100. Przehyba
Jak zobaczyłem, że to jazda numer 100 w tym roku to już nie miałem wątpliwości, że trzeba poszaleć ;) Do tego ostatni dzień dobrej pogody zadecydował. Pobudka nieudana - miałem wstać o 7, a wstałem 8:30. hmm... Mimo to decyzja pada, że jadę wszystko i już o 9 ruszyłem. Dzień niezły - rano bez chmur, ciepło o niewielki wiatr. Ruszam tak jak zwykle do Porąbki, dając odpowiednie tempo. Przedostaje się bokami i hopkami do Lipnicy Murowanej. Już od 15 kilometra trasa zaczyna falować i tak jest przez niemal cały dzień. Za Żegociną jak zwykle "sinusoida" czyli seria krótkich ścianek i zjazdów, bardzo męczące. Miejscami na poprawę humoru nowy asfalt więc można ciąć. Minąłem nasze Polskie Atlantic Road i jadę dalej. W pewnym zadupiu dopadły mnie 3 kundle i pierwszy raz w życiu jeden z nich chciał mnie ugryźć, zaczął łapać za buta i skarpetkę. Bez cienia skruchy wypiąłem buta i zapakowałem w cholernego kundla, na takie rzeczy na pewno im nie będę pozwalał... Pomogło, bo się zmyły wszystkie trzy.
W Rupinowie jakieś latarniowe szaleństwo się pojawiło - kilkanaście latarni na pełnym wypasie - każda z własnym panelem słonecznym i wiatrakiem :P Przerost formy nad treścią zdecydowanie. W Starym Rybiu długi zjazd do Piekiełka i tam chwilka płaskiego do Tymbarku. Płaskie szybko się kończy, bo już centrum Tymbarku jest dość pagórkowate. Za centrum skręt do Słopnic i zaczyna się 11km podjazdu pod przełęcz Słopnice. Kategoria 2. Jedzie się słabo bo profil mi nieodpowiada - większość podjazdu to ledwie 2-3% i jedzie mi się po czymś takim fatalnie. Na końcu jest lepiej - kilometr ze ścianami 17% :) Przynajmniej widać, że jest góra. Zjazd spokojny z przerwą w połowie bo widok na góry i Tatry powala z nóg! Po stromym, technicznym zjeździe, jeszcze chwila podjazdu w kierunku Przełęczy Ostrej, ale przed szczytem skręcam na Gołkowice Dolne. 19 kilometrów zjazdu :D Tyle, że niestety pod wiatr co odbiera masę frajdy.
Ląduje w Gołkowicach i już po chwili rozpoczyna się podjazd dnia czyli Przehyba. 13,5km ze średnim 6%, jeden z trzech podjazdów w kraju oznaczony jako "HC" podjazd poza kategorią. Jak zawsze podjazd wzbudza mój szacunek i od początku zarządzam siłami. Zjadam też przygotowanego na tą okazję żela. Moim celem na dziś jest zejście poniżej godziny do szczytu, więc kontroluje licznik. Po wjeździe do lasu, nachylenie rośnie i zaczyna się robić ciężko. Pogoda zmienia się dynamicznie, raz świeci ostre słońce, po chwili robi się ciemno. Nie wiem co jest gorsze, słońce pali, ale chmury niepokoją... Tak czy siak toczę się pod górę i walczę ze sobą, jednocześnie odliczając kilometry do szczytu i kontrolując czas. Udaje się wjechać pod przekaźnik w 56 minut więc plan zrealizowany! Na górze przerwa pod schorniskiem PTTK, bardzo fajny taras widokowy i dość dobrze w końcu widoczne Tatry, choć i tak chmury przeszkadzają.
Po kilkunastu minutach zaczynam zjazd. Początkowo jest mi chłodno ale bez tragedii. Na dole za to bardzo szybko robi się konkretnie gorąco. Omijam dziś oba Sączę, ten Nowy i Stary i kieruje się bokami na Chomranice. W Chełmcu przerwa na Lotosie, na Pepsi i Marsa :) Jadę dalej, jest ciężko bo niby płasko ale ciągle wieje bardzo konkretnie w twarz. Wolę już jechać pod górę... Docieram jednak do Chomranic i mam to czego chciałem - 1,8km o średnim 8%. Hu, hu jest ciężko, nogi już pieką ostro, ale w końcu licznik pokazuje ponad 2000m przewyższeń. Po raz drugi w przeciągu 3 dni... Na górze tradycyjne Pepsi w sklepie z widokiem na jezioro Rożnowskie. I śmigam w dół na Ujanowice. Dziś odpuszczam ścianą w Sechnej, bo aż takim masochistą nie jestem :P
Mimo to jeszcze sporo wspinaczki przede mną, ot chociażby Łososina, Kąty, Iwkowa, Kozieniec. Jest ciężko, nie będę udawał, że nie ;) Jestem jednak coraz bliżej celu więc jakoś jadę. Zjazd do Czchowa i po chwili ostatni już większy podjazd - Złota. Udaje się całkiem znośnie wjechać, na zjeździe totalna olewka, toczę sie 30 na godzinę i odpoczywam. Zjeżdżam do Łoniowej i sytuacja jest taka, że zostaje 20km do domu. Średnia na liczniku 24,8km/h. Tak trochę słabo więc ostatni plan dnia to poprawić to dziadostwo na 25 ;) Płasko prawie cały czas więc powinno się udać. Więc jadę ponad 30km/h. Średnia niechętnie ale jednak wzrasta, o 1 setną na 1-2 minuty. W Sterkowcu pada 25km/h i jestem tym samym spełniony :P
W Rupinowie jakieś latarniowe szaleństwo się pojawiło - kilkanaście latarni na pełnym wypasie - każda z własnym panelem słonecznym i wiatrakiem :P Przerost formy nad treścią zdecydowanie. W Starym Rybiu długi zjazd do Piekiełka i tam chwilka płaskiego do Tymbarku. Płaskie szybko się kończy, bo już centrum Tymbarku jest dość pagórkowate. Za centrum skręt do Słopnic i zaczyna się 11km podjazdu pod przełęcz Słopnice. Kategoria 2. Jedzie się słabo bo profil mi nieodpowiada - większość podjazdu to ledwie 2-3% i jedzie mi się po czymś takim fatalnie. Na końcu jest lepiej - kilometr ze ścianami 17% :) Przynajmniej widać, że jest góra. Zjazd spokojny z przerwą w połowie bo widok na góry i Tatry powala z nóg! Po stromym, technicznym zjeździe, jeszcze chwila podjazdu w kierunku Przełęczy Ostrej, ale przed szczytem skręcam na Gołkowice Dolne. 19 kilometrów zjazdu :D Tyle, że niestety pod wiatr co odbiera masę frajdy.
Ląduje w Gołkowicach i już po chwili rozpoczyna się podjazd dnia czyli Przehyba. 13,5km ze średnim 6%, jeden z trzech podjazdów w kraju oznaczony jako "HC" podjazd poza kategorią. Jak zawsze podjazd wzbudza mój szacunek i od początku zarządzam siłami. Zjadam też przygotowanego na tą okazję żela. Moim celem na dziś jest zejście poniżej godziny do szczytu, więc kontroluje licznik. Po wjeździe do lasu, nachylenie rośnie i zaczyna się robić ciężko. Pogoda zmienia się dynamicznie, raz świeci ostre słońce, po chwili robi się ciemno. Nie wiem co jest gorsze, słońce pali, ale chmury niepokoją... Tak czy siak toczę się pod górę i walczę ze sobą, jednocześnie odliczając kilometry do szczytu i kontrolując czas. Udaje się wjechać pod przekaźnik w 56 minut więc plan zrealizowany! Na górze przerwa pod schorniskiem PTTK, bardzo fajny taras widokowy i dość dobrze w końcu widoczne Tatry, choć i tak chmury przeszkadzają.
Po kilkunastu minutach zaczynam zjazd. Początkowo jest mi chłodno ale bez tragedii. Na dole za to bardzo szybko robi się konkretnie gorąco. Omijam dziś oba Sączę, ten Nowy i Stary i kieruje się bokami na Chomranice. W Chełmcu przerwa na Lotosie, na Pepsi i Marsa :) Jadę dalej, jest ciężko bo niby płasko ale ciągle wieje bardzo konkretnie w twarz. Wolę już jechać pod górę... Docieram jednak do Chomranic i mam to czego chciałem - 1,8km o średnim 8%. Hu, hu jest ciężko, nogi już pieką ostro, ale w końcu licznik pokazuje ponad 2000m przewyższeń. Po raz drugi w przeciągu 3 dni... Na górze tradycyjne Pepsi w sklepie z widokiem na jezioro Rożnowskie. I śmigam w dół na Ujanowice. Dziś odpuszczam ścianą w Sechnej, bo aż takim masochistą nie jestem :P
Mimo to jeszcze sporo wspinaczki przede mną, ot chociażby Łososina, Kąty, Iwkowa, Kozieniec. Jest ciężko, nie będę udawał, że nie ;) Jestem jednak coraz bliżej celu więc jakoś jadę. Zjazd do Czchowa i po chwili ostatni już większy podjazd - Złota. Udaje się całkiem znośnie wjechać, na zjeździe totalna olewka, toczę sie 30 na godzinę i odpoczywam. Zjeżdżam do Łoniowej i sytuacja jest taka, że zostaje 20km do domu. Średnia na liczniku 24,8km/h. Tak trochę słabo więc ostatni plan dnia to poprawić to dziadostwo na 25 ;) Płasko prawie cały czas więc powinno się udać. Więc jadę ponad 30km/h. Średnia niechętnie ale jednak wzrasta, o 1 setną na 1-2 minuty. W Sterkowcu pada 25km/h i jestem tym samym spełniony :P
- DST 202.30km
- Czas 08:04
- VAVG 25.08km/h
- VMAX 72.00km/h
- Podjazdy 3227m
- Sprzęt Canyon Ultimate CF SL 9.0
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
@albioszka - To zależy, gorzej, jak akurat podjeżdżasz :D
@gustav - Doszedłem to, po części podobnego wniosku, ale podobnie jak Piotrek wolę już te psy parker09 - 20:50 sobota, 14 maja 2016 | linkuj
@gustav - Doszedłem to, po części podobnego wniosku, ale podobnie jak Piotrek wolę już te psy parker09 - 20:50 sobota, 14 maja 2016 | linkuj
ahh te psy... jak jechałem ostatnio przez Małopolskę, to też na tych wsiach co chwilę psy z każdej strony, w sumie z 10 lekko goniło mnie, drugie tyle chciało, ale przyblokował je płot... Tu się teraz nasuwa wniosek: jeździsz bocznymi drogami, nie ma samochodów, są psy. Także drogi krajowe wcale nie takie złe.
gustav - 20:55 piątek, 13 maja 2016 | linkuj
Z gazem racja, trzeba uważać, lecz nie zamierzam się z nim rozstawać, bo już nieraz miałem naprawdę nieprzyjemne sytuacje, np. cztery psy na raz, albo wilczur (który akurat nie był agresywny, lecz mogło być inaczej).
A jeśli chodzi o prawo, to w Polsce właśnie tak jest, podobny przykład to choćby samoobrona we własnym domu. Skrzywdzisz napastnika i od razu z Ciebie zrobią winnego... Sprawiedliwość parker09 - 08:37 piątek, 13 maja 2016 | linkuj
A jeśli chodzi o prawo, to w Polsce właśnie tak jest, podobny przykład to choćby samoobrona we własnym domu. Skrzywdzisz napastnika i od razu z Ciebie zrobią winnego... Sprawiedliwość parker09 - 08:37 piątek, 13 maja 2016 | linkuj
Z gazem racja, trzeba uważać, lecz nie zamierzam się z nim rozstawać, bo już nieraz miałem naprawdę nieprzyjemne sytuacje, np. cztery psy na raz, albo wilczur (który akurat nie był agresywny, lecz mogło być inaczej).
A jeśli chodzi o prawo, to w Polsce właśnie tak jest, podobny przykład to choćby samoobrona we własnym domu. Skrzywdzisz napastnika i od razu z Ciebie zrobią winnego... Sprawiedliwość parker09 - 08:29 piątek, 13 maja 2016 | linkuj
A jeśli chodzi o prawo, to w Polsce właśnie tak jest, podobny przykład to choćby samoobrona we własnym domu. Skrzywdzisz napastnika i od razu z Ciebie zrobią winnego... Sprawiedliwość parker09 - 08:29 piątek, 13 maja 2016 | linkuj
Super wycieczka i ładne zdjęcia. Przehyba to jest coś :)
A co do psów, to ja jakiś czas temu sprawiłem sobie gaz policyjny i muszę przyznać, że świetnie działa na wszelakie kajtki. parker09 - 22:04 czwartek, 12 maja 2016 | linkuj
Komentuj
A co do psów, to ja jakiś czas temu sprawiłem sobie gaz policyjny i muszę przyznać, że świetnie działa na wszelakie kajtki. parker09 - 22:04 czwartek, 12 maja 2016 | linkuj