Hala + wiatr + ARMAGEDON śnieżny!!
Wyjazd na halę pomimo szalejącego "Ksawerego". Podmuchy w sumie nie straszne bo do 70km/h ale jak dało w twarz to było nieciekawie. Jeszcze gorzej jak się dostało boczny podmuch. Droga do Porąbki jednak przyjemna bo głównie w plecy wiało. Asfalty suche.
Po 2 godzinach gry powrót. Po wyjściu zobaczyłem, że jest lekko biało ale bez tragedii. Do krajówki było spoko, po skręceniu na Brzesko jak dostałem podmuch w twarz do zwątpiłem. Do tego z niczego zaczęło dosłownie piździć śniegiem nieprawdopodobnie. Po 5 minutach uzbierała się cienka warstwa śniegu na drodze, jednak opad się ciągle nasilał. W Maszkienicach po prostu jakieś niesamowite oberwanie chmury śniegowej. Widoczność ~1 metr maksimum. Z własnej głupoty gleba bo chciałem na chodnik wjechać bez zatrzymania się i poleciałem na bok przy krawężniku. W dalszym ciągu piździło, okulary co jakieś 5-10 sekund musiałem czyścić rękawicami bo były zasypywane śniegiem!. Nie widziałem nic, w pewnym momencie nie widziałem gdzie jestem, bok dorgi, środek, pobocze, rów?! po paru minutach straciłem dodatkowo orientacje w terenie. Po prostu nie potrafiłem powiedzieć gdzie jestem, po za tym, że gdzieś w Maszkienicach/Sterkowcu. Dopiero jak zobaczyłem obok siebie barierki od mostu to już widziałem.
Armagedon, coś niesamowitego, takiego czegoś jak Boga kocham w swoim życiu nie widziałem. W Szczepanowie na górce jak ręką odjął. Przestało sypać, widoczność ok, cieniutka warstwa śniegu.
Widoki swoją drogą cudowne, dosłownie wszystko w śniegu łącznie ze mną i moimi okularami :) Przygoda przednia wyszła.
http://www.strava.com/activities/98915058
http://www.strava.com/activities/98935722
Po 2 godzinach gry powrót. Po wyjściu zobaczyłem, że jest lekko biało ale bez tragedii. Do krajówki było spoko, po skręceniu na Brzesko jak dostałem podmuch w twarz do zwątpiłem. Do tego z niczego zaczęło dosłownie piździć śniegiem nieprawdopodobnie. Po 5 minutach uzbierała się cienka warstwa śniegu na drodze, jednak opad się ciągle nasilał. W Maszkienicach po prostu jakieś niesamowite oberwanie chmury śniegowej. Widoczność ~1 metr maksimum. Z własnej głupoty gleba bo chciałem na chodnik wjechać bez zatrzymania się i poleciałem na bok przy krawężniku. W dalszym ciągu piździło, okulary co jakieś 5-10 sekund musiałem czyścić rękawicami bo były zasypywane śniegiem!. Nie widziałem nic, w pewnym momencie nie widziałem gdzie jestem, bok dorgi, środek, pobocze, rów?! po paru minutach straciłem dodatkowo orientacje w terenie. Po prostu nie potrafiłem powiedzieć gdzie jestem, po za tym, że gdzieś w Maszkienicach/Sterkowcu. Dopiero jak zobaczyłem obok siebie barierki od mostu to już widziałem.
Armagedon, coś niesamowitego, takiego czegoś jak Boga kocham w swoim życiu nie widziałem. W Szczepanowie na górce jak ręką odjął. Przestało sypać, widoczność ok, cieniutka warstwa śniegu.
Widoki swoją drogą cudowne, dosłownie wszystko w śniegu łącznie ze mną i moimi okularami :) Przygoda przednia wyszła.
http://www.strava.com/activities/98915058
http://www.strava.com/activities/98935722
- DST 24.20km
- Czas 01:20
- VAVG 18.15km/h
- VMAX 41.00km/h
- Temperatura 0.0°C
- Podjazdy 70m
- Sprzęt Miejski
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj