Poniedziałek, 19 stycznia 2015
Zrąbany dzień
Podobno trzeci poniedziałek Stycznia jest statystycznie najgorszym czy też najbardziej depresyjnym dniem w roku. Bo ludzie spłukani po świętach, bo same święta i atmosfera się skończyły, bo zima - teoretycznie - trwa w najlepsze, do wiosny daleko, ciemno po 15 i tak dalej. No i w sumie coś w tym jest. Znaczy w tym, że dzień jest do dupy. Pod względem rowerowym taki właśnie dziś był.
Jeździć nie jeździłem. Chyba to dobrze. W serwisie powiedzieli, że felerny suport wygląda ok. Raczej problem leży w gwincie ramy. Trudno mi to potwierdzić. Gwint oglądałem, wydawał mi się ok, ale czy można to tak sobie stwierdzić na oko? Powiedzieli, że można ramę zawieźć do Sącza bo tam gościu zajmuje się takimi rzeczami. lol.
Można też zregenerować stary suport. Wybić łożyska i wymienić na nowe. Kurde, badziew kosztujący 20 zeta. Bawię się z nim drugi tydzień i końca nie widać. W domu zacząłem znów mierzyć miski. Ostatnio jak je mierzyłem to bardzo wyraźnie prawa miska nowego wkładu była wyraźnie większej średnicy niż lewa i obie stare. Mierzyłem to suwmiarką kilka razy. Tata zresztą też. Normalnie prawie milimetr różnicy, włoski rozmiar. Więc jakim cudem do ciężkiej cholery, teraz jak go mierzę to jest praktycznie taki sam jak pozostałe? I dlaczego nie chce się dziad wkręcić w tą pieprzoną ramę?
Dobra, popierdzieliłem suport. Wziąłem się za wymianę dętki w starym kole. Na początek cyrki z oponą. Chyba stojąc w piwnicy, gdzie jest nie więcej niż 5 stopni stwardniała. Ciężko było zdjąć. Po walce udało się. Oczywiście wyjmuje z niej mały kamyczek, który rozwalił dętkę. Wkładam nową dętkę. Okazuje się, że ma zbyt krótki zawór. Nie da rady jej napompować przez te moje hehe stożki w starym kole. To łatam starą, bo akurat sprawiłem sobie nowy zestaw łatek. Załatałem, jest ok. Wkładam do koła, zakładam oponę z pewnymi trudnościami. Pompuje - gówno, powietrze schodzi. To przekroczyło miarkę dnia dzisiejszego, koło ląduje z impetem w piwnicy. Mam dość tego całego złomu z przed 20 lat. Każda cholerna naprawa przeciąga się w jakieś porypane cyrki i walki. Nie da się nic normalnie zrobić, zawsze się coś spierdoli na sam koniec.
Co ciekawe, nie tylko pod względem roweru dzień był do kitu. Teraz wiem, że trzeci poniedziałek roku trzeba przeleżeć w łóżku.
Jeździć nie jeździłem. Chyba to dobrze. W serwisie powiedzieli, że felerny suport wygląda ok. Raczej problem leży w gwincie ramy. Trudno mi to potwierdzić. Gwint oglądałem, wydawał mi się ok, ale czy można to tak sobie stwierdzić na oko? Powiedzieli, że można ramę zawieźć do Sącza bo tam gościu zajmuje się takimi rzeczami. lol.
Można też zregenerować stary suport. Wybić łożyska i wymienić na nowe. Kurde, badziew kosztujący 20 zeta. Bawię się z nim drugi tydzień i końca nie widać. W domu zacząłem znów mierzyć miski. Ostatnio jak je mierzyłem to bardzo wyraźnie prawa miska nowego wkładu była wyraźnie większej średnicy niż lewa i obie stare. Mierzyłem to suwmiarką kilka razy. Tata zresztą też. Normalnie prawie milimetr różnicy, włoski rozmiar. Więc jakim cudem do ciężkiej cholery, teraz jak go mierzę to jest praktycznie taki sam jak pozostałe? I dlaczego nie chce się dziad wkręcić w tą pieprzoną ramę?
Dobra, popierdzieliłem suport. Wziąłem się za wymianę dętki w starym kole. Na początek cyrki z oponą. Chyba stojąc w piwnicy, gdzie jest nie więcej niż 5 stopni stwardniała. Ciężko było zdjąć. Po walce udało się. Oczywiście wyjmuje z niej mały kamyczek, który rozwalił dętkę. Wkładam nową dętkę. Okazuje się, że ma zbyt krótki zawór. Nie da rady jej napompować przez te moje hehe stożki w starym kole. To łatam starą, bo akurat sprawiłem sobie nowy zestaw łatek. Załatałem, jest ok. Wkładam do koła, zakładam oponę z pewnymi trudnościami. Pompuje - gówno, powietrze schodzi. To przekroczyło miarkę dnia dzisiejszego, koło ląduje z impetem w piwnicy. Mam dość tego całego złomu z przed 20 lat. Każda cholerna naprawa przeciąga się w jakieś porypane cyrki i walki. Nie da się nic normalnie zrobić, zawsze się coś spierdoli na sam koniec.
Co ciekawe, nie tylko pod względem roweru dzień był do kitu. Teraz wiem, że trzeci poniedziałek roku trzeba przeleżeć w łóżku.
- Sprzęt Giant Cadex CFR2
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
ejj ciemno już po 16 :D dziś w radiu coś gadali o jakimś depresyjnym poniedziałku, kurna myślałem wtf?
gustav - 22:49 poniedziałek, 19 stycznia 2015 | linkuj
Komentuj