Środa, 3 grudnia 2014
Kategoria Szosa
197 jazda roku. Przekroczone 9000km
Nareszcie w miarę fajne warunki do jazdy. Mróz odpuścił, wiatr prawie też i nawet chmury się zwinęły. Do szosy założyłem stare koła i pojechałem na pętelkę. Plan trasy pojawiał się stopniowo w trakcie jazdy. Najpierw pojechałem na Mokrzyskę. Początek ciężki, bo było mi chłodnawo, ale już po 3km rozgrzałem się i do końca jazdy było bardzo przyjemnie. W Mokrzysce wpakowałem się na serwisówki i wyjechałem koło węzła Brzesko na ulicy Leśnej. Leśną pojechałem do góry w kierunku starej czwórki i jajowatego ronda.
Po chwili jazdy krajówką zjechałem na Jasień. Lecąc sobie w dół postanowiłem śmignąć pętlę przez Biesiadki, toteż zamiast na Brzesko, skręciłem na Uszew. Znów parę minut krajówki, dość ruchliwej dziś. W Zawadzie Uszewskiej zjechałem na boczne drogi i obrałem kierunek na Biesiadki. Tam czekał mnie kawał podjazdu, który pokonałem niskim tempem. Na odzyskiwanie koma przyjdzie jeszcze czas ;). Zjechałem do Łoniowej i trafiła się 'okazja'. W tym przypadku dostawczak mebli Brożek czy jakoś tak. Do samej Porąbki powiozłem się za zasłoną. Ciekawostką jest fakt, że fragment Łoniowa - Porąbka przejechałem tylko 4 sekudny szybciej niż podczas bicia czasu na stravowskim segmencie. No nieźle...
Przez Porąbkę przejechałem boczną drogą i pojechałem na Dębno zaliczając po drodze jeszcze kawałek podjazdu. Na Woli zauważyłem przed sobą kogoś na rowerze. Dość szybko stwierdziłem, że na szosie bo zamiast się przybliżać to się oddalał. Przyspieszyłem więc, potem przyspieszyłem jeszcze bardziej i udało się gościa dogonić. Okazało się, że wpadłem na trenującego Grześka. Nie dziwne więc, że musiałem się trochę namęczyć żeby go dogonić :) On dopiero zaczynał jazdę, więc przejechaliśmy do Sterkowca razem, potem on sobie pojechał na Brzesko, a ja do domu.
Po dzisiejszej jeździe mam już przejechane lekko ponad 9000km. Śrubuje więc rekord, który wynosił 7500km. Zostało jeszcze trochę czasu, a potem znów wszystko się wyzeruje :D
Po chwili jazdy krajówką zjechałem na Jasień. Lecąc sobie w dół postanowiłem śmignąć pętlę przez Biesiadki, toteż zamiast na Brzesko, skręciłem na Uszew. Znów parę minut krajówki, dość ruchliwej dziś. W Zawadzie Uszewskiej zjechałem na boczne drogi i obrałem kierunek na Biesiadki. Tam czekał mnie kawał podjazdu, który pokonałem niskim tempem. Na odzyskiwanie koma przyjdzie jeszcze czas ;). Zjechałem do Łoniowej i trafiła się 'okazja'. W tym przypadku dostawczak mebli Brożek czy jakoś tak. Do samej Porąbki powiozłem się za zasłoną. Ciekawostką jest fakt, że fragment Łoniowa - Porąbka przejechałem tylko 4 sekudny szybciej niż podczas bicia czasu na stravowskim segmencie. No nieźle...
Przez Porąbkę przejechałem boczną drogą i pojechałem na Dębno zaliczając po drodze jeszcze kawałek podjazdu. Na Woli zauważyłem przed sobą kogoś na rowerze. Dość szybko stwierdziłem, że na szosie bo zamiast się przybliżać to się oddalał. Przyspieszyłem więc, potem przyspieszyłem jeszcze bardziej i udało się gościa dogonić. Okazało się, że wpadłem na trenującego Grześka. Nie dziwne więc, że musiałem się trochę namęczyć żeby go dogonić :) On dopiero zaczynał jazdę, więc przejechaliśmy do Sterkowca razem, potem on sobie pojechał na Brzesko, a ja do domu.
Po dzisiejszej jeździe mam już przejechane lekko ponad 9000km. Śrubuje więc rekord, który wynosił 7500km. Zostało jeszcze trochę czasu, a potem znów wszystko się wyzeruje :D
- DST 46.10km
- Czas 01:37
- VAVG 28.52km/h
- VMAX 59.00km/h
- Temperatura 3.0°C
- Podjazdy 325m
- Sprzęt Giant Cadex CFR2
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Komentuj