257. Szczurowa
Ciąg dalszy jazdy na Cadexie. Tak właśnie myślałem, że tak będzie o tej porze roku. Sumienia nie mam ruszać Canyona z pokoju. Zszedłem już ubrany po rower - widzę kapeć z tyłu. Strasznie nie chciało mi się zmieniać dętki więc podmieniłem koło na stare. Trochę się obawiałem jak zadziała wolnobieg z innym łańcuchem bo różnią się znacznie przebiegiem ale przeskakiwało tylko na dużych koronkach. A trasa była dziś płaska więc nie używałem ich. Warunki znośne - dość ciepło i niewielki wiaterek. Głównie mokro ale bez tragedii. Poleciałem sobie główną do Szczurowej, a potem wciąż główną w kierunku Borzęcina. Tempo cały czas równe - lekko ponad 30km/h. Koło tylne - tragedia. Miałem wrażenie, że mnie ktoś przytrzymuje za siodełko albo coś. 3km przed domem oczywiście się wpieprzyłem w mycie drogi przez drogowców. Tyle obelg w przeciągu kilku minuty chyba jeszcze nigdy nie wypowiedziałem. W przeciągu kilku sekund wszystko było doszczętnie uwalone błotem. Coś nieprawdopodobnego, co za debil skończony wymyślił żeby wokół robót drogowych drogi myć!? Po przybyciu do domu czekało mnie więc pranie wszystkiego i mycie roweru. Zeszło z 2 godziny, przy okazji zmieniłem klocki hamulcowe na nowe bo tamte już prawie zniknęły od hamowania po tym syfie zimowym.
Zima to zło.
Zima to zło.
- DST 39.50km
- Czas 01:16
- VAVG 31.18km/h
- VMAX 43.00km/h
- Temperatura 10.0°C
- Podjazdy 92m
- Sprzęt Giant Cadex CFR2
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj