Niedziela, 19 lipca 2015
Kategoria Szosa
135. Ucieczka przed mega chmurą
Wiatr odwrócił się o 180 stopni. Aż dziwne bo od kilkunastu dni wiało ciągle z zachodu. Dziś było inaczej. Od rana upał i full lampa. Ruszyłem z zamiarem zrobienia dobrego czasu na serwisówkach w drugą stronę jak dnia poprzedniego. Jazda do Wierzchosławic pod wiatr, spokojne tempo i jakoś powoli szło. W Wierzchosławicach nawrót i włączam tryb czasówki. Założyłem lemondkę. Leciało się świetnie i udało się wykręcić koma ze średnią lekko powyżej 40km/h. Zjeżdżam na wiadukt, dalej full lampa choć z prawej strony widzę fajny obłoczek przypominający nieco superkomórkę. Jadę dalej na Łopoń. Kilka minut później znów rzucam leniwe spojrzenie na boki. Z lewej czyste błękitne niebo. Z prawej niebieska mgiełka i zamazany horyzont. Po sekundzie zczaiłem o co chodzi i aż mnie zmroziło. Z minuty na minutę niebo coraz mocniej niebieskie. Ze spokojnego rozjazdu robi się szaleńcza jazda w kierunku krajówki. W tym momencie na serio lekko się wystraszyłem bo wiem co takie niebieskie mgiełki przynoszę w upalny dzień... Dojechałem do krajówki i skręcam prosto w stronę armagedonu. Widzę teraz wyraźnie co się dzieje. Z niebieskiego niebo przechodzi w szaro-bure, na horyzoncie jest ciemno. Po chwili chmury zasłaniają słońce i z przyjemnego beztroskiego letniego dnia robi się groźne letnie popołudnie. Lecę na beztlenie, szaleńcze prędkości. Mija mnie dostawczak więc wskakuje na zderzak i lekko się rozpędzam ale dostawczak przyspiesza i mnie zostawia w tyle. 50 wchodzi na licznik raz za razem, zrywa się wiatr. W Dębnie na dodatek dostaje strzała od osy w podbródek. Niech ją szlag. Piecze cholernie. Skręcam na Maszkienice i lecę dalej. Do domu docieram w samą porę bo po dwóch minutach zaczyna lać. Potem aż do późnej nocy przechodzą burze. ufff.
- DST 44.20km
- Czas 01:26
- VAVG 30.84km/h
- VMAX 56.00km/h
- Temperatura 34.0°C
- Podjazdy 135m
- Sprzęt Canyon Ultimate CF SL 9.0
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj