Niedziela, 17 marca 2019
23. Jak w lecie!
5 miesięcy i 3 dni musiało minąć żeby znów przekroczyć 100km. Dzisiaj
nie mogło się skończyć inaczej. Wyjechałem bez konkretnych planów - po
kilkunastu minutach dogadałem się jednak z Marcinem, a wraz z nim
zjawiło się jeszcze dwóch kolejnych kolegów więc nagle z samotnej jazdy
zrobiła się mini ustawka. Polecieliśmy więc na pagórki tempem bardzo
różnym. Pod Jaworskiem aż się zatrzymaliśmy bo Tatry były jak na
wyciągnięcie ręki. Takiej widoczności dawno nie było! Po zjeździe
rozdzieliśmy się trochę, zostałem z Marcinem. Pokręciliśmy więc trochę
po płaskim Borzęcinie, zanotowałem też widoczność na Tatry z bardzo
płaskiej Bielczy. Na koniec odprowadziłem Marcina do Brzeska i jakoś
było mi mało więc poleciałem na Jadowniki. Tam jedyny słuszny skręt w
prawo na Bocheniec. Znów wielkie wow z góry więc decyzja o wjeździe na
Godów była formalnością. Na szczycie dobre kilka osób stało i się gapiło
na Tatry :D Z Godowa już tradycyjną trasą do domu. Cóż za fantastyczny
dzień. Jest też pierwsza opalenizna :D
- DST 111.94km
- Czas 04:25
- VAVG 25.34km/h
- VMAX 69.84km/h
- Temperatura 22.0°C
- Kalorie 2359kcal
- Podjazdy 949m
- Sprzęt Canyon Ultimate CF SL 9.0
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj