217. Czasówka Niepołomice
Wyjazd na czasówkę 10 kilometrową do Niepołomic. Raczej ciężko powiedzieć, że jestem w formie startowej, bo jakiekolwiek większe jeżdżenie odpuściłem już w Sierpniu ale byłem ciekawy jak taka zabawa wygląda więc pojechałem. Na sam początek pech - przez moją nieuwagę (lub zaspanie bo była 7 rano) rozjechaliśmy samochodem przednie koło, którego zapomniałem schować do auta. Trochę pogięta obręcz i mocna centra, może uda się to uratować jeszcze....
Wziąłem więc stare koło z Gianta i jedziemy. Dojazd do biura bardzo wcześnie, byłem drugim zawodnikiem po pakiet startowy. Chwila w aucie bo zimno ale potem po 9:30 już przebieram się, ustawiam rower i zaczynam powoli kręcić. Spotykam Dominika oraz poznaje Rafała i razem z nimi przeprowadzam "rozgrzewkę" czyli jazda kilka razy tam i z powrotem :P
Zawodnicy bardzo zróżnicowani pod wieloma względami. Byli kolarze na góralach, starych szosach, hybrydach, rometach, byli też ludzie na karbonach aż po kilku gości na pełnych kozach z dyskami i śmigłami, w kombinezonach czasowych. Tak więc stawka niezła. Przed startem zerwał się wiatr oczywiście wiejący centralnie w twarz. Czekając na start wychłodziłem organizm maksymalnie, no ale miejsca nie było na rozgrzewanie się. Tak czy siak nadchodzi moment startu, ruszam bardzo ostro, zbyt ostro bo szybko rozpędzam rower do 47 na godzinę, a tętno do 192ud. Płacę za to wysoką cenę bo już po 1,5 kilometra zatyka mnie zupełnie i do 9 kilometra nie mogę się pozbierać.
W efekcie docieram z czasem 15:22 co daje średnią na poziomie 38 z hakiem i 26 miejsce na 136 startujących. Nie tak źle w sumie. O ile z nie jestem zupełnie zadowolony to z wyniku jak najbardziej. Jakby nie patrzeć to moje najlepsze miejsce "open" w "karierze" (do tej pory bywałem 95,98,34,50,74). Po chwili na metę dociera Rafał i we trzech ruszamy do strefy wypoczynku, gdzie dostajemy herbatę i jakieś ciasta. No nawet fajnie :)
Po odpoczynku ruszam sam w drogę do domu. Akurat 24km dają rozjazd.
Wziąłem więc stare koło z Gianta i jedziemy. Dojazd do biura bardzo wcześnie, byłem drugim zawodnikiem po pakiet startowy. Chwila w aucie bo zimno ale potem po 9:30 już przebieram się, ustawiam rower i zaczynam powoli kręcić. Spotykam Dominika oraz poznaje Rafała i razem z nimi przeprowadzam "rozgrzewkę" czyli jazda kilka razy tam i z powrotem :P
Zawodnicy bardzo zróżnicowani pod wieloma względami. Byli kolarze na góralach, starych szosach, hybrydach, rometach, byli też ludzie na karbonach aż po kilku gości na pełnych kozach z dyskami i śmigłami, w kombinezonach czasowych. Tak więc stawka niezła. Przed startem zerwał się wiatr oczywiście wiejący centralnie w twarz. Czekając na start wychłodziłem organizm maksymalnie, no ale miejsca nie było na rozgrzewanie się. Tak czy siak nadchodzi moment startu, ruszam bardzo ostro, zbyt ostro bo szybko rozpędzam rower do 47 na godzinę, a tętno do 192ud. Płacę za to wysoką cenę bo już po 1,5 kilometra zatyka mnie zupełnie i do 9 kilometra nie mogę się pozbierać.
W efekcie docieram z czasem 15:22 co daje średnią na poziomie 38 z hakiem i 26 miejsce na 136 startujących. Nie tak źle w sumie. O ile z nie jestem zupełnie zadowolony to z wyniku jak najbardziej. Jakby nie patrzeć to moje najlepsze miejsce "open" w "karierze" (do tej pory bywałem 95,98,34,50,74). Po chwili na metę dociera Rafał i we trzech ruszamy do strefy wypoczynku, gdzie dostajemy herbatę i jakieś ciasta. No nawet fajnie :)
Po odpoczynku ruszam sam w drogę do domu. Akurat 24km dają rozjazd.
- DST 34.00km
- Czas 01:18
- VAVG 26.15km/h
- VMAX 45.00km/h
- Podjazdy 117m
- Sprzęt Canyon Ultimate CF SL 9.0
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj