikać" i w bardzo dziwny i losowy sposób zmieniała przełożenia. A przed nami kolejny podjazd z efektowną ścianą.... W połowie zatrzymaliśmy się, chłopaki pomogli rozkręcić kawałek klamki, ale nic nie udało się zdziałać. Miałem możliwość wrzucenia przedostatniej koronki (24z) ale pod warunkiem, że trzymałem cały czas wychyloną dźwignię klamki. Mało wygodne, a do tego na ścianie którą podjeżdżaliśmy przydało by się raczej 28z.... Wytargałem jednak do góry, można powiedzieć, że zrobiłem dziś trening siły na niskiej kadencji :P
Zjechaliśmy do Iwkowej, i kolejnym etapem był podjazd w kierunku Czchowa. Znów walczyłem z rowerem, ale nachylenia mniejsze więc wjechałem na szczyt. Po krótkiej przerwie ruszamy w dół, pojechałem przodem i lekko wkurzony sytuacją ze sprzętem pocisnąłem maksymalnie jak się dało na zjeździe. Super sprawa. Wpadł też KOM ;]
Został nam ostatni podjazd - do Złotej, nie wiem jak go podjechałem ale podjechałem. Chyba dlatego, że był to ostatni podjazd dnia :) Zjechaliśmy do Łoniowej i aż do Dębna podaliśmy dość porządne tempo. Potem skręt na czwórkę, pożegnałem kolegów i pojechałem w bok do domu....
- DST 118.20km
- Czas 04:22
- VAVG 27.07km/h
- VMAX 74.00km/h
- Temperatura 15.0°C
- Podjazdy 1364m
- Sprzęt Giant Cadex CFR2
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Fajnie się tam bawicie :)
X - zgodzę się, tereny na rower extra gustav - 19:07 poniedziałek, 9 marca 2015 | linkuj
X - zgodzę się, tereny na rower extra gustav - 19:07 poniedziałek, 9 marca 2015 | linkuj
Ślicznie. Masz super region, z jednej strony płasko 200m, z drugiej już góry powyżej 500m co gwarantuje niezłe przewyższenia przy małych dystansach, nic tylko zazdrościć, no i udany trening.
xtnt - 09:15 poniedziałek, 9 marca 2015 | linkuj
Komentuj